Jak myślicie:jak MÓGŁBY się zakończyć serial? Myślę, że to ciekawy temat:-) Ja widziałabym ślub Bones i Bootha (ostatecznie przekonałaby się do religii). A może dzidziuś? Wyobrażacie sobie: uporządkowana Bones, a tu niespodzianka:-) Widziałam takie propozycje na forach amerykańskich. Piszcie swoje propozycje zakończeń.
OK :) Ale to naprawdę nic takiego... WOOOW... xD
Późnym wieczorem, kiedy już wszyscy "normalni śmiertelnicy" wrócili do domów i odpoczywali po ciężkim dniu, dr Brennan wciąż siedziała w Instytucie oglądając kolejne kości, przywiezione rano. Usłyszała jakieś kroki. Spojrzała w stronę drzwi.
-Bones?- usłyszała znajomy głos- to ty?
-Nie , nie ja- odpowiedziała z niewielkim uśmiechem. Poczuła nagły przypływ radości, że to właśnie Booth...
-Zostawiłem coś w biurze. Przyjeżdżam...widzę świecące się światło... pierwsza myśl - Bones.
-Nie pomyliłeś się... przynajmniej raz -uśmiechnęła się Brennan,
-Bones...
-Booth...
Zapanowała cisza.
Po chwili Brennan uśmiechając się pod nosem podeszła do leżących na "stole" kości.
-Co ty tu właściwie jeszcze robisz, co?Przecież wyjaśniliśmy tę sprawę... o dziwo bardzo szybko.
-Wiem... ale chcę wszystko uporządkować... oddać te kości rodzicom tej dziewczynki...
Uśmiech z jej twarzy zniknął. Odetchnęła ciężko.
-13 lat... miała tylko1 3 lat
-Bones... odwiozę Cię do domu, odpoczniesz, a rano wszystko dokończysz... przecież nie musisz...
-Ale ja chcę Booth... zrozum, że ja chcę -popatrzyła Boothowi w oczy
-W porządku-opowiedział,uciekając przed jej spojrzeniem.
-Już kończę...
-Znam to Twoje "już" -wymamrotał Seeley
Brennan parsknęła śmiechem i zdjęła "fartuch" , po czym wzięła Bootha pod ramię.
-Chodź -powiedziała uśmiechając się szczerze
Jechali samochodem Bootha. Zaczęło padać. Dr Brennan spoglądała przez szybę na mijane uliczki, domy i bloki. Nagle coś dziwnego zaczęło dziać się z samochodem. W końcu auto stanęło. Booth spoglądał na Brennan a ta na niego. Po chwili namysłu wyszli z samochodu. Było zimno, ciemno i w dodatku lało jak z cebra. Brennan poczuła jakiś nagły przypływa energii i radości. Może wydać się to dziwne, lecz zaczęła śpiewać. Booth spoglądał na nią dziwnie lecz po chwili i jemu udzielił się "doskonały" nastrój Brenna.
-Może duet, co?-zapytał
-Z Tobą zawsze -odparła Brennan spoglądając na Bootha
Był późny wieczór, padał deszcz i zaczynało grzmieć. To, że dwoje ludzi stało na środku ulicy śpiewając wydawało się... dziwniejsze niż dziwne . ( ;P )...
Byli dokładnie w środku utworu kiedy Brennan zamilkła i rozejrzała się dokoła.
-Booth... Booth!- zawołała do Seeleya, który wciąż śpiewał, jednak po tym jak jego partnerka go zawołała zamilkł.
W oknach wielu domów stali ludzie i spoglądali na przemoczonych Bootha i Brennan. Booth podbiegł do Brennan i razem ukłonili się . ( xD )
Booth chwycił dłonie Brennan, spojrzał jej głęboko w oczy i zaczął...
-Temperance... ja...
-Powiedziałeś Temperance? Wow... xD
-Tak... ja...
Brennan obejrzała się za siebie i nie pozwalając Boothowi dokończyć zapytała
-To zo z tym samochodem?
Booth spuścił wzrok jednak po chwili znów spoglądał na Brennan. Puścił jej dłonie i uśmiechnął się.
"A mogło być tak pięknie"- pomyślał... po cyzm wsiedli do samochodu
CDN.
Wiem, że takie trochę dziwne , ale co tam xD :))
( pisane na lekcji geografii) xD
Pierwszą moją reakcją był brak wiary w to, ze Brennan mogłaby coś takiego zrobić. Ale zaraz sobie przypomniałam jak z Boothem śpiewali i tańvzyli w jej domu < scena przy płytach> gdy Booth ja chronił:):):)
Jesli chodzi o ta pare wszystko jest możliwe;D
pozdrawiam i wiecej takich lekcji geografii:D
Świetna scenka. Mam sentyment do ludzi, którzy nie boją się robić różnych dziwnych rzeczy np.: śpiewać na ulicy, sama często sobie śpiewam publicznie, zaznaczam, ze na cały głos i nieźle mi to wychodzi:-). Dobra, ale nie o mnie miał być ten post. No więc jak już mówiłam bardzo mi się podoba. Pisz dalej. Chętnie poczytam:-)
Napisałam ciąg dalszy, ale narazie bez Parkera. Ale następnym razem się pojawi.Dziś mniej B&B...na dziś rozmowa Bootha z Angelą:)
ENJOY!!
...............
-Muszę lecieć...Bones! słyszysz mnie?- Booth właśnie zakończył długą rozmowę telefoniczną i wyglądał na dość poirytowanego. Brennan skrupulatnie oglądała pojedyńcze fragmenty kości leżące na stole w Jeffersonian. Przyglądała im się nawet bardziej skrupulatnie niż zwykle. Udawała że nie słyszy wołania Bootha. Ten w końcu machnął ręką i wybiegł z Instytutu. Obrócił się tylko raz, sprawdzić czy wogóle zauważyła jego wyjście. Nic z tego, żyła teraz we własnym świecie, martwym świecie kości. Zaklął pod nosem i ruszył w drogę.Ta kobieta doprawadzała go do szaleństwa. Raz go uwodziła oczami, ustami a drugim razem sie odsuwała. Jak mogła z nim tak grać? Wszyscy przecież zdawali sobie sprawę z napięcia między nimi, wszyscy prócz niej. Juz nawet myślał, że tylko mu się tak wydaje, jednak pewnego razu wpadł do gabinetu Brennan i zastał tam Angelę siedzącą przed komputerem.
-eee cześć - uśmiechnął sie z roztargnieniem - gdzie Bones?? - obrócił się dookoła jakby Bones miała zaraz wyskoczyć zza rogu i zrobić "buu!".
-czeeeeść- Angela zmierzyła go wzrokiem zza ekranu- saper mi nie działa na kompie, Temp mi udostępniła swój- moge w czymś pomóc?
- pomóc?tak...to znaczy niee- motał się Booth- nie juz sobie ide...jak ją spotkasz powiedz że jestem na przesłuchaniu, to znaczy ze ja przesłuchuje wiec jak chce moze dołaczyc...- dokończył wychodząc
- heeej! chwilunia mój drogi! - pobiegła za nim Angela- pytałam czy mogę w czymś pomóc..no na przykład w czymś to znaczy. Okej postawmy sprawe jasno. Nawet Naomi z palentologii zaangażowala się w hazard jaki Hogdins organizuje przez was...- wyrzuciła z siebie jedym tchem. Booth zrobił głupia minę. Zadał pytanie na które chyba znał już odpowiedź.
- was?nas? jakie zakłady??czy wszyscy tutaj poszaleli??mało macie rzeczy do roboty z koścmi- poirytowany próbował wyjść z gabinetu ale Angela zastąpiła mu drogę.
-spokojnie.Nie chce sie wtrącać po prostu postawiłam 200 dolców, że nic z tego nie będzie i chce wiedziec czy to byl dobry interes!- Angela wzruszyla ramionami- wiec jak ?bedzie cos czy nie?
-to znaczy ze...- formułował powoli zdanie- nawet Cam? - zapytal
-Postawiła mniej...ale co ona tam wie - Angela machneła lekceważąco ręką- Chcesz wiedzieć jak stoją zakłady?- zagadała Bootha zachęcająco
-Nie!!To jakies szaleńśtwo...-Booth zupełnie już poirytowany minął Angele, która powstrzymywała się ostatnim wysiłkiem od śmiechu. przeszedł jeszcze kilka kroków po czym przystanął wściekły przeczesał dłonią włosy i wrócił do gabinetu. Okazało się, że Angela czekała w tym samy miejscu w którym ja zostawił.
-więc...jak stoją te "zakłady"? - zaczał niecierpliwie
-kochany...ale wpadłeś- odpowiedziała mu roześmiana Angela
taaak od tego moementu Booth wiedział już , że nic mu się nie wydaje. Z drugiej jednak strony Temprence wysyłała sygnały, które z cieplejszymi uczuciami nie miały ani trochę wspólnego.
c.d.n
Ten 2 scenariusze są bardzo fajne ;D tylko szkoda że takie krótkie. Shann a co z tymi zakładami ? ;D Jakich było najwięcej ? ;D Pozdrawiam i czekam na kolejne części ;*
Nie wiem czy to co napiszę poniżej wyda wam się ciekawe, ale na pewno bardziej niż to co zaczęłam sobie pisać, a nie umieściłam, bo stwierdziłam, że jest nudne itd.
Więc...(mniej ważne fakty przedstawiam na początku prozą; wszystko jest jakby kontynuacją teraźniejszych odcinków, czyli żadnych wspólnych nocy przedtem)
Lance poznał nową dziewczynę i na kolejnej terapii znowu zaproponował im podwójną " randkę". Po ostatnim razie, który ostatecznie okazał się dla Bootha dobrą rozrywką, zgodzili się bez większego droczenia. Przystali na propozycję Bootha i wybrali się do kina. Kasjerka w kolejce oznajmiła im po półgodzinnym czekaniu, że bilety na ich film przygodowy zostały wyprzedane. Został im już tylko nudny melodramat. Na sali pełno było jakichś starszych ludzi.Usiedli: Booth koło Brennan, ona koło dziewczyny Lance'a, a koło niej on.
Brennan zmęczona oparła się na fotelu licząc, że podczas tego "bardzo ciekawego"(sarkazm oczywiście) seansu odeśpi sobie stracone godziny siedzenia od 4 nad ranem przy kościach. Usnęła...
Booth: Bones, hej...- szeptał głaskając ją po policzku, żeby się obudziła.
Powoli otworzyła oczy. Zdezorientowana zobaczyła, że leży oparta głową na jego torsie, rękę trzymając mu nieco niżej na brzuchu.
Booth: Nie chciałem cię budzić, ale już wszyscy wyszli...
Brennan podniosła się, spojrzała na ekran kinowy, przelatywały na nim już napisy twórców filmu. Zmieszana przeprosiła go za to leżenie.
Booth: Może pójdziemy w ślady Sweets'a i jego dziewczyny, hm?
Brennan: A gdzie oni poszli?
Booth: Do domu.
Brennan: I takie ślady miałeś na myśli?
Booth: Zależy czy poszli do jednego domu czy do dwóch...
Obdarował ją tym swoim "rozbrajającym" uśmiechem. Chwile uniesienia przerwał woźny, wyganiając ich z sali.
Weszli do samochodu.
Brennan: Masz doskonale ukształtowane obojczyki...
Booth: Do leżenia na nich?
Brennan: Nie nabijaj się.
Booth: Ok, to gdzie jedziemy?
Brennan: Może do mnie? Zamówimy jakąś chińszczyznę czy coś.
Booth: No tak... przecież ty już się wyspałaś...
Dostał ręką po karku i w tym momencie samochód się zatrzymał.
Brennan: Co jest?
Booth: Paliwo się skończyło, zapomniałem...
Brennan: Gdzie jest najbliższa stacja?
Booth: Tak blisko, że na piechotę nie doszłabyś w cztery godziny. Najbliżej mamy Instytut.
Brennan: To wyłaź, idziemy.
Przeszli parę uliczek i weszli do budynku. Nie wszystkie światła były pogaszone, ale oprócz tych dwojga nie było tam ani jednej żywej duszy, same szkielety. Doszli do jej gabinetu.
Booth: Zmówię coś stąd- i zaczął grzebać po kieszeniach w celu znalezienia telefonu.
Brennan: Nie dzwoń, nie mam już na nic ochoty. Idę spać.
Booth: Czuje się trochę pominięty...
Brennan: Kanapy nie da się rozłożyć... Dobra, kładź się.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem.
Brennan: No kładź się. Twój obojczyk jeszcze się przyda.
Położył się na brzegu, a ona przy oparciu (wiecie jak wygląda jej kanapa...dość...wąska) Leżała w połowie na nim opierając głowę na jego ramieniu. Czuli się jakby trochę dziwnie, ale na szczęście szybko usnęli.
- Kochanie...- ktoś szturchał ją w łokieć.
Brennan: Booth... nie budź mnie. Chcę spać.
Angela parsknęła śmiechem, co kazało Brennan natychmiast otworzyć oczy. Leżała na Booth'ie prawie cała wtulona w jego tors, on trzymał ją ręką w pasie jakby bał się, że mogłaby spaść. Podniosła głowę do przyjaciółki nie zmieniając pozycji.
Angela: Ciesz się, że jeszcze nikt was nie widział...- ciągle się śmiejąc.
Brennan: Ang, to nie tak...
Angela: Yhym, dobra już sobie idę.
Poszła w kierunku drzwi nie przestając śmiać się jak dziecko.
Brennan: Booth...
Próbowała go cicho obudzić nie zmieniając swojej pozycji. Otworzył oczy i od razu się do niej uśmiechnął, jakby zawsze chciał zobaczyć ją tak blisko. Ciągle nie mogli sie od siebie odsunąć, nawet odrobinę.
Brennan: Chyba będzie lepiej wstać zanim ktoś przyjdzie i pomyśli sobie, że...
Booth: Jasne...
Po czym powoli podnieśli się i zaczęli doprowadzać do ładu, przed powrotem do rzeczywistości.
jak zwykle muszę nadrabiać zaległoości! no nie!
ostatni scenariusz jest świetny!
- Kochanie...- ktoś szturchał ją w łokieć.
Brennan: Booth... nie budź mnie. Chcę spać. - to było poprostu słotkie! piszcie, piszcie jak najwięcej moi kochani!!!!!
Cudne!! Tekst:
"- Kochanie...- ktoś szturchał ją w łokieć.
Brennan: Booth... nie budź mnie. Chcę spać.
Angela parsknęła śmiechem"- dziewczyno to jest przebój!
Fantastyczne! Choć... może naprawdę ktoś powinien ich zobaczyć? Albo chociaż Booth usłyszeć jej tekst- że kochanie to do niego. Mógł tylko udawać że śpi.... o kurczę chyba przesadzam ze słodyczą!
:)
Nie no dobra scena Booth i Brennan razem na kanapie:) już widze co sobie Angela pomyślała;) świetny scenariusz i czekam na kolejny. pozdrawiam:)
Bardzo fajne i bardzo w stylu "Bones". Chciałabym zobaczyć taką scenę w serialu.
Aha i takie pytanie mam jeszcze odnośnie Baby in the Bough. Oglądałam ten odcinek kilka razy i zastanawia mnie to, czy Bones i Booth dyskutowali o wspólnym zamieszkaniu? Booth mówił"...moglibyśmy pójść na ryby...usadowić się przed plazmą, czy jakoś tak". A może Booth po prostu planował ją odwiedzać? Co o tym myślicie?
To jest The Best!!! swietne zwlaszcza:- "Kochanie...- ktoś szturchał ją w łokieć.
Brennan: Booth... nie budź mnie. Chcę spać." po prostu cud miód malinka słodka pomyłka ;) <hehe> tak trzymac
Brennan: Ang, to nie tak...
Angela: Yhym, dobra już sobie idę. ( Świetne ! )
Bardzo przyjemna scenka ;D I taka romantyczna ;D Szczególnie ta scena z "cudownym" przebudzeniem ;D Pozdrawiam ;* (I czekam na ciąg dalszy) ;D
Jak zwykle ekstra. Tylko wydaje mi się, że Angela obstawiała jednak, że coś z tego będzie, ale oczywiście chciała się z Booth'em trochę podroczyć:-)
Boże!! Rozpłakałam się. Pam będzie chciała zabić Brennan bo jak będzie śpiewała to Booth będzie na nią patrzył, wyceluje, strzeli a Booth zasłoni Brennan, Pam będzie chciała strzelić w Brennan, ale ona pierwsza ją zastrzeli, będzie uciskać Boothowi ranę, krzyczeć, żeby sie nie poddawał i przytuli go i tu koniec odcinka ;(;(
Ja poczekam aż dodadzą napisy i wtedy obejrzę. Mam nadzieje że Booth'owi nic nie będzie. Ale mi serce wali no nie . . . . Pozdrawiam ;*
Ja nie moge przestać płakać :( Ale był na zdjęciach w przyszłym odcinku więc nic mu nie będzie... Jakbym dorwała tą grubą babe to....
Tak myślałam, że to Booth....:-( Chociaż dobra nasza, może wreszcie coś dotrze do "zakutego łebka" Brennan. Co nie zmienia faktu, że żal mi Booth'a:-(
Minority strona na której możesz znaleźć ten odcinek i wszystkie inne to http://www.surfthechannel.com/show/television/Bones.html
Tyle że tam jest po angielsku i strasznie długo się ładuje ( przynajmniej mi ) Pozdrawiam ;*
http://freetvdown.org/category/bones/ tylko, że jak napisane pod spodem nie jest WinRar więc ten ktoś zamieścił taki program żeby to działało, ale niestety na razie innych nie ma, ważne żeby obejrzeć. Tak w skrócie to ta Pam cała najpierw mu robiła z samochodu zdjęcia, potem zadzwoniła i umówiła się z nim ale bez Brennan, jak poszedł to spytała czy on się z Temperance umawia, jak powiedział, że nie to dała mu ... skarpetki i chciała go pocałować, jeszcze sie o Parkera pytała i tak dalej. Zac śpiewał przy kościach to się cały instytut zleciał, a Brennan też fajnie śpiewała i Booth tak na nią patrzył z tym swoim uśmiechem i machał zapalniczką i w ogóle, a ta wredna małpa... ah ... :(
Dzięki dziewczyny:-)
A tak nawiasem wpadł mi do głowy głupkowaty pomysł: co powiecie na to, żeby pierwszy raz Brennan i Booth'a miał miejsce w ...laboratorium? Te wszystkie probówki, specyfiki...myślę, ze byłoby ciekawie:-)
Pomyślałam o tym, w czasie czytania scenariusza Andzi- który jest świetny.
Masz rację mogłoby być ciekawie...:)
Shann coś mało opisowa scena jak na ciebie. Ale nie mówię że to źle, z dialogiem świetnie sobie poradziłaś! A ty na coś byś postawiła? I ile?
wow, ten odcinek był.... nisamowity. czekam tylko na napisy... ale chwalę Zacka i Brennan za ładne głosy. szkoda, że Booth nie zdążył zaśpiewać...
Właśnie obejrzałam ostatnie 20 minut tego odcinka ! Jestem pod wrażeniem i mam nadzieję że Brennan nareszcie się obudzi i stwierdzi że nie tylko pała przyjaźnią do bootha ;D Ja nie mogę po prostu ten koniec tak mi się podobał że łzy leciały mi po policzkach strumieniami! Świetna piosenka Cyndi Lauper- Girls Just want to have fun (piosenka którą śpiewała Bones) Stara ale Jara ;D ! Pozdrawiam ;*
Wiecie, zwykle staram się nie czytać streszczeń przed pooglądaniem odcinka, żeby scena w serialu mnie zaskoczyła. Ale chyba dobrze że już wiem. Jak przeczytałam skrót końcówki zamieszczony przez Andzię...zabrakło mi tchu. Przez chwilę zabrakło mi tchu ma przez następne dziesięć ciężko oddychałam będąc w głębokim szoku. Jakbym zobaczyła to od razu w odcinku chyba dostałabym zawału. Dzięki za uratowanie życia!
:)
Teraz to ja nie wiem czy dożyje do kolejnego odcinka :( Dawno tak nie płakałam jak przy ty ostatnich 3 minutach... i nie mogę się napatrzeć jakim uśmiechem ją obdarzał przez cały czas gdy śpiewała...
Wasze scenariusze są bardzo fajne. Piszcie dalej.
ok. moja kolej.
Niestety bez naniesionych poprawek. jestem zbyt zmęczona prezentacją z biologii, że by teraz to poprawiać. jak wyłapiecie jakieś błędy. Piszcie. :)
Odc. III
Z każdym dniem spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Częstsze stawały się wypady na kawę, więcej przenikliwych spojrzeń. Czuli, że coś między nimi się zmieniło. Nie chcieli, może trochę bali się to nazywać po imieniu. Udawali, że jest im tak dobrze, lecz odczuwali do siebie coraz większy pociąg fizyczny. Niedługo jednak miało się to zmienić…
Oblewali właśnie zakończone pełnym sukcesem śledztwo, gdy Booth zrobił się dziwnie smutny.
- Muszę ci coś powiedzieć.- zaczął.
- Tak, co? – trochę się wystraszyła.
- Wysyłają mnie na trzymiesięczne szkolenie do Meksyku.
Bones zatkało. Nie chciała, żeby wyjeżdżał.
- Nie możesz odmówić?
- Niestety. To rozkaz.- Spuścił głowę na dół.
Zapadła chwila ciszy.
- Co to za szkolenie?
- Jakieś tajne.- on sam nawet nie wiedział, czego ona ma dotyczyć.- Nie martw się Kości, trzy miesiące szybko minął.
„Zależy komu” pomyślała w duchu.
- Dopilnuję, żeby na ten czas znaleźli ci odpowiedniego partnera.
„Co?” Nie chciała nowego partnera. Nie chciała nic zmieniać. Było jej dobrze jak było.
- Ok. dzięki.- nie mogła go zawieść.
Seeley poczuł ulgę. Powiedział Brennan o wyjeździe, a jej reakcja dodała mu otuchy.
Pożegnanie było szybkie, bez zbędnych sentymentów, w końcu to nie było ich ostatnie pożegnanie. Booth obiecał Brennan, że będzie pisał. Ona miała go na bieżąco informować o nowych dowodach w sprawie Gormogona i o postępach w sprawie ojca Brennan. Te trzy miesiące miały minąć im bardzo szybko. W rzeczywistości jednak było zupełnie inaczej.
Nowy partner pani antropolog, jak obiecał Seeley był bardzo dobrym, uczciwym i lojalnym człowiekiem. A do tego niesamowicie przystojnym. Był także bardzo mądry. Dr Brennan dobrze się z nim pracowało. Dogadywali się. Charcie Faraday- bo tak mu było na imię był oczarowany panią antropolog.
Agent specjalny też nie narzekał na warunki panujące w Meksyku. Nie były one za bardzo ucywilizowane, ale i tak było lepiej niż na wojnie.
Był tylko jeden problem. Nie mogli się ze sobą kontaktować. Tego wymagali oficerowie szkolący Booth`a aby, jak mówili „szkolenie odniosło oczekiwany efekt”.
Brennan Była wściekła na partnera, że do niej nie pisze jak obiecał. Martwiła się o niego.
W końcu minął czas rozłąki. Booth nie mógł się już doczekać. Wpadł szczęśliwy do Jefersonian. Nie ujrzał jednak osoby na której mu zależało. Nad stołem stała reszta załogi.
- Witam.
- Booth. Jak miło cię widzieć.- ucieszyła się Ange.
Hodgins podszedł i podał mu rękę na powitanie.
- Schudłeś- Angela jak zwykle musiała cos powiedzieć.- jesteś jeszcze słodszy.
Jack spojrzał się na nią z nieukrywaną zazdrością. Narzeczona puściła do niego oczko, na znak, że tylko żartuje.
- Gdzie Bones?- spytał zniecierpliwiony. Chciał ją jak najszybciej zobaczyć.
- U siebie.- Szybko udzielił odpowiedzi Zach.
Seeley pospieszył na górę. Staną w progu. Ona siedziała przy komputerze pogrążona we własnych myślach. Mógłby tam stać godzinami i patrzeć jak pracuje. Uwielbiał ten widok. Zapukał. Odwróciła się. Gdy go zobaczyła znieruchomiała. Od dawna rozmyślała, jak się zachowa gdy go zobaczy, co mu powie. Jak mu wygarnie, to że ja tak zostawił i się nie odzywał tak długo. W tym momencie jednak nie potrafiła nic powiedzieć. Widok jego uśmiechniętych oczków rozbroił ją całkowicie.
- Hej Bones.- i zrobił ten swój piękny uśmiech.
Nie odpowiedziała mu.
- Wróciłem. Nie cieszysz się?
Ocknęła się.
- Nie odzywałeś się przez tyle miesięcy. Nie wiedziałam, co się z tobą dzieje i ty myślisz, że rzucę i się na szyję?
- To nie moja wina. Zakazali mi się kontaktować nad światem zewnętrznym.
- I co jeszcze?- odwróciła się do monitora.
Booth podszedł do niej.
- Martwiłaś się.
- Ty byś się nie martwił.
- Przecież wiesz.
- Obiecałeś, że mnie nie zdradzisz, nie zostawisz.
- To nie moja wina!- podniósł głos.
- Gdybyś chciał powiadomiłbyś mnie.
- Ciekawe jak?
Było coraz głośniej.
- Jeśli wolisz- kontynuował.- pracować z Charliem to powiedz, a nie tu sceny mi urządzasz.- wykrzyczał.
Brennan miał już mu coś odpowiedzieć, gdy go gabinetu wszedł Charlie.
- Słuchaj Temperance… Oo... kogo ja widzę sławny pan agent Booth.
Zauważył ich niezbyt zadowolone miny.
- Przeszkodziłem w czymś?
- Nie. Właśnie wychodzę.- warkną Booth.
Był wściekły. Miał chęć wrócić tam i wygarnąć jej wszystko, co o niej myśli. Rzecz jasna tego złego. Wyszedł z budynku wsiadł do samochodu i pojechał przed siebie.
Brennan stała w gabinecie. Była tak samo wściekła jak on. Pod wpływem gniewu rzuciła się Charciemu na szyję i pocałowała. Myślała wówczas tylko o zemście na Seeeley`m.
Byli nieugięci w swoim gniewie. Booth złożył u szefa prośbę o zmianę partnera. Bones spotykała się z Charliem Angela wiedziała co się dzieje. Widziała że Tempe nie jest szczęśliwa, mimo iż ta próbowała to ukryć. Martwiło ją to. Próbowała rozmawiać z przyjaciółką. Chciała ją namówić, na pogodzenie się z Booth`em. Brennan była jednak nieugięta. Ange była przerażona faktem, jak krótka droga jest od miłości do nienawiści.
Mimo wszystko najbardziej pokrzywdzoną osobą w tym sporze był Charlie. Udawał, że nie wie co się dzieje. Pewnego jednak dnia nie wytrzymał. Postanowił zakończyć tą maskaradę. Poszedł do niej.
- Cześć.
- Hej.- chciał go pocałować, ale ten się nie dał.
- Coś się stało?
- W zasadzie tak. Pójdziemy na kawę. Chce z tobą porozmawiać.
Zgodziła się. Niedługo potem siedzieli już na tej samej ławeczce, na której kiedyś siedział z Booth`em, na tej na której kiedyś niechcąco pocałowała jego dłoń. Uśmiechnęła się do swoich wspomnień.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- O nas. Uważam, że nie powinniśmy się dłużej spotykać.
- Czemu?
- Daj mi dokończyć i nie przerywaj mi.
- Tempe, ja nie chcę być tylko narzędziem w walce między tobą, a Booth`em.
Nie wiem, o co wam poszło, ale tak to wygląda. Zrozum, ja nie chce być tylko lekarstwem na zranioną miłość.
Musiał złapać oddech. Ta rozmowa była dla niego bardzo trudna.
- My nie…
- Jeszce nie skończyłem.- przerwał jej.- Wiem, że ty tak naprawdę, gdy ze mną byłaś myślałaś o nim. Najlepiej będzie, jak zniknę i nie będę stawał wam na drodze.
Brennan nic nie zdążyła powiedzieć, bo Charlie wstał i odszedł.
Bones siedziała ta jeszcze chwile. Gładziła ławkę dłońmi i rozmyślała. W pewnym sensie czuła ulgę, że nie musi już udawać przed Charliem. Szanowała go i dlatego trudno jej przychodziło oszukiwanie. Z drugiej strony lękała się przyszłości. Co będzie dalej.
Miała rację, że się bała, bowiem Faraday nie skończył tylko na rozmowie z nią.
Poszedł go Seeley`go.
- Cześć. Masz czas? Chciałem pogadać.
Booth był zaskoczony tą wizytą.
- Wejdź. Bones cię nasłała.
- Nie- zaprzeczył Charlie.
- Co chcesz?
- Zerwałem z nią.
- I co ja mam do tego.
- Dobra nie udawaj. Wiem, że coś do siebie macie. Przynajmniej ona. Gdy cię nie było ciągle o tobie mówiła. Potem nagle przestała. Nie wiem, o co wtedy wam poszło, ale wiem, że ona wciąż o tobie myśli.
Booth cały czas milczał. Nie mógł uwierzyć, że ona o nim wciąż myśli. Po tym wszystkim. Chciał do niej iść, zaraz, teraz, ale naszła go dziwna myśl. „ A jeśli Charlie się myli? I ona w rzeczywistości czuje do niego tylko nienawiść. Może uda się jakoś odkręcić to wszystko?” myślał.
Udał się do niej.
- Słyszałem, że zerwałaś z Charliem.
- To nie było do końca tak. Skąd wiesz?
- Był u mnie i mi wszystko powiedział. Dobrze się czujesz?
- A jak myślisz?
- Myślę, że źle. Tym bardziej, bo to co ci powiedział mija się z prawda. Racja?
Brennan nie zaprzeczyła. Spodziewała się innej reakcji partnera.
Patrzyli sobie głęboko w oczy. Można z nich było odczytać ból i smutek. Ich dusze błądząc po wszechświecie pragnęły się spotkać. I gdy już się zbliżały do siebie, to jaką siła znowu je rozdzielała. W tym momencie można było pomyśleć, że to już koniec. Na szczęście Angela wyczuła sytuację i tym razem postanowiła działać.
Spotkał się z Booth`em.
- Ale ty głupi jesteś.
- Czemu?
- Jak mogłeś ją tak potraktować? Czym sobie na to zasłużyła?
- Jak potraktować?
- Nie udawaj. Czy ty nie widzisz jak ona cię kocha? Zresztą ona tobie też nie jest obojętna. I nie zaprzeczaj, bo to bez sensu.
- Nie możesz wiedzieć, co do niej czuje.
- Jesteś pewien? Czego ty się człowieku boisz?
- Odtrącenia.- szepną po pewnym czasie.- Nie chcę jej zranić.
- Ty właśnie już ja ranisz tym swoim uporem. Ona przez ciebie myśli, że jest nikomu nie potrzebna i już nikt jej nie pokocha więcej, że nie jest jej pisane bycie szczęśliwą.
- na nie może być ze mną szczęśliwa.
- Czemu? Bo jesteś dobrym, uczciwym i opiekuńczym człowiekiem? Bo będziesz ją bez pamięci kochał? Na zawsze? Nie zaprzeczaj sobie sam. Chce od ciebie usłyszeć obietnice, że do niej pójdziesz i powiesz jej o wszystkim. Albo ja to za ciebie zrobię. Pomyśl co będzie lepsze. Obiecaj!
Po krótkim wahaniu obiecał jej.
- Ok., Pójdę do niej i powiem jej wszystko.
W tym samym momencie usłyszeli znajomy kobiecy głos.
- Już nie musisz.
Odwrócili się i ujrzeli Brennan stojącą w progu.
---------
Miała to być ostatnia część, ale uznałam, że tak będzie ciekawiej ;P
Zatem w najbliższym czasie spodziewajcie się kontynuacji. ;)
ehh... powinna tu być edycja postów :/
Znalazłam błąd ;P
xD
2 akapit 5 linijka - Charlie, nie Charcie :nuts:
Super!! Tylko co na to teraz powie Bones? Chce, chcę wiedzieć!!
Pomyślałam że można by zrobić to trochę inaczej- Charlie zerwałby z nią w bardziej brutalny sposób- czytaj kłótnia. Po niej ona miałby łzy w oczach i kiedy zaczęłaby płakać wszedłby Booth. Pytałby się jej co sie stało a ona nie chciałaby mu powiedzieć. Ten poszedłby do Charliego przygwoździł go do ściany i zaczął wrzeszczeć: Co zrobiłeś Bones?. Wtedy Charlie zacząłby bezczelną gadkę na temat "jest cała twoja", której ton nie spdobałaby się Boothowi i powiedziałby do niego aby nie mówił tak o Bones po czym złamałby mu nos. Potem wróciłby do Bones i chciał się z nią pogodzić Przeprosiłby że ją opuścił i takie tam... powiedziałby to co powiedziała Angela do niego. Tylko bardziej w swoim stylu. Co o tym myslisz? Brennan wybaczyłaby mu?
:)
też dobry pomysł, ale nie chciałam, żeby Charlie był zły.
Charlie nie może być zły!! :P
Charlie musi być cały!! xD
Chociaż tu xP
A Bones, wybaczyłaby mu :P
ja to bym na początku (jak się pokłócili) i Booth wyszedł, to ja bym napisała, że Bones pobiegła za nim i trzasnęła go w twarz.
Jeśli ktoś będzie chciał napisac senariusz bardziej o Zacku and company to zamieści tu komentarz o treści ZGODA.
Ja muszę dodać coś od siebie odnośnie odcinka ostatniego... Oglądałm końcówkę 2 razy... za pierwszym razem łzy napłynęły mi do oczu... a za drugim to już tak płakałam... ;( A te oczy Bootha... ech...
Co do scenariusza- to oczywiście świetny xD :)
Ja tak samo.........ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE(płacz). Ja bym tę wstrętną babę żywcem wypatroszyła, spaliła, a jej prochów użyła jako nawozu dla roślinek w ogródku...Dobrze, że Bones ją zabiła!
Chyba się rozpłacze!! 3 powody:
- problemy w szkole
- nikt nie przyjmuje mojej propozycji
- świetnie piszecie, a ja nic nie pottrafię wymyślec!!
A ja znowu zmienię temat... tu jest spoiler a raczej reklama przyszłego odcinka jak ktoś woli...
http://pl.youtube.com/watch?v=-jeh57GJnsg
To bez sensu, że utrzymują tajemnicę, skoro są ujawnione zdjęcia na których z Boothem wszystko jest ok...
Podobało mi się jeszcze w tym odcinku na końcu, dopiero za drugim razem to zauważyłam, jak jedną ręką Brennan trzymała jego dłoń a drugą uciskała mu ranę... nie dożyje do poniedziałku, wtorku to znaczy...
uwielbiam to:) solving murders takes chemistry:D:D
special promo season 3
http://pl.youtube.com/watch?v=SnvRh2oq1gg&NR=1
No w takim momencie scenariusz przerwać to takie profesjonalne ;D Czekam z niecierpliwością na kolejną część ;D Pozdrawiam ;*
Tak kombinowałam, żeby dokończyć tą scenę w gabinecie tylko nie mam żadnego fajnego pomysłu... będę pisała na bieżąco bez żadnego sprawdzania, a jeśli wpadnie mi do głowy coś lepszego to zgłosi ktoś to najwyżej do moderacji i zastąpię to innym. Będzie krótkie, bo nie będę opisywać sytuacji z ofiarami, tylko to co dotyczy ich.
(...)Zatrzymała go w drzwiach, łapiąc w połowie ręki. Odwrócił się i spojrzał na nią z jakimś nieopisanym bliżej żalem. Pocałował ją w policzek i poszedł.
Brennan: Booth!- krzyknęła jeszcze za nim nie rozumiejąc jego zachowania, ale nie zawrócił. Wzięła głęboki oddech i poszła do laboratorium...
***
Mieli podejrzanego w kolejnej sprawie i jechali właśnie samochodem na przesłuchanie.
Booth: Jakby co to moje ramie jest do twojej dyspozycji- zaśmiał się chcąc ją rozdrażnić...
Brennan: Booth?
Booth: Hm?
Brennan: Dlaczego...- ciężko było jej o to zapytać.
Booth: Nie wiem, Bones...
Resztę drogi przejechali w ciszy...
***
Wbiegł po schodkach trzymając w rękach teczkę z papierami.
Booth: Więc...
Odpowiedział mu śmiech Angeli. Brennan skarciła ją wzrokiem.
Booth: Coś mnie ominęło?
Brennan wyciągnęła go stamtąd i zaprowadziła do gabinetu.
Brennan: Angela widziała nas rano...
Booth: I dlaczego dopiero teraz mi to mówisz?!
Brennan: Przecież do niczego nie doszło.
Znowu zobaczyła w jego oczach coś dziwnego i nie znała przyczyny tego co widziała. Smutku? Może żalu...
Booth: Spotkajmy się w knajpie.
Booth wyszedł, a Brennan siadła przy komputerze. Angela słyszała końcówkę rozmowy idąc do jej gabinetu.
Angela: Przepraszam kochanie...Może pójdę z wami do tej knajpki i porozmawiamy.
Brennan: Nie ma o czym, do niczego nie doszło. Ile razy mam to jeszcze powtórzyć?
Angela: Do niczego... i właśnie to mnie martwi... Jesteśmy umówieni. Do zobaczenia.
Wyszła i zostawiła Brennan samą, która wolała udawać, że nie słyszała stwierdzenia "... i właśnie to mnie martwi".
Booth już na nie czekał ( ta knajpka na rogu, gdzie najczęściej siedzą po rozwiązaniu sprawy).
Booth: Angela? A co ty tu...
Brennan usiadła obok niego, a Angela naprzeciw.
Angela: Nie musicie mi już niczego powtarzać... Czasem mam ochotę popchnąć was na siebie, ale wiem, że to nic nie da...
Brennan: Ange...- próbowała coś powiedzieć, wyraźnie zakłopotana sytuacją.
Booth: Ja i ona... Bones i ja... my nie...
Angela: Właśnie WY. I kogo, jak kogo, ale mnie nie oszukacie, choć na razie oszukiwanie samych siebie idzie wam całkiem nieźle. Wiecie co? Powinniście sobie powiedzieć dwa słowa...- wstała i wyszła zostawiając ich samych. Booth uśmiechał się myśląc, że może w końcu coś się wydarzy.
Brennan: Jakie dwa słowa miała na myśli?
Momentalnie mina Bootha przeszła z uśmiechu na jakiś wściekły grymas bliżej nie do opisania.
Brennan: Ale...- Booth wstał, zostawił pieniądze na stoliku i zabrał się w stronę wyjścia- Co?
Opadła bezsilnie na krzesło(czy tam ławkę, nie przyglądałam się ;P)
Booth: Zapytaj swoich antropologicznych kolegów.- odpowiedział i zniknął z zasięgu jej oczu...