Recenzja filmu

Nędznicy (2019)
Ladj Ly
Damien Bonnard
Alexis Manenti

Ulice nędzy

Dramaturgicznie całość też jest bez zarzutu: podjazdowa wojenka żółtodzioba z agresywnym samcem alfa ma odpowiednią temperaturę, wątek wplątanych w policyjne sprawki dzieciaków sprawdza się jako
Paryż płonie. Nawet jeśli nie palą się samochody, a ogień nie trawi sklepowych witryn, bulgocze krew w ludzkich żyłach, a serca zajmuje nienawiść. Adaptując własną krótkometrażówkę sprzed dwóch lat, debiutujący za kamerą aktor Ladj Ly robi wystarczająco dużo, by oddać atmosferę miasta oraz społeczeństwa na krawędzi implozji. A także zbyt mało, by pogodzić napędzane testosteronem kino akcji z przekonującym, społecznym komentarzem. 

Pamiętacie "Dzień próby"? Ten film, w którym oscarowy Denzel Washington obwoził nieopierzonego Ethana Hawke’a po Los Angeles i wbrew swoim niecnym intencjom hartował jego moralny kręgosłup? "Les Miserables" to trochę jego francuski remake, w którym "Nędznicy" Victora Hugo służą co najwyżej za Wielką Księgę Cytatów ("myli się ten, kto myśli, że zły los może się wyczerpać" – nawet, jeśli inny passus jest kodą opowieści, to ten również pasuje). Jest więc nowy, idealistyczny policjant w wydziale, dwóch cynicznych wyjadaczy, a także feralny dzień, który sprawi, że wszyscy będą mogli się przejrzeć w sobie niczym w lustrze. W tle Paryż jak z horroru: betonowy labirynt podzielony na strefy wpływów, tereny rywalizacji, poligony rasistowskich ataków oraz azyle dla ofiar kolejnych starć. Ile potrzeba, by karuzela przemocy rozkręciła się na dobre? Uwaga, spoiler: niewiele. 

Ly ma oko do środowiskowego detalu i w efektowny sposób kreśli specyfikę kolejnych kręgów paryskiego piekła. "Pazur" kina społecznego ma u niego bezpośredni związek z formą: rozedrgana kamera trzyma się blisko bohaterów, operator wisi policjantom na plecach i zagląda im w oczy, zaś wszystkie sekwencje przepychanek, zamieszek i konfliktów rozegrane są przy eskalujących, niskich dźwiękach. Dramaturgicznie całość też jest bez zarzutu: podjazdowa wojenka żółtodzioba z agresywnym samcem alfa ma odpowiednią temperaturę, wątek wplątanych w policyjne sprawki dzieciaków sprawdza się jako kontrapunkt, z kolei momenty wyciszenia są zazwyczaj prologiem do scen chwytających za gardło. 

Niestety, przy realizacji filmu, który tak idealnie trafia w swój czas, podobne ambicje nie wystarczą. Ly nie wie, czy chciałby uniwersalizować swoją historię i trzymać się wątku środowiskowego determinizmu, czy może pokazać swoich bohaterów jako ofiary kulawego systemu politycznego. W rezultacie próbuje pójść obydwiema ścieżkami i obydwie wiodą go donikąd. Wbrew surowej poetyce, oddolna rewolucja klasy tłamszonej policyjnym butem jest u niego przedstawiona w sposób naiwny i egzaltowany, zaś całość kończy się unikiem rodem z najstarszego, reżyserskiego sztambucha. Centralny konflikt filmu oparty wokół bezsensownego wybuchu przemocy, pociągającego za sobą kolejne konsekwencje, również nie wybrzmiewa – być może właśnie dlatego, że z jednej strony przypomina temat podniesiony z ulicy, a z drugiej – kliszę wyciągniętą z taniego sensacyjniaka.  

Reżyser pozostaje w rzeczonym rozkroku na tyle długo, by zostawić nas z rozczarowującym banałem: wszyscy jesteśmy winni, Victor Hugo, "nędza zła macocha", sytym Europejczykom łatwo oceniać. To już serio lepiej, żeby się przez dwie godziny strzelali. 
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Nędznicy" pokazują wielokulturowe społeczeństwo podparyskiej dzielnicy z perspektywy patrolujących ją... czytaj więcej
"Nędzników" otwiera romantyczna scena posttriumfalnej euforii, jaką przyniosło zwycięstwo reprezentacji... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones