Czy cała historia zakończy się ich małżeństwem? Czy to w ogóle możliwe i jakie byłyby tego skutki?
Tak kojarzę to, miał być trójkąt Jon+Arya+Tyrion
Dla mnie to jeszcze bardziej kontrowersyjne niż Jon i Sansa. Jon&Arya zakochali się w sobie i byli świadomi że są rodzeństwem, ale cóż tak jest Gra o Tron, wzbudza różne emocje:P
Wole Jon i Dany niż Jon i Sansa
Dzięki!
Faktycznie coś słyszałam, ze Arya z Jonem w pierwotnej wersji mieli coś teges, ale o trójkąty z Tyrionkiem to bym Dżordża nie podejrzewała:P
A taki niby porządny..kto by pomyślal..takie bezecne zabawy w głowie..ehh.
Po zmartwychwstaniu wlaśnie tym powinien zajmować się Jon, frywolną, niczym nie ograniczoną zabawą w Bieszczadach.
Nigdy nie wiesz co siedzi człowiekowi w głowie...
No właśnie, a nie odbijanie domu, ratowanie świata itp... Chociaż ta jego frywolna zabawa może mieć swoje konsekwencje:P
Oj tam, zaraz będzie zimno, ciemno a koniec swiata depcze mu po piętach, kto by sie tam konsekwencjami przejmował:P. Jon opalający się na Bali, popijający drinki z palemką w towarzystwie rudzielców i karłów. Tak to powinno wyglądać.
No i spłodzi kolejne bękarty, nie dość że będą karłami to do tego jeszcze RUDE:P
Zawsze może próbować z rudymi karłami płci męskiej. Jak szalec to szaleć.Przynajmniej nie naprodukuje kolejnych bękartów.
Jak wiemy, Jon miał szanse ale z niej nie skorzystal i chyba juz nie skorzysta. No chyba,ze wygra całą tą Grę i wtedy wróci do pierwotnych planów. Zobaczymy:D Jedno jest pewne: z Tyrionem na pewno się spotka w przyszłym sezonie. Jeszcze nic nie jest stracone.
Ponieważ lubie symetrie, parzystość oraz ład we wszechświecie dorzucam jeszcze Sanse do czworokąta. Mam nadzieję, ze Dedeki mają taki scenariusz w planach.
Kit, Sophie, Maisie i Peter czytają scenariusz a tam mają słoneczko z Dedkami:P
Ejjjj, to ja protestuje. Dorośli niech sie bawia jak chcą, ale zeby zmuszać pracowników do niecnych zabaw?No chyba, ze z własnej woli w to brną... Niech lepiej czytają scenariusz bo moze wszystkie serialowe nieporozumienia są wynikiem braku ich koncentracji, a Dedeki są niewinne.
Cholera wie, co mu się stało po tym czasie, kiedy leżał martwy.
A co do Martina.... Dla mnie osobiście, Martin przegiął w momencie stworzenia takiej postaci jak Ramsey. Od tamtej pory nawet wyczyny Eurona już mnie nie szokują. I nie wiem czy cokolwiek jest w stanie mnie zszokować.
BTW
Zabiłaś mnie frywolną zabawą w Bieszczadach. Dziękuję. Idę się poskładać XD
Mam nadzieje, ze sen pomógł:)
Ja uwielbiam postać Ramsaya w sadze. Jest po prostu sadystycznym psycholem jak z horroru. Nawet dla Dedeków to chyba bylo za duzo bo stworzyli jego zabawową mainstreamową namiastkę. Taką popkulturową wersje z której tekstow sie śmiejemy i robimy gify.
Fakt Dżordż ma fantazje i trudno mu pewnie samego siebie przebić:)
Co do Jona i jego śmierci, to tez jest chyba poza wyobraźnią tfurców, jakoś po macoszemu podeszli do tematu:)
Uwielbiam Jaimiego w książce (jako postać literacką), więc gdyby brak incestu miał się odbić na jego wątku, to niech już ją ma.
W sumie to każda fabuła tak sucho streszczona trąci absurdem.
Myślę, ze final będzie przyjemny. Zapanuje pokoj i dobrobyt oraz demokracja, zaczną kwitnąć kwiaty, a Jon i Danuta spłodzą potomstwo. Bedzie bajecznie:)
Oj tak tak tak! Jakby takowe były to jestem w stanie przełknąć juz nawet tego Jona z Daenerys. Wszystko dla wizualizacji smoko-piesełka:D
Ej, co sezon to mamy więcej trupów. Odcinki finałowe kończą się coraz większą ich ilością.
Co to będzie w 7 sezonie. W 8 pozostaną chyba tylko nieumarli, Jon, Danka i smoki. I do widzenia.
Ostatnio z przyjaciółmi wałkowaliśmy ten temat i doszliśmy do wniosku, że są dwa wyjścia( dedekowe).
Albo będzie słodko i przyjemnie i bez zaskoczenia z Daenerys i Jonem- wersja fanserwis.
Albo pójdą w stronę ( zaszokujmy widzów jeszcze raz) czyli gorzko i trudno i nieprzewidywalnie w związku Sansa/Jon.
Osobiście nie chcę łatwych rozwiązań. Nie w GOT.
Tez sie waham, trudno mi rozpracować dedekow. Z jednej strony niby prości z nich ludzie ale z drugiej są niestabilni przez co nieprzewidywalni. Do tego jeszcze dochodzi Dżordż. Jeżeli final ma byc niby taki sam to w nim nadzieja.
Jestem w stanie sie zalozyc, ze to nie Smoki pokonają łokerów ale znowu bardziej skomplikowane rozwiązania nie leża w naturze dedekow .Dlatego jestem wewnętrznie skonfliktowana.
Sansa knująca za plecami Jona to juz w ogóle jakieś pomieszanie z poplątaniem. Niech oni sie w końcu zdecydują kto jest jaki w tym serialu. Tak popsuć Sanse. I mojego ulubieńca Littlefingera. Przykro na to patrzeć.
Ciekawe czy bukmacherzy przyjmują zakłady odnośnie GOT.
Sansa knująca za plecami JOna ta, ale tylko w wersji podwójnego agenta. Knuje niby z Littlefingerem, żeby go zdradzić w odpowiedniej chwili. To by elegancko pasowało do całj postaci Palucha, nauczył ją "grać" i jego uczeń go ograł. Ale z drugiej strony to by było śmieszne, gdyby Sansa, nie grzesząca nadmiarem sprytu( w końcu to nie Margery) pokonała Palucha w jego własnej grze. Chyba, że paluch stracił kompletnie głowę z miłości do niej, co też jest możliwe. Znane są przypadki w historii, że facet dla kobiety był w stanie rozpętać wojnę i ją przegrać.
"Dirt podał dobry przykład: "Ożeniłbyś się z własną siostrą gdybyś się dowiedział po latach, że nie jesteście spokrewnieni?""
Nie wiem czy to dobry przykład, my nie żyjemy w realiach Westeros, nie zawieramy małżeństw dla dobra rodu. Poza tym Theon teoretycznie też był wychowany ze Starkami jak rodzeństwo, a po zdobyciu Winterfell żałował, że Sansa wyjechała, bo wziąłby ją za żonę i umocnił pozycję. Jon przynajmniej by jej nie skrzywdził.
No ale ja się nie odnoszę do współczesnych czasów, tylko europejskich historycznych - nie robiono tak, nie było takich pomysłów, nawet na małżeństwa między bliskimi kuzynami, którzy nigdy nie traktowali się jak rodzeństwo (tak jak Jon i Sansa), jeżdżono po dyspense do Rzymu.
Theon wcale nie był wychowywany jak brat z Sansą, jak już, to właśnie jak ten wielokrotnie przywoływany "kuzyn", o którym od początku było wiadomo, że może kiedyś coś do czegoś dojść.
Związek między nimi jest wg mnie kompletnie niewiarygodny psychologicznie i historycznie oraz odrzucający estetycznie;)
Baelisha jak lubiłam przez pierwsze sezony, tak teraz niedobrze mi na jego widok.
Wyraźnie pokazane było, że Sansa kompletnie mu nie ufa, wykorzystała go jedynie do zdobycia Winterfell.
Niestety, obawiam się 7 sezonu, nie chcę, że spieprzyli Sansę jeszcze gorzej.
Ogólnie to czytałam też wywiady Sophie, ale niestety dziewczyna nie ma pojęcia o sadze, jedyne o czym może się wypowiedzieć, to serial, w którym gra. I wychodzi na to, że aktorzy nie wiedzą wcale jak się potoczy los ich postaci.
Dla mnie postacie Sansy i LF (względem książkowych) są zepsute na równi ze Stannisem.
Dlatego nie rozumiem zachwytów nad nią w tym sezonie, nie chce mi się wierzyć, że ludzie uważają taką nadętą Sansę za sympatyczną postać. Mnie irytowała od początku 5 sezonu i dopiero w ostatnim odcinku trochę się poprawiła, przeprosiła Jona, pogoniła Baelisha, i zrozumiała, że jej miejsce jest w Winterfell, i że już nigdy nie powinna go opuszczać. I nie wyglądała na żądną władzy, ani zazdrosną. Ale jeżeli dedeki tak mówią to znaczy, że tak jest, to mieli na myśli.
Sansa irytowała i w książce, tylko tam miała o wiele mniej lat, była dzieckiem. W życiu ludzie, którzy nie ogarniają, co się wokół nich dzieje, też są irytujacy. Za to na plus dla postaci, że się zmieniała, to jest zawsze ciekawe. Podoba mi się jej rozwój, nie chciałabym, żeby dedeki to zepsuły, no ale chcieć to ja sobie mogę. Z drugiej strony jakby tak wszystko szło po naszej myśli (widzów, czytelników) to Ned chodziłby z głową na karku:). Trochę nas podręczyć muszą, inaczej nie byłoby ciekawie. Byle nie za bardzo i w miarę z sensem.
W książce irytowała tylko na początku, ale później się rozwija, podczas gdy serialowa Sansa cofnęła się w rozwoju w 5 sezonie.
5. sezon był słaby, to fakt. Łudził w przypadku Sansy nie wiadomo jakimi obietnicami, a ich nie spełnił. Za to w 6. wyglada na to, że coś ruszyło. Oby to nie było na zasadzie "krok do przodu, dwa do tyłu".
No i to mnie właśnie denerwuje. Taka niekonsekwencja postaci, jak słusznie zauważyłeś od 5 sezonu. W serialu nie wyglądała na zazdrosną, ale oni twierdzą, że jest. Czy to oznacza, że ona chce zostać królową północy? Doskonale wiemy, że nigdy w historii Westeros na północy nie było królowej. I nie będzie. Czego ona oczekuje, jako kobieta, bez męża z północy nie będzie mogła zostać panią Winterfell. A w to, że chce porzucić znów Winterfell, dla władzy, czy ambicji ( błagam jakie ona ma teraz ambicje) nie uwierzę. Naprawdę nie mam pojęcia, jak oni mają zamiar to rozegrać bez mieszania w to Jona. Cała nadzieją w Branie, który dotrze do Winteffell i zostanie lordem, natomiast Jon wyruszy walczyć z nocnym królem, pewnie u boku Danki. Tylko czy to będzie już w 7 sezonie czy w 8, nie wiem.
6 sezon był o niebo lepszy od 5, ale boję się 7. Dedeki idą po najmniejszej lini oporu. Ma być łatwo( żeby nie trzeba było wysilać mózgownicy), prosto i szokująco. A niekonsekwencja to ich drugie imię.
Po linii najmniejszego oporu... sorry;)
Ja też nie rozumiem tego ich gadania o zazdrości - ani tego nie widać w serialu, ani nie jest to uzasadnione charakterologicznie i fabularnie. Ale i tak zrobią jak zechcą.
"bo twórcy w dodatkowym materiale do odcinka stwierdzili, że Sansa jest zazdrosna"
OMG...
Dla mnie te ich gadanie jest tyle warte, co o kant d*** rozbić. W poprzednim sezonie też gadali, jakim to się Sansa stanie graczem i co? Wygrała małżeństwo z Ramsayem i nikt jej do tego nie zmuszał. Wcale nie biorę na poważnie tego co oni tam gadają. Wkręcają nas koncertowo non stop.
Oni nigdy nie mówili, że Sansa stanie się graczem, to Sophie Turner, która uwielbia swoją postać i często ma problemy z interpretacją. Twórcy w dodatkowych materiałach tłumaczą swoje pomysły (co autorzy mieli na myśli) i rozwiewają wątpliwości widzów, np. to, że Baelish faktycznie nie wiedział nic o młodym Boltonie.
Freyowie to za słaba krew dla królowej. Młody Turly byłby dla Danki ok, choć i tak uważam, że najlepszy byłby jakiś męski potomek Tyrrelów czy Martellów gdyby żyli w serialu.
Tak, byłby najlepszy, chociaż te rody JUŻ są po stronie Dany. Jon też nie będzie jej robił problemów. Dlatego myślę, że może Freyowie jako władcy Dorzecza oficjalnie po stronie Lannisterów, którzy im pomogli (ale dali do zrozumienia, że ich nie lubią). Może wprowadzą wreszcie jakiegoś fajnego, dobrego Freya (tak wiem, marzenie, i tak Dany wyjdzie za Jona, a namiestnikiem będzie Tyrion).