WFF 2024: Umarli gwiazdorzy bawią się w najlepsze? Przeczytajcie naszą recenzję

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/WFF+2024%3A+Recenzujemy+%22Stowarzyszenie+umar%C5%82ych+gwiazdor%C3%B3w%22+%E2%80%93+Filmweb-157707
WFF 2024: Umarli gwiazdorzy bawią się w najlepsze? Przeczytajcie naszą recenzję
Trwający w stolicy Warszawski Festiwal Filmowy to okazja do obejrzenia filmów z najróżniejszych zakątków świata, których nie znajdziecie w szerokiej dystrybucji. Jak co roku jesteśmy na nim obecni i czujnie oglądamy propozycje z programu. A wrażeniami po seansie tych najciekawszych dzielimy się z Wami. Dziś mamy dla Was recenzję tajwańskiego komedio-horroru pod tytułem "Stowarzyszenie umarłych gwiazdorów". O wielopłaszczyznowej metaforze zawartej w filmie Johna Hsu pisze Maciej Satora. Z czego się tu śmiejemy i czego się boimy? Przeczytajcie.

Fragment naszej recenzji znajdziecie poniżej, a całą można przeczytać POD LINKIEM TUTAJ

***


recenzja filmu "Stowarzyszenie umarłych gwiazdorów", reż. John Hsu


Paranormal Society
autor: Maciej Satora

Johna Hsu pamiętam jeszcze z krótkiego metrażu "Twoja duchowa świątynia jest do bani". Kręcony w technologii VR short wyróżniał się przede wszystkim chwytliwym tytułem; jego "rzeczywistość poszerzona" ograniczała się do dwóch niezależnych przestrzeni akcji, między którymi widz musiał przeskakiwać szybkimi skrętami szyi. W cenie biletu nie było wejściówki na masaż, pamiętam to rozczarowanie, bo uczucie narracyjnego odrętwienia nie chciało wyjść z karku jeszcze jakiś czas po seansie. Na szczęście dla Hsu, zafascynowani nowymi technologiami producenci musieli być innego zdania – raptem dwa lata później zaangażowali młodego reżysera do przeniesienia na ekran "Detention", tajwańskiego klasyka spod znaku myszki i klawiatury. Klasyczna opowieść filmowa zaadaptowana na język VR-u podmieniona została więc przez zaadaptowanie gry wideo na język klasycznej opowieści filmowej. Czasem jak nie idzie, to trzeba odwrotnie; zmiana kierunku wektora odpłaciła się Hsu box-office'ową sensacją. Film w kraju okazał się niespodziewanie jedną z najlepiej zarabiających produkcji dekady, przy okazji zdobywając też 12 nominacji do wschodnioazjatyckich Golden Horse Awards, wygrywając nagrody w 5 kategoriach. Dwa filmy, dwa lata, a zmieniło się tak jakby wszystko. Pięknie się czasem to życie toczy.


Tym ciekawszy jestem, co jeszcze zdoła się w życiu Johna Hsu zmienić po premierze "Stowarzyszenia umarłych gwiazdorów", filmu pozornie odcinającego się zarówno od technologicznej zajawki "Twojej duchowej świątyni…", jak i społeczno-politycznej mocy "Detention", egzorcyzmującej horrorową poetyką traumę po tajwańskim Białym Terrorze (najdłuższym stanie wojennym, jaki widziała ta planeta). Choć Hsu trzyma się opowieści o duchach, w podjętym gatunku interesuje się wyłącznie tym, co tradycyjnie leży poza jego ramami – pulsującym komediowym potencjałem i grozą leżącą w niezbadanej przyszłości. 

Rzeczywistość "Stowarzyszenia…" to bowiem zaświaty wprost z marzeń możnych doczesności, lepka od ektoplazmy studyjna scena dla telewizji śniadaniowych, rozdań nagród, wystawnych gal i bankietów. Parcie na szkło jest tym silniejsze, że brutalnie egzystencjalne – ikony straszeń i opętań swoją działalnością zapewniają sobie nieśmiertelność w świetle fleszy, gdy ci zapomniani dosłownie na zawsze rozpuszczają się w niebycie. Stawka najwyższa z możliwych stale nasyca rynek konkurencją i wielozadaniowością branży. Obok aktywnie straszących gwiazd, zdobywających kolejne wyróżnienia dla zjaw roku, świat Hsu zapełniają też gildie i menadżerowie, aktorscy trenerzy i specjaliści od efektów specjalnych, pośrednicy, dziennikarze i krytycy; słowem, wszyscy ci nieumarli, którzy każdego dnia próbują z biznesu wycisnąć swoją szansę na przetrwanie w wieczności. Fabuła lewituje sobie tutaj dwutorowo, naprzemiennie skacząc pomiędzy wątkiem wycofanego beztalencia, desperacko próbującego uniknąć dezintegracji (Gingle Wang) a narastającym konfliktem między utytułowaną diwą trwogi (Sandrine Pinna) i jej zbuntowaną protegowaną (Yi Ti Yao), która dostrzega biznesową okazję w straszeniu przez Internet.

Całą recenzję filmu "Stowarzyszenie umarłych gwiazdorów" przeczytacie na jego karcie POD LINKIEM TUTAJ.

fabuła i zwiastun filmu "Stowarzyszenie umarłych gwiazdorów"



Zjawa świeżo zmarłej młodej dziewczyny próbuje zaistnieć w pośmiertnym showbiznesie. Bo duchy też mają kariery, rywalizują o kliki, walczą o wysokie współczynniki straszenia, a także bez skrupułów podkładają sobie świnie.