W odmętach szaleństwa

"Darkness Within" nie czerpie z Lovecrafta aż w takim stopniu jak podobne do niego, wyśmienite "Call of Cthulhu". Głównie cytuje pisarza, ale także opiera swój koncept fabularny o klasyczny motyw
"Darkness Within" nie czerpie z Lovecrafta aż w takim stopniu jak podobne do niego, wyśmienite "Call of Cthulhu". Głównie cytuje pisarza, ale także opiera swój koncept fabularny o klasyczny motyw charakterystyczny dla mistrza z Providence - nieuchronne szaleństwo. Gra ma natomiast już wiele wspólnego z tytułem Headfirst Productions i podczas zabawy podobieństwa nasuwały mi się same. Choć gatunkowo to inne pozycje, mają sporo cech wspólnych: obserwację świata z perspektywy pierwszej osoby, głównego bohatera detektywa, śledztwo. Najważniejszym łączącym ich mianownikiem jest jednak obłąkanie bohatera, które w "Darkness Within" będzie nasilało się do samych napisów końcowych.

W grze wcielamy się w policyjnego detektywa Howarda E. Loreida, podejmującego się rozwiązania tajemniczego morderstwa badacza i archeologa Clarka Fielda. Głównym podejrzanym w sprawie jest inny detektyw Loath Nolder, który zaginął na całe pięć lat w afrykańskiej dżungli a skąd powrócił odmieniony. Fabuła horroru prezentuje dość filmowy poziom i pomimo statycznej narracji, trzyma w napięciu do samego końca. Narracja ma dość ślimacze tempo – mając na uwadze gatunek gry nie może być inaczej - podrywa się jednak kilkakrotnie podczas rozgrywki, zawsze w sytuacjach, w których nasz bohater staje w obliczu namacalnego niebezpieczeństwa. Budowanie klimatu grozy opiera się tu jednak na nieśpiesznych działania, które wynikają nie tylko z gatunku tytułu i poklatkowego poruszania się, ale także dzięki zamysłom twórców, bazujących na analizie dziesiątek dokumentów, czytaniu notatek, pamiętników i książek.

Tak naprawdę to właśnie dokumenty i notatki są podstawą narracji. To w nich znajdujemy najwięcej informacji dotyczącej historii i tylko dzięki nim jesteśmy w stanie złożyć wszystkie części układanki. Ich przeglądaniu prawie zawsze towarzyszyć nam będą dziwne dźwięki, często tak sugestywne, że zaczniemy naprawdę zastanawiać się czy są one tylko skrzypieniem starych rur, uderzaniem wiatru o framugę czy może wyciem Czegoś kryjącego się w piwnicy starego domostwa.

Niestety, "Darkness Within" to gra dość trudna, przynajmniej od pewnego momentu. Nie ma tu tylko klasycznego dla przygodówek wykorzystywania przedmiotów na otoczeniu. Do naszych zadań dochodzi także ich łączenie, kojarzenie wniosków i myśli Howarda, uzyskanych wskazówek oraz odnajdywanie i podkreślanie ważnych fragmentów w dokumentach. Trochę tego sporo, tym bardziej, że większość tych aktywności może wchodzić w wzajemną interakcje (np. połączenie myśli Howarda z przedmiotem, który da nam wskazówkę). Ponieważ gra jest nieliniowa, a do wszystkich miejsc możemy na każdym etapie gry wrócić, wraz z odkrywaniem następnych lokacji możliwości zaczynają się szybko mnożyć. W przypadku problemów, ewentualność, że mogliśmy coś pominąć zaczyna nieprzyjemnie doskwierać, a perspektywa powrotu i zbadania każdej, nawet startowej lokacji, przerażać. Sprawa jest naprawdę poważna ponieważ część czynności może zostać aktywowana dopiero tylko po zakończeniu innej. W praktyce działa to tak, że - dla przykładu - spojrzenie na jakiś obraz da konieczny do pchnięcia fabuły efekt tylko wtedy, gdy dokonamy uprzednio jakiegoś innego działania. Stąd też nie wiemy czy nieskuteczne połączenie jakieś myśli nie działa dlatego, że jest to po prostu zły trop czy dlatego, że jeszcze czegoś nie odkryliśmy. Na średnim poziomie, gdy kluczymy długo bez efektów, istnieje co prawda system podpowiedzi, ale szczerze, jest on dość lichy.

Oczywiście, podstawą każdej przygodówki jest intuicyjność, lecz w "Darkness Within" ten element zawodzi. Choćby przy zagadce dotyczącej daty odrodzenia się wiedźmy, która ma stanowić szyfr. Zamiast prostej daty, wynikającej bezpośrednio z informacji w notatce, musimy połączyć myśli Howarda, i ten dokonuje wtedy skomplikowanych obliczeń, w które niżej podpisany nie chciał się nawet zagłębiać. "Darkness Within" daleko pod tym względem do takiej "Syberii" (i pewnie wielu innym przygodówkom), która w mistrzowski sposób znajdywała balans pomiędzy skomplikowaniem zagadek a intuicyjnością, wynikającej z wydarzeń w grze i logiki. I choć nie można postawić "Darkness Within" klasycznych dla gier przygodowych zarzutów "polowania na piksele" czy abstrakcyjnych zagadek, to na późniejszych etapach rozgrywki, mnogość rozwiązań może okazać się po prostu przytłaczająca.

"Darkness Within" to poważne wyzwanie dla gracza. Bez solucji poradzą sobie tylko prawdziwi komputerowi detektywi, osoby potrafiące mocno zaangażować się w tytuł i mające umiejętność doskonałego kojarzenia i łączenia faktów. I im z tego miejsca gratuluję. Dla całej reszty pozostanie tylko przerażająca atmosfera świata "Darkness Within".
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones