PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78250
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Z przyczyn technicznych limit wynosi 1000:-) Ale nam to przecież niestraszne:-)

Mino

Zajrzałaś, ale nie naoisałaś, czy Ci się podoba!

Bea_przerwa_Alex

Beatko, zejdź już ze słonka, bo Ci szkodzi :)))))))))

Mino

300 wpisów!! Hura!! Postaram się nie stac w słońcu! ;)

ocenił(a) serial na 8
Bea_przerwa_Alex

Piszę właśnie opowiadanie o Kościach Wkleję już jak napiszę moze nie być jakieś super bo to ejst moje pierwsze ;) więc prosze mówić jak bd coś nie tak albo coś postaram sie to następnym razem poprawić.

ocenił(a) serial na 8
umc__

Booth przyjechał do instytutu zwiadomić Brennan ,że znaleźli kości pod fotelem prawnika..
A tym prawnikiem była Tesa była dziewczyna Bootha on był tym zaskoczony więc postanowił jak
najszybciej dowiedzieć się oco chodzi i czyje te kości.

Pojechali razem do Gabinetu Tesy która miesiąc temu przeniosła się do innego budynku.
Booth: Bones jak myślisz czy Tesa mogła kogoś zabić
Brennan: Nie booth to pewnie przypadkowe zdarzenie..
Booth: A ja myśle [Brennan przerwała mu stanowczo]
Brennan: nie martw sie !(trzymała go za ręke) Sprubuję się jak najszybciej dowiedzieć czyje
to są kości.I co się wydarzyło
Dojechali na miejsce Nie było całego szkieletu była tylko część muzgu i kończyny dolne oraz żebra.
Brennan spakowała kości i powiedziała ,żeby ją podwiózł do laboratorium aa on niech jedzie porozmawiac z Tesą.
Booth zrobił jak powiedziała Brennan.

Tesa: O witaj kotku.
Booth: Nie mów do mnie kotku !! Już nie jesteśmy razem ( I to swoje wrogonastawione spojrzenie)
Tesa: Przestań na mnie krzyczeć bo wezwe ochronę.
Booth : Możesz mi wyjaśnić co to za kości pod twoim fotelem
Tesa: Jakim fotelem o co ci chodzi?
Booth: Nie udawaj.! w twoim gabinecie pod fotelem znaleziono Kości.

Dzwoni telefon do Bootha

Booth: Bones co jest
Brennan: Booth te kości są 17 letniej Dziewczyny .
Booth: Brennan ale co jej się stało kiedy to było, z jakiego powodu ,wiecie juz kim ona była
Brennan: Booth uspokuj się dopiero zaczelismy się tą sprawą pozatym źle się czuje więc muszę się oszczędzać zgineła jakieś
4,5 miesięcy temu ale wychodzi an to jakby miała operacje i jej ktoś wyciął kości.
booth: Ale bones przecierz to jest
Brennan : tak wiem to jest zbyt nieprawdopodobne ale z mojego punktu widzenia to nie była napewno Tesa ona nie dała
by rady, ma psychikę za słabą. Chociarz jej dobrze nie znam to uważam ,że te kości zostały tam podrzucone..
Booth: Dobra temp Skończę z nią rozmawiać i już do ciebie jadę.
Brennan: a (rozłaczył się telefon Brennan)
Both: Bones jesteś tam Bones,,?
Nic cisza ino piii piii piii

Both wsiadł w samochód i 200 km/h jechał do instytutu mało co nie spowodował dwóch wypadków na skrzyżowaniach ale dojechał.
Wpadł tam jak by się paliło krzyczał
Booth: Gdzie jest Brennan szybko gdzie ona jest
Angela: Ale co się stało była u siebie w gabinecie
Booth jak najszybciej tam pobiegł gdy wpadł ona leżała na Ziemi ledwo oddychała
Booth: Dzwonicie po karętkę jej coś dolega Szybko
Karetka przyjechała zabrała Temperance do szpitala Booth pojechał razem z nią w szpitalu dowiedział się ,że Brennan jest w ciąży
Nie chciał tego rozpowiadać gdy brennan się obudziła spytał ją..
Booth: Bones ty jesteś w ciąży ? Czy to na - sze [jąkał się] dziecko ?
Brennan :Tak nasze dziecko [zrobiła minę jakby miała zaraz umrzeć] ale muszę Ci coś jeszcze powiedzieć .
Booth: Tak nic ci nie jest dlaczego zemdlałaś co ci się dzieje??
Brennan : Podobno mam białaczkę tak mi lekarz powiedział w przychodzi jak byłam się przebadać ale nie wiem czy to prawda muszą mi tu
robić wszystkie badania
Booth: nie to nie może być prawda Bones ty sobie żartujesz [ironiczny uśmiech Bootha teraz nie był mile widziany ]
Brennan: Nie booth też bym chciała żeby to tlyko był głupi żart.
Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała.
Booth wziął ją w swe ramiona i mocno przytulił WSZYSTKO BĘDZIE W PORZĄDKU MUSI BYĆ TERAZ NIE POWINNAŚ SIĘ MARTIWĆ.
Pudję do lekarzy i się wszystkiego dowiem..


Nie wiem jak mi to wyszło piszcie co uważacie to moje pierwsze opowiadanie.. Więc szczerze ;)

Mino

Aguś!!! Świetnie!! Brawo dla Aguś, która odwarzyła się wreszcie coś napisac!

ocenił(a) serial na 8
Bea_przerwa_Alex

Agnieszka ;D świetne ! ;D Może napiszesz jak potoczą się dalsze losy z tą chorobą ? ;D

ocenił(a) serial na 8
Rogata

Eh naprawdę wam się podoba.
Mój pierwszy raz w życiu ..
Pierwszy raz napisałam takie opowiadanie zawsze ino z lektru coś pisałam ale to nie to samo.. Dobrze napisze dlaszą część ale już wieczorem teraz muszę iśc ..

ocenił(a) serial na 8
umc__

Ok tylko nie za późnym wieczorem ;D Czekamy :*

Rogata

Z racji przestoju w naszym opowiadanku plosie;)
Cosik ode mnie.
Taka mała fantazja;)))



Był to dzień jej urodzin, który powoli dobiegał końca.
Przekroczyła próg mieszkania. Ogarnęła ją ciemność. Chwilę potrwało zanim zdołała zapalić światło. Mieszkanie jak zwykle świeciło pustką. W sumie powinna się już do tego przyzwyczaić, ale…W takim dniu jak ten stawała się jakoś dziwnie sentymentalna i wyraźnie brakowało jej obecności kogoś z kim mogłaby po prostu posiedzieć, porozmawiać, przytulić się…
- To twoje urodziny, więc powinnaś się cieszyć Tempe- westchnęła opadając na kanapę. Czuła się niezwykle samotna tego wieczoru. Nie tak wyobrażała sobie świętowanie. Wprawdzie w ciągu dnia wiele osób składało jej życzenia, dzwonił Russ i ojciec, ale…To nie zmieniało faktu, że siedział tu teraz sama…Zupełnie sama.
Siedziała nieruchomo, wpatrując się biernie w ekran TV wiszącego na ścianie, który za namową Bootha kupiła w super cenie. Z rozmyślań wyrwał ją nagle dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzała na zegar- dochodziła dziewiąta.- Kto to może być? -zastanowiła się. -Czyżbym znów cos zamówiła i zupełnie o tym zapomniała?
Wstała niechętnie i podążyła w kierunku drzwi. Spojrzała przez wizjer i ujrzała coś…dziwnego. Z zaciekawieniem otworzyła drzwi. Za nimi stał mężczyzna trzymający w rękach olbrzymiego pluszowego misia;). Uśmiechnęła się. To mógł być tylko…
- Wszystkiego najlepszego Bones! – wypowiedział nagle misiek, potrząsając wesoło głową. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
W końcu dostrzegła uśmiechniętą twarz Bootha wychylającą się zza maskotki-olbrzyma. Gestem dłoni zaprosiła gościa, a raczej gości;) do środka.
- Wszystkiego najlepszego- powiedział Seeley podając jej miska.
- Już to mówiłeś….Przed chwilą- przypomniała mu.
- Nie- zaprzeczył.- Nie ja tylko Budy- uśmiechając się wskazał palcem na maskotkę, którą trzymała w rękach.
- Kto? –zapytała
- Budy, twój pluszowy towarzysz na smutne wieczory- zaczął tłumaczyć- Wiesz, taki ktoś do kogo zawsze będziesz mogła się przytulić, wyżalić się i….sama wiesz. – wytłumaczył i wręczył jej prezent.
Patrzyła na niego jak na kosmitę.
- Mam rozmawiać z…zabawką?
- Cii…-przyłożył palec do ust.- Nie tak głośno. Bo jeszcze usłyszy, a to mogłoby zranić jego misiowate uczucia.
Zaśmiała się tylko i pokręciła głową.
- Gdybym cie nie znała mogłabym pomyśleć, że jesteś….
- Nienormalny? Tak, wiesz u nas to rodzinne….-zażartował. – Oh, zapomniałem. Mam jeszcze to!- wyciągnął butelkę wina nie wiadomo skąd.
- Wino?
- Bones, to twoje urodziny, trzeba to oblać! – powiedział podążając tanecznym krokiem w kierunku kuchni.- Masz jakieś kieliszki?
- Tak….Są w szafce….- chciała mu wytłumaczyć, ale doskonale poradził sobie sam. Tempe stała jak wryta pośrodku salonu trzymając swój prezent i nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Przyglądała się z daleka Boothowi mocującemu się z korkiem butelki i podśpiewującemu cos pod nosem.
Uśmiechnęła się. Nie była już sama….
Podszedł do niej po chwili podając kieliszek. Odłożyła miśka na kanapę.
- Więc życzę ci…-zaczął podchodząc do niej znacznie bliżej.- Hmm…Życzę tego wszystkiego, co wreszcie uczyniłoby cię naprawdę szczęśliwą.-
Uśmiechnął się, pocałował ja w policzek po czym stuknął kieliszkiem w jej kieliszek wznosząc cos na kształt toastu.- Twoje zdrowie Tempe-dodał.
Pili wino patrząc sobie głęboko w oczy.
-Dziękuję- wyszeptała w końcu ze łzami radości w oczach i przytuliła się do niego. Objął ja bardzo mocno. Poczuła się tak bezpieczna i szczęśliwa zarazem. Przez głowę przebiegło jej milion myśli. Złapała się nawet na tym, że chciałaby, aby tak było już zawsze…
- Ok., to co robimy?- zapytał z entuzjazmem, gdy w końcu oderwali się od siebie.
- Co robimy?- zdziwiła się.
- No tak. Nie myślałaś chyba, że zostawię cię tu dziś samą, żebyś dalej siedziała na kanapie ze wzrokiem wlepionym w TV i to w dodatku wyłączony….Jak sądzę...
Niewiarygodne, skąd mógł wiedzieć…Czyżby znał ją aż tak dobrze?- zastanowiła się.
Booth tymczasem rozsiadł się już wygodnie na kanapie i włączył TV.
- Ok, co my tu mamy…Jest piątkowy wieczór, zapewne puszczają jakiś mecz, czy coś- mówił zadowolony. Spojrzał na nieco zdziwioną i zdezorientowaną Tempe.- W porządku, może być ewentualnie jakiś film i z racji dzisiejszego święta masz możliwość wyboru- nie dawał jej szans na jakąkolwiek reakcję. – Mamy wino, przydałby się jeszcze jakiś popcorn, czy coś….- urwał, a Brennan widząc że i tak nie odwiedzie go od tego pomysłu podążyła do kuchni. Po chwili wróciła z butelka wina i miska popcornu. Usiadła obok niego na kanapie. Booth z ochota przejął miskę z popcornem.
- To wieczorne obżarstwo w końcu odbije się na naszych figurach- zażartowała.
- Daj spokój Bones, dzień akcji i….- roześmiał się po czym dodał:
- Zresztą kilogram w tą czy w tamtą- mówił przyglądając się jej uważnie.
- Taak kilogram, dwa trzy.., az w końcu będę gruba i brzydka i nie zmieszczę się w drzwiach własnego mieszkania.- zaśmiała się.
- Ty?- zapytał z niedowierzaniem.- Bones daj spokój, tobie to nie grozi a poza tym….- spojrzał jej w oczy.- Ty nigdy nie będziesz brzydka….- po czym upił łyk wina i odwrócił głowę w kierunku telewizora udając zainteresowanie filmem, którego swoja drogą jeszcze nie wybrali…
Tempe uśmiechnęła się pod nosem. Zapadła znana im w tego typu momentach niewygodna cisza…
Wreszcie wybrali jakąś komedię. Oglądali śmiejąc się, jedząc popcorn i popijając wino. Świetnie się bawili. Wielokrotnie w przypływie radości opierała głowę na jego ramieniu, on natomiast obejmował ja spontanicznie. W końcu w miarę upływu czasu i narastającego zmęczenia zasnęli przed telewizorem przytuleni.
Tempe obudziła się z ogromnym bólem karku, nie mogąc za bardzo się poruszyć. Jakby przygniatał ją jakiś ciężar…..
Otworzyła oczy, rozejrzała się uważnie po pokoju, po czym ujrzała śpiącego i wtulonego w nią, a dokładniej mówiąc prawie, że leżącego na niej Bootha.
Nic dziwnego skoro kanapa zdołała z ledwością pomieścić jedna osobę, a co dopiero dwie…Próbowała wykonać jakiś ruch, ale oplatająca ją ciasno ręka Bootha skuteczne jej to uniemożliwiała. Jedyne, co zdołała zrobić to sięgnąć po leżącego na podłodze pilota i wyłączyć telewizor.
Booth westchnął przez sen kręcąc głową i jeszcze bardziej wtulił się w Tempe. Nie wiedziała jak powinna zareagować, co zrobić i czy w ogóle powinna coś zrobić. Sytuacja była lekko krepująca, ale….dość przyjemna. W końcu postanowiła, że poleży tak do czasu kiedy jej partner w końcu się obudzi, a ona będzie mogła się poruszyć.
Po godzinie wreszcie zaczął się budzić. Przeciągnął się leniwie, po czym spojrzał lekko zdziwiony na leżącą - można by rzec „pod nim”;) Tempe.
- Dzień dobry- rzucił ze znanym sobie uroczym wyrazem twarzy, by ukryć skrepowanie.
- Dzień dobry-odparła Brennan.- Czy mógłbyś….Znaczy chciałabym w końcu wstać, ale…
- Oh- zdało się, że zrozumiał, gdyż odsunął się i pozwolił jej wstać. Temperance nie wiedząc co powinna teraz powiedzieć poszła do łazienki. Booth usiadł na kanapie, spojrzał na stojące na stoliku kieliszki, butelke po winie i miskę po popcornie. Uśmiechnął się na wspomnienie minionego wieczoru.

- Masz ochotę na kawę?- zapytała Tempe gdy tylko wyszła z łazienki.
- Pewnie- odpowiedział i teraz on udał się do toalety.
Później wypili kawę, zjedli przygotowane przez Brennan śniadanie aż w końcu Seeley zebrał się do wyjścia.
- Booth, dziękuję ci za miły wieczór.- uśmiechnęła się żegnając go.
Odwzajemnił uśmiech , mrugnął okiem i zniknął za drzwiami.
Tempe przeniosła wzrok na Siedzącego obok kanapy Budy’ego. Podniosła go, posadziła na kanapie i usiadła obok niego. Uśmiechnęła się.
Nie miała żadnego specjalnego pomysłu na spędzenie tej soboty. Nie chciało jej się zbytnio zasiadać do kontynuacji powieści . Wiedziała jednak, że nie chce tego dnia spędzić sama…Tylko jak nie sama, to z kim?
Angela wyjechała z Hodginsem, z Cam nie maiła wspólnych tematów…Został jedynie Booth, który wyszedł od niej raptem godzinę temu. Zastanawiała się czy powinna do niego zadzwonić. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.
- Booth?- zapytała zdziwiona widząc go za drzwiami.
- Zapomniałem komórki…Pewnie leży gdzieś tam…- wskazał palcem.
- Wejdź- uśmiechnęła się i zaprosiła d środka.
Po chwili poszukiwań znalazł telefon pod kanapą.
- Jakieś szczególne plany na dziś?- zapytała w końcu.
- Nie wiem…Dlaczego pytasz?
- Z ciekawości…Tak po prostu-odparła.
- A ty? Co będziesz dzisiaj robić?- odwzajemnił pytanie.
- Nie wiem…Może zajmę się w końcu moją książką, albo…W ostateczności zawsze znajdę sobie jakieś zajęcie w Instytucie.
Booth skrzywił się na samą myśl….
- Bones, czy ty nigdy nie masz ochoty tak po prostu odpocząć? Wiesz- wylegiwać się cały dzień na kanapie, albo jeszcze lepiej- zrobić sobie jakąś małą wycieczkę za miasto….-wymieniał różne możliwości.
- Zawsze uważałam to za stratę czasu. Taką bezczynność. Wolę raczej wykorzystać ten czas….-tłumaczyła się.
- Na pracę- dokończył za nią.- Wiem, wiem, wiem. Ale myślę, że najwyższa pora cos zmienić.
Zmierzyła go dziwnie wzrokiem nie wiedząc co ma na myśli.
- Widzisz nawet dobrze się składa, wczoraj były twoje urodziny, dziś jesteś już o rok starsza i mądrzejsza więc…Zaczynamy zmiany.
- Nie rozumiem.. Jakie zmiany? - zapytała wyraźnie zaintrygowana.
- Potocznie mówiąc- będziemy cały dzień się obijać. Zbieraj się, weź jakiś koc, cos do jedzenia i ruszamy!- wykrzyknął radośnie.
- Ale dlaczego? Gdzie…?
- O nic nie pytaj, będzie fajnie. Sama zobaczysz. A teraz szybko- zbieraj się.- ponaglał ja. Po chwili byli już w samochodzie i jechali….nie wiadomo dokąd.
- Ty mnie najzwyczajniej w świecie porwałeś- stwierdziła nagle.
- Dokładnie- odpowiedział odwracając się do niej z uśmiechem. – Ale uwierz mi, na pewno będziesz to mile wspominać.
- Trzymam cię za słowo.- odparła odwracając głowę w stronę szyby.
Po mniej więcej dwóch godzinach dotarli na miejsce.
Gdy wysiedli oczom Tempe ukazał się niewiarygodny widok. Przed soba miała wielką łąkę , obok las a jeszcze kawałek dalej małe jeziorko. Było to jakies kompletne odludzie, ale bardzo piękne.
Booth wyciągnął rzeczy z bagażnika, podał Bones kosz z jedzeniem, sam wziął jakąś torbę.
- Idziemy. Tam- wskazał na drzewo w oddali przy jeziorze.
- Poczekaj wezmę tylko….komórkę.
- Żartujesz? Bones żadnej komórki, zresztą tu i tak nie ma zasięgu. Chodź! – złapał ja za rękę i podążyli przed siebie.
Gdy byli już na miejscu Booth wygrzebał z torby koc, rozłożył go pod drzewem, po czym wyciągnął się na nim jak długi.
Temperance stała i podziwiała jezioro.
- Bones, chodz!- zawołał ja wskazując miejsce obok siebie,
Połozyła się obok niego.
- Więc to jest to twoje „nicnierobienie”….- zaczęła
- Dokładnie tak. A teraz już nic nie mów, tylko zamknij oczy i…wsłuchaj się w kojące odgłosy natury….
Tak też uczyniła. Musiała to przyznać- było to nawet przyjemne uczucie. Jednak nie mogąc długo wytrzymać takiego bezczynnego leżenia w końcu otworzyła oczy o odwróciła się w stronę Bootha. Patrzyła na niego przez chwilę po czym zapytała:
- Booth?
- Hmm?- wydał z siebie tylko.
- Czy ty..? Jesteś szczęśliwy?
Zaskoczony pytaniem otworzył oczy i obrócił się na bok w jej kierunku.
- Skąd to pytanie?
- Tak po prostu?...Odparła i skierowała swój wzrok ku górze.
- Hmm…Wiesz…mam wspaniałego syna, pracę która lubię….W sumie mogłbym powiedzieć, że jestem…..
- A jesteś?- nie ustępowała.
- W pewnym stopniu….- odparł kładąc się z powrotem na wznak.
- No właśnie….W pewnym stopniu….Niby robisz to co lubisz, masz to, co chciałeś mieć, ale…To jeszcze nie to… Nadal nie wszystko….- nie wiedziała co dokładnie chciała powiedzieć.
- Masz rację- odparł. Zapadła cisza i oboje oddali się rozmyślaniom.
….

Tempe leżała wdychając świeże powietrze, wsłuchana w odgłosy natury…Nagle poczuła, że coś łaskocze ja po twarzy. Otworzyła oczy. Oczywiście była to sprawka Bootha bawiącego się źdźbłem trawy.
- Co robisz?- zachichotała.
Nie odpowiedział tylko uważnie się jej przyglądał leząc na boku i podpierając ręką głowę. Był naprawdę bardzo blisko…
- Czemu mi się tak przyglądasz?- zapytała.
- A tak….Jakoś…-odpowiedział z uśmiechem i znów zaczął drażnić ją trawą.- Masz łaskotki?
- Booth!- roześmiała się i delikatnie uszczypnęła go w brzuch. Odruchowo skulił się opadając na nią mimowolnie. Oboje śmiali się w najlepsze dopóki nie napotkali swojego wzroku. Ich twarze znalazły się w niebezpiecznie bliskiej odległości. Nie mogąc oderwać od siebie wzroku, stopniowo skracali tę odległość, aż w końcu ich usta złączył delikatny pocałunek. Tempe odruchowo dotknęła dłonią jego szyi.
Po chwili tego błogiego zatracenia znów spojrzeli sobie głęboko w oczy nie wiedząc co powiedzieć, co zrobić, jak z tego wybrnąć… Booth odgarnął delikatnie ręką kosmyk włosów z jej czoła. Mogłoby się wydawać, że już miała coś powiedzieć, ale zamknął jej usta kolejnym tym razem już bardziej gorącym i namiętnym pocałunkiem…..

POZDRO 4 ALL!!!!!!!!!!!!!!

ocenił(a) serial na 8
marlen_3

świetne ;D Tu nic nie trzeba komentować ARCYDZIEŁO ;D a dlaczego nie piszecie teraz scenariuszy na waszej stronie? Już jakieś 3 czy 4 dni nie ma scenariusza ;( Buuu ;D

ocenił(a) serial na 10
marlen_3

Aaaaarrrrr :))) Przepiękne! Cudowne! Ohhh... I to zakończenie... po porstu bajka czy coś....

musze kupić sobie słownik synonimów, bo mi słów brakuje do komentowania Waszych opowiadań :P

kas_3

To wszystka przez tą SESJĘ, ale połowa juz za mną i na szczescie do

marlen_3

Marlen, ja Cię bardzo proszę, wyślij to do Ameryki, do Foxa, niech oni to nakręcą, przecież nie można pozowlić, żeby tak genialne pomysły się marnowały!!!!!!!!

Rogata

A więc zaczęło się 13 maja.Wracali wtedy z Florydy.Ona prowadziła,choć on niechętnie jej na to pozwolił.Zaczęło padać,najpierw mało,potem rozpoczęła się ulewa.Jechali nie spiesząc się zbytnio,a tu nagle chrup...i auto stanęło.Próbował je naprawić,choć mówiła,że nic się nie da zrobić.No więc udali się do najbliższego miasteczka oddalonego o 5 km.Gdy wreszcie tam doszli byli przemoczeni do suchej nitki.Wynajęli dwa osobne pokoje,choć sąsiadujące ze sobą.Cicho zapukał do jej drzwi i wszedł.Stała przy oknie z kubkiem herbaty i w samym szlafroku.Jej widok zrobił na niej wrażenie,w końcu nie był ze skały,a ona przecież była piękna.Nawet nie zauważyła,że wszedł,a on stał i patrzył:) Płakała,choć to do niej niepodobne.Twarda i skrzętnie ukrywająca swoje emocje przed wszystkimi pani antropolog czuła jak łzy spływają jej po policzkach..Podszedł ostawił jej kubek popatrzył na nią w świetle księżyca,nic nie mówiąc kciukiem otarł właśnie spływającą łzę..Pocałował ją w czoło i przytulił..Dopiero wtedy poczuła się,jakby znalazła swoją własną przystań i nie chciała nigdy jej opuszczać.Tulił ją dopóki nie przestała łkać.Uspokoiwszy się wyszeptała mu tylko do ucha:Dziękuję.Jedno słowo,to jedno słowo wystarczyło by wszystkie jego skrywane dotąd uczucia wypłynęły.Odsunął ją od siebie,choć jedna ręką dalej głaskał ją po plecach,druga podniosła jej brodę,popatrzył na jej śliczną twarz,na te piękne oczy i pocałował ją delikatnie,ten pocałunek był jak muśnięcie motyla,następnie scalował każdą nie wyschnięta łzę z jej twarzy.Ona nie pozostawała mu objęta,powoli doszli do łóżka ściągając z siebie szlafroki.Delikatnie ją na nim położył,żadne z nich nie wypowiedziało ani słowa,lecz uśmiech który gościł na ich twarzach oddawał wszystko.Te noc spędzili już razem.Zawsze gdy wracała wspomnieniami do tamtej nocy,to czuła przyjemne dreszcze.Teraz na jej twarzy widniał piękny uśmiech i choć nie rozpoczęta herbata była już zimna to ona dalej siedziała w tej samej pozycji.Musiała coś zrobić,lecz tym razem opanowana dr Brennan poprostu nie wiedziała..

ocenił(a) serial na 8
biala_brzoza

Genialny opis ;D Jak tak czytam wasze pomysły to aż mnie bierze cholera że ja czegoś tak wspaniałego nie mogę napisać ! ;D Ale oczywiście podziwiam wszystkie cudowne scenariusze ;D Pozdrawiam ;*

ocenił(a) serial na 8
Rogata

Tak fantastyczne wy macie już prawdziwą wenne.

ocenił(a) serial na 8
umc__

Dalsza część.

Booth wrucił od lekarza Brennan i wszystko już wiedział miał na twarzy uśmiech od ucha do ucha.
Brennan za to była smutna bardzo smtuna nie wiedziała czy wszystko jest w porządku czy nie.
Booth: Bones mam dla Ciebie wiadomość od lekarza :):)
Brennan: Seeley Proszę cię tlyko bez głupich żartów nie mam humoru jeszcze coś powiem i się pokłucimy...
Booth: Nie martw się jest wszystko w porządku ten twój lekarz co ci robił wcześniej badania to jakiś totalny palant ty
masz po prostu wyrostek robaczkowy a nie żadną białaczkę. [zaczął się śmiać] Robaaki cię zjedzą. Nieno Temp. Nie martw się
mówie poważnie za 2 h będziesz mieć zabiega pojutrze po ciebie przyjadę i Zawioze Cię do domu aa ta sprawą z [brennan mu
przerwała]
Brennan: Naprawdę mam tylko wyrostek a dziecko dziecko -Powtarzała jeszcze kilka razy
Booth: Spokojnie z dzieckiem też wszystko w porządku tlyko musisz się oszczędzać.

W tej samej chwili ,gdy booth mówił ,ze musi się oszczędzac wszedł Dr.Despree .

Dr.Despree: Tak twój mąż ma całkowitą racje musisz się oszczędząc jeśli chcesz żeby twoje dziecko było zdrowe .
Brennan: Ale to nie {booth jej przerwał]
Booth: Tak panie doktorze zadbam o nią Prosze się nie martwić.
Dr.Despree : no ja mam nadzieję ,że za 5 miesięcy Zobaczę Cię u nas w Szpitalu a Synkiem w ramionach
Brennan z Boothem się Uśmiechnęli po czym Brennan zapytała Czy ja naprawdę nie mam białaczki i innej poważnej choroby
Dr.Despree: Powiedział naprawdę niech już pani się uspokoi Zwolał pielęgniarkę i powiedział żeby przygotowała Temp.
do operacij..

Booth cały czas siedział na korytarzu przyjechała Zac i Hodgins ,Angela już rysowała twarz tajemniczej osoby z Fotela..
Zac: Dr.Brennan jeszcze operują ?
Booth: Tak nie przeszkadzajcie zaraz powinni skończyć
Hodigns: Aaa co jej dolega? mówiłem ,że coś z nią nie tak to wszyscy mówiliście ,że to tylko chwilowe ..
Booth: Możecie się tutaj nie przegadywać.. jakby ona tu była
Nie zdążył dokończyć bo Własnie wyjechali z sali operacyjnej z Brennan na stole ( czy jak to sie tam nazywa xP)
Booth: Wszystko w porządku panie Doktorze wszystko nic jej nie jest a z
Dr. Despree: Tak wszystko w porządku z Pana żoną prosze się nie martwić..
Hodgins i Zac: Z jaka zoną o co tu chodzi?
Booth Pobiegł za Brennan i Doktorem ,a Hodgins i Zac stali na środku korytarza pacząc za nim i powtarzając
jaka żona o co chodzi,Co jest grane?
W końcu pobiegli za Boothem i dotarli do sali w której leżała Brennan a nie żona Bootha w końcu Booth nie ma żony..
Myśleli podobnie Alt kto się odwarzył zapytać Hodgins jak zawsze..!
Hodgins:Booth ale co jest grane wy nie jesteście małżeństwem chyba ,że.?
Booth: nie nie jesteśmy chociarz właściwie moze powinniśmy! [dodał swój cudny uśmech]
Zac: Aa co jest z Dr.Brennan?
Booth: Nic miała tylko wyrostek ale wiecie jedziće do instytutu pomagać Angeli a ja się nią zajmę.!
Po kilku dniach Brennan już się obudziła Booth jej wszystko opowiedział i zaszli do tematu co będzie ,gry się urodzi dziecko

Brennan: Ale Seeley co będzie jak urodzę dziecko?
Booth:Może powinniśmy się ożenić ja mam zamiar i pragnę wychować nasze dziecko.
Brennan: Tak ale przecież ..
Booth klęknął i wyjął pierścionek zaręczynowy ..
Brennan: Booth wstawaj przestań sobie żarty robić .. ;]
Booth: Wcale sobie żartów nie robię Wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moją żoną?
Brennan : Nie wiedziała co się dzieje co ma odpowiedzieć..
Wiesz Booth myślałam ,że nigdy mnie o to nie zapytasz Bo ja cię
[sama nie wiedziała jak ona może to mówić przecierz ja nigdy bym czegoś takiego nie powiedziała nie musze się wycować nie
mogę tak]
Booth: Nie zdążyła dokończyć bo Booth jej wskoczył na łóżko i powiedział Ja też cię kocham i to bardzo to jak?
Brennan: Nie wachała się a ni trochę od razu Wykrzyknęła Tak. ( wiem ,ze to nie w jej stylu ale ..)
Booth: Kocham cię tak bardzo bardzo i naszego małego bobaska też kocham !!!!
Pocałował ją namiętnie dłońmi głądził jej włosy i ,,kark'' W myślach ino miał ją i siebie.
Jako prawdziwe udane małżeństwo..
Gdy Brennan wyszła ze spzitala Po tygododniu bo odpoczywała jeszcze w domu Zajęła się znów tą sprawą..
Wszystkie dowody prowadziły do Sędzi [brata ofiary]
Ale nie to nie sędzia ją zabił to był jej Ojciec ..
Zabił własną córkę dlatego ,ze powiedziała mu ,ze powie całą prawdę matce..O tym ,że próbował ją zgwałcić i mu się nie dała
O tym ,ze całymi dniami dręczył ją .. Bił ,gdy tlyko matka wychodziła dobierał się do niej.
Brennan wszystko wyciągneła z jej Ojca .. Ale pod koniec on ją popchnął
Brennan: Łoo uu aa ( chwyciła go za rękę i mu ją wygręciła aa druga ręką przewruciła go na zimię i obcasem przycisneła jego
szyję..
Booth: Tempe. co ty robisz Przecież nam wszystko powiedział puść go
Brennan: On on mnie popchnął a ja..
Booth: Dobrze Tempe uspokuj się Zajmę się nim ..
Sprawa się wyjaśniła.
Booth Zamieszkał razem z Brennan u niej w mieszkaniu Co 2 miesiące przyjeźdżał do nich Parker i Bawili się 2 dni ..
Chodzili do wesołego miasteczka,na lody,do parku,na basen i wiele innych ciekawych żeczy robili ze sobą..
Gdy Parker wyjeżdzał Zawsze płakał i mówił do sowjej matki ,ze chce zostać z tatą i drugą mamą..
Matka była wściekła ,że Booth sobie układa na nowo życie a ona nie..
Parker wsiadając do auta krzyknął dajcie mu na imię Will albo Lincoln..
Matka była zdziwiona Tym co mói Parker pomyślała ,ze Bredzi wsiadła i pojechali po drodze parker opowiadał jak było
z Boothem i Brennan..

Następna część będzie wieczorem lub jutro.. I jak .??

umc__

Hmmm Aguś... Pomysł nie jest głupi, nawet powiedziałabym że całkiem niezły, ale... [Cóż mam nadzieję że nie obrazisz się za krytykę, ale to tylko służy ulepszeniu twojej twórczości i stylu!]
Więc zacznę może od błędów:
1-ortograficzne
2-składniowe
3-stylistczne
No co ja tam będę mówic potrzeba ci bety i tyle!!! Po prostu zanim dodasz tu opowiadanie to przeczytaj je, popraw błędy i oddaj komuś innemu do przeczytania w ten sposób będzie przede wszystkim nam łatwiej czytać. No i oczywiście z niecierpliwością czekam na następną część!!!
Pozdrawiam i mam nadzieję że się nie gniewasz na mnie za tę krytykę!!!

Mino

Ja też chyba zaczne czytac wasze scenariusze z słownikiem wyrazów blizkoznacznych, by wiedziec jak odpowiednio określic ich świetnośc.
Dokończę moje opowiadanie, założę blog i dam wam adres, ale ono nie będzie miało związku z Bones. Chodzi mi tylko o moją twórczośc. ;)

ocenił(a) serial na 8
Bea_przerwa_Alex

tak tak ja też już szukam w zakurzonych książkach mojego słownika ;D Genialne, świetne, no super ! ;D kolejna część musi być dzisiaj ;D Pozdrawiam ;*

ocenił(a) serial na 10
Bea_przerwa_Alex

Beatko i wszyscy inni potrzebujący pomocy bo im brak słów na określenie swietności! Przybyłam na ratunek:
boski
cacy
cudny
doskonały
estetyczny
fenomenalny
godny podziwu
imponujący
kunsztowny
ładny
nadprzyrodzony
niebiański
niesamowity
niezwykły
oszałamiający
piękny
porażający
porywający
przepiękny
prześliczny
rozkoszny
szampański
śliczny
wspaniały
zachwycający
zdumiewający
zniewalający
baśniowy
kosmiczny
magiczny
nadnaturalny
nadprzyrodzony
nadziemski
niesamowity
nie z tego świata
niezwykły
paranormalny
piękny
pozaziemski
tajemniczy

Mino

(...) Pięknie!!! Brak mi słów! Każdy wasz scenariusz więcej znaczy, od chlorowych wybielaczy!

ocenił(a) serial na 8
Bea_przerwa_Alex

Szczerze powiem jestem mile zaskoczona waszymi komentarzami nie spodziewałam sie ,ze wam się spodobają moje opowiadania zawsze myślałam ,ze jak ja cos napisze to będziecie to czytać z neichęcią albo od razu olejecie..

ocenił(a) serial na 7
Mino

Nie ma u nas takiej opcji jak olanie kogoś!!

ocenił(a) serial na 7
eSKa

Dawno się nie logowałam co niektóre z was może zauważyły (dzięki za pamięć Minority :)). Więc muszę nadrobić wszelkie zaległości w komentarzach waszych cudnych opowiadanek. Więc zaczynając od strony 4...:
ala-bala2 – o ślubie: zabawne i ...fantastyczne. Jeśli byłaby naprawdę taka rodzina Bootha to tylko mu zazdrościć. No i dostrzegli to czego on się tak wypiera... więc kolejny plus dla nich! I dla ciebie za to opowiadanie :)
Shann - wiersz: dziewczyno masz talent. I rację że ten wiersz pasuje idealnie! I przy okazji… nie wyjeżdzaj mi z tekstem że twoje scenariusze nie nadają się do zamieszczania! Jeśli twoje się nie nadają to... to nie wiem co. Ale wolę nie myśleć o tym, tylko przeczytać twój kolejny scenariusz który na pewno będzie świetny, boski, olśniewający i cudowny. Jak zawsze.
Andzia- awaria mieszkania: Poranna kawa i rozbrajający Parker. Cudowna sceneria. Powaliła mnie na kolana
Andzia- telefon + będziesz babcią...: reakcja Bootha na słowa matki „Czyli, że to był wypadek?” mówi wiele o jego uczuciach... nawet Brennan powinna się zorientować. Świetne.
Strona 5...:
Andzia dodałaś cudne zdjęcie. Nie widziałam go wcześniej, ale jest ono... no po prostu cudne :)
Andzia- rysunek, siostra i pocałunek czyli specjalnie dla Rogatej: Parker- bystry dzieciak. Nigdy wcześniej nie pomyślałam o nim jako dobrej swatce i jak widzę popełniłam błąd :) Super
I co do dnia sportu... u mnie już go nie ma!! W Gimnazjum to była rutyna, ale w liceum stwierdzili że go nie zrobią, za to dostaliśmy przedstawienie gdzie aktor równał się nauczyciel. W końcu mogłam się z nich pośmiać :)
bishi.evo – „GPS w oczach” i „...bo Ciebie nie można nie kochać”: Dosłownie nie wiem co powiedzieć. Brennan podenerwowana w twoim wykonaniu jest świetna. I mimo iż Booth przysporzył jej nowego zmartwienia to ten tekst „...bo Ciebie nie można nie kochać” jak nic ją uspokoił. Mogę się o to założyć!! Boskie opowiadanko.
Minority8D- schowek i sprawy ewolucji: Rozbrajające. Te dialogi… jakby żywcem wzięte z głowy scenarzystów kości!! Przepiękne.
Andzia- Brennan zamiast Bootha i „ Daj sobie szansę... Daj mi szansę...” czyli specjalnie dla Beatki: Podjęła mądrą decyzję. Oczywiście nie mówię o kuli, tylko o tym, że dała mu szansę, a tym samym sobie. Olśniewające. Świetne.
biala_brzoza- słaba Brennan- „Moje robaki wyglądają lepiej od Ciebie”:Jak zwykle uparta pani doktor nie pójdzie się zbadać. Gdyby nie Angela... dzięki Bogom za tą mądrą rysowniczkę. Super klimat całej sceny. Aż dosłownie zaczęłam się bać o Brennan...
Strona 6...:
Piegża- „Tekst nie jest przeznaczony dla dzieci, zwierząt i kobiet w ciąży!!!!”: Ponieważ na samo opowiadanie po prostu brak mi słów- nie ma to jak powrót w W I E L K I M stylu- to skomentuję życzenia- dla dzieci wszystko najlepszego... a potem jak grom z jasnego nieba spada na nas taka namiętność, że po prostu opisanie jej jest zadaniem godnym nobla.
I dzięki tobie jeszcze bardziej czekam na koniec roku szkolnego :)
biala_brzoza- "Mianowicie jest pani w ciąży" : Ha! I niech mi ktoś powie po tym że ona jest zimną panią antropolog. Świetne opowiadanie.
bishi.evo- recytatorka i wpatrzony Booth: Ależ Booth jest tu romantyczny… a Brennan mogłaby nie neutralizować tych swoich uczuć. Przecież nie można non stop się okłamywać!! (Oczywiście nie krzyczę na ciebie- ty odwaliłaś kawał świetnej roboty. Po prostu niech oni będą razem...)
Strona 7... Czyli dominacja aguŚ:
Więc, aguŚ…- opowiadania masz niezłe. Tylko popracuj nad błędami i z edytorem tekstu w którym piszesz bo czasem masz takie dziwne przeskoki przez które nieco traci się wątek. I mam dla ciebie małą radę- przeczytaj kilka razy tekst zanim go zamieścisz. To pomoże ci czasem coś zmienić i dzięki temu opowiadanie stanie się ciekawsze lub będzie mniej błędów. Ale jak na początkującego to radzisz sobie całkiem nieźle.
I oprócz tego:
Marlen_k- Budy i wsłuchanie w odgłosy natury: Na początek uroczy miś, „wspólna noc”, leniuchowanie za miastem i na deser... źdźbło trawy. Przepiękne
biala_brzoza- ach ten 13 maj...: czyli deszcz szlafroki i łzy. A na koniec zmartwiona Brennan która chcąc nie chcą za tym tęskni. Super!!

Ależ długo mnie nie było… oczywiście czytałam na bieżąco, ale choć niektóre opowiadania były dawno chcę to skomentować. Niektóre z was mogą pomyśleć że to opowiadanie. No cóż, krótkie to nie jest :) Ale na opowieść przyjdzie czas jutro. Albo pojutrze... jeszcze się zastanowię :)

ocenił(a) serial na 10
eSKa

A wiecie co ja Wam powiem? Normalnie tak się do Was przywiązałam, że jak gdzieś znikacie i nie zaglądacie tutaj to za Wami tęsknie :) ( bez skojarzeń! :P)

ocenił(a) serial na 8
andzia_45

No spoko.. ja tęsknie ale za Serialem ,że nie mogę go codziennie oglądać ino na youtube i jakiś stronkach ale to nie to samo co w Tv ;PP
Za wami też tęsknie. zabieram się do pisania

ocenił(a) serial na 7
andzia_45

Więcej nie będę!! :)
Wiem o co ci chodzi. Jak siądę przy komputerze to pierwsze co zrobię, to choćby się paliło i waliło, to wejście tutaj. Chyba też się przywiązałam...

ocenił(a) serial na 8
eSKa

Dziękuje wiem. ale to były moje piewrsze w koncu sie nauczę i będę pisać dużo lepiej prawda ?

ocenił(a) serial na 8
umc__

Jutro albo późnym wieczorem napiszę dalszą część sorry. Teraz nie dam rady..

umc__

Ojej! Jaka miła niespodzianka! Uwielbiam Wasze opowiadania, bo są takie "lekkie" (wiecie o co mi chodzi?) i po ciężkim dniu, kiedy tu wejdę od razu się rozchmurzam gdy je czytam i mi lepiej :) Dziękuję dziewczynki :**:*:*:* ;D

ocenił(a) serial na 8
chersonez

Trzecia część. ;) Chyba będzie mniej błedów.

Minął zaledwie tydzień i przyjechał Parker, był bardzo szczęśliwy ,że znów widzi tatę z Brennan przywitał się z wszystkimi i pobiegł do mieszkania Brennan za nim a Booth został z Matką Parkera i rozmawiał.

Matka: Słuchaj Booth Nie możesz spędzać tyle czasu z Ta twoją panią doktor
Booth: Nie mieszaj się w nasze sprawy mogę z nią spędzać ile chce czasu, ja ci nie mówiłem ile ty spędzasz czasu z Prestonem .! Więc przestań się mieszać w nie swoje sprawy .!!
Matka: Ale słuchaj mnie interesuje nasz syn A ja nie chcę żeby on do niej mówił mamo .! Ja dla niego jestem matka i nie będę miał drugiej
Booth: Tak ale wiesz on ją bardzo lubi i ja tego nie zmienię.. Więc koniec tematu
Booth skończył rozmawiać z matką Parkera i poszedł do domu gdzie Zobaczył jak Temp bije się na poduszki z jego synem jak on się uśmiechał [właśnie jak jego tata czyli Booth ] Cieszyli się widać było ,że miło spędzają czas taka błahostka ich bawiła .. To był Cudowny widok ,gdy Brennan zobaczyła ,ze Booth już wrócił przerwała zabawę . Pobiegła do niego i się przytuliła aa zaraz za nią Parker Też się wtulił pomiędzy ich.
Był to naprawdę fantastyczny widok.
Brennan: O co chodziło?
Booth: A nie ważne ona zawsze robi problemy z niczego.
Brennan: ale może
Booth: nie nie przejmuj się nią .Lepiej zabawmy się jakoś Hm. Może pójdziemy Do Zoo?
Parker: Tato super pomysł . Tak idźmy idźmy temp. Proszę…
Brennan: To jak zbierajmy się ,Ale ja prowadzę ;) ( słodko się uśmiechnęła do Bootha)
Booth: Niech ci będzie, ale ja spowrotem .
Wsiedli do auta Brennan prowadziła zajechali do Zoo, na samym wejściu stał clown który dał Balonika Parkerowi . Parker po chwili wypuścił go i wołał leć do nieba leć .!! Brennan z Boothem patrzyli jak Balon leci nagle pęk Wtedy Parker spytał.
Tato czy wszystkie rzeczy jak się puści .lub żuci w niebo tak pękają ?
Booth zaśmiał się głośno i powiedział synu nie nie wszystkie będziesz się uczył o tym w szkole.
Nagle Brennan się źle poczuła , zasłabła i Naszczęscie Booth ją złapał ..
Parker: Tato tato co jest Brennan
Booth: Spokojnie, To są objawy ciąży i jej ilości pracy mówiłem żeby się oszczędzała .
Parker: Ale będę mieć siostrę ?
Booth: Albo brata nie wiadomo..
Brennan: Booth dziękuje ale nic mi już nie jest możemy iść.
Parker: Posiedzimy jeszcze ,odpoczniesz.
Booth: Widzisz jakiego mam mądrego syna idzie w moje ślady .. ;))
Brennan: Oj. Jak ja cię Kocham..
Booth: Ja ciebie też Temp. ( nie wiedział ,ze Brennan będzie teraz tak prosto oznajmiać swoje uczucia nigdy tego nie robiła )
Po chwili poszli dalej przeszli całe Zoo ,na końcu Zoo były Słonie .
Parker: Tato a mógłbyś mi takiego słonia kupić i w ogródku postawić.
Bym was podglądał.. ;))
Booth: Parker przestań nie mów tak co byś podglądał o czym ty synu myślisz?
Brennan: Dobra dajmy mu spokój żartuje sobie prawda?
Parker: Widzisz Bones mnie rozumie . Mogę tak mówić a może mamo?
Booth: Mamo?
Brennan: Mamo może na razie nie, nie chcę robić problemów.. twojej mamie.
Parker: a co tam moja mama kocham was tak samo  :)
Booth: Dobrze skończmy temat wrócimy do niego jeszcze. Może pojedziemy do Kfc?

Parker: Tak tato.
Pojechali I zadowoleni wrócili do domu. Skończył się cudowny dzień , Parker spał na kanapie a Booth z Brennan w sypialni razem .

umc__

fajny pomysł z tym "mamo" hehe:) i Brennan tak otwarcei oznajmiająca uczucia:) ale wiesz proszę cię bardzo..trochę więcej znaków interpunkcyjnych:) nie załuj przecinków i kropek hehehe:) ale spoko

ocenił(a) serial na 8
bishi_evo

;D No Aga rozwijasz się w bardzo szybkim tempie ;D Tylko jedna uwaga najpierw pisało że to Booth się upierał o prowadzenie do zoo a spowrotem miała jechać Temp, a napisałaś że bones prowadziła ;D Czekam na kolejne scenariusze ;D Pozdrawiam ;**

ocenił(a) serial na 8
Rogata

Spoko agata I dziękuje wam ,ze piszecie czego brakuje postaram się to nadrobić. Dziś wieczorem napisze i wkleję tu ;_

ocenił(a) serial na 8
umc__

Czekam ;D Heh ;* Pozdrawiam ;**..........

umc__

Nie no super!!! Fajnie, że poprawiłaś swoje teksty. Teraz są dużo lepsze w czytaniu!!! Pozdrawiam gorąco!!!

Mino

i znów kontynuacja z 5 i 6 strony:) dziś tylko tak krótko z powodu choroby zwanej "sesją" ale sie poprawie niedługo:) miłego czytania
***
Nastał dzień...Bones po przebudzeniu przeciągnęła się kilka razy na łóżku. Zdziwiła się, że tak dobrze się jej spało, bo zazwyczaj nie umiała zasnąć w innych miejscach niż swoje mieszkanie. Spojrzała na zegarek – dochodziła ósma. Słysząc głosy dochodzące z pomieszczeń obok uznała, że gospodarze też już nie śpią, więc czym prędzej doprowadziła się do porządku, ubrała i postanowiła zejść na śniadanie. Schodząc po schodach w stronę salonu usłyszała głosy państwa Booth którzy wyraźnie prowadzili ożywiona dyskusje. Bones przystanęła na chwile połowie schodów aby jej nie zobaczyli.
- Nie musisz robić wszystkiego co chce Harrison – powiedziała Sarah do męża wyraźnie podniesionym głosem.
- Ależ kochanie, John tylko zadzwonił z propozycją, a to ja uznałem, że to jest bardzo dobry pomysł. Zresztą wiesz, że teraz jest najlepszy okres na pstrągi, potem będzie tylko cieplej i już nie będą tak brały. Chcemy odprężyć się na rybach, czy w tym coś złego? To tylko 3 dni. – spokojnie tłumaczył żonie swoją tezę James Booth.
- James pomyśl... – zaczęła spokojniej Sarah – Nie wiadomo kiedy znów Booth nas odwiedzi, za 3 dni może już go nie być jeśli rozwiążą sprawę. Nie chcesz pobyć trochę ze swoi synem?
- Hmmm...chyba masz racje – przyznał skruszony Booth senior do którego trafiła argumentacja żony.
- Poza tym kochanie, nie widzisz tego co się dzieje? Seeley przywiózł do nas najważniejszą kobietę w swoim życiu żebyśmy ją poznali... a ty chcesz wyjeżdżać na ryby??? – dodała na zakończenie pani Booth nie mając pojęcia, że ktoś słucha ich konwersacji.
Bones stała na schodach słuchając każdego słowa. Na dźwięk ostatniego zdania kolana się pod nią ugięły, zrobiło jej się ciemno przed oczami i poczuła tylko jak ktoś łapię ją z tyłu chroniąc przed upadkiem.
- Bones!!! – wrzasną Booth trzymając ja w ramionach i wpatrując się w nią z przerażeniem.
Brennan otworzyła oczy i zobaczył przed sobą twarz zatrwożonego Bootha. W uszach cały czas dźwięczało jej tylko jedno zdanie: „Seeley przywiózł do nas najważniejszą kobietę w swoim życiu”. Patrzyła na niego, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Jakby jedyną rzeczą potrzebą jej do oddychania w tym momencie był widok jego twarzy. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Ty się śmiejesz, a ja prawie na zawał serca padłem – rzucając to wziął ją na ręce niosąc do salonu, gdzie położył Temp na kanapie. W tym czasie pan Booth biegł już w ich stronę ze szklanką wody.
- Masz napij się dziecko, i poleż tak chwile.
- A ja zadzwonię po lekarza – dodał pani Booth idąc już w kierunku telefonu.
- Nie, dziękuje. Naprawdę nie trzeba. Już mi znacznie lepiej – powiedziała oprzytomniawszy Brennan.
- A co jeśli to coś poważnego? – nie odpuszczał Booth wpatrując się dalej w panią doktor.
- Naprawdę Booth, nie trzeba – spojrzała na niego tak dosadnie, jak zawsze gdy chciała zakończyć temat rozmowy. On umiał odczytać każde jej spojrzenie więc i tym razem zrozumiał o co chodzi i odpuścił.
- Poza tym to tylko dlatego, że za szybko z łóżka wstałam.– dodała na koniec Brennan.
Wstając natrafiła na badający wzrok Sarah, której nie uszedł uwagi momenty w którym Bones zasłabła, a raczej słowa po których to się stało. Temperance udała, że nie zrozumiała tego znaczącego spojrzenia i udała się prosto do kuchni na śniadanie.
***

bishi_evo

„Seeley przywiózł do nas najważniejszą kobietę w swoim życiu”. Patrzyła na niego, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Jakby jedyną rzeczą potrzebą jej do oddychania w tym momencie był widok jego twarzy..." - o rany julek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ocenił(a) serial na 10
bishi_evo

Mmm świetnie :) Muszę przyznać, że też mi się nogi ugięły po tym tekście xD Mam nadzieje, że w którymś odcinku Brennan pozna jego rodziców, to naprawdę zapowiadałoby się ciekawie ;D

ocenił(a) serial na 8
andzia_45

taki krótki a taki treściwy ;D Wakacje już za 17 dni ( niecałe ) ;D jak ja kocham życie ;D Pozdrawiam i czekam na kolejne części ;D

bishi_evo

Zaje...fajne!!!!
Aż miło się czyta normalnie....
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, choć wiem jak SESJA skutecznie ogranicza proces twórczy (najdelikatniej mówiąc).
Jejciu....ale mam zaległości na forum!
I w dodatku ten upał.....

marlen_3

Wow, to było niezłe! Czekam na dalszy rozwój wypadków :))

A tymczasem i ja cośtam naskrobałam... (cedek)

- O co chodzi, czy Pan myśli, że zamiast pracować, będę panem się ciągle zajmować? Booth, myślałam, że macie tam w FBI przeszkolonych ludzi. W czym problem tym razem?
- Potrzebuję haseł dostępowych do danych w komputerze.
- Chyba pan sobie kpi. Żeby to panu udostępnić, będzie pan musiał przyjść z nakazem. W naszej bazie znajdują się dane wszystkich spraw, nie tylko tych związanych z FBI i nie widzę nawet najmniejszego powodu ku temu, by umożliwić panu wgląd we wszystkie kartoteki. To wszystko? – Brennan uznała, że jeśli od razu pokaże kto tu rządzi, zaoszczędzi sobie problemów później.
- Nie no, szlag mnie zaraz trafi. Jeśli trzeba, to przyjdę z tym nakazem. Nie mam się zamiaru o nic prosić – nie miał zamiaru jej ustąpić ani na moment. Niestety Bones go już nie słuchała. Była pochłonięta studiowaniem uszkodzeń czaszki. Studenci wytypowali 5 najbardziej prawdopodobnych narzędzi, które spowodowały takie zniszczenie kości.
- Dr Brennan, Angela zrobiła już szkic twarzy – Nicole wpadła do laboratorium z wydrukiem w ręce. – Przepuściłyśmy to przez bazę danych i znamy tożsamość chłopca. To 15 latek z rodziny zastępczej.
W tym momencie Brennan poczuła bolesne ukłucie w sercu. Znowu. Za każdym jednym razem przypominało się jej dzieciństwo i ciągłe wędrówki od jednego domu zastępczego do drugiego.
- Dr Brennan?
- Tak, przepraszam, kontynuuj Nicole – otrząsnęła się ze swoich myśli
- Tak jak mówiłam, zaginięcie chłopca zgłosiła przed dwoma tygodniami jego matka zastępcza. Jeremy miał problemy z prawem, był dwukrotnie zatrzymany za posiadanie narkotyków oraz za pobicie.
- Trzeba przekazać informację agentowi Boothowi, daj mi ten rysunek.
- Ależ nie trzeba, już to zrobiłam – odparła studentka z uśmiechem.
Cień przemknął przez twarz Brennan.
- CO zrobiłaś? Nie życzę sobie takiej samodzielnej inicjatywy z Twojej strony. Ze strony żadnego z Was – dodała, odwracając się do reszty studentów. – Mam nadzieję, że wyrażam się dostatecznie jasno? Znajdujecie się tutaj, żeby pomagać. Przy kościach. Cała reszta nie powinna Was interesować. Jeszcze jeden taki numer i możecie się pożegnać z praktykami tutaj. - Wypowiadając ostatnie słowa, spojrzała na Nicole, jasno dając jej do zrozumienia, co miała na myśli, a raczej kogo, mówiąc o całej reszcie.
Ojjj, nie będę miała z nią łatwo, pomyślała Nicole. Zazdrość o Bootha z niej wyłazi na każdym kroku, a nawet nie są razem. I nie będą, w końcu ja się nim zajmę. Uśmiechając się do własnych myśli wróciła do pracy.

- Czemu tak mi się przyglądasz? – Zapytał Booth przerywając niezręczną ciszę towarzyszącą im od kiedy tylko wsiedli do samochodu. Wiedział, że sprawy, które związane były z dziećmi z systemu Brennan przeżywała bardziej niż inne. Oprócz tego nie rozmawiali ani razu odkąd Hodgins nakrył ich… Zaraz, zaraz! To nie było nakrycie, to przecież nic nie znaczyło…!
- Tak się tylko zastanawiam – Bones przerwała natłok myśli agenta i wzruszyła ramionami – jakby to było, gdyby FBI stwierdziło, że jednak nie powinniśmy pracować razem, ze sobą.
- Ale dlaczego, przecież… no wiesz, tworzymy całkiem dobraną… parę
- Chodzi mi tylko o to, że może się okazać, że istnieje ktoś, z kim mógłbyś stworzyć bardziej efektywny i zgrany związek, a wtedy nasza współpraca i to, co ewentualnie nas łączy, a oczywiście mam na myśli przyjaźń, byłoby z całą pewnością mniej warte od poprawy sprawności pracy, co z kolei wpłynęłoby pozytywnie na cały wizerunek…
- Wiesz, nie spodziewałem się tego po Tobie.
- To znaczy czego właściwie? – zapytała całkowicie zbita z tropu
- Bones, to oczywiste. Jesteś zazdrosna – z udawaną powagą oznajmił Booth
- Słucham? No proszę Cię..
- Nie musisz się tego wstydzić, to naturalny ludzki odruch..
- Ale Booth, ja nawet nie mam o kogo. I nie wiem na jakiej podstawie doszedłeś do tych, jakże błędnych wniosków, które..
- Mogę zaraz zadzwonić do Sweetsa jeśli chcesz, błyskawicznie Ci to wyjaśni
- Może lepiej skupmy się na sprawie – ucięła widząc, że są na miejscu.

- Jesteście tu z powodu… Jeremiego, prawda? – Zaczęła rozmowę starsza już pani, kiedy siedzieli w salonie. Był urządzony skromnie, ale przytulnie.
- Bardzo mi przykro… Znaleziono jego zwłoki na dworcu, dziś udało nam się go zidentyfikować… - Kobieta rozpłakała się.
- Przepraszam… Wiedziałam, że w wiadomościach, to musi być o moim małym Jeremim. On miał takie spokojne, przenikliwe spojrzenie, zupełnie jak pani… - zwróciła się po chwili do Brennan.
- Czy Jeremy miał ostatnio jakieś kłopoty? W szkole, z kolegami?
- Proszę powiedzieć mi prawdę. Cierpiał? – Kobieta zdawała się w ogóle nie słyszeć pytań Bootha, cały czas wpatrywała się w Bones, oczekując odpowiedzi.
- Nie – Brennan wytrzymała spojrzenie – po prostu… zasnął.
- Wierzę Ci – odpowiedziała po chwili i przeniosła wzrok na agenta – Jeremy nigdy nie miewał kłopotów. Był bardzo… ugodowy. Zamknięty w sobie, skryty… Szczególnie, kiedy okazało się, że mogą mi go zabrać – załamał jej się głos. – Rzekomo nie miałam wystarczająco dużo środków na zapewnienie mu godnej opieki, tak twierdzili ci wszyscy zimni, rządowi profesjonaliści, specjaliści od siedmiu boleści.
- Jestem pewna, że Jeremy dostrzegał i doceniał to, co najcenniejsze- pani troskę, opiekę nad nim…
- Miłość – dorzucił Booth ściągając na siebie ich wzrok. Bones uśmiechnęła się lekko. – Czy może pani pokazać nam jego pokój?
Ich oczom ukazał się wręcz spartański widok. Pedantyczny pokój lśnił czystością, wszystko miało w nim swoje miejsce, na ścianach nie było nawet jednej rysy. Małe okienko, przy którym stało nienagannie zaścielone łóżko, wychodziło na ulicę.
- Wow. Też chciałem mieć taki wysprzątany pokój kiedy byłem w jego wieku… Czemu masz taką minę? – zwrócił się do Bones rozglądającej się po pomieszczeniu.
- To wszystko wygląda tak… jakby był przygotowany.
- Tak, masz rację… ale do czego?
- Starannie posprzątany pokój, pościelone łóżko, poukładane rzeczy. Czy Jeremy zawsze utrzymywał taki porządek?
- Nie, sprzątał przez cały ostatni tydzień przed zaginięciem… Myślałam, że on po prostu…
- On wiedział, że… Nie ruszała pani niczego od czasu, kiedy zniknął?
Kobieta przecząco potrząsnęła głową.
Brennan podeszła do łóżka, odwinęła kołdrę, a później podniosła poduszkę. Znajdowała się tam koperta z napisem „Mama”.
Zszokowana opiekunka oparła się o ścianę i ciężko usiadła na stojącym tam krześle.
- Zrobiłabym to samo – powiedziała cicho Brennan unikając pytającego wzroku kobiety.

Takie tam bazgrołki ;))

chersonez

"Ojjj, nie będę miała z nią łatwo, pomyślała Nicole. Zazdrość o Bootha z niej wyłazi na każdym kroku, a nawet nie są razem. I nie będą, w końcu ja się nim zajmę" - to mi się baaaaaardzo podoba !!!!!!!! Niech się coś dzieje!!!!!!

Tylko poproszę, żeby w pewnym momencie wkurzona Brennan, niby to przypadkiem, wybiła młodej dwa zęby łokciem :D

ocenił(a) serial na 8
chersonez

Fantastyczne i te ostatnie słowa Brennan Cudownie ;))

ocenił(a) serial na 8
umc__

Cudnie ;D Kiedy następna część ? ;D . . .

ocenił(a) serial na 7
bishi_evo

Ha! To jest genialne!! Coś mi się zdaje, że matka Bootha bardzo im pomoże...
Jak znajdziesz czas, to pamiętaj że dalszy ciąg mile widziany. Nawet... wyczekiwany :)

ocenił(a) serial na 7
eSKa

Mój wczesniejszy komentarz- do bishi.evo.
Ale ale... to nie znaczy że ten nie jest super- uczucia Brennan. To będzie trudna sprawa... i nie mówię tu tylko o chłopcu :) Chcę wiedzieć co z tego wyniknie... czyli czekam na ciąg dalszy!!

eSKa

"Zrobiłabym tak samo"... zaciekawiło mnie to. Może kiedyś zwiała z rodziny zastępczej?