Marlon Brando

Marlon Brando Jr.

8,6
34 531 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Marlon Brando

Przynajmniej na top3 obok De Niro i Al Pacino. Dlaczego spadl az na 5 pozycje? Cala top5tka jest swietna, ale tylko w Brando widzialem to cos. Jego genialne kreacje w Czas Apokalipsy (ponoc nawet napisac scenariusz do roli Kurtza), Godfather, Tramwaj zwany pozadaniem czy chocby siwtne Dwa oblicza zemsty, Mlode Lwy! To bylo cudo, ogladac go na ekranie! Mam dopiero 16 lat ale ten aktor mnie zafascynowal. Nie warto patrzec na zycie prywatne, bo aktor jest od czegos innego! Zreszta mial troche przesrane w zyciu... Pamietam jak byl na 1 miejscu. Potem na 3cim. Ale 5te to moim zdaniem przesada!

Waszes

Nie, do kolegi Crisa....chyba, że Ty też chcesz??;-)

ksg666

Cris, nie zasłaniaj się amerrozzo, bo on mnie już dwukrotnie za swoje brednie przepraszał. Jak masz jakiekolwiek powody ku temu, by sądzić tak jak sądzisz, to proszę na forum ogólnym, załatwimy sprawę.

Oglądałeś moje oceny? wydaje mi się, iż jestem bardziej kontrowersyjny (Tobie do pięt nie dorastam) od arrivala (podałem, bo wiem, że jest w Twoich ulubionych; ale przecież znajdę 1000 takich użytkowników - tylko po co?). Nie wiem, czy ta kontrowersyjność to jakiś powód do dumy, nie wiem też na ile trzeba kontrowersyjnym być, aby nie zostać uznanym za snoba - więc może mi to wyjaśnisz.

Ja oceniam tylko i wyłącznie tak jak czuję. I nikt oprócz amerrozzo na tym portalu nie ma co do tego wątpliwości. Twoją niechęć do mnie zauważyłem już jakiś czas temu, także nie dziwota, iż bez żadnego uzasadnienia rzucasz w moją stronę oszczerstwa.

Swoich ocen nie posiadam - tiaa, zawsze po obejrzeniu filmu spisuję notę z IMDb - tylko po co? żeby słuchać zarzuty od Ciebie i od amerrozzo? wątpię.

Uzi

Nie zasłaniam się amerozzo, nawet go nie znam. Po jego postach wywnioskowałem, że to inteligentny człowiek, a skoro kolejna (nie druga, kolejna) myśląca osoba ma na temat Twoich ocen pogląd zgodny z moim, to coś w tym musi być.
Brednie? Jak dla kogo? W jego zarzutach było znacznie więcej sensu, niż w Twojej obronie. Przeprosił po tym, jak Ty przeprosiłeś za ku@*y pod jego adresem - jeśli było to szczere, w co niby nie mam podstaw wątpić, to chętnie zobaczę ironię w jego wykonaniu.

Oceny zmieniłeś niedawno, widziałem. Jestem przekonany, że właśnie pod wpływem krytyki amerozzo. Tego Ci nie udowodnię, ale logiczne wnioski nasuwają się same.
Swoją drogą, widziałeś, od kiedy jesteś na filmwebie, 800 filmów? Czy te oceny wyciągasz sobie z d… ? Nie rozumiem ludzi, którzy oceniają po 20 filmów dziennie. Za te gówno warte średnie odpowiadacie w równym stopniu, co dający wyłącznie 1 i 10. Jestem tu 1,5 roku, a ocen mam koło 300 (mimo że w tym czasie filmów widziałem ze 3 razy więcej). Czujesz się dzięki temu lepszy ode mnie, pod jakimkolwiek względem? Uwierz mi, nie jesteś.

Sam przyznajesz, że pół roku temu Twoja znajomość kina ograniczała się do kilkunastu mega-hitów z Polfastu i wigilijnych Kevinów w domu/Nowym Jorku. Przyznajesz też, że kiedy zainteresowałeś się kinem, to największą wskazówką przy wyborze filmów był filmwebowy ranking. Czyli z góry założyłeś, że od tej setki nie ma nic lepszego. A że porównania nie miałeś, to naturalną koleją rzeczy jest, że te 100 filmów spodobało Ci się najbardziej. I tu dochodzimy do najważniejszej kwestii – Twojego kompletnego braku gustu. Można mieć dobry, można mieć kiepski. Ty nie masz żadnego. Choć piszesz (po przeczytaniu tego mało nie padłem), że masz ”wyrobiony filmowy smak”. Czym niby? Wyrobienie gustu (smaku) trwa lata. Nie dostaje się go w DNA, ani z mlekiem matki. Gust – rzecz nabyta.
Poprzez oglądanie setek, czy tysięcy filmów. Tych najlepszych, a przede wszystkim tych najgorszych, dzięki czemu można je porównać i docenić wartość tych pierwszych. Ty oglądasz wyłącznie te najlepsze (a przynajmniej za takie uznawane).
Poprzez oglądanie tych samych filmów mając lat 16 i 26. Wtedy możesz stwierdzić, czy zachwyt nad jakimś domniemanym arcydziełem wynikał wyłącznie z Twojego ówczesnego spojrzenia na świat, czy jest ono ponadczasowe i wciąż robi na Tobie wrażenie, niezależnie od życiowej sytuacji. Ty nie możesz tego wiedzieć.
Najważniejsze na koniec. ”Widziałem 98 filmów z top100”, ”widziałem więcej Kubricków niż arrival”, ”widziałem 100% listy goandrewgo”. To nie jest gust, czy znajomość tematu. To jest prowadzenie statystyki, przerzucanie się numerkami. Ale Ty uznajesz to za główny argument w każdej dyskusji na temat kina. Wiesz ile ja widziałem filmów z top250 IMDB? Wiesz? Bo ja nie mam pojęcia i zupełnie mnie to nie interesuje. Filmy oglądam dla przyjemności, a ktoś mógłby to nazwać (ktoś już zresztą nazwał) szczerą miłością do kina. Ty natomiast zaliczasz kolejne pozycje z różnych list, żeby później móc się tym pochwalić ”ulubionym” z filmwebu. Ewentualnie zrobić z siebie znawcę na forum Pacino: ”widziałem 30 jego filmów, więc jeśli ja mówię, że ta rola była najlepsza, to na pewno taka była”. I to działa, są ludzie, według których autentycznie znasz się na kinie. Ale gdybym ja dorobił się takich fanów, to nigdy więcej bym tu nie wszedł.

I co Ty masz ostatnio z tą kontrowersyjnością? Co ma z nią wspólnego wystawienie filmowi niskiej oceny? Nie musisz odpowiadać, wyjaśnienie jest wyżej. Dla Ciebie jest nie do pojęcia, że ktoś może ocenić na 1 coś, co w powszechnej opinii jest genialne i zajmuje wysokie miejsca w FW top100 + IMDB top250. Kolejny dowód na to, że te rankingi są dla Ciebie najważniejszym wyznacznikiem klasy filmu.
I nie, nie trzeba być kontrowersyjnym, a sam siebie za takiego nie uznaję.

Wystarczy, jeśli będziesz chciał, to ciąg dalszy nastąpi. Szczerze – chętniej napisałbym to u Ciebie na blogu, żebyś mógł sobie przeczytać i skasować Albo przez PM’y. Ale sam chciałeś załatwić sprawę na forum publicznym, no to proszę. Tylko nie miej teraz do mnie pretensji.

Cris

Twoje argumenty są bardzo mocne, rzekłbym nawet, że lepiej odrobiłeś zadanie domowe od amerrozzo, i naprawdę z chęcią, szczerze z Tobą (bez żadnych zbędnych emocji) na ten temat porozmawiam. Tu na forum.

Jestem właśnie po maturce z polskiego, pisać mi się już troche nie chce, także może nie będę budował jakiś pięknych, złożonych zdań.
Jest tych zarzutów kilka, dlatego załatwimy sprawę w punktach.
Ale to potem.
Teraz najistotniejszą dla mnie kwestią, jest odpowiedź na pytanie - po co ja to robię? uważam, że masz częściowo rację, nie mogę tutaj w pewnych momentach pójść w zaparte, będziemy rozmawiać szczerze.
I dalej - zrobię to, po raz już któryś, dla siebie samego - postaram się wszystko ładnie obrać w słowa, by się sprawdzić, jak u mnie z prowadzeniem "dyskusji", po czasie prowokacji na forum "Prisona", a może by jeszcze lepiej poznać siebie. Niech będzie - a przy okazji, by naprowadzić Cię, bo błądzisz.;-)

Widzisz - jaka jest różnica, czy sprawę załatwimy tutaj, czy u mnie na blogu - jestem tak popularną osobą na FW, że i tak wszyscy wszystko o mnie czytają. Ja np nie śledzę Twoich tematów, nie wiem skąd u innych się to bierze - nie wnikam.;-)


1."Nie zasłaniam się amerozzo, nawet go nie znam. Po jego postach wywnioskowałem, że to inteligentny człowiek, a skoro kolejna (nie druga, kolejna) myśląca osoba ma na temat Twoich ocen pogląd zgodny z moim, to coś w tym musi być.
Brednie? Jak dla kogo? W jego zarzutach było znacznie więcej sensu, niż w Twojej obronie. Przeprosił po tym, jak Ty przeprosiłeś za ku@*y pod jego adresem - jeśli było to szczere, w co niby nie mam podstaw wątpić, to chętnie zobaczę ironię w jego wykonaniu."

1.Więc, dobra - czytałeś dyskusję z amerrozzo. Okej. Więc pewnych kwestii powtarzać nie będziemy, jak co odsyłam po ponowną lekturę.
Napisałeś, że amerrozzo nie przeprosił szczerze - to samo gościowi zarzuciłem. Tak, u mnie na blogu. On mnie przeprosił pierwszy raz, drugi. Ja miałem pewne powody by zareagować wulgarnie (teraz zauważ proszę - zero emocji), nie żałuję, powiedziałem mu to, że za wulgaryzmy go nie przeproszę, przeprosiłem natomiast (po nim) za ew. słowa z moich ust, po których mógł się czuć urażony (a wiem, że takie było tylko jedno - "niereformowalny łeb", żadnych kurew ni śladu). Także to sobie sprostowaliśmy, więc dobrze.


2."Oceny zmieniłeś niedawno, widziałem. Jestem przekonany, że właśnie pod wpływem krytyki amerozzo. Tego Ci nie udowodnię, ale logiczne wnioski nasuwają się same."

2. Nie udowodnisz. Co więcej - JA Ci tego nie udowodnię, ale tak nie było, było nieco inaczej.
@Arrival, @Ja, zaczęli nieco zaostrzać oceny. (U @Ja to jest akurat proces ciągły, od samego początku działalności na FW, do dziś - cały czas żągluje ocenami, to zaostrza, to zaś inny czort) A więc, zacząłem się zastanawiać - coś w tych ocenach nie gra - niby skala 5-stopniowa, a dalej jakoś za dużo tych 10, 8. Chodziłem dużo swego czasu po ocenach innych użytkowników - spostrzegłem, że większość (znaczna większość) ocenia - 6,7,8,9,10. Nie wiem dlaczego - pewnie ma to związek z rozpiętością skali właśnie. Ja, jak wiesz na skali 5-stopniowej nie miałem problemu, żeby te oceny jakoś szerzej rozłożyć. A więc "nieco" (nie tak chamsko jak arrival) zaostrzyłem skale - tzn 6 to ocena jak najbardziej wporządeczku, i ma wydźwięk pozytywny. 4,2 - pejoratywny. Po zaostrzeniu skali, przypisaniu nowych opisów odpowiadającym danym ocenom - dopiero wtedy chwyciłem się moich ocen (stało się to mniej więcej na czas mojej rozmowy z amerrozzo, to fakt, ale ja wtedy nawet o tym nie myślałem - szczerze!) i zmieniłem oceny tylko i wyłącznie w taki sposób, że część ósemek dostała szóstki, część czwórek dwójki, itd. Nie podniosłem żadnej oceny. Ale zaraz po tym (jakieś kilka dni) poczułem wewnętrzny niesmak - MUSIAŁEM podwyższyć spowrotem ocenę dla Scarface'a. Kurcze, no niby wiem, że film góra na 4/5, bo po 5-tym razie od kiczu już mi się rzygać chciało, ale wspominając początkowe wrażenia przywróciłem naciąganą dziesiątkę (gdyby nie skala 5-stopniowa, byłoby to "9"). Nie wiem o czym tu jeszcze mogę napisać, punkt uważam za zamknięty.


3."Swoją drogą, widziałeś, od kiedy jesteś na filmwebie, 800 filmów? Czy te oceny wyciągasz sobie z d… ? Nie rozumiem ludzi, którzy oceniają po 20 filmów dziennie. Za te gówno warte średnie odpowiadacie w równym stopniu, co dający wyłącznie 1 i 10. Jestem tu 1,5 roku, a ocen mam koło 300 (mimo że w tym czasie filmów widziałem ze 3 razy więcej). Czujesz się dzięki temu lepszy ode mnie, pod jakimkolwiek względem? Uwierz mi, nie jesteś."

Czuję się najlepszy. Zawsze.;-)
Obejrzałem od lutego 2007 roku (wtenczas się zarejestrowałem) jakieś 500 filmów. Nie więcej. Ocen jest 780 w tej chwili, ale chyba oceniłem wszystko co kiedykolwiek widziałem, nie mam jakiejś manii, żeby oceniać po kolei każdy film aktora, reżysera jak jedzie - po prostu jak sobie spomnę - oceniam. Robię to dla siebie, żeby mieć na FW ocenione wszystkie filmy. Po prostu chcę mieć świadomość ile w życiu widziałem. Oceny to sprawa drugorzędna, bo faktycznie (tu masz rację) niektóre filmy, co oceniłem, widziałem nawet ze 3 lata temu. Ale musisz też wiedzieć, że tak jak ja robi 3/4 moich ulubionych (no cóż nie będę śmigał gdzieś po kosmosie, oceny Twoje, Ja, arrivala, goandrewgo, Santino, vn10, itd, itp znam), tj ocenia filmy, które widzieli kilka lat temu, nie wiem czy to jakaś moda, ale to faktycznie jest pomocne. Ostatnio nawet arrival znalazł taki serwis - http://www.listsofbests.com/person/UziLoc , to tam sobie zaznaczam co widziałem. To jest pomocne!


3."Sam przyznajesz, że pół roku temu Twoja znajomość kina ograniczała się do kilkunastu mega-hitów z Polfastu i wigilijnych Kevinów w domu/Nowym Jorku. Przyznajesz też, że kiedy zainteresowałeś się kinem, to największą wskazówką przy wyborze filmów był filmwebowy ranking. Czyli z góry założyłeś, że od tej setki nie ma nic lepszego. A że porównania nie miałeś, to naturalną koleją rzeczy jest, że te 100 filmów spodobało Ci się najbardziej."

3.Stary, zaś nie traktuj moich uogólnień jak jakiejś wyroczni - na FW jestem od ponad roku, a więc POPRAWIAMY nie "pół roku temu", tylko 15 miesięcy temu. I też nie generalizujmy, bo wchodząc w grudniu 2006r (bodajże wtedy pierwszy raz wszedłem na ranking top100 świat) widziałem jakieś 25% tego ówczesnego topa. Zanim wszedłem na FW gusta już miałem dość dobre - śmiałem się z taty, że ogląda durne współczesne horrory (nie byłem wtedy na żadnym ijemdebe, bo neta, stary, nie miałem) i kpiłem z pierwszej miłości (jeszcze wtenczas moja siostra oglądała). Cieszyłem się jak głupi mając 10 lat oglądając bravehearta, Cały spocony czekałem mając lat 11 na 2-gi seans Pewnego razu na dzikim zachodzie (pierwszy raz widziałem mając lat 9-10). W wieku gimnazjalnym podniecałem się Leonem zawodowcem i Skazani na Shawshank. I tak dalej. Uważam, że gusta (w porównaniu choćby do innych "ziomali" z mojej klasy, mam cholernie dobre. I mam gusta!


4."Poprzez oglądanie setek, czy tysięcy filmów. Tych najlepszych, a przede wszystkim tych najgorszych, dzięki czemu można je porównać i docenić wartość tych pierwszych. Ty oglądasz wyłącznie te najlepsze (a przynajmniej za takie uznawane)."

4.Zdziwiłbyś się ile ja się gniotów na polsacie się przez 6 lat naoglądałem. Oglądałem od 11 roku życia każdy mega-hit, każdy film tygodnia, każdy film środy i inne bajery. Zawze - tydzień w tydzień. Samego bravehearta (sentyment) widziałem na polsacie 4,5 razy.


5."Poprzez oglądanie tych samych filmów mając lat 16 i 26. Wtedy możesz stwierdzić, czy zachwyt nad jakimś domniemanym arcydziełem wynikał wyłącznie z Twojego ówczesnego spojrzenia na świat, czy jest ono ponadczasowe i wciąż robi na Tobie wrażenie, niezależnie od życiowej sytuacji. Ty nie możesz tego wiedzieć."

Lat mam 18-naście, i sorry, ale jeżeli to jest jakaś teoria, to faktycznie, tutaj w tym miejscu nie wiem co mam odpowiedzieć.


6. "Najważniejsze na koniec. ”Widziałem 98 filmów z top100”, ”widziałem więcej Kubricków niż arrival”, ”widziałem 100% listy goandrewgo”. To nie jest gust, czy znajomość tematu. To jest prowadzenie statystyki, przerzucanie się numerkami. Ale Ty uznajesz to za główny argument w każdej dyskusji na temat kina. Wiesz ile ja widziałem filmów z top250 IMDB? Wiesz? Bo ja nie mam pojęcia i zupełnie mnie to nie interesuje. Filmy oglądam dla przyjemności, a ktoś mógłby to nazwać (ktoś już zresztą nazwał) szczerą miłością do kina. Ty natomiast zaliczasz kolejne pozycje z różnych list, żeby później móc się tym pochwalić ”ulubionym” z filmwebu."

Ale powiedz mi co w tym złego, że oglądam klasykę skoro mi (autentycznie!) się podoba. Kocham filmy z lat 30-tych, 50-tych, 70-tych, czy 90-tych, grunt, że film dobry, mówię pewnie mi się też spodoba - i podoba się. Nie widzę problemu. Wchodzę na IMDb, widzę, że film ma wysoką notę, a go nie widziałem - ściągam, oglądam. Czemu by nie? dlaczegóż to miałbym oglądać filmy z oceną 4, które mi niekoniecznie się spodobają? na pierwszy ogień idą te najlepsze. Wpadłem w sidła, niech będzie, oglądam, żeby się pochwalić - niech będzie, ALE nie odmówisz mi tego, że nie oglądam dla przyjemności! O nie!
Kwestię chwalenia i oceniania wszystkiego co popadnie omówiłem już wyżej - nie przeczę, iż rosnąca liczba procentów na listsofbests, czy rosnąca liczba ocen na FW sprawia mi radość, niech będzie, tylko co to ma do rzeczy?
Zresztą, o czym ja tu mówię, jaka radość - smutno mi, kiedy ubywa mi dobrych filmów do obejrzania, nigdy nie obejrzę już Scarface'a po raz pierwszy (nawet nie możesz sobie wyobrazić jak się podniecałem tym filmem), nigdy nie będę już zaskoczony kiedy Spacey okazuje się Kayzerem Soze w Usual Suspects, nigdy nie obejrzę już po raz pierwszy genialnego zakończenia pierwszej serii 24 godzin. Żałuję!


Pisałem szczerze. Naprawdę pisałem szczerze.
Jestem cholernie zmęczony, na dziś mam już dość filmwebu.

Nara.

Uzi

Fajne przemowienie, skoluje mi ktos streszczenie? xD

Tak nawiasem to masz racje ;) Moze nie widzialem 98 filmow z top100 ale obecnie mi wyszlo 72 filmy :D A mega-hity z polsatu to ogladam chyba non toper od 10 roku zycia. Choc w sumie teraz juz mniej, bo jest nauka, mecze itp. Staram sie ograniczac... ^^

Uzi

Nie dziwię się amerrozzo, że w końcu przeprosił i dał sobie spokój. Pisać w kółko takich esejów też by mi się nie chciało. Poza tym, niby odnosisz się bezpośrednio do zarzutów, ale z miejsca zaczynasz tak lawirować, że po kilku zdaniach Twoja odpowiedź traci jakikolwiek związek z początkowym zagadnieniem i przestaje być odpowiedzią. Kółeczko adoracji pewnie patrzy z zachwytem, jak sprawnie radzisz sobie z zarzutami, podczas gdy ja nie potrafię znaleźć celu większości Twoich wypowiedzi.
Odpiszę jeszcze raz, ale jeśli będziesz dalej tak robił, to dalsza rozmowa doszczętnie straci sens. A może inaczej nie potrafisz i sam tego nie widzisz.


”Jestem właśnie po maturce z polskiego, pisać mi się już troche nie chce, także może nie będę budował jakiś pięknych, złożonych zdań.”

Nie wymagam tego i nigdy nie wymagałem, jeśli chcesz możesz pisać wsiowym stylem Lisoszakala, albo nawet łaciną podwórkową, choć akurat z tym zapraszam na bloga, bo tu pokasują.

”@Arrival, @Ja, zaczęli nieco zaostrzać oceny. (U @Ja to jest akurat proces ciągły, od samego początku działalności na FW, do dziś - cały czas żągluje ocenami, to zaostrza, to zaś inny czort) A więc, zacząłem się zastanawiać - coś w tych ocenach nie gra - niby skala 5-stopniowa, a dalej jakoś za dużo tych 10, 8.”

Najpierw coś Ci wyjaśnię – nie stawia się @ przed nickiem, chyba że od niego zaczynasz wypowiedź. Jest to poważny błąd, popularny na FW, na który jednak uwagi nikomu nie zwracam. Tu się do tego przyczepię, ale wyjdzie to Tobie z korzyścią (w końcu chyba każdy chciałby pisać bezbłędnie).

Zmieniłeś oceny, bo arrival i Ja mają niższe – tak to rozumiem. Oportunistyczne podejście. Wszystkie te filmy wcześniej zasługiwały na 10 i 8, wg Ciebie oczywiście, ale obniżyłeś im noty, bo niższe dostały od arrivala i Ja.
Jedynym wyjątkiem jest Scarface, któremu ocenę obniżyłeś, ale potem znowu podniosłeś, bo pierwsza była słuszna – skąd więc pewność, że pozostałe filmy zasłużyły na mniej, niż dałeś początkowo? Nad każdym zastanawiałeś się tyle, ile nad Scarfacem? Nie wydaje mi się. Po raz kolejny po prostu nie chciałeś się niczym wyróżniać, żeby nikt nie mógł Ci jakiejś oceny wytknąć i podważyć tym samym Twojego autorytetu. Wielkie filmy miały wyłącznie dziesiątki, zrobiła się moda na ich krytykowanie, więc mieć będą ósemki, bo z nich łatwiej się wytłumaczyć – znów, tak ja to widzę.



Nie no, dalej nie mogę. Wygrałeś, znowu. Najpierw poległ amerrozzo, teraz ja. Nie zmieniłem zdania w najmniejszym stopniu, za to ręce mi opadły do podłogi. Uroczyście mianuję Cię mistrzem demagogii, lania wody i pisania gigantycznych postów minimalnie związanych z tematem, za to ze 100% skutecznością pozbawiania oponenta ochoty do kontynuowania rozmowy.
Postaram się jeszcze dokończyć to w innym terminie, może dziś wieczorem, może jutro. Na razie możesz triumfować.

Cris

Twoj tez krotki nie jest... xD Przynajmniej jednego mi nie mozecie zarzucic... :P

Fajnie ze zas zamiast o filmach/aktorach nawalamy o calkiem czyms innym... :/

ksg666

Synu, posłuchaj mojej dobrej rady, i nie zabieraj głosu jak Cię nie proszą. Ok?

Cris

A czy mnie się chce eseje pisać? musisz mi to przyznać, że się bardzo, ale to bardzo starałem, mój drogi kolego. Rozpisałem wszystko pięknie, ładnie - lepiej nie potrafię.;-)

Szkoda, że mnie nie loffciasz za takie piękne posty, jak vn10. Żałuję naprawdę, chciałbym mieć takiego człowieka jak Ty po swojej stronie. No cóż..;-)

Ale przecież dobrze wiesz, stary, że racji Ci przyznać nie mogę, bo piszesz trochę od rzeczy, no, a którz to wie najlepiej jak nie sam obiekt sporu?;-))

Aha, i nici, gówno, a nie wygrałem. Wygrałbym gdybyś mi przyznał rację, albo gdybyś zamilkł na wieki - nie udzieliłeś mi akceptacji, nie połechtałeś mego igo, i no, sorry, ale czuję się dalej jak się czuję, tzn źle się czuję, kapi?


Pozwól no, na chwilkę:
"Zmieniłeś oceny, bo arrival i Ja mają niższe – tak to rozumiem. Oportunistyczne podejście. Wszystkie te filmy wcześniej zasługiwały na 10 i 8, wg Ciebie oczywiście, ale obniżyłeś im noty, bo niższe dostały od arrivala i Ja.
Jedynym wyjątkiem jest Scarface, któremu ocenę obniżyłeś, ale potem znowu podniosłeś, bo pierwsza była słuszna – skąd więc pewność, że pozostałe filmy zasłużyły na mniej, niż dałeś początkowo? Nad każdym zastanawiałeś się tyle, ile nad Scarfacem? Nie wydaje mi się. Po raz kolejny po prostu nie chciałeś się niczym wyróżniać, żeby nikt nie mógł Ci jakiejś oceny wytknąć i podważyć tym samym Twojego autorytetu. Wielkie filmy miały wyłącznie dziesiątki, zrobiła się moda na ich krytykowanie, więc mieć będą ósemki, bo z nich łatwiej się wytłumaczyć – znów, tak ja to widzę."

Jedyne czego dałeś rady się uczepi i dalej - podważyć. No, ale znów z dziecięcą prostotą z kwitkiem Cię odprawię:
Mam rozumieć z tego, że arrival i @Ja (sorry, ale przed "Ja" będę stawiał małpki, bo sam wiesz tego, no..) mogą obniżyć swoje oceny - zaostrzyć kryteria (to jest równoznaczne) , a ja nie?
Po prostu SAM doszedłem do wniosku, że zbyt pobłażliwy dla filmów jestem, no. Zaostrzyłem skalę, a później poszło już jak z bicza strzelił. Kioedyś 3/5 - film nie zachwycił, teraz 3/5 - film w porządeczku. Jedyna różnica to po prostu inna interpretacja not/ocen/stopni jakie filmom wystawiam, nic więcej.


To, że jestem mistrzem demagogii to akurat wiem, ale dzięki.:-)


Pozdrawiam, my friend.

Uzi

Na to mogę odpowiedzieć szybko.

"A czy mnie się chce eseje pisać?"
Nie "mnie", ale "mi się chce". Matury nie zdasz tak pisząc.

"chciałbym mieć takiego człowieka jak Ty po swojej stronie"
Sarkazm mnie nie rusza, a o Twojej ironii już Ci coś powiedział norton, nazywając ją ułomnością.

"nie połechtałeś mego igo, i no, sorry, ale czuję się dalej jak się czuję, tzn źle się czuję, kapi?"
Naśladowanie Lisoszakala Ci nie wychodzi. Skończ.

"sorry, ale przed "Ja" będę stawiał małpki"
Stawiaj, mnie to ... (tu wyraz powszechnie uznawany za wulgarny). Robisz błąd, a że zwróciłem Ci na to uwagę, to teraz jeszcze robisz z siebie głupka.

"Jedyne czego dałeś rady się uczepi i dalej - podważyć."
Nie jedyne, czego dałem radę się uczepić, bo na poprzednie też nie udzieliłes satysfakcjonujących mnie odpowiedzi. Bronisz się, idziesz w zaparte, ale ja i tak dalej wiem swoje. Wyprowadzisz mnie z błędu? Wątpię.

"Po prostu SAM doszedłem do wniosku, że zbyt pobłażliwy dla filmów jestem, no."
A to SAM przypadkiem zbiegło się w czasie z komentarzami amerrozzo i zaostrzaniem skali u Ja i arrivala? Taaa. Ale ok, doszliśmy już do tego, że w tej kwestii żaden z nas nie udowodni niczego drugiemu.

"To, że jestem mistrzem demagogii to akurat wiem, ale dzięki.:-)"
Do naczelnego demagoga kraju, pana Kononowicza, jeszcze trochę Ci brakuje. Ale jesteś na dobrej drodze.

Również pozdrawiam, my little friend.;)

Cris

W moim poprzednim poście nie było sarkazmu!:-)
Po prostu przeczytałem najpierw Twoją odpowiedź - w.. (tu niecenzuralne słowo) , ale poszedłem do kościółka na rekolekcje i mi przeszło.:-)
Ale esejów, ani nic na nowo tłumaczyć już faktycznie nie będę, bo ja sam osobiście uważam iż swoje zadanie domowe odrobiłem nardzo dobrze.:-)

"Wyprowadzisz mnie z błędu? Wątpię."
Chciałbym, bardzo chciałbym, bo mam rację. Ale skoro jesteś pewny - tak jak ja - swoich racji, to nie dam rady.

"Nie "mnie", ale "mi się chce". Matury nie zdasz tak pisząc."
A za to Ci szczerze dziękuję. Zobaczyłem i faktycznie - mnie na początku, mi - w środku zdania.

"Do naczelnego demagoga kraju, pana Kononowicza, jeszcze trochę Ci brakuje. Ale jesteś na dobrej drodze."

I to JEST sarkazm. Okej, kpij sobie ze mnie, kiedy moim zdaniem napisałem naprawdę porządny post. Wiem, że odpowiedź na niego równa się po prostu z niemożliwością, gdyż no wiedz, że jak człowiek nie chce to nie przekonasz go do jego błędu.
Tu akurat nie masz racji, no ale załóżmy, że rozmawialibyśmy o moim nałogu do neta/filmów, lenistwie itp to też raczej szedłbym w zaparte, no po prostu nie każdy chce się zmienić, chyba tak to jest. Może jestem jakiś ułomny, ale naprawdę wierzę, iż nie jestem snobem. Wręcz przeciwnie, jeżeli dobrze rozumię to słowo to ja snobizmem gardzę. No, ale cóż, nie pierwszy jesteś, który bezpodstawnie kogoś oskarżasz.

A, jak to jest z tym Nortonem - najpierw sam na niego naskakujesz, że on niby z tą ułomnością to pospieszył w odpowiedzi na Twój post, a teraz mam rozumieć, że to było do mnie? no wiesz, mi się tak od początku wydawało.

Pozdrawiam, my precious.
Zauważyłeś, że piszę teraz tak bardziej na luzie, co nie? o wiele przyjemniej się rozmawia.;-)

Uzi

Skoro nie było sarkazmu, to wydaje mi się, że zbyt poważnie traktujesz filmweb. To nie jest zarzut, bo ja Cię rozumiem. Też swego czasu przywiązałem się do tej strony i polubiłem tu kilka osób. Ale jeśli zaczynasz mówić o stronach i że kogoś chciałbyś mieć po swojej, to jest to już lekka przesada.

Wiesz, "wyprowadzanie z błędu" też było pisane z ironią. Skoro myślę tak, a nie inaczej, to dla mnie nie jest i nie będzie to myślenie błędne. Tak samo Twoje racje są dla Ciebie absolutnie słuszne.

"Mi" na początku, w środku i na końcu zdania.

Ja nie mówię, że jesteś snobem. Snobizm to, w mojej interpretacji oczywiście, coś zupełnie innego. Wg mnie oceniasz filmy na podstawie średnich z rankingów, oraz ocen innych użytkowników. Przykładem niech będzie Donnie Darko, którego cenisz bardzo wysoko, ale nie potrafiłeś tego uzasadnić w rozmowie/kłótni(?) z Ja, czy obronić go przed krytyką. A swego rodzaju dowodem jest Twoje nieustanne powoływanie się na arrivala i Ja. Zauważ, że ja o nich nie wspomniałem ani raz, odnoszę się wyłącznie do Ciebie, podczas gdy Ty co chwilę się nimi zasłaniasz (sam to tak nazywasz).

O to pytaj Nortona, ja wiem tyle, że "ułomność" kierował do Ciebie. Miałem wszelkie podstawy sądzić, że było to do mnie, bo napisał to bezpośrednio pod moim postem.

Cris

http://bogdan.wordpress.com/2005/11/14/mi-czy-mnie-pod-rznd-czy-z-rzedu/

Czytałem też kiedyś felieton Federowicza w Wyborczej to było coś o tym, że właśnie częstym błędem jest pisanie "mi", kiedy trzeba "mnie". Ale już zapomniałem co, jak, i kiedy, to też linka podsyłam.

"Wiesz, "wyprowadzanie z błędu" też było pisane z ironią. Skoro myślę tak, a nie inaczej, to dla mnie nie jest i nie będzie to myślenie błędne. Tak samo Twoje racje są dla Ciebie absolutnie słuszne."

Tylko w takim razie, czy istnieje szansa przekonać kogoś, że jest w błędzie? a przynajmniej, czy istnieje takowa szansa w wymianie zdań przez internet? no, bo na żywo to np ja potrafię ocenić, czy ktoś mnie bajeruje, czy mówi szczerze. Ale przez neta?
Ważne dla mnie jest natomiast, żebyś już nigdy więcej tego tematu nie poruszył. Tak, jak i nie poruszamy setek innych spraw, które denerwują nas w czyichś osobowościach.

Kwestia Nortona jest o tyle ciekawa, że ja PAMIĘTAM (pamiętam - bo mój temat jest usunięty, wraz z 150 odpowiedziami) jak to mniej więcej wyglądało:
Odpowiedziałeś na mój post o tym, że potrafię dyskutować, pisać na poziomie, słowami: "hahahaha - ironiczny śmiech". Następnie przyszedł Norton i nacisnął "odpowiedz" bezpośrednio na Twój post, i dalej, walnął coś takiego - "ktoś tu myli ironię z ułomnością". Ja byłem pewny, że to do mnie, nie odpisałem, i dobrze, bo za chwile patrzę na Twoją wielce oburzoną odpowiedź: "Ktoś widocznie nie zauważył będąc przez cały czas ignorowanym, iż jego zdanie kompletnie się nie liczy", czy jakoś tak. Więc, myślałem, że to jest jakaś sprzeczka między Wami.
Skąd masz teraz pewność, do kogo faktycznie skierowane były te słowa?

"Wg mnie oceniasz filmy na podstawie średnich z rankingów, oraz ocen innych użytkowników."

No, to tego na pewno nie robię.
A o Donim jak chcesz możemy porozmawiać, wiesz, że ja jestem zawsze chętny do dyskusji. Wtedy to ja się pytałem "Ja" (małpka, czy cudzysłów?) o jego zdanie n/t Donniego, on odpowiedział, że widział 2 lata temu, no więc raczej dyskusja została ucięta. Chyba, że chodzi Ci o jakąś inną sytuację.
Natomiast, wiesz, że z chęcią porozmawiałbym z Tobą o Pewnego razu.;-)
Co, oportunityzm, rozmawiać nie chcesz?;-))
Widzisz, każdy ma swoje powody. Dla mnie nie do pomyślenia jest jak mogła Ci się nie podobać ta cudna muzyka.:-)
Przecież to jest miód dla uszu.


Pozdrawiam.

Cris

Zapomniałem odnieść się co do "zasłaniania".
Wg mnie nie ma w tym nic złego, po prostu chcę wykazać coś i szukam argumentów, a że mnie już skazałeś na potępienie, moje oceny dla Ciebie są nic nie warte, to pomyślałem, że dobrą linią obrony będzie takie zestawienie: "zaraz, zaraz, nazywasz mnie jak mnie nazywasz, a przecież to samo co zrobiłem ja, zrobił on, on i on, czyli jak to tak: oni mogą obniżać i podwyższać swoje oceny, i jest ok, a kiedy ja to zrobię - to od razu jest to przejaw oportunizmu?"

