Recenzja filmu

Opiekun (2015)
Michel Franco
Tim Roth
Sarah Sutherland

Sztuka dobrej śmierci

"Opiekun" Michela Franco zabiera nas w regiony, w których kino porusza się z trudnością: terminalnej choroby, niepełnosprawności, cierpienia, śmierci. Łatwo w nich o kicz, sentymentalny,
"Opiekun" Michela Franco zabiera nas w regiony, w których kino porusza się z trudnością: terminalnej choroby, niepełnosprawności, cierpienia, śmierci. Łatwo w nich o kicz, sentymentalny, telewizyjny banał. Franco bezbłędnie udaje się ich uniknąć. Pracuje na to forma jego filmu: absolutnie zdyscyplinowana, chłodna, zdystansowana, minimalistyczna. Kamera obserwuje bohaterów z dystansu, w planach amerykańskich; stojąc w miejscu, przygląda się scenom o wielkim ładunku cierpienia i poczucia bezradności. Aktorzy odgrywają je w wyciszony sposób, emocje w ich postaciach buzują pod powierzchnią, ale nigdy nie eksplodują; o bolesnych afektach świadczy gest, tik, zmarszczenie brwi. Taką samą metodę Franco zastosował w swoim ostatnim filmie, "Pragnieniu miłości" – historii uczennicy szkoły średniej doprowadzonej do psychicznego załamania przez znęcających się nad nią kolegów i koleżanki z klasy. W obu filmach kontrast między pokazywaną przez nie emocjonalną traumą a chłodem formy tworzył niezwykle silny artystyczny efekt.



W "Opiekunie" Franco przenosi się z rodzinnego Meksyku na drugą stronę granicy, do Kalifornii. Jego film rozgrywa się w sytym, zamożnym świecie, który – jak się wydaje – rozwiązał już wszystkie problemy. Poza trzema: starością, chorobą i śmiercią. "Opiekun" znakomicie pokazuje, w jaki sposób współczesna, zamożna, materialistyczna, postreligijna cywilizacja (do której Polska wciąż raczej aspiruje, niż jest jej częścią) próbuje sobie radzić z tymi wszystkimi zjawiskami, bada związane z tym sprzeczności i paradoksy. 

Bohaterem, z którego punktu widzenia obserwujemy rzeczywistość zamożnej, ponowoczesnej śmierci, jest David – pracujący z terminalnie chorymi pielęgniarz w średnim wieku. Film przedstawia jego bliskie relacje z trojgiem pacjentów – David nie tylko ich myje, ubiera, podaje leki, ale także dostarcza emocjonalnej i afektywnej pracy, jakiej nie chcą lub nie są w stanie wykonywać ich bliscy, o ile mają oni jeszcze jakichś bliskich. Robi też coś więcej – w sytuacji absolutnego cierpienia, wbrew prawu, pomaga niektórym z nich umrzeć. 

Franco nie zajmuje jasnego moralnego stanowiska wobec działań Davida, który od początku jest dwuznaczną postacią. Jego bliskość z pacjentami, podobnie jak w rodzinie jednego z nich, budzi w nas głęboko ambiwalentne uczucia. Nie wiemy, czy mamy podziwiać graniczące ze "świętością" poświęcenie czy potępiać machinacje pielęgniarza doprowadzające jego pacjentów do emocjonalnego uzależnienia. Nie wiemy, jak patrzeć na intymność, jaka wytwarza się, gdy myje on nagie, bezbronne, ciągle pragnące bliskości ciała swoich pacjentów.



Film nie zajmuje też jasnego stanowiska w najbardziej kontrowersyjnej sprawie, jaką porusza: eutanazji. Reżysera interesuje coś innego: paradoksalny status osób terminalnie chorych w naszym świecie. Z jednej strony wyczerpały się już religijne uzasadnienia, nadające sens ich cierpieniu, z drugiej – społeczeństwo ciągle odmawia im prawa do godnej, szybkiej, bezbolesnej, kończącej agonię śmierci. Po stronie prawa do takiej śmierci kino stawało w ostatnich latach wielokrotnie. Czy to w formach bezpośrednio publicystycznych (jak w obrazie "W stronę morzaAlejandro Amenábara), czy bardziej zawoalowanych. W "Inwazji barbarzyńców" Denysa Arcanda można znaleźć szczególnie piękną wizję postreligijnego rytuału dobrej śmierci: umierający akademik gromadzi na ostatniej kolacji wszystkich swoich bliskich, przy dobrym jedzeniu i winie żegna się z nimi, po czym zażywa śmiertelną dawkę heroiny. 
"Opiekun" jest jednak o wiele bardziej przewrotny, komplikuje sprawę. Widać w nim, że świat, w jakim jest osadzony, chciałby uporządkować, oswoić, uhigienicznić śmierć, starość i cierpienie. Franco pokazuje jednak w rewelacyjnej ostatniej scenie, że tak naprawdę nigdy nie jesteśmy w stanie jej uregulować, uporać się z jej upiorną przypadkowością.
1 10
Moja ocena:
8
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Opiekun" to studium kruchości ludzkiego ciała, walki i poddania się chorobie, jej powolnej konsumpcji i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones