Uważm że Renee miała śliczną buźkę i oryginalną urodę, a teraz patrzę na jej zdjęcie po operacji i widzę zupełnie obcą twarz :/
Nie dostrzegam żadnej różnicy w jej wyglądzie sprzed lat i teraz.
Widzę jedynie upływający czas. Po 50-ce trudno być pyzatą 20-kilkulatką.
Nadal jest rewelacyjna.
Pytanie do kobiet: po co kobiety wygładzają sobie twarz i robią resztę poprawek? Czym się kierują, gdzie znajdują wyznacznik tego, co jest ładne, a co brzydkie? Bo mam wrażenie, że o tym, co się ma podobać w kobiecie decydują inne kobiety, co jest oczywistym absurdem. No bo czemu jakaś zakompleksiona, pełna jadu...