Swoją drogą poczytałem trochę o konformizmie i wydaje mi się, że to nie jest o mnie, choć niekiedy moje zachowanie tutaj (na FW) może sprawiać takie wrażenie (w pewnych kręgach).
Natomiast Twoje słowa, że oceny zmniejszam bo zmniejszył arrival, bo kazał amerrozzo, że w ocenie kieruję się czymś poza swoim własnym zdaniem - to chyba są najgłupsze zarzuty jakie kiedykolwiek pod swoim adresem słyszałem.:-)

"konformizm (pot. wpływowy) – w psychologii społecznej to zmiana zachowania na skutek rzeczywistego, bądź wyobrażonego wpływu innych ludzi." /by wikipedia/

Jak teraz to czytam, to, pod to "na siłę" można podciągnąć 3/4 ludzkiej społeczności.;-)
Przecież - nie wyprzesz się wpływu innych ludzi:
- na kształtowanie własnego światopoglądu,
- na podejmowane decyzje,
- na Twój charakter/Twoje zachowanie

Normalnie (poza netem) to ja raczej taki cichy jestem, nie wdaję się w dyskusje, trzymam się zawsze z boku, zachowuję do ludzi zawsze pewien dystans. Na necie znowóż całkiem na opak - rozgadany, wszędzie mnie pełno; stąd też w sumie to pytanie w mojej ankiecie: "Czy w życiu i tu na FW jesteś tą samą osobą?".

Czy, to jest kolejny powód by nazwać mnie "oportunistą"?
Nazywaj sobie to jak chcesz, ale o tych ocenach to naprawdę pieprzysz głupoty.:-)


Pozdrawiam po raz drugi.
Mam nadzieję, że odpiszesz na dwa ostatnie posty.

Uzi

”Tylko w takim razie, czy istnieje szansa przekonać kogoś, że jest w błędzie?”

W takim temacie? Chyba nie. Nie przekonałeś ani mnie, ani amerrozzo. Jedyny cel tutaj, to przedstawienie sobie wzajemnie swoich poglądów na sprawę, a do innych czytających należy ewentualna ocena, po której stronie racji było więcej, czyje argumenty brzmią bardziej wiarygodnie.

Temat poruszę jeszcze wielokrotnie, jeśli tylko najdzie mnie taka ochota, lub jeśli jeszcze raz skomentujesz moje oceny w sposób, który mi się nie spodoba. Nie uważam żeby był zamknięty, a następnym razem po prostu nie będę się wdawał w dłuższą dyskusję, bo nic z niej nie wynika.


”Skąd masz teraz pewność, do kogo faktycznie skierowane były te słowa?”
Z PM’a od Nortona, po mojej odpowiedzi.


”Chyba, że chodzi Ci o jakąś inną sytuację.”
Chodziło mi o sytuację z forum Ojca Chrzestnego, kiedy Ja krytykował Donniego inaczej, niż pisząc tylko, że widział go dawno. To chyba nie było pisane do Ciebie, ale do kogoś z EMO-ludkiem w awatarze (nie pamiętam nicka).


”Natomiast, wiesz, że z chęcią porozmawiałbym z Tobą o Pewnego razu.;-)”
Natomiast ja bym z Tobą nie porozmawiał, a na pewno nie chętnie. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek rozmawiał z Tobą na temat jakiegoś filmu, czy aktora. Nie mam też najmniejszej ochoty tego robić, w związku z czym nie będę.


„Co, oportunityzm, rozmawiać nie chcesz?;-))”
Oportunizmem byłoby przyznanie Wam racji i podwyższenie ocen. Ja obstaję przy swoim, choć oceny pewnie ulegną zmianie.


"oni mogą obniżać i podwyższać swoje oceny, i jest ok, a kiedy ja to zrobię - to od razu jest to przejaw oportunizmu?"
Oni nie zrobili tego pod wpływem krytyki amerrozzo i zaostrzania skali u samych siebie.
Tak, wiem, nie udowodnię Ci tego. Jednak takiej odpowiedzi musiałeś się spodziewać, nie trzeba było więc pytać. Nazywasz to pieprzeniem głupot, co jest jeszcze większym pieprzeniem głupot. :) Nie potrafisz sobie z tym poradzić, nie wiesz jak udowodnić mi, że jest inaczej, więc próbujesz zmienić to w coś niewartego uwagi. Znów – nie uzna tego za skuteczną obronę nikt, poza Grupą Trzymającą Palec W Odbycie (zabrakło mi chwilowo lepszych pomysłów na przekręcenie tej nazwy).


„Na necie znowóż całkiem na opak - rozgadany, wszędzie mnie pełno”
Zauważyłem na forum Prisona, a jak zauważę jeszcze gdzieś, kiedyś, to nie omieszkam znowu zepsuć Ci zabawy. Najszczęśliwszy byłbym, gdybyś tak samo rozprzestrzenił się na nasza-klasa.pl, a tu ograniczył trochę działalność. No, ale to tylko takie moje pobożne życzenie.


Pzdr.

Cris

I on nazywa MNIE mistrzem demagogii..

Sprytny jesteś, wykorzystałeś to, że pisałem szczerze, wręcz wylewnie, by dowalić mi ciętą ripostą.

W te klocki nigdy dobry nie byłem, i ty dobrze wiesz, że nie mam nerwów na takie zawody, kto komu bardziej dowali. Moje ostatnie posty były pisane w gruncie rzeczy w przyjaznym tonie, a ty najzwyczajniej w świecie "dowaliłeś mi". Spływa to po mnie. Przynajmniej wyrzuciłeś to z siebie, i nie będziesz już więcej wmawiał mi, że jestem "paranoikiem". Nie, ja trzeźwo oceniłem sytuację, od dawna czułem, że za chwilę masz eksplodować, kiedy rozmawiasz ze mną.

Jeżeli takie posty sprawiają, że czujesz się lepszy, to w sumie, czemu by nie..

Podsumowując, uważasz, że:
- swoje oceny kopiuję od innych użytkowników,
- nie mam swojego zdania, a opinie, które wyrażam na forach to składowe opinii innych użytkowników,
- nie czerpię przyjemności z oglądania filmów, i jedynym powodem, dla którego to robię jest możliwość pochwalenia się na forum,
- mam iloraz inteligencji na poziomie pana Kononowicza, a te długie, bogate w argumenty posty, to tylko wypadki przy pracy,
- moje życie kończy i zaczyna się na filmwebie, a wszystko co kiedykolwiek z moich ust wyszło, miało na celu przypodobanie się Grupie Trzymającej Władzę oraz moim ulubionym użytkownikom,

Osoba, która rysuje mi się w głowie po przeczytaniu tego wszystkiego to imitacja człowieka - to ktoś kto żywi nienawiść do Pana Boga za to, że On pozwolił mu żyć. Teraz powtarzam: ty uważasz mnie za TAKĄ osobę.

Przynajmniej wszystko jasne.

Pozdrowionka.

Uzi

Myśl sobie co chcesz. Nie widzę tu (wyżej) niczego, co miałoby ci dowalić. Sam zaproponowałeś – rozmawiajmy szczerze i bez emocji, a ja do tego właśnie się zastosowałem. O przyjaznym tonie nie było mowy. Ale na pewno nie jest on aż tak wrogi (na filmwebowe standardy to wręcz szczyty uprzejmości), jak wynika z twojej odpowiedzi, a do ”eksplodowania” mi nie tyle daleko, co nigdy nie miałem go w planach.
Powtórzę – myśl sobie co chcesz. Tylko przestań mówić mi, co ja myślę i za kogo cię uważam. Dobrze by było też, żebyś nauczył się odróżniać ludzi, którzy autentycznie chcą ci dosrać, od tych, którzy serwują kilka słów prawdy, podkreślając jednocześnie, że prawdą jest to w ich opinii i w rzeczywistości wcale tak być nie musi.

Tyle, nara.

Uzi

kocham cie za ten wlasnie post :) (platonicznie a jakze!) :)

Vin_McQueen

I prosze - kółko adoracji, a jakże!

Uzi

"Synu, posłuchaj mojej dobrej rady, i nie zabieraj głosu jak Cię nie proszą. Ok?"

Pisz do kogo kierujesz takie texty, ok?

ksg666

Wszyscy oprócz Ciebie wiedzą, które posty były do kogo, ja nie widzę problemu.

Uzi

trzeba urozmaicac sobie zycie czyz nie? :)

Vin_McQueen

Ty nie pajacuj, tylko bierz się do roboty, i strzel jakiś nowy pojedynek, tak żeby znalazł się w nim Ojciec Chrzestny, ew. Siedmiu samurajów.;-)

Uzi

Nie za dobrze Ci tu Uzi? Fajny z Ciebie kozak jak widze ;) Zachowujesz sie tera jak dziecko!

ksg666

Nie po śląsku! "tera"..
Jestem z południa, z województwa śląskiego, ale brzydze się tej gwary.;-)

"Zachowujesz sie tera jak dziecko!"
To jest już Twoja opinia. W mojej opinii to Ty zachowujesz się conajmniej dziwnie.;-)

Uzi

hej hej - nie za dobrze ci tutaj?? :) pojedynek bedzie... w swoim czasie - ale sam zobacz - jaki film ma chociaz start do Godfathera? (jesli chodzi o ten sam gatunek lub chociaz podobny)

Vin_McQueen

"Jestem z południa, z województwa śląskiego"

Czyzby Sosnowies? :P

Dobra koniec tematu... Pewno to nieodpowiedni moment ale Wy sie znacie. A wiec widzialem kilka filmow o boksie, bdb filmow:
1. Wsciekly byk 10/10
2. Ali 9/10
3. Huragan 9/10
4. Czlowiek Ringu -9/10
5. Rocky (glownie za cala sage) -9/10

Moze niektore maja za wysoka ocene? Nie wiem czemu ale bardzo mi sie podobaly... Czy znacie jeszcze jakies filmy tego typu? Starsze, nowsze ale zeby trzymaly ten poziom? Ostatnio zrobilem sobie taki maratonik i chcialbym z tej (dosyc waskiej tematyki: boks) wycisnac co sie da :P

ksg666

Człowiek Ringu zasługuje max na 7. A dla mnie nawet 6 bo nie lubie Russela

Ali dobry film- 8

Huragan- pojęcia nie mam

Rocky. Tylko pierwsza część, no i druga. Reszta to dno

Waszes

No te -9 potraktujcie jako 8 ;) Ja Russela lubie, nawet bardzo! Szczegolnie za role w Gladiatorze :D Ogolnie moim zdaniem film jest bdb i Crowe zagral tam takze bdb! Rocky to film mojego dziecinstwa. Jedynka byla swietna. Potem sredniawa. Podobal mi sie koncowy motyw w 4ce. I ostatnia czesc mi sie bardzo podobala, nie wiedziec czemu :D Wogole mam respect przed Stallonem. Moze wiekszosc jego filmow byly delikatnie mowiac daremne, to zasluguje za pochwale ze choc ma 60 lat dalej gra. Przypomnial ludziom Rockyego i Rambo i to jest moim zdaniem piekne ;)

ksg666

A co do Huragana to polecam zobaczyc. Nie zawiedziesz sie, obiecuje! Film z mlodsym Denzelem Washingtonem. Naprawde cos kapitalnego! Moim zdaniem dostal odemnie zasluzone 9/10 :D

ksg666

W najbliższym czasie postaram sie obejrzeć

Nowy Rocky był kretyński. To niemożliwe żeby Rocky dał mu taki łomot. Nie wiem ile miał lat, ale ten drugi był w najlepszym dla siebie okresie. Nawet fakt że dotychczas walczył z cieniasami nie tłumaczy tego. A sposób w jaki doszło do walki jest wrecz śmieszny

Waszes

Ale ja to wszystko wiem ;) Mimo wszystko, nie wiedziec czemu, podobal mi sie bardzo! Swietne zakonczenie i uklony przed Stallonem. Naprawde myslalem ze wymysla duzo bardziej kretynski pomysl i oczekiwalem totalnego chlamu i beznadziei, gdzie Rocky wygrywa bo zajebal jakas kosmiczna tube biednemu murzynkowi... Dlatego wlasnie film mnie zaskoczyl, pozytywnie oczywiscie. Moze przesadzam ale naprawde byl to film ok. I napewno nie najslabszy ze wszystkich czesci ;)

A tak nawiasem, to juz nie ma zadnych filmow tego typu?

ksg666

Bo najsłabsza to ta z Tommym Gunem czy jak mu tam. To już było beznadziejne. A ostatni to przy 3,4 i 5 całkiem dobry film

Nie wiem jakie jeszcze

Waszes

Ja nie wiem co bym mógł jeszcze polecić. Na pewno brakuje tu Za wszelką cenę w tym zestawieniu, film jest całkiem dobry.

A Rocky Balboa to porażka na całej linii. Było kilka momentów, ale scenariusz i gra aktorska położyły ten film na łopatki.

Uzi

Najlepszym filmem bokserskim jest "Między liniami ringu" z Paulem Newmanem.

Ale, generalnie, to gatunek prawie samych gniotów z wszystkimi częściami Rocky'ego na czele.

_Ja_

Jesli "Wsciekly byk", "Ali", "Huragan" to gniot to daruj sobie... Nie wiem co przez to slowo rozumiesz!?

A i wlasnie "Za wszelka cene" zapomnialem dopisac. Widzialem film kilka razy, mam go na dvd i chyba mu nawet 10/10 wystawilem... Ale 9/10 mozna dac spokojnie. Waeto zobaczyc to fakt.
Co do Rockyego to wiadomo ze aktorsko ten film lezy i kwiczy, ale ta saga ma cos w sobie! Przynajmniej ja "to cos" dostrzegam :D

ksg666

No, a on tego nie dostrzega..

Saga jest niezła, a pierwsza część bartdzo dobra. Ten nowy Rocky to katastrofa.

ksg666

Dostrzegam, dostrzegam! Prymitywna historia, sztuczne nadęcie, miliony schematów i drewniane aktorstwo. Innymi słowy, dostrzegłem wszystko, co w sadze "Rocky'ego" było do dostrzeżenia.

"Wściekły byk" jest jednym z wyjątków, pisałem o tym wcześniej. "Huraganu" nie widziałem. Ale wszystkie części Rocky'ego, "Ali", "Człowiek ringu" i cała reszta filmów o boksie, to syf przez duże "S". Nieciekawe opowieści o nieciekawych ludziach - robienie ze zwykłych prostaków wielkich ludzi, hipokryzja i manipulacja widzem. Nie kupuje tego.

_Ja_

Zaraz zaraz... Uwazasz ze Muhammad Ali byl nieciekawa postacia i prostakiem? ty chyba nie wiesz co mowisz! To tak jakbys nazwal prostakiem Maradone! Will Smith moim zdaniem swietnie odtworzyl Ali'ego! Podobnie jest z filmem "Huragan". Troche gorzej pod tym wzgledem wypada "Czlowiek ringlu" ale daje rade. A Rocky to wiadomo, fikcyjna opowiesc, bo Stallone zobaczyl Rocky'ego Marciano... Ale nie zmienie zdania ze ta saga ma w sobie cos wyjatkowego ;)

ksg666

Bardzo słabo pamietam Aliego, ale chyba Will Smith dobrze zagrał

Człowiek Ringu to typowa historia, słabo zagrana, a między Russelem a ta Bridget Jones wogole nie było chemii. I ten film nic do kina nie wniósł

ksg666

O nie! Maradony prostakiem nazwać nie wypada, w żadnym razie. To zadufany w sobie narkoman, alkoholik, oszołom i kryminalista, który konszachtował z mafią. Zatem, na pewno nie prostak.;-)

_Ja_

"Ja" co Ty cpasz? Dajesz mi namiary na tego kolesia co taki towar sprzedaje...

