Recenzja filmu

Jak ona to robi? (2011)
Douglas McGrath
Sarah Jessica Parker
Pierce Brosnan

Kate w wielkim mieście

Kate Reddy to kobieta, która ma wszystko. Zawodowo spełnia się jako szefowa działu inwestycji w dużej firmie, prywatnie jest kochającą żoną i matką dwójki uroczych dzieci, mieszkającą w jednej
Kate Reddy to kobieta, która ma wszystko. Zawodowo spełnia się jako szefowa działu inwestycji w dużej firmie, prywatnie jest kochającą żoną i matką dwójki uroczych dzieci, mieszkającą w jednej z bardziej ekskluzywnych dzielnic w Bostonie, w nie mniej luksusowej kamiennicy. Kate jest superbohaterką, heroską swoich czasów. Posiada umiejętności łączenia ze sobą życia zawodowego, rodzicielskiego i małżeńskiego, zdolność rozwiązywania problemów, a wszystko to przychodzi jej łatwością, bez zbędnego wysiłku.  Jak chce może być matką, kochanką i robiącą karierę kobietą, która umiejętnie żonglując wszystkim tymi dziedzinami życia, zawsze wygrywa, a porażki przełyka i zamienia w sukcesy. I nawet lekkie ryski i zgrzyty na linii rodzina-dom-praca, w postaci przystojnego inwestora, który wyraźnie czuje do Kate mięte,  nie są w stanie wybić ją z tego rytmu. Problem nadgorliwego absztyfikanta zostaje rozwiązany w tempie  spuszczenie wody w toalecie, a widmo rozpadu rodziny znika równie szybko, jak się pojawiło. Taka jest Kate. To Superwoman.

Film McGartha został  zrealizowany dla wszystkich kobiet, które uważają, że nie można połączyć dwóch rzeczy w życiu, mianowicie rodziny i pracy. Zawsze trzeba wybierać między pragnieniem posiadania dzieci a robieniem kariery. Reżyser "Jak ona to robi?" próbuje udowodnić płci pięknej, że tak nie jest. I może by mu się to udało, gdyby kompletny brak pomysłu na realizację  swojej wizji.

Douglas McGrath wcześnie zawiesił sobie wysoko poprzeczkę, pisząc z Woodym Allenem scenariusz do świetnych "Strzałów na Broadwayu" (nominacja do Oscara i BAFTA) oraz do udanej ekranizacji powieści Jane Austin "Emma" (której był również reżyserem). I byłby pozostał na tej artystycznie wznoszącej się fali sukcesów, gdyby nie rysa w jego filmografii, jaką jest jego najnowszy film. "Jak ona to robi?" jest filmem słabym, kiepską adaptacją książki Allison Pearson pod tym samym tytułem. Scenarzystka Aline Brosh McKenna musi być wielką fanką, a nawet pokuszę się tu o stwierdzenie, fanatyczką serialu "Seks w Wielkim mieście". Film McGartha wygląda jakby był żywcem splagiatowany z legendarnej serii, o czym świadczą momenty komentujących cuda, jakie dokonuje główna bohaterka, mające charakter reportażu (taki sam trick stosowany był w pierwszych odcinkach "SATC"). Nawet plakat do "Jak ona to robi?" przypomina te z popularnej serii. Fabuła wieje nudą, nie ma w niej nic oryginalnego, następna komedia romantyczna, jakich pełno, tylko pod przykryciem gloryfikacji feminizmu i emancypacji. Im dalej tym gorzej, mianowicie obsada. Zacznę od postaci drugoplanowych. Greg Kinnear po raz kolejny udowodnił, że jego wspaniała rola geja-artysty w "Lepiej być nie może" to wypadek przy pracy, a Pierce Brosnan chyba jest masochistą i nic  nie wyniósł z lekcji, jakiej udzieliła mu gilda Złotych Malin obdarowując go nominacją za "Mamma Mia". Pan Bond nadal myśli, że jest aktorem uniwersalnym a komedia romantyczna to jego dziedzina. Może następna nominacja, bądź wygrana udowodni mu jak bardzo się myli.

Niektóre aktorki są jak wino, im starsze tym lepsze… z wyjątkiem Sarah Jessiki Parker. Śledząc jej ostatnie dokonania aktorskie, można dojść do wniosku, że wyjątek potwierdza regułę. Jej przemijająca uroda jest wynikiem eksperymentów ze skalpelem (dodam, że bardzo nieudanych), a jako aktorka coraz gorzej radzi sobie na dużym ekranie. Każdy z jej ostatnich filmów, czy to "Miłość na zamówienie", czy "Słyszeliście o Morganach" to klapy zarówno pod względem artystycznym co finansowym.. Jej kariera idzie w tym samym kierunku co innej serialowej aktoreczki Jennifer Aniston. Obie panie łączy sukces jeden roli, w przypadku Aniston jest to Rachel z "Przyjaciół", z kolei u SJP jest to szufladka pod nazwą Carrie Bradshaw z "SATC".  Co Aniston można wybaczyć, gdyż jako samozwańcza królowa komedii romantycznych całkiem nieźle odnajduje się w tej tematyce, tego idolce milionów kobiet na całym świecie i wyznawczyń kultu Carrie Bradshaw już nie. O złym doborze ról i jeszcze bardziej kiepskim wykonaniu, świadczy fakt, że za ostatnie swoje 4 filmy zgarnęła 4 nominacje do Złotych Malin,  z czego jedna zamieniła się
 w tą zaszczytną nagrodę. Całkiem nieźle, jak na aktorkę, która 4 lata z rzędu za postać Carrie Bradshaw w już legendarnym serialu wygrywała Złote Globy. Można jej było zapomnieć niepotrzebne babranie się w kinowej wersji SATC , ale powielanie tej samej roli w kolejnych filmach, tylko powierzchownie nic nie mających z serialem… no cóż, albo krytycy mieli klapki na oczach zachwycając się jej rolą wyzwolonej seksualnie i mentalnie, pisarki felietonów, albo coś naprawdę niedobrego dzieje się z Parker. Niestety jej ostatni film "Jak ona to robi?" nie rokuje nadziei, aby jej stan uległ poprawie.

Film McGartha udowadnia, że niektórych książek nie powinno się przenosić na wielki ekran. Powieść Allison Pearson została napisana dla wszystkich kobiet, które codziennie stają przed wyborem dziecko czy kariera. Miała być przewodnikiem, instrukcją, krzepić i dawać nadzieję, że nie trzeba z niczego rezygnować. Film pokazuje, jak łatwo jest to wszystko osiągnąć, wystarczy być tylko klonem Sarah Jessici Parker.

PS. Do fanów SJP  – jeśli nie chcecie stracić do niej resztki sympatii, omijajcie "Jak ona to robi?" szerokim łukiem.
 
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film Douglasa McGratha dałoby się oglądać jakieś... pół wieku temu. Dziś jest uwłaczającym płci damskiej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones