Recenzja wyd. DVD filmu

Gambit, czyli jak ograć króla (2012)
Michael Hoffman
Colin Firth
Cameron Diaz

Plan (nie)doskonały

Bracia Coen cieszą się jak najbardziej zasłużoną sławą w światku filmowym. Mało kto nie słyszał o kultowym "Fargo" utrzymanym w mroźnym klimacie szalejącej zimy czy produkcji "To nie jest kraj
Bracia Coen cieszą się jak najbardziej zasłużoną sławą w światku filmowym. Mało kto nie słyszał o kultowym "Fargo" utrzymanym w mroźnym klimacie szalejącej zimy czy produkcji "To nie jest kraj dla starych ludzi" z zapadającą w pamięć postacią nietypowego mordercy (dziwaczna fryzura oraz butla z gazem jako broń). Dzieła spod ręki utalentowanego rodzeństwa ocierają się o geniusz, zaskakując świetnymi scenariuszami, głębokimi postaciami oraz nietuzinkową atmosferą. W przypadku filmu "Gambit...", Coenowie zeszli na lżejsze tory komedii kryminalnej, nie spuścili jednak z tonu pod względem jakości opowiedzianej historii. Tym razem bracia ograniczyli się do napisania skryptu produkcji, zaś stery projektu przejął Michael Hoffman. Czy łajba dopłynęła szczęśliwie do boxoffice'owego brzegu?

Harry Deane (Colin Firth) to lekko ciamajdowaty pasjonat malarstwa pracujący dla ekscentrycznego i aroganckiego bogacza, Lionela Shabandara (Alan Rickman). Podirytowany brakiem choćby krztyny szacunku ze strony zadufanego szefa, kustosz postanawia wprowadzić w życie swój plan idealny mający na celu ogołocenie milionera z ładnej sumki pieniędzy. Deane zamierza bowiem wrobić Shabandara w zakup reprodukcji obrazu Moneta. By jednak pieczołowicie zaplanowany fortel się powiódł, Harry zmuszony jest udać się do Teksasu i przekonać piękną, aczkolwiek niezbyt błyskotliwą PJ Puznowski (Cameron Diaz) do współpracy. Jak się jednak okaże, nic nie pójdzie zgodnie z planem...

"Gambit..." to lekka komedia kryminalna, wybijająca się ponad przeciętność dobrze rozpisanym scenariuszem i paroma komicznymi scenami. Autentycznie zabawna wymiana zdań w hotelowej recepcji opierająca się na niedomówieniach czy spotkanie japońskiej delegacji z bufoniastym Shabandarem powodują salwy szczerego śmiechu. Znalazło się również w skrypcie miejsce na lekki humor sytuacyjny w postaci fajtłapowatego Deane'a śmigającego bez spodni po gzymsach i lądującego w pokojach gości. Sama realizacja misternego planu także bawi, zwłaszcza, gdy wszystko idzie na opak i w dokładnie odwrotny sposób niż to sobie biedny Harry zaplanował. Na dokładkę zaś mamy ciekawą końcówkę filmu, która stanowi pozytywne zaskoczenie.

Miła gratka czeka również fanów znanych nazwisk wypełniających obsadę. Firth co prawda po raz kolejny, po postaci króla Jerzego z "Jak zostać królem", wciela się w budzącego sympatię lekkiego nieudacznika, niemniej robi to z odpowiednim dystansem do roli. Ciekawie wypada Cameron Diaz w osobie zblazowanej Teksanki w nieodłącznym kowbojskim kapeluszu o lekkodusznym stylu bycia. Aktorka w dość komiczny sposób naśladuje teksański akcent z charakterystycznym wiejskim zaciąganiem, co rusz rzucając niskolotne maksymy zasłyszane od swojej mamy. Alan Rickman zawodowo zaś wcielił się w postać zadufanego w sobie businessmana, traktującego z góry wszystkich i wszystko, po godzinach oddając się swojej nud(ystycz)nej pasji. Stawkę domyka Stanley Tucci jako ekscentryczny ekspert od malowideł posługujący się specyficznym językiem stanowiącym połączenie angielskiego z germańskimi wstawkami. Interesujący kolektyw postaci odegranych w dobry sposób to duży plus "Gambita".

Film ogląda się lekko i zaskakująco przyjemnie, głównie dzięki wprawnej ręce braci Coen starających się pogrywać z utartymi schematami już od pierwszych klatek seansu. Sama początkowa sekwencja realizacji planu wprowadza widza w pole, dalej zaś akcja obiera równie ciekawe tory. Dzięki inteligentnym dialogom oraz scenariuszowi na modłę komedii (p)omyłek, (nie)udany skok pociesznego Deana ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Co by jednak nie było za słodko – skarcić twórców należy za żałośnie wykonaną scenę z tygrysem. Swoisty "pojedynek" PJ z przerośniętym futrzakiem bije po oczach sztucznością i głupotą. Reszta filmu na szczęście trzyma odpowiedni poziom.

Oglądając "Gambita" z nastawieniem na przyjemne kino rozrywkowe z nutką kryminału, widz powinien być usatysfakcjonowany. Pomimo powierzenia przez braci reżyserii obrazu w cudze ręce, czuć w produkcji duch Coenów przejawiający się choćby w specyficznych postaciach czy humorze. Warto zaliczyć w/w film, by dowiedzieć się "jak ograć króla (?)". Porządne kino.

Ogółem: 7+/10

W telegraficznym skrócie: bracia Coen ograniczyli się tym razem do napisana skryptu komedii kryminalnej; ciekawe postacie, znani aktorzy (Firth, Diaz, Rickman) i sporo śmiechu to recepta na dobry seans; lekkie kino rozrywkowe z ciekawym zwieńczeniem misternego planu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ekspert sztuki Harry Deane (Firth) zatrudnia fałszerza (Courtenay) i czempionkę teksańskiego rodeo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones