wcale nie zaorane.
- z Meeren do SW jest naprawdę blisko i powtarzam nie mamy tu podanych odstępów czasu. nie wiadomo czy minął dzień czy tydzień albo miesiąc. Myślę, że mówienie o teleportach to przypieprzanie się na siłę.
- ptaszki Qyburna - przecież to samo zrobiły w książce, zabiły najpierw wielkiego maestra a potem Kevana. Tyle, że przewodniczył nimi Varys nie Qyburn
- Sansa sama przyznała, że powinna Jonowi powiedzieć o rycerzach. Co ma teraz zrobić? sfochać się na nią czy wypędzić z domu? a może do lochu na trzy tyg?
- Benjen ma taką rolę jak i w książce, doprowadzić Brana w bezpieczne miejsce. Muru i tak nie może przejść, więc oco kaman?
- Stasiek na końcu zwariował (serialowy), już nawet jego zwariowana żona opamietała się w ostatniej chwili, a on był nieugięty. Poświęcił swoją dziedziczkę, żeby zdobyć zamek, a raczej, żeby zrobiło się cieplej;/ zasłużył na plucie.
- przecieź od początku wiadomo, że to pieśń lodu i gonia. ktoś tu musi być ogniem - smoki, ktoś lodem - inni. no i książę którego obiecano - Jon jako ogień i lód. Tyrion pewnie umrze w wichrach, w koncu Martin powiedział, że uśmierci 3 jego ulubione postaci. i mylisz się co do dzielenia czymkowiek. po tej wojnie nie będzie już co dzielić. zapewne inni będą pokonani, ale i Dany i Jon umrze w obronie świata. w końcu ma być slodko-gorzkie zakończenie.
Varys używał ptaszków do zabijania. Ale Varys zastrzelił Pycella było to jasne napisane potem rozkazał ptaszkom pewnie wykończyć kevana ale Kevan był też już wtedy postrzelony z kuszy
Optuję, za wypędzeniem Sansy z domu. Póki czas, bo jak się dogada z Littlefingerem, to Jon skończy jako karma dla psów ;)
Fajnie, przeprosiła i to ją zwalnia z odpowiedzialności za przyczynienie się do śmierć tylu ludzi? Nawet nie wyjaśniła, dlaczego to zrobiła. Oh, wait, może dlatego, że jest popapraną, źle napisaną postacią? Jon do spółki z lordami i lady powinien jej nogi z tyłka powyrywać. A nie jakiś bullshit w stylu: "spoczi, siora, nie ma tematu, to w końcu tylko parę tysięcy istnień ludzkich, robimy parapetówkę wieczorem?" :>
No ale co miał zrobić zamiast pojednania? Wygnac? Zbić? Powiesić? Poza tym jak już wcześniej było wspomniane wielokrotnie Sansa nie była pewna czy Lf przybędzie na ratunek ;)
Przynajmniej solidnie opie*dolić, zażądać wyjaśnień i odsunąć od jakichkolwiek spraw militarno-polityczno-społecznych. Skazać na dożywotnie (a przynajmniej dozamążpójściowe) przędzenie wełny przy kołowrotku ;)
Piękne. PIĘKNE.
Wychodzi na to, że po co wydawać miliardy na Ludzi Bez Twarzy, które i tak są cienkie bolki i maszczą sprawę, skoro za paczkę cukierków można kupić bezwzględnych i co ważne skutecznych morderców :D
Ptaszki jak 62 ludzi Mormontów i tłenti gud men Ramsaya.
oj tam oj tam :-)
ostry nóż to ostry nóż - nawet w ręku dziecka (na cukierkach ;-)
Też mi się wydawało, że Tyrion miał coś więcej na myśli podczas ich rozmowy. Fujjj :/
"Czy ja mam coś z głową czy najpierw widziałam Varysa jak zrobił wejście smoka w Dorne, a potem się pojawił na statku z Danką? " Jedno nie wyklucza drugiego:-)...żart, żart:-)
''Generalnie teraz widzę, że tak uwielbiana przez amerykańców wizja wspólnych rządów Danki, Jaśka Śniega i Tyriona się powoli zacznie urzeczywistniać, karzeł już nawet dostał plakietkę i ma zaklepane stanowisko''
No tak to wygląda. Wszędzie gdzie nie pójdziesz amerykańce rozmawiający o GOT mają taką wizję. I zacierają łapki :) Ja jestem tylko ciekawa, co Danuta zrobiła z Dothrakami, którzy przybyli do Mereen i nagle nie plądrują, nie gwałcą, nie przenoszą swojego ''ukulturowienia''. Zero buntu z ich strony? Zero nagrody? Wooooooooow:)
Popieram, zaorane!
Ja się zastanawiam, czy Bran się teraz będzie czołgał do Castle Black/Winterfell, czy Meera będzie go niosła na własnych plecach. Chociaż nie, najpewniej skorzystają z jakiegoś podręcznego teleportu. A w ogóle to się zdziwiłam, że nie wparowali w samym środku obrad lordów, żeby było jeszcze bardziej epicko ;)
"Oczywiście Sansie nikt nie wytknął, że przez jej genialną taktykę umarło na darmo w uj ludzi. Trzeba pokazać jaką jest super silną kobiecą postacią i w ogóle Stark power yaaaaaay! *rzyga*"
Umkło im, co się dziwisz, byli zajęci rozwieszaniem zasłonek haftowanych w wilkory (btw, gdzie Duch? Od dawna go nie było, przycinają na efektach? :>). Najwyraźniej rzeź paru tysięcy ludzi, to nie jest coś co komukolwiek zapada w pamięć.
A Sansa do bycia silną kobiecą postacią ma dalej niż z Winterfell do Valyrii ;>
Zakończenie wątku Wróbla było pewne, no ale nie spodziewałem się, że Cersei zrobi to w stylu Al-Kaidy. Czyli efektownie, ale i też bardzo nierozważnie. W dodatku Tommen dostaje nagle "jednej pierd*lnej schizofrenii" i królowa matka siada na tronie zanim jeszcze wystygły truchła młodych Tyrellów. Taki obrót spraw to spore zaskoczenie, więc na plus.
Teoria z Jonem Snowem. Nie wiem czemu wszyscy nagle twierdzą, że na pewno jest Targarianem. Tak na dobrą sprawę to nie pada wprost to hasło, więc równie dobrze mogła mu wyszeptać tam, że Jon jest z in-vitro na przykład.
Północ pamięta ...chociaż czasem zapomina, ale teraz znowu pamięta, więc nie rozpamiętujmy. Scena z nowym królem północy nieco naiwna, ale ogólnie fajnie to wyszło.
Liczyłem, że w finale pojawi się gdzieś Ogar, a tu zamiast tego dalsze przygody "Góry", tym razem unboxing kapłanki.
No i zakończenie przewidywalne oczywiście, ale dokładnie takie, jakie powinno być. Dany rusza na Westeros. Ze sobą ma smoki, Żelaznych Ludzi i wygląda na to, że także Martellów i Tyrellów.
Zajęcie królewskiej przystani powinno więc pójść gładko i przyjemnie, na co liczę w nowym sezonie. Finał 9/10.
"Teoria z Jonem Snowem. Nie wiem czemu wszyscy nagle twierdzą, że na pewno jest Targarianem. Tak na dobrą sprawę to nie pada wprost to hasło, więc równie dobrze mogła mu wyszeptać tam, że Jon jest z in-vitro na przykład. "
Ale wtedy Nedzio nie miałby powodu żeby ukrywać Śnieżka pod tożsamością swojego bękarta i ryzykować focha żony
"unboxing kapłanki"
:D omg
To samo sobie myślę , przecież nigdzie nie było wprost powiedziane kto jest ojcem Johna. Sytuacja jest proporcjonalnie odwrotną niż wcześniej. Teraz znamy matkę, wiemy ,ze jest kuzynem Starków nie bratem ,ale nie wiemy kto jest ojcem. Wszystko to przypuszczenia i domysły, a twórcy tego serialu lubią zaskakiwać i tworzyć nagłe zwroty akcji.Usłyszeliśmy tylko jak się Robert dowie to wiesz co zrobi, chroń go i tyle.
"Północ pamięta ...chociaż czasem zapomina, ale teraz znowu pamięta, więc nie rozpamiętujmy."
Kwintesencja tej, skądinąd pokrzepiające, sceny :D
Tak sobie myślę na temat tego co powiedziała Daenerys o małżeństwie którego potrzebuje by stworzyć sojusz i utrzymać żelazny tron gdy już na nim zasiądzie. Mogłoby paść na Johna, jednak warto mieć sojusz z północą, w dodatku John raczej o zelaznym tronie nie marzy, jego domem jest Winterfell, a zmartwieniem zima i to co z nią nadchodzi. Co myślicie o takim mariażu?
Może być
Skoro oboje mają krew smoka to nawet pasowałoby do tradycji rodu T.
Zjednoczy to też północ z resztą westeros (południe - dorne i greyjoy'e i tak uznają daenerys, lannisterów i tullych pewnie uda się przekonać prośbą albo groźbą :-)
Ani Dany ani Jonowi nie zależy na posiadaniu małżonka ale szanowaliby się i utrzymali pokój w królestwie
Też właśnie myślałam nad mężem dla Danki ja bym widziała ją z Jaimim. Tylko zabił jej ojca, więc byłoby to trochę chore nie powiem.
tak w sumie jak się ma 3 smoki, armię nieskalanych, Dothrakow i do tego Żelaznych w pakiecie, to po cholerę jej właściwie mąż?
Shit, zapomniało mi się, masz rację. Ale kto wie? Może na przykład taki Azor Ahai jest w stanie temu zaradzić? ;) W końcu Jon ma już wiele niesamowitych skillów...
tylko nie Jon + Daenerys.. to by było sztampowe i banalne.. sorki ale mam nadzieję że nie dojdzie do tego. to już wolę Jona z Sansą czy Aryą (chyba kuzynostwo może się pobrać w Westeros?)
Bleh. :P Tzn. politycznie byłoby to niegłupie, kiedyś taka opcja mi się podobała, ale serialowa Danka jest tak wkurzająca postacią, że lepiej nie. No i strasznie cukierkowe by to było, zwłaszcza jakby Dedeki wykombinowały, że to nie polityka, tylko prawdziwa MIEŁOŚĆ. A po nich można się wszystkiego spodziewać :P W książce może ciut lepiej taki mariaż by wypadł.
Ale w serialu nope. Jon niech się lepiej ochajta z podrośniętą lady Mormont :P A na boku może mieć Tormunda :P
Odcinek był przepiękny. Chyba najlepszy do tej pory, na pewno jeden z najlepszych. Ktoś tu wcześniej napisał, że taki trochę wręcz baśniowy - i to prawda.
*Scenarzystom i wszystkim twórcom należą się podziękowania za to, że nie postanowili wszystkiego zrobić na odwal i odcinek był najdłuższy ze wszystkich, bo to naprawdę było potrzebne. Pierwsza, ponad dwudziestominutowa sekwencja w Królewskiej Przystani - cudo. Wszystko, od A do Z, było tam zrobione genialnie. Scena rodem z książki z dziećmi "ściskającymi sztylety". Samobójstwo Tommena. Spalenie septu. I tylko Margaery - do końca miałam nadzieję, że jednak się wywinie...
*Cersei. Zawsze jej nienawidziłam, ale w tym odcinku muszę jej przyznać, że scena zemsty/dręczenia septy nawet mnie się podobała pod względem właśnie zachowania postaci. Ale że nadal jest ona dążącą po trupach do celu kreaturą, bardzo podobało mi się to, jak zostało to uwypuklone w finale sezonu. Scena z ciałem Tommena - zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jest w serialu pokazane i pewne sceny rozgrywają się poza nim, trzeba je sobie dopowiedzieć. Może w przyszłym sezonie zobaczymy jej łzy. Ale genialne było to, że w tym odcinku ich nie było. Pokazano, kim się stała. A jak już przy niej jesteśmy to
*Jaime. Tak jak wielu mam nadzieję, że z oczu spadły mu klapki. W każdym razie, z taką nadzieją obserwowałam jego minę podczas koronacji.
*Tak, może za dużo tych pomijanych scen i stąd to narzekanie na teleportacje bohaterów. Może to wszystko trochę naciągane. Ale miałam to gdzieś obserwując, jak pięknie w tym sezonie wątki łączą się w całość. Targaryenowie, Tyrellowie, Namiestnik Tyrion, lepsza część Greyjoyów, Dorne (scenarzyści chyba starają się teraz zatrzeć złe wrażenie i odkupić winy), Varys - wszyscy razem. Tak, nadal uważam, że postać Daenerys została niewiarygodnie zepsuta i tylko trochę wróciła do formy w tym sezonie. Ale ostatnie ujęcie odcinka to cudo.
*KING IN THE NORTH. Płakałam na powtórce po Robbie. Takie przedstawienie sytuacji było bezbłędne. Tak jak Lyanna Mormont.
*Davos i Melisandre. Uwielbiam grę aktorską Liama i Carice w tej scenie. On, z załamującym się głosem, zrozpaczony i wściekły jednocześnie. Ona, zmieszana, zbita z tropu, a potem rozpaczliwie próbująca się obronić. I wygnanie na końcu - dobrze, że nie skończyło się odejściem Davosa. Ciekawe, jaką misję tym razem zleci kapłance jej Lord of Light... poza tym, to było konieczne, żeby nie zaburzyć charakteru Jona. Na pewno nie wyszłoby mu na dobre, gdyby zamiast lojalnymi rycerzami zaczął otaczać się kapłanami palącymi na stosie dzieci.
*Sansa i Baelish. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że szykuje się spisek - według mnie zdecydowanie spojrzenie Sansy oznaczało raczej zaniepokojenie. Wie, do czego jest zdolny i wie, że nic nie idzie po jego myśli.
*Sansa i Jon. Czy to było trochę tandetne, że tak się potoczyła ich rozmowa? Dla niektórych być może. Ale trzeba mieć na uwadze, że kłócili się, głównie za sprawą Sansy, przez cały sezon. Nadszedł czas na pojednanie, bo mają wspólnych wrogów, a przede wszystkim - są rodzeństwem. Teraz już wiemy na pewno, że nie do końca, ale może inaczej - rodziną. Dlatego ujęcie pod tytułem "przybył kruk z cytadeli - nadeszła zima" i ich uśmiechy naprawdę wywołały ciepłe emocje.
*Śmierć Freyów, na którą też wszyscy czekali. I motyw pasztetu świetnie wykorzystany. Liczyłam na jakąś rolę Lannisterów w tym wszystkim, a tak pojawili się i zniknęli, mieliśmy jedną ciekawą rozmowę z Walderem. Ale nie jest to powód do czepiania się, ich wątek miał po prostu iść w innym kierunku.
*Tower of Joy. Każdy się spodziewał, a i tak każdy się ekscytuje. Nie może być inaczej. Dobrze, że to pokazali.
*Sam. Może nie najbardziej pasjonujący moment odcinka, ale tak się teraz toczy jego historia, że potrzeba mu takich właśnie krótkich scen, żeby nakreślić gdzie jest - myślę, że skoro tak się dzieje, to to kim się stanie może mieć w przyszłości znaczenie.
Świetny jest sposób, w jaki został cały ten sezon poprowadzony i to, że po ostatnim odcinku naturalnie nie możemy doczekać się wiosny, ale nie ma niedosytu związanego z tym, że coś nie zostało pokazane. Niektórzy tylko narzekają na Innych, a raczej na ich brak, ale naprawdę, odcinek i tak obfitował w świetne sceny, a i na następne sezony musi coś zostać.
Bardzo prawdopodobne, że całe następne sezony będą naprawdę mocne, czeka nas ogień, krew, łzy i zima w jednym.
"Śmierć Freyów, na którą też wszyscy czekali. I motyw pasztetu świetnie wykorzystany."
Po pierwsze nie wszyscy, bo ja lubię Freyów, a po drugie motyw pasztetu był słaby i niepotrzebny, bo to nie jest nawiązanie do Szczurzego kucharza jak w książce. Po co to wszystko, skoro od razu powiedziała Walderowi, i zaraz po tym zabiła, nawet nie spróbował nie wiedząc co je. Załóżmy, że kilka godzin przygotowywała "potrawę", bez sensu.
Ja też nie czekałam. i to jeszcze Arya... dżizas.. w tym pasztecie powinny być jej wnętrzności, te które rozsmarowała po Braavos!
nie do szczurzego kucharza, a do Wymana Manderlego, który według teorii fanowskiej upiekł 3 freyów i podał podczas ślubu Ramsaya z Jeyne. można się tego domyślić, bo po 1 był bardzo radosny po drugie prosił ministrela o pieśń o szczurzym kucharzu no i wszystkich częstował tym pasztetem.
Cała ta idea z podaniem pasztetu z dzieci Waldera ma być nawiązaniem do Kucharza. Tutaj twórcom nie wyszło, zwykły fanserwis dla naiwnych. Przypadkiem ze wszystkich dzieci w Bliźniakach Arya wybrała dwóch dorosłych synów Waldera, których znamy z KG, zabiła ich i przyrządziła w kuchni tak, że nikt nie zauważył. Nie wspominając już o tym, że wyzdrowiała na tyle, żeby podróżować przez pół Westeros po tym jak została dźgnięta i rany jej się otworzyły. Cały wątek Aryi nie ma sensu, tak jak mówię to fanserwis.
Przypominam, że Arya w postaci służącej była obecna na imprezie Freyów i Lannisterów. Widać ją jak Bronn gadał do Jaime'a, że następna się na niego patrzy. A tu po prostu Arya rozpoznała Lannistera. A Lothar i Czarny Walder siedzieli po obu stronach starego Freya, czyli można wywnioskować, że są "liderami" zaraz po nim.
Wcale nie można tego wywnioskować, bo nigdy nie było wspomniane, żeby którykolwiek z nich był dziedzicem Waldera. Oni mi wyglądają na gości od brudnej roboty. Poza tym, co to ma do rzeczy? Po nich będzie następny w kolejce, to jest bez znaczenia.
No właśnie, Arya zabiła 3 Freyjów, ale ród szybko nie wygaśnie, chyba że Arya do końca serialu będzie bawić w serialu ubijając po kolei pozostałych 598 Freyjów ;)