Recenzja filmu

Czuwanie przed końcem (2007)
Sol Tryon
Mike O'Connell
Jesse Eisenberg

Śmierć to nie zaskoczenie

Od samego początku jesteśmy wręcz atakowani przez dynamizm głównego bohatera. Jego ekspresyjny sposób bycia jest tak wyrazisty i natarczywy, że od pierwszej sceny wzbudza zainteresowanie. K.
Od samego początku jesteśmy wręcz atakowani przez dynamizm głównego bohatera. Jego ekspresyjny sposób bycia jest tak wyrazisty i natarczywy, że od pierwszej sceny wzbudza zainteresowanie. K. Roth (doskonały Mike O'Connell) dowiaduje się, że jest chory na nieznaną, aczkolwiek śmiertelną i... punktualną chorobę. Akcja filmu toczy się w ostatnim dniu jego życia. Ma przed sobą jeszcze tylko jeden dzień, do godziny 19.30, by zrealizować wszystkie swoje marzenia i ambicje. Jeśli ktoś uległ złudzeniu, że to poważny film o finalnych sprawach, to lepiej by wyzbył się tego jak najszybciej. Reżyser zrobił odważny film. Poruszył problem śmierci, lecz wyzbył się prawie całkowicie powagi i respektu, jakiego się oczekuje w momencie ostatnich godzin życia. Bohater "Czuwania przed końcem" ubolewa nad faktem, iż jest to jego ostatni dzień na Ziemi, ale ma tyle rzeczy na głowie, że aż brak czasu, by siedzieć i rozmyślać nad niesprawiedliwością losu. Poznajemy go jako ekscentryka, nielubianego, niespełnionego pisarza (artystę), platonicznie zakochanego w starszej od siebie zamężnej kobiecie. Od samego początku do końca jest przy nim tylko jedna osoba, jego jedyny druh i towarzysz, Mills (Jesse Eisenberg). Całkowite przeciwieństwo K. Rotha. Jest to młody, spokojny, cichy, bardzo mocno związany emocjonalnie z głównym bohaterem, mężczyzna, który pomaga mu w realizacji ostatnich zamierzeń i przy okazji spisuje jego biografię dla potomnych. Jest to błyskotliwa, wyrazista komedia o rzeczach ostatecznych. Jak na film amerykański, sporo w nim angielskiego humoru, który dodaje pewnej pikanterii. Grany jest z dużą teatralnością i absurdalnością. Większą część ekranu zajmuje główny aktor, co bardziej uwidocznia jego egocentryczny charakter oraz nadaje jeszcze większej jaskrawości jego żywotności. Interesujące przedstawienie umierania, z przesadną wręcz groteskowością, zapewnia wyśmienitą rozrywkę i przedstawia zupełnie inne spojrzenie na śmierć, którą w naszym kręgu kulturowym uznaje się jako cierpienie, ból, temat, z którego nie wolno się naśmiewać. W tym filmie natomiast śmierć potraktowano w sposób żartobliwy, bagatelny, ale także inteligentny. Jest to kolejny z filmów, który był pokazywany na Międzynarodowym Festiwalu Kina Niezależnego Off camera w Krakowie w ramach cyklu "From the Gut - American Independents". Tryon stworzył bardzo dobry obraz, niezależny, indywidualny, ujmujący, przełamujący pewne granice i wytyczający nowy styl. Chwali się twórców, którzy wkładają do swojej pracy coś od siebie, a nie po raz kolejny powielają te same motywy, schematy i rozwiązaniu. Tu na pewno się z tym nie spotkamy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones