Recenzja filmu

Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady (2005)
Tommy Lee Jones
Tommy Lee Jones
Barry Pepper

Lekcja śmierci

"Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady" i dwa razy Tommy Lee Jones: jako reżyser i jeden z głównych bohaterów. Aktor, bezwarunkowo kojarzony ze słynną rolą w "Ściganym", znany z sensacyjnych hitów,
"Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady" i dwa razy Tommy Lee Jones: jako reżyser i jeden z głównych bohaterów. Aktor, bezwarunkowo kojarzony ze słynną rolą w "Ściganym", znany z sensacyjnych hitów, potrafi naprawdę zaskoczyć. Stworzył wspaniały, psychologiczny film o śmierci, odkupieniu i szacunku, wszystko to w ostrym meksykańskim słońcu i westernowskim klimacie. Wydarzenia z tego filmu właściwie mogłyby być osadzone w dowolnym czasie, jednak reżyser zdecydował się na współczesność, przez co cała historia jest jeszcze bardziej przerażająca i prawdziwa, nie sposób na to patrzeć jak na zwykłą bajkę. Opowieść rozpoczyna się w amerykańskim miasteczku położonym niedaleko granicy z Meksykiem. Wszyscy są tam twardzi, bo życie w takim miejscu tego od nich wymaga. Mężczyźni zawsze chodzą z bronią, pracują jako strażnicy graniczni, policjanci albo kowboje. Trzeba być zawsze bardzo uważnym, mimo że jest gorąco, sennie i pusto. To przecież tylko pozory. Czuć, że coś wisi w powietrzu, czy też raczej czuć trupem, śmiercią, bo właściwie cały film pełen jest śmierci. Ludzie żyją, poruszają się pośród niej, nieustannie, bo tak wiele ma twarzy. Śmierć od kuli, śmierć od jadu węża, śmierć z gorąca lub z nudy, z pustki spalonego pejzażu, śmierć wynikająca ze śmierci. Melquiades Estrada, nielegalny meksykański imigrant, nie żyje. Przypadkowo zastrzelił go młody strażnik. Przyjaciel Melquiadesa, podstarzały, małomówny kowboj z twardymi zasadami (Tommy Lee Jones), postanawia wyprawić mu taki pochówek, jakiego nieboszczyk by sobie życzył, przy okazji pomścić jego śmierć i dać nauczkę, bezmyślnemu zabójcy. Zabiera go w podróż, która dla tego młodego i głupiego strażnika będzie bez wątpienia najgorszą podróżą w jego życiu, tym bardziej że w ogóle nie liczył się z ewentualnością poniesienia konsekwencji za własne czyny. Naturalnie cały czas towarzyszy im biedny, nie najświeższy już Melquiades. Należy pochwalić jego doskonałą, charakteryzację oraz dotyczące jego stanu perypetie i komentarze, które niestety dyskwalifikują film u osób o bardziej wrażliwych żołądkach (zresztą, nawet odporni widzowie powinni się cieszyć, że żyją w czasach niewystarczająco technicznie rozwiniętych i kino z efektami zapachowymi to przyszłość). Bezwzględny kowboj dał strażnikowi prawdziwą szkołę życia, a właściwie śmierci. Okazało się to doskonałą, chociaż niewymownie okrutną, psychoterapią dla bezmyślnego, ograniczonego zabójcy. Odbył pokutę i otrzymał dar jej rozumienia. Wszystkie cierpienia były tego warte. Widz "Trzech pogrzebów Melquiadesa Estrady" również powinien być zadowolony z tej podróży.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Teksas, tereny granicy amerykańsko-meksykańskiej. Mimo takiej lokalizacji jedyne, co w "Trzech pogrzebach... czytaj więcej
W skąpanym w zachodzącym słońcu świecie na granicy dwóch krajów Tommy Lee Jones pozwala spotkać się nie... czytaj więcej
Cannes na finiszu. Ostatniego dnia festiwalu pojawił się zaskakujący faworyt: "Trzy pogrzeby Melquiadesa... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones