Recenzja filmu

Róża (2011)
Wojciech Smarzowski
Marcin Dorociński
Agata Kulesza

Ciężkie czasy

Jeśli mamy w Polsce reżysera charakterystycznego, którego przy okazji każdego filmu cechuje unikatowy, oryginalny styl, to jest nim na pewno Wojciech Smarzowski. "Wesele" i "Dom zły" były
Jeśli mamy w Polsce reżysera charakterystycznego, którego przy okazji każdego filmu cechuje unikatowy, oryginalny styl, to jest nim na pewno Wojciech Smarzowski. "Wesele" i "Dom zły" były brutalnymi, bezkompromisowymi historiami osadzonymi w realiach polskiej wsi. Oba te filmy w pewien sposób zdefiniowały kino Smarzowskiego. Kino trudne, brudne i nie dające nadziei. Najnowszym filmem potwierdzającym styl pana Wojciecha jest "Róża".

Schyłek Drugiej Wojny Światowej, Mazury. Pewnego dnia do drzwi Róży Kwiatkowskiej puka tajemniczy Tadeusz. Mężczyzna przyszedł przekazać wiadomość o śmierci jej męża i oddać jego rzeczy. Między bohaterami stopniowo zaczyna wytwarzać się więź i bliskość, której oboje bardzo potrzebują. Gospodarstwo Róży jest nieustannie napadane przez szabrowników. Podczas każdej kradzieży kobieta jest też przez nich brutalnie gwałcona. Ponadto radzieckie wojska zaminowały praktycznie całe pole, które do niej należy. Natomiast Tadeusz był naocznym świadkiem śmierci swojej żony z rąk niemieckich żołnierzy. Zatem zarówno Róża, jak i Tadeusz przeszli prawdziwe piekło i jedyne o czym marzą, to odrobina normalności i spokoju, o które tak trudno w zmieniających się warunkach politycznych regionu. Czy uda się im ułożyć (a wręcz wywalczyć) normalne życie po wojnie?

Smarzowski powierzył główne role Marcinowi Dorocińskiemu i Agacie Kuleszy. Jest to dwójka dość dobrych aktorów, którzy świetnie spisali się w tej konwencji. Trudno jest mówić o chemii między Różą i Tadeuszem, bo w ich miłości tak naprawdę nie o amory chodzi, ale między bohaterami naprawdę widać tę trudną więź. Jak zwykle u Smarzowskiego także drugi plan jest bardzo dobrze dopracowany. W "Róży" oglądamy przede wszystkim te same twarze, co w "Weselu", czy "Domu złym". Jerzy Rogalski, Lech Dyblik, Eryk Lubos, czy Kinga Preis nie zawodzą w swoich małych rólkach i nawet jeśli pojawiają się na ekranie na chwilkę, to tworzą bardzo dobre tło dla przedstawionych wydarzeń. Trochę szkoda, tym razem nie wykorzystano w pełni potencjału Mariana Dziędziela, ale najwidoczniej aktorowi należał się odpoczynek po głównych rolach w poprzednich filmach Smarzowskiego.

Podobnie jak "Dom zły", "Róża" jest dziełem ciężkim w odbiorze przede wszystkim ze względu na bardzo dosłowną brutalność epatującą z ekranu. Film zawiera kilka trudnych do oglądnięcia scen gwałtów na kobietach oraz katowania mężczyzn. Ta gęsta atmosfera z jednej strony oczywiście potęguje dramatyzm sytuacji w której znajdują się bohaterowie, ale również powoduje że historia staje się nieprzystępna dla wrażliwców.

Jak już stwierdziłem na początku, "Róża" to bardzo drastyczny wytwór polskiej kinematografii. Można się pokusić o stwierdzenie, że to historia miłosna w wersji hard. Ale trzeba zaznaczyć, że "Róża" to przede wszystkim ciekawa opowieść zawierająca pewne uniwersalne prawdy. Co jak co, ale ukrywać głęboką treść pod grubą warstwą brudu i przemocy, to pan Smarzowski umie perfekcyjnie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Miłość nie zna granic, zdarzyć się może wszędzie, nawet w niebezpiecznych czasach. Ona - Róża, Mazurka,... czytaj więcej
Wojciech Smarzowski tworzy ten rodzaj kina, który wcale nie zaprasza na pokład. Nie czyni nas pasażerami... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones