Więc za niecałe 4h wielki finał. Jaki by on nie był, to jednak coś ważnego się kończy w historii TV.
VALAR MORGHULIS :D
Podczas nieobecności Johna, Sansa sprawnie zarządzała Winterfell, racjonowała zapasy na zimę, zasądzała spory, sprawdziła się jako zarządca, jako władca. To co piszesz to jakieś przemyślenia naiwnego dziecka , Sansa miała w mieczem iść na barykady by walczyć z zombie i Białymi Wędrowcami żeby zasłużyć na tron? Starkowie od tysięcy lat rządzą Winterfell, dostawali tytuł namiestników Północy dziedzicznie. O ile jeszcze Ned był zasłużonym weteranem, to wątpię by jego ojciec i dziad jakoś szczególnie przysłużyli się ludzkości, a jednak rządzili tak jak rządzi teraz Sansa. Kto zamiast niej powinien zasiąść na tronie w Winterfell? Bran został królem (to ci dopiero logika!), Arya jest młodsza od Sansy, Jon został skazany na banicję, więc siłą rzeczy to Sansa jest prawowitym dziedzicem. A że jest dobrym władcą, to oczywiste. Tak jak pisałem, przeszła ogromną przemianę, dzięki Littlefingerowi nie jest już ptaszyną, kieruje się jego filozofią, ma dystans do ludzi, próbuje przewidywać ich motywacje, jest ostrożna w działaniach a to cechuje dobrego polityka.
Nigdzie równiez nie napisałam, że był lepszy kandydat do tronu Północy, bo nie było, zgodnie z prawem dziedziczenia, uważam za absurd to w jaki sposób owa niepodległość została zdobyta, to dwie różne rzeczy. Nigdzie też nie piszę, że miała iśc walczyć, ale jakos nie widzę tego jej geniuszu politycznego, obrone Winterfel (tragiczną) zaplanował już Jon.
Waaat xD to już nawet nie można nie lubić jakiejś postaci, ja np lubię Dankę, choć dużo osób ją krytykuję i takie każdego prawo :D
A akurat Twe spostrzeżenia często są bardzo trafne :)
Tak, napisałam cytuję "dzifka szmata", używam tego określenia do opisu pewnego typu fałszywych postaci kobiecych i nigdy nikt mi za to nie usunął posta, nawet określiłam nim już kiedyż inne bohaterki GoT.
(o ile pomnę nigdy nikogo nie nazwałam w swoim życiu dziw..)
Mimo wszystko oczywiście przepraszam za użycie tego słowa jej fanów.
Co nie zmienia mojej o niej opinii :P
spoko, mi to jest obojętne, po prostu wydawało mi się, że chyba za to usunęli post.
podzielę się przy okazji jeszcze jedną refleksją. wydaje mi się, że sezon 8 i zakończenie wyszło jak wyszło ponieważ DDki chcieli zadowolić wszystkich (może też potraktowali to jako wprawkę przez GW) i popełnili kolosalny błąd:
do martinowskiego zakończenia (uważam, że Martin rzeczywiście ma taki plan zakończenia losów postaci tylko doprowadzi do tego mądrzej) doprowadzili i pokazali w disneyowski sposób i przez to wkur... obie grupy:
- dzieciaki są wkur.. "bo Jon został potraktowany niesprawiedliwie, bo nie hajtnął się z Danutą", itd (walki, smoki, epickość, rzewne scenki się podobają, ale zakończenie losów postaci nie po diseyowsku)
- ci tęskniący za realizmem pierwszych sezonów są wkur.... bo "dlaczego nie zostało dobrze pokazane doprowadzenie postaci do takich a takich wyborów, decyzji? gdzie jest ta cała "gra" o tron, dlaczego spłycono postacie i wątki, dlaczego tyle disneyowskości/bajkowości w serialu, który zdobył widzów realizmem i krwistością postaci, dialogów, fabuły?"
i w ten oto sposób DDki pojednały obie grupy i solidarnie wkur.. wszystkich
Całkiem możliwe, że to było powodem. Przynajmniej mam taką nadzieję, lepiej, żeby była cenzura za nieobyczajne słownictwo, niż za treść :)
Wiesz, ja właśnie bardzo chciałam tej epickości, rzewnych scen, pewnej dozy baśniowości wręcz - nawet jakbym miała oglądać totalną anihilację Westeros, lub śmierć większości głównych bohaterów oraz gorycz, smutek, melancholię tych, którzy zostali.
W końcu to fantasy!
Ale też jak najbardziej chciałam tego, co było kiedyś cecha wyróżniającą ten serial, czyli mnogość postaci, mnogość wątków i logika zachowań bohaterów. Złożoność, nieoczywistość i konsekwencja w prowadzeniu wątków. Nikt nie zmieniał swojego zachowania z odcinka na odcinek!
Mam wrażenie, że tfurcy kompletnie nie rozumieją pojęcia zakończenie "słodko-gorzkie". Wydawało im się, że jak tylko główny bohater zaromansuje z z główną bohaterką i ją na koniec zabije, to będzie to tak przełomowe scenopisarstwo, że my wszyscy po prostu padniemy przed tym geniuszem prozy i pochylimy głowy przed tym zaskakującym zwrotem akcji i słynnym "słodko-gorzkim" zakończeniem.
Jakbyśmy po pierwsze rozumu nie mieli, a po drugie żyli w próżni artystycznej i nigdy nie czytali książek, nie widzieli filmów i seriali, w których zakończenie słodko-gorzkie wywołuje prawdziwe uczucia, a nie powszechny wściek :)
Toż przecież tak często przywoływany LOTR ma zakończenie słodko-gorzkie!
Ja szczerze nie wiem, kogo chcieli zadowolić dedeki. Wychodzi mi jednak, że tylko siebie :)
a mi się wydaje że próbowali zadowolić wszystkich i dlatego wyszło jak wyszło.
zobacz, gdyby zamiast Mad Queen zrobili:
- wspaniałą Dany Wzywolicielkę, która nie pali KL a tylko Twierdzę z Cersei w środku oraz Jona Bohatera Ludu z Wiecznie Skrzywioną Twarzą na tronie jako małżeństwo,
- Brana jako Wszechwiedzącego Mędrca doradzającego wspaniałej królewskiej parze,
- Tyriona jako namiestnika,
- Dankę zgadzającą się na odłączenie Północy za zasługi Jona Bohatera, Aryi Kilerki i Sansy Graczki Królowej Północy
to my byśmy pewnie rzygali tęczą, ale dzieciaki byłyby wniebowzięte i przez to, że ich jest więcej to zakończenie miałoby może solidną 7-8 na imdb a nie 4,4 jak jest teraz
Jestem usatysfakcjonowany, ale...
... zażenowany wykonaniem.
Przede wszystkim scenariuszem, który jest takim gniotem, że dowodów tego sami daliście tutaj pod dostatkiem.
Jestem zawiedziony tym jak zostali potraktowani Biali Wędrowcy i Nocny Król. Sposób w jaki zakończono ten wątek przypominał odcięcie kuponu, a samo wykonanie byłoby jak gdyby Avengersi w połowie filmu zniszczyli Thanosa, a przez resztę czasu przygotowywali się do wojny z Lockim. Bowiem tak ma się zagrożenie jakie niósł ze sobą Nocny Król do tego jakie stanowiła Cersei Lannister. Wszystkie przepowiednie o Długiej Nocy, Azorze Ahai zostały potraktowane jak ludowe podania.
Tak czy inaczej rozumiem powody tej decyzji. Tylko w ten sposób mogło się stać to co miało mieć miejsce - zniszczenie stolicy przez Daenerys Targaryen, ujawnienie jej szaleństwa i maniakalnego wręcz pragnienia władzy nad wszystkim i wszystkimi. Zwróćcie uwagę, że już po śmierci brata, Daenerys była od samego początku szykowana jako Wielki Władca, któremu Należy się władza.
To co robiła w Zatoce Niewolniczej w mojej ocenie nie było żadnym miłosierdziem. Burzyła kastowy porządek Wolnych Miast istniejący tam od tysiącleci. Kto czytał książki ten wie do jakiego chaosu doprowadziły jej działania.
Dlatego taki, a nie inny koniec dla niej i dla Tronu mnie satysfakcjonuje. Zaskakuje co prawda, ale spełnia moje poczucie sprawiedliwości.
Bran Kaleki władca Westeros. Na króla nadaje się jak nikt inny. Podejrzewam, że od samego początku wiedział jak skończy się wojna przeciwko Cersei. Nie zrobił nic, aby uchronić przed śmiercią miliony niewinnych ludzi, tylko po to aby objąć władzę. Cóż, może inne scenariusze były jeszcze gorsze.
A nawet Sansa dla siebie coś uszczknęła! Co mnie w gruncie rzeczy zdziwiło, bowiem podążając tym tokiem myślenia, tego samego mógł zażądać książę Dorne, a już na pewno buntownicza Yara, która pragnęła niepodległości Żelaznych Wysp podobnie jak swój ojciec.
Tak czy inaczej, nie uważam aby porządek panujący w Westeros utrzymał się długo. To, że Brandon nie może mieć dzieci, nie znaczy, że będzie tak ze wszystkimi królami Westeros. Tylko czekać, aż jeden z pysznych książąt przypisze sobie królestwo prawem dziedziczności i wybuchnie rebelia.
Zawiedziony jestem również Petyrem Baelishem oraz Lordem Varysem. Były to zbyt potężne osoby aby zginąć w tak miałki sposób. Liczę, że w książkach Martina wezmą oni znacznie większy udział w dziejach Westeros.
Ostatni odcinek oceniam na wartość 8/10. Zniszczony Żelazny Tron jako symbol, który wielu doprowadził do obłędu.
Widowiskowość to jest coś co zawładnęło całym ósmym sezonem Gry o Tron. Piąty odcinek był chyba najlepszy z całego serialu. Ten spektakl zniszczenia, który miał miejsce w Królewskiej Przystani było w tym coś niesamowitego i tragicznego zarazem.
Cały miniony sezon oceniam na 8/10.
Ja w ogóle dziwię się że królestwo się ostalo. Przecież niepodległość powinni ogłosić wszyscy. Dorne, Żelazne Wyspy, Północ, Dorzecze, Południe :) :) Żelazny tron spłonął. Nie ma już Siedmiu Krolestw.
Dorne to oczywiste. Potęga gospodarcza i militarna Królestwa. Podejrzewam, że sama groźba rebelii wystarczyłaby do oddania im suwerenności, no ale wątek Martelów od początku był marginalizowany, ważniejsze było smęcenie Jona niż tam jakieś Południe.
Co do Yary to zostaje jej charakter. Żelazne Wyspy są bardziej bezbronne niż Dorzecze, aczkolwiek jej pokora, zupełnie do niej nie pasuje. Mogła chociaż ceremonialnie opuścić obrady, jawnie nie zgadzając się z wyborem.
Jak to Żelazne Wyspy są bezbronne, one właśnie mają bardzo dobrą obronę. Z tego co pamiętam praktycznie wszyscy potracili swoje floty, a co się ostało to wzięli Nieskalani(i Dothraki?). Na Wyspy nie ma za bardzo jak przeprowadzić inwazji w razie co. Co prawda Wyspy też nie mają za bardzo jak zagrozić Mainlandowi, ale to jakby argument za niepodległością - wy nam nic nie możecie zrobić i my wam, więc dajcie nam spokój.
No jak nie? Całą Żelazną Flotę spaliła Daenerys pod stolicą.
Yara zajęła Żelazne Wyspy pod nieobecność Eurona w bodajże kilka statków.
Nie ma łajb, a nawet gdyby były brak będzie ludzi do ich obsadzenia.
Może stąd pokora Yary, swoją drogą nie pasująca do niej żadną miarą.
ale o co ci chodzi ;-) ma być "żyli długo i szczęśliwie" to tak będzie :-). nieważne interesy poszczególnych królestw, nieważne, że mało kto spoza Północy wie o co chodzi z Branem i dlaczego on ma być królem, nieważne, ze wybór najważniejszej osoby na całym kontynencie nastąpił w 5 minut itd, itd. w gruncie rzeczy to w tym sezonie nic nie jest ważne oprócz epickości i oglądalności - nikt nawet się nie zająknął o co chodziło z NK, ze znakami Innych, z całym wskrzeszaniem Jona itd
I co z faktem że Jon ma prawa do Tronu? A no nic, nikt z wtajemniczonych i mundrych inaczej się nie odezwał...
a co ciekawe to Tyrion chyba jest formalnie Królem (Małżonkiem) Północy - w końcu cały czas jest mężem Sansy
A nie unieważnili ich ślubu z powodu nieskonsumowania? Chyba nawet Baelish to załatwił. Pewności nie mam, ale wydaje mi się, że była gdzieś taka informacja.
właśnie chyba nie (choć tez pewności nie mam). chyba nawet w tej serii w Winterfell o tym gadali, że wciąż są małżeństwem. ale nie ma co się zastanawiać - i tak to nieważne
Ja myślę, że poprzez spalenie przez Drogona właśnie Żelaznego Tronu cała historia od Podboju Aegona po Podbój Daenerys została oddzielona grubą linią. Nie ma już Tronu - symbolu konfliktu, szaleństwa, ciągłych wojen i walk - nie ma praw do niego i pretensji kogokolwiek. Wolna elekcja poprzez wybór najznamienitszej osoby spośród najważniejszych rodów Westeros.
Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że zniszczenie Żelaznego Tronu jest najważniejszą sceną całego uniwersum, co dziwne bo dotąd myślałem, że sednem historii są Inni.
No jak to:) :)?? Zakończenie miało być słodko gorzkie, czyli perfidni Starkowie, rodzinka, która w sumie wszystko przegrała, tu nagle zgarnia tron, za podszeptem Lannistera:) :) , Północ i jeszcze jedno wybrało się w podróż :) :) 3 dzieci Neda przetrwało, dwoje rządzi:) :) po ci komu legendy, mity, realia polityczne?? :) :)
ja się tak zastanawiam jeszcze dlaczego Jon został aresztowany przez Szarego Robaka. przecież w gruncie rzeczy to nikt nie widział co się stało. Jon mógł powiedzieć "a nie wiem co jej odpierdzieliło. pokłóciliśmy się trochę, a ona strzeliła focha, spakowała walizki, wsiadła na Drogona, powiedziała, żebym nie czekał na nią z kolacją i poleciała w piz.... może wróci za parę tygodni?" ;-)
ale jak to Jon, pewnie od razu wypaplał, że zabił "swoją Królową"
Wystarczyło, że by pokazał Robakowi spalony tron i powiedział że Drogonowi odbiło i spalił Danke.
też może być. "wiesz Robakuś, pożarliśmy się z Danką, na to ona wezwała Drogona i kazała mu mnie spalić. ale ja tez jestem Targiem i smok się zbiesił i ją spalił. cóż za strata. a planowaliśmy tyle królestw podbić i pomordować sobie jeszcze trochę"
Jon wiele mógł zrobić w tym serialu:) :), przecież Szarego Robaka też mógł zabic, skoro zabił Dany. A tak mamy takie pomieszanie z poplataniem, kiedy niby Jon jest zabójcą złej krolowej, ale w sumie nie ma problemu, trzeba by go tylko usunąć :) :)
Byłoby w sam raz przed wyborami do PE. :D Zapewne między suwerennymi królestwami byłby większy pokój, jak w tych Siedmiu Królestwach, gdzie każdy z każdym walczy o władzę nad pozostałymi. Zresztą już samo postępowanie Danki to nic innego jak rewolucja komunistyczna, lewicowa. Tyle gadania o wolności, prawach człowieka, utopii by na koniec siać śmierć, zniszczenie i ostatecznie zniewolenie. Co do Brana na tronie to jakimś wielkim zaskoczeniem nie był, zresztą sporo postaci wyobrażałem sobie na Żelaznym Tronie: Aryę, Jona, nawet Hodora i Gorącej Bułki nie wykluczałem. Dziwne natomiast, że nagle prawdziwe pochodzenie Jona przestało mieć znaczenie gdy zabił Daenerys. Gdzie te wszystkie umiejętności Aryi? Spodziewałem się, że w tej historii odegra większą rolę, a na koniec została piratką czy inną tam podróżniczką.
Odcinek sam w sobie nijaki i nie ratuje słabego 8. sezonu, mimo to będę miło wspominał ten serial, zwłaszcza pierwsze sezony. Tywin oprawiający upolowanego jelenia, rozmowy Littlefingera i Varysa przy Żelaznym Tronie, taki średniowieczny, leśny wręcz klimat, fronty wojenne kiedy to Lannisterowie walczyli ze Starkami, Krwawe Gody, zemsta Aryi. Te i wiele innych scen na pewno pozostaną w mej pamięci. Były też świetne postacie drugoplanowe, którym się kibicowało chyba nawet bardziej niż głównym graczom walczącym o Żelazny Tron: Tyrion, Bronn, Davos, Jorah czy Ogar. Oprócz tego pierwszego to zwykli wojownicy, znający się dobrze na swoim fachu. Aż mam chęć oglądać serial od początku, tylko byłoby to trochę bolesne wiedząc już jak spaprano zakończenie. Nie cierpiałem natomiast wątku tej Missandei i Robaka, ich drętwy romans przypominał jakby został wyrwany z jakiejś gry BioWare.
Skoro wspominasz BioWare to koniec GoT mi się z ich słynnym Mass Effectem 3 odrazu skojarzył xD
Jak brniemy w pseudo-polityczne odniesienia, to Danka jest raczej połączeniem komunizmu z nazizmem. Pie*dololo o odzyskiwaniu dziedzictwa przodków plus mit wyzwolenia wszystkich ludzi i zjednoczenia pod jedyną słuszną wybraną przez niebiosa władzą ;)
Jenyyyy, napięcie pod koniec odcinka było niesamowite. Gdy Jon wrócił na Mur tylko czekałem aż pojawi się Duch, a tu nie ma nie ma, już się wybitnie wkvrwiłem. A tu jednak JEST I ON! Doszło do pojednania :DD Autentycznie ryjek mi się ucieszył :DDD
A teraz co do reszty :D Odcinek niewyobrażalnie nuuuuudny, niewyobrażalnie słaby :D Jak nie kręcić finału serialu - autorstwa D&D. Pół odcinka to pokazywania tańczących Dothraków, ujęć jak Sansa, Jon i Arya sobie chodzą, ponoć było tak mało czasu, te 6 odcinków na zamknięcie historii. A ostatecznie połowa finałowego odcinka to rzut kamery na aktorów XDD To są chyba jakieś żarty :D
Ale zwracając uwagę, jakie debilizmy wygadywał Jon, jak bardzo fatalna była elekcja nowego króla, zebranie małej rady oprócz tekstu, że Davos został starszym nad słowkami!! (STANNIS!) to może jednak dobrze, że nie było dialogów :D Oczywiście początek odcinka to 5 minut chodzenia po spopielonym mieście, ponieważ łażenie Aryi w poprzednim to za mało. I co ten biały koń miał niby oznaczać?
Już no Snowa nie mogłem zdzierżyć we wspólnej scenie z Tyrionem w lochach :D
- SŁYSZAŁEŚ CO MÓWIŁA SWOIM ŻOŁNIERZOM?
- NO NIE. NIE ZNAM VALYRIAŃSKIEGO :D
Czekałem na takie uzasadnienie miłości Jona. A Tyrion dogadać się z Nieskalanym w poprzednim odcinku nie mógł przy wejściu do namiotu, a tu całe przemówienie zaczaił :D
2 odcinki Szary Robak rzuca krzywe spojrzenia Jonowi, ten go trzyma pół odcinka i też odrzuca zbite spojrzenia w kierunku Robaka. Kończy się ten challenge tym, że dalej rzucają sobie krzywe i zbite spojrzenia XDD
Elekcja króla XD to tak niewyobrażalnie nieklimatyczne. W ogóle od połowy odcinka klimat serialu zmienił się na OPOWIEŚCI Z NARNII. Serio, porównajcie sobie realizm i klimat pierwszego sezonu i dialogi z tym co się odyebało tutaj.
Zabójstwo Daenerys, najpotężniejsza scena odcinka ( z założenia) sprowadziła się do słąbej sceny. No serio, już chyba bardziej przeżyłem stopienie się tronu niż jej śmierć. Przynajmniej Emilia Clarke była w porządku, a nie sądziłem że to o niej powiem. Może faktycznie przyszło jej grać pod niesamowicie słaby scenariusz. Pomijając fakt, że to że Daenerys chciała uwolnić całe królestwo poprzez jego spalenie, no sponio :D Tego bulwersu Drogona nie rozumiem, powinien zeżreć Snowa, zjarać go kilkaset razy (próbować przynajmniej), a ten no nie wiem co odwala. Polubił Snowa na zasadzie jak ten pokochał Daenerys? Czyli z dupy?
Kwestia, że Snow nie został ukatrupiony przez Szarego Robaka na miejscu, który 3 odcinki rzucal mu krzywe spojrzenia? Facet impulsywnie zabijał bezbronnych ludzi w poprzednich odcinkach.
Bran królem :DDD To chyba największy żart odcinka/serialu zamknięty w kilkuminutowej scenie. Sansa nie chce ugiąć kolana przed swoim bratem? No niby silna i niezależna kobieta, nie do końca mi to nawet przeszkadza w całej tej durnowatości odcinka, ale mimo wszystko.
Nie podoba mi się to, że wybór Brana został przedstawiony jakby byla to gwarancja pokoju na świecie. Taki baśniowy happy end. No bo ludzie to jednak nie skvrwiele i wszyscy się podporządkują pod fakt, że jakis kaleka ze Starków rządzi królestwem. Poza tym, że nikt na świecie poza Tyrionem nie ogarnia o co chodzi z tą Trójoką Wroną. Też mi argument :D
Scena z Edmure'em była tak niesamowicie poniżająca, że aż niepotrzebna. I kto w ogóle siedział obok niego?
Największym rozczarowaniem byl i tak Jon Snow. Tu wyrzuca w oczy Daenerys jedno zdanie 'spaliłaś małe dzieci?!" po czym zamiast dalej się drzeć w związku z tym argumentem to zmienia temat. 'she's my queen (NO JA 3.14ERDOLE)' ileż można słuchać tego tekstu, zwłaszcza gdy ta zjarała miasto z milionową populacją.
Ani Tyrionowi ani Jonowi nie przyszlo do głowy wypomnieć Daenerys, że ta mogła polecieć do twierdzy, zabić osobę ktorej nienawidzi, zamiast palić miasto?
Dialogi to absolutne dno w tym odcinku.
Podsumowując wymienię tylko zalety:
- Tyrion nad zwłokami brata i siostry. Brawo dla Dinklage'a.
- Te napięcie jakie miałem, gdy Jon wrócił na zamek i ani widu ani słychu o jego psiaku, aż się w końcu pojawił! Więcej emocji niż podczas całego 3 odcinka 'The longest night".
- Lekcja gramatyczna Davosa.
I to tyle. Niesamowicie nudny finałowy odcinek, śmiało to co pokazali, zamknęliby w 30 minutach. Reszta to były niepotrzebne ujęcia. Pewien polityk stwierdził, że faceta poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy, no i panowie D&D skonczyli w sposób niewyobrażalnie zły, to powinien był gwóźdź do trumny ich kariery scenopisarskiej. Gdyby życie było sprawiedliwe. Bo przecież ci dwaj beznadziejni scenarzyści będą pracować nad Gwiezdnymi Wojnami (chyba tylko po to by dobić tę sagę).
I ostatecznie: To co w koncu wynikło z faktu, że Jon Snow jest pół Starkiem, pół Targaryenem? W tym jak bardzo był bezużyteczny podczas Długiej Nocy i walki z Innymi, buntowaniu się Daenerys (ani nie konkurował o tron, jedyne co to przyczynił się do zdrady Varysa). Także jeśli jakiś sens tego wątku jest to chętnie go poznam.
Pozdrawiam
Ja bym jeszcze do plusów dopisał to że Tyrion wreszcie uznał że popełnił straszne głupoty .
"I ostatecznie: To co w koncu wynikło z faktu, że Jon Snow jest pół Starkiem, pół Targaryenem? W tym jak bardzo był bezużyteczny podczas Długiej Nocy i walki z Innymi, buntowaniu się Daenerys (ani nie konkurował o tron, jedyne co to przyczynił się do zdrady Varysa). Także jeśli jakiś sens tego wątku jest to chętnie go poznam."
A po co byl Azor Ahai , okazuje sie że po nic , po co Jon dołącza do nowej Nocnej Straży , jak później jedzie z dzikimi na północ , jak wszyscy dowiedzieli sie o spotkaniu , jak w kilka miesięcy ( chyba ) odbudowano KP , dlaczego inni nie rwali sie do kandydatury ( tylko jeden Tully ) obięcia tronu ? Nagle ich to nie interesuje , dlaczego też inni nie domagają się niezależności jak Sansa tak łatwo dostała zgodę .
I wiele innych pytań , na które nie ma odp i którym brak sensu , bo scenariusz to jedno wielkie dno .
Hah, nie zdziwię się w tej całej mieszance bezsensu i chęci karania Snowa, jeśli wszyscy zaczną ścigać Jona Snowa. W końcu uciekł z zesłania NA MUR!!
Szary Robak okazał się stroną, która ma wpływ na glówną postać serialu o.O
W ogóle co oni proponowali Szaremu Robakowi w tym odcinku?! XDD Żeby założył swój własny RÓD?! :DDD Nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Nawet to nie ma sensu , cała ta kara żeby nie zaspokajać nikogo , bo i tak Jon zbiegł :)
Nie mam juz sił wypisywać tych wszystkich głupot , zazdroszczę sił i cierpliwości w ich wytykaniu .
W ogóle co oni proponowali Szaremu Robakowi w tym odcinku?! XDD Żeby założył swój własny RÓD?! :DDD Nie potrafię sobie tego wyobrazić."
No przecież nieskalani jak i Dotrakhowie się rozmnażają sie poprzez pączkowanie , to i on może :)
DDeki wyjaśnia , a jak trzeba to mu fabularnie cudem organa przywrócą , skoro Jona przywrócili po nic , to i genitalia przywrócą , przynajmniej moze one byłyby użyteczne :)
Nie no, wystarczyłoby rozpisać to tak by decyzja o pójściu na Mur wyszła od samego Jona Snowa. To jest takie nie najbardziej satysfakcjonujące. Ale po prostu nie rozumiem, jak można wcielić w serial najdurniejszą argumentację z możliwych? Jak tak na spokojnie pomyślę, to nie dowierzam jak istota ludzka może napisać tak kulejący od każdej strony scenariusz.
Truskawką na torcie zawsze będzie "Daenerys kinda forgot about the Iron Fleet". To jest niebywałe, jak w tak poważnym serialu, w taki sposób usprawiedliwia się bezsens działań bohaterów.
Jak scenarzyści nawet zapomnieli, że wykreowana przez nich postać jest eunuchem i wsadzić taki tekst w dialog o.O Równie dobrze nie zdziwiłbym, żeby po całosezonowych żartach o braku przyrodzenia Varysa (topic top 5 obok Nocnego Króla i innych przez 8 sezonów) ktoś zaproponował mu zaproponował małżeństwo by mógł załozyć ród w ramach nagrody za służenie koronie.
"Nie no, wystarczyłoby rozpisać to tak by decyzja o pójściu na Mur wyszła od samego Jona Snowa. "
Jon od czasu swojej śmierci podjął sam z siebie jakieś... dwie decyzje? A tak poza tym tylko robi, co mu inni każą.
Np. po zabiciu królowej i podobno ukochanej powinien się rzucić na miecz, ale on nawet tyle wolnej woli i honoru nie ma. Czekał, aż inni podejmą za niego decyzję i go ukarzą.
Jon Snow to taka chorągiewa. Nie chce, ale zostaje Królem Połnocy, bo mu tak powiedzieli. Idzie na Mur, bo mu tak powiedzili. Gdyby kazaliby mu wyskoczyć z okna to skoczyłby? No jasne :D
I te dwie decyzje pewnie były arcygłupie? Czyim pomysłem była wyprawa Drużyny A za Mur pojmać randomowego zombiaka lub w porywach szczęścia Nocnego Króla? Snowa, co nie?
Ty, a to nie Tyrion wymyślił "przekonanie Cersei"? Hmmm..
Jon podjął decyzję o powieszeniu swoich morderców i o wydębieniu od Danki licencji na wykopki smoczego szkła :) Chyba tyle :)
Tak, z ciekawości sprawdziłem. Kolejny z genialnych pomysłów genialnego Tyriona :D
„Np. po zabiciu królowej i podobno ukochanej powinien się rzucić na miecz, ale on nawet tyle wolnej woli i honoru nie ma.”
Ja zaczynam odnosić wrażenie, że Jon po prostu chciał bzyknąć Dany, a jak się dowiedział że to siostra jego ojca to już mu ochota na to przeszła i ot koniec wielkiej miłości :D
Dokładnie tak to wygląda. Prawdziwa miłość nie przejęłaby się takimi rzeczami (patrz: Jamie :P ).
Nawet w głupiutkim wątku powrotu Jamiego do Cersei wierzyłam w jego miłość, i w miłość Cersei do niego.
Ani razu nie wierzyłam, kiedy Jon mówił Dance, że ją kochał.
Czyli chodziło o ruchanko!
Jon tez jest Targarynem(nie pamietam jak sie to poprawnie pisze) i moze ta jego chwilowa miłosc do Deanerys była w jakimś stopniu szaleństwem? A jak dowiedział się, że to jego ciotka to "oprzytomnial"? :P
Wydaje mi się że nie było nawet chwilowej miłości z jego strony, Ygritte to go musiała niemal zmuszać żeby się z nią przespał a tu sam przybiegł jak poparzony do Daenerys pod koniec 7 sezonu, nagle dowiedział się że są bliską rodziną i jako człowiek wychowany na północy już nie czułby się komfortowo sypiając z własną ciotką, więc ją porzucił. I tylko powtarzał te swoje „your my queen” żeby dała mu święty spokój ale Danka nie była głupia i domyśliła się że Janek ją tylko wyruchał i zostawił
A kobieta ze złamanym sercem do wielu rzeczy jest zdolna
Oczywiście w zamyśle twórców była pewnie wielka miłość zakończona w brutalny sposób, no ale ja to odbieram inaczej :D
Myślisz może, że naprawdę uciekł czy jednak będzie do końca życia odmrażał jaja na Murze jak ostatni frajer?
No uciekła przecież brama sie zamknęła ( symbol zamknięcia pewnego etapu życia ) i poszedł z dzikimi na północ .
Ładnie opisane:)
Nikt nie wie, po co tak eksponowali pochodzenie Jona:) :)
Podobnie jak nikt nie wie, po co w tym serialu był Nocny Król :) :)
Mnie podobała się scena rozpaczy Dragona:) :). Byłabym bardziej zadowolona, gdyby Jon go pocieszyl i stawił się tak uzbrojony przed małą radą :) :) :)