Posluchaj uwaznie mistrzu! Maradona to najlepszy pilkarz na swiecie. Nigdy nie bylo, nie ma i nie bedzie juz pewnie lepszego! Nie wiem jaka jest twoja wiedza na temat sportowcow, wielkich sportowcow, ale jak widze znikoma...
Diego na boisku byl bogiem! Jego technika, talent, balans cialem, przyspieszenie byly czyms nadprzyrodzonym. Gdyby urodzil sie 15 lat pozniej
musieliby mu polamac nogi, bo dalsze rozgrywki niemialyby sensu! Nazywasz go narkomanem i kryminalista? Pilkarza nie ocenia sie potym jakie ma zycie prywatne, ale jak gra! Brando tez swiety nie byl, ale byl wielki! Wogole zdajesz sobie sprawe, ile Maradona musial sie nacierpiec w mlodosci? Jak zniszczono mu psychike? Musial grac, zeby zarabiac i utrzymac rodzine, bo wiadomo pieniadze z tego byly. Jako 15 latek gral juz w zawodowym klubie (River Plate bodajze). Jego kosci o organizm dopiero sie ksztaltowaly. Otoczylo go wielu zlych ludzi, ktorzy wykorzystywali go, zeby zdobyc pieniadze. Moze i byl zboczony, niewyksztalcony, cpal itp. Zmarnowal swoj talent, ale ze ten talent byl az tak wielki, jest do dzisiaj najlepszym pikarzem na swiecie!

Nie bede sie rozpisywal wiecej, bo Ciebie poprostu to jebie. Widac, ze sport nie jest Twoja mocna strona, jednakze odwazasz sie krytykowac ludzi, ktorym niedorastasz do piet. Maradone do teraz kochaja miliony osob! Ciebie kochaja pewnie tylko rodzice...

A teraz jestem ciekaw. Bo moim zdaniem z takiej historii mozna stworzyc piekny film. Tylko kto by zagral Diego...
Ale np. Muhammad Ali jest mniej wiecej podobny, tylko inna dyscyplina sportu i nie az tak burzliwe zycie prywatne. Film moim zdaniem bdb, pokazal duzo prawdy, Will Smith rewelacyjny, ladnie zrobiony, muzyka ok.

ksg666

To teraz posłuchaj mnie, mój Ty 17-latku. Nie wiem, jak jest teraz, ale za moich, całkiem nieodległych czasów, nauka czytania ze zrozumieniem była podstawą programową pierwszej klasy liceum, technikum, a nawet debilówy. A Ty wciąż masz jeszcze w tym względzie poważne braki.

Nigdy nie oceniałem tu, na forum, talentu i potencjału Maradony, który niewątpliwie był wielki, ale tylko na boisku.
Mam głęboko w dupie historie jego dzieciństwa. To nie usprawiedliwia w żaden sposób tego, jakim był i jest prywatnie.

Nie waż się porównywać sztuki do sportu, bo to zupełnie dwie inne kategorie, choć Tobie mogą się wydawać bliskie.

Gdyby film o Maradonie ograniczał się tylko do jego boiskowych wyczynów, pomijając fakt, że byłby dokumentalno-sportową szmirką, nie czepiałbym się. Ale filmy o "wielkich" sportowcach mają to do siebie, że opowiadają nie tylko o życiu zawodowym, ale i prywatnym sportowca. A tak się składa, że w tej drugiej kwestii, Maradona jest po prostu zerem.

Jeżeli masz już podniecać się sportowcami, to za przykład weź sobie Pelego, który nie dość, że jak nikt potrafił latać za kawałkiem skórki, to jeszcze najlepiej, jak mógł, wykorzystał swoją popularność.

_Ja_

I tym postem Cie załatwił. MAradona był wielki na boisku, choć czy aż tak jak się mówi?? Może prędzej też brał doping, ale dopiero na tamtych Mistrzostwach Świata mu je wykryli?? A po za boiskiem człowiek który pokazywał młodym argeńtyczyką jak żyć ćpał

A Pele to wzór masz racje

Waszes

Oj nie zrozumieliscie. Czy zeby stworzyc swietny film, musi byc o kims kto byl wzorem w zyciu prywatnym? Przeciez tu chyba chodzi o ciekawosc zycia a w tym Maradona niewatpliwie kroluje ;) Zawsze mozna wszystko zmiazdzyc koncowka!

Co do Pelego. Byl wielki na boisku i pozanim to fakt. Ale nie mial takiegop talentu jak Maradona i naprawde byl od niego ciut gorszy. Zastanawiam sie czy czasem Cruyff go nie przewyzsza... ;) Ale to moja opinia, mozecie miec inna. Tylko zaznaczam, ze czytalem biografie obu tych pilkarzy (Giego nawet 2 przeczytalem) i co nieco wiem o tych osobowosciach.

ksg666

O mnóstwie sportowców można by zrobić dobry film. Tu gdybanie jest nie potrzebne

Pele był dla mnie lepszy od niego. Czemu to już się wypowiedziałem. Moim zdaniem Maradona mógł nawet wcześniej brać doping. Ale nie ma co o tym gadać

Waszes

Tak od 15 roku zycia bral doping... Wiesz co? Zaczol grac wlasnie w tak mlodym wieku i potem zaowocowalo to licznymi kontuzjami. Jak gral w Barcy to choc mial kontucje, bral srodki przeciwbolowe i gral dalej (mial zapisane w kontrakcie ze musi rozegrac okreslona ilosc meczy w lidze). Nie wiem na jakiej podstawie myslicie ze Pele byl lepszy? Nie potraficie sie pogodzic z talentem Maradony? Gdyby Pele zachowywal sie tak jak Diego, to pewno wogole nikt by o nim nie pamietal!

Fakt, ze o wielu sportowcach mozna zrobic swietny film, ale chyba wlasnie Maradona wszystkich w tym fakcie wyprzedza...

ksg666

Taaaa, bo świetny materiał na film to wyłącznie historyjki o cpaniu, chlaniu i ciężkim dzieciństwie ehhhh
chyba, że zrobic z tego stadium upadku, ale to już było...

pussy_galore

Cpac i chlac moze kazdy... Ale nie o kazdym zrobia film ;)
Uwierz ze film o Maradonie obejzalyby miliony nawet gdyby byl chlamem! Gdyby tak zrobic z tego piekny film i w piekny sposob przedstawic cala jego historie to byloby cos kapitalnego. Widac ze nie wiesz duzo o zyciu tego czlowieka... ;) Pele mial duzo latwiej, uwierz mi. A teraz to juz kazdy pilkarz ma cukeirkowo. Kiedys naprawde bylo inaczej! Inaczej obchodzono sie z takim talentem jak Diego. Ale dobra, proponowalbym sie przezucic na inny temat... :P

ksg666

Nie sądzę. Popatrz sobie ile filmów w TOP100 jest na podstawie czyjejś biografii. Niewiele. Takie rzeczy po prostu nie przechodzą. Nie da się chyba nakręcić świetnego jeśli chodzi o walory artystyczne filmu, na podstawie czyjejś biografii.

Nara.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones