Nowy Świecie, nadchodzę

Ukraińskie studio GSC Game World w 2003 roku zaserwowało komputerowym graczom ciekawą strategię czasu rzeczywistego, w której to gracz rusza na podbój Nowego Świata. Był to wówczas temat
Ukraińskie studio GSC Game World w 2003 roku zaserwowało komputerowym graczom ciekawą strategię czasu rzeczywistego, w której to gracz rusza na podbój Nowego Świata. Był to wówczas temat praktycznie nieruszony przez twórców gier, co oznaczało, że Ukraińcy mieli spore pole do popisu, ale zarazem stali przed zadaniem wstrzelenia się w konkretną niszę.


Pierwsze, z czym każdy gracz ma styczność uruchamiając nowy tytuł to grafika, która w "American Conquest" wypada dobrze. Nie można zbytnio narzekać, ale także można powiedzieć, że mogło być trochę lepiej. W temacie ścieżki muzycznej i montażu dźwięku jest podobnie. Wszystko do siebie pasuje tworząc specyficzny klimat i relaksacyjną muzykę na dłuższe posiedzenie przed tym tytułem, natomiast odgłosy naszych żołnierzy, otoczenia itd. brzmią dość realistycznie. W trakcie ogrywania tego tytułu nie trafiłem na jakieś większe błędy techniczne, a optymalizacja wypadała wówczas dobrze.


"American Conquest" daje do wyboru aż dwanaście nacji, podobnie jak w "Age of Empires". Różnica polega na tym, że spektrum opcji w amerykańskim tytule było dość pozorne. W grze studia GSC Game World wygląda to naprawdę lepiej. Zupełnie inaczej prowadzi się rozgrywkę praktycznie każdą nacją. Problem polega na tym, że sprowadza się ona do tego samego, czyli do balansowania elementów ekonomicznych, militarnych i dyplomatycznych, tylko że w różnej kolejności w zależności od zaistniałej sytuacji. Jednak po dłuższym czasie zauważam, że negocjowanie z innymi państwami może pójść w odstawkę na rzecz pozostałych atutów, co moim zdaniem odbija się negatywnie na tej efekcie końcowym tej gry.


Sama rozgrywka nie należy do najłatwiejszych. Jeśli jednak uda nam się wbić w dość wysoki poziom trudności, to czeka nas naprawdę wiele dobrego. "American Conquest" wymaga od gracza planowania kolejnych zagrań na kilka kroków do przodu, a także wielu interakcji. Na pewno nie jest to tytuł "do przespania" przed ekranem monitora. Jednak po kilkudziesięciu godzinach gracz jest już w stanie dokonywać wiele decyzji odruchowo, co wpływa zarówno pozytywnie (ułatwia rozgrywkę) jak i negatywnie (powtarzalność gry) na ten tytuł.


Branie udziału w historycznych bitwach to jedna z wielu przyjemności dla mózgu stratega. Różnorodność jednostek wpływa realnie na rozgrywkę. Zdobywanie fortec wymaga zupełnie innego planowania i działań, niż ich obrona itd. Osobiście najbardziej podobało mi się organizowanie dostaw żywności. Był to wówczas rzadko spotykany element rozgrywki, a jeśli już był obecny, to nie był on tak udany jak w  "American Conquest".


Niestety, ale jak już wspomniałem gra potrafi zrobić się powtarzalna. Jest to największy problem tego tytułu. Głównym zadaniem gier strategicznych jest przyciągnięcie odbiorcy na wiele godzin. I to właśnie "American Conquest" robi najgorzej, co powoduje odjęcie minimum dwóch oczek od oceny finalnej.


Suma sumarum, "American Conquest" jest grą dobrą, niepozbawioną pewnych niedociągnięć w rozgrywce, które mimo wszystko nie wpływają znacząco na tytuł. Polecam każdemu fanowi strategii skupionych na dyplomacji i ekonomii. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones