Recenzja filmu

Dziewczyna na urodziny (2001)
Jez Butterworth
Nicole Kidman
Ben Chaplin

Wyświechtane pozdrownia z Rosji

Oglądając film po raz pierwszy, zastanawiałem się, do kogo twórcy chcieli go zaadresować. Do fanów komedii? Młodych nastolatek lubiących romanse? Mężczyzn, chcących przeżyć dreszczyk emocji? A
Oglądając film po raz pierwszy, zastanawiałem się, do kogo twórcy chcieli go zaadresować. Do fanów komedii? Młodych nastolatek lubiących romanse? Mężczyzn, chcących przeżyć dreszczyk emocji? A może do dojrzałych ludzi, oczekujących sporej dawki erotyzmu? Scen erotycznych jest tylko kilka, żarty i gagi można policzyć na palcach jednej ręki, intryga nie trzyma w napięciu, nie wspominając o romansie, którego po prostu nie ma.   John jest typowym Londyńczykiem – mieszka poza miastem, pracuje od rana do wieczora w banku i… nie ma dziewczyny. Zdesperowany postanawia skorzystać z oferty biura matrymonialnego i zamówić sobie dziewczynę z Rosji. Przyszła narzeczona okazuje się wszystkim, czego John... nie oczekiwał! Pali jak smok, nie jest zbyt przyjaźnie nastawiona i zna tylko jedno słowo po angielsku. Mężczyzna nie potrafi odnaleźć wspólnego języka z Nadią. Sprawy komplikują się, gdy dziewczynę odwiedzają kuzyni z Rosji. John ma tego już dosyć i każe Rosjanom poszukać sobie noclegu gdzie indziej. Kiedy okazuje się, iż mężczyźni to przestępcy, John próbując ocalić Nadię, mimowolnie zostaje wplątany w gierki oszustów. Od tej chwili będzie zdany jedynie na siebie. Czy planując ucieczkę, zaufa Nadii, kiedy się dowie, że ona również przygotowała dla niego niespodziankę?   Tworząc obraz, twórcy próbowali połączyć kilka gatunków filmowych, co nie za bardzo im się udało. Komedię połączyli z wątkiem kryminalno-sensacyjnym, erotycznym związkiem pary głównych bohaterów oraz filmem romantycznym. Efekt to istny koktajl Mołotowa, ale w negatywnym znaczeniu tego słowa. Wybuchowa mieszanka gatunków działa na niekorzyść filmu - wywołuje jedynie zamęt i zamieszanie w głowach odbiorców. Wielkie brawa należą się za to dla obsady filmu. Nicole Kidman, Mathieu Kassovitz i Vincent Cassel sprawiają wrażenie bardzo wiarygodnych Rosjan. Co ciekawe żaden z aktorów nie mówi przecież po rosyjsku. Również partnerujący Kidman Ben Chaplin, będący jednym z  komediowych akcentów filmu, wypada świetnie w roli nieporadnego Anglika. Szkoda, że pomiędzy dwójką tych postaci nie ma chemii - związek pary głównych bohaterów nie jest interesujący i nie czuć fizycznej bliskości ani wzajemnego przyciągania. Nie widzę jednak niczego innego, co można by pochwalić lub zaliczyć na plus. Ścieżka dźwiękowa, choć zawiera całkiem przyjemne dla ucha rosyjskie akcenty, nie idzie w parze z filmem. Fabuła nie trzyma w napięciu, a zakończenie jest dość przewidywalne. Zdjęcia również nie zachwycają - nie znajdziemy tu ciekawych obrazów czy wartych drugiego spojrzenia widoków. "Dziewczyna na urodziny" to film, który miał potencjał. Łącząc kilka gatunków, filmowcy zagubili się w swojej historii, którą chcieli przekazać. Sądziłem, że będzie czymś w rodzaju pięknej pocztówki z pozdrowieniami z lodowej krainy. Okazał się jednak wypłowiałą i tandetną widokówką z oklepanymi frazesami, którą wyrzuca się do kosza od razu po przeczytaniu. Szkoda.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Piękna to rzecz samotność, kiedy człowiek jest w zgodzie ze sobą i ma coś określonego do roboty" napisał... czytaj więcej
Aleksandra Salwa

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones