No cóż, pozostaje czekać na finał.
Tylko... Skoro finał jest przedłużony do 90 minut... To mi śmierdzi jak dzielenie na party.
To nie sceptycyzm... raczej subiektywna ocena.
Mnie już ten serial tak znudził, że oglądam go tylko w pracy. W domu szkoda by było mi czasu...
Czy trzyma w napięciu? Mnie to żaden film nie trzyma w napięciu... za dużo w swoim życiu widziałem na żywo, żeby filmy mnie trzymały w napięciu.
Ale serial ciekawy...
Witamy w Modzie na Alexandrię, godną następczynię Mody na Woodbury :)
Plusiki:
- Glenn. woooooooow jaki kolo, choć dał dupy na koniec, że nie potrafił rozdzielić dwa kocury bijące się o dostęp do kotki
- Rick. Tak do rozmowy z Dijaną nad grobami, potem jego postać utonęła w żenującej cock-fight. Bardzo mi się podobało to, że Rick, będąc już podświadomie na ciemnej stronie mocy, wciąż jeszcze próbuje być okei, wciąż próbuje nad sobą panować. Podobało mi się, że mimo podszeptów wężowej Karolci próbował załatwić sprawę Rona w cywilizowany sposób z Dijaną, a także to, jak próbował wyjść z Ronem z jego domu. Fakt, że próbował, że potrafił opanować mordercze zapędy, to jest coś, bo ewidentnie widać, ze Rychu mentalnie to jednak pełnokrwisty Apokaliptyk :D Spuszczę litościwie zasłonę milczenia na resztę jego zachowania, na motywacje, na odepchnięcie syna i jedynie pochwalę grę aktorską Endrju, który zawodowo ciągnie cały ten wózek, jakim jest TWD
- wspomniałam już Glenna?
- różnica w odbiorze ludzkich zyobów i ich zachowań na przykładzie Daryla i Aarona
- przerwanie Aidena Pamięci Żałobnego Rapsodu w momencie, kiedy Trent Reznor śpiewa o wyrywaniu dziury :D
Na minus:
cala reszta:
- trójkącik miłosny fuuuuuuu
- Dijana jako Dawn, czyli tłuknij i gwałć babę spoko, byleby były z ciebie korzyści. Dijana jak widzę jest przeciw ustawie antyprzemocowej, bo "niszczy rodzinę" :D
- żałosna scena zestawienia zeznań Nicholasa i Glenna, ach jakież to było głembokie i jakie kretyńskie, bo przecież mamy jeszcze Judżina? Czy nie mamy, bo on już swoje 5 minut na półsezon miał? No ale miało być poruszająco, do diabła z logiką
- kolejne do diabła z logiką, potrzeba nam bliskiego kontaktu młodocianych zakochanych, to niech zaprawieni w bojach surwiwalowcy schowają się przed grupą zombi w miejscu, z którego w razie draki nie będą mieli jak uciec i umro. Fak lodżik, grunt że jest romantik!
- Sasza. MEGA OKAZJA: Oddam pół drożdżówki za zabicie tej wariatki SUPER PROMOCJA, SPIESZ SIĘ!
- powrót rozmów o niczym. Znowu są rzucane tajemnicze hasła o "something", "there", "you know why", zawoalowane odniesienia do uj wie czego, zamiast mówienia wprost, jest znowu to omawianie spraw okrężnymi drogami, jakieś dziwaczne konstrukcje zdaniowe, dlaczego nikt nie mówi konkretnie? Ludzie tak nie mówią do cholery, a przecież ostatnie dwa odcinki, nawet mimo nudy poprzedniego pokazały, że bohaterowie TWD są w stanie mówić konkretnie, to co, znowu się im scenarzysta zmienił? Co szczególnie boli, to że tę irytującą manierę przejął w tym odcinku również Rick.
- coś tam jeszcze było, ale w sumie łotewer
Dalej kontynuowany jest wątek jaskrawego zestawiania Ricków z Alexandrią. Mnie się osobiście, zamiast tej całej sceny końcowej i Rickowej przemowy bardziej podobało zostawienie zapiekanki przez Naczelniczkę. Nie zjem, mam focha. Uczucia ważniejsze niż pełny żołas. I jakaż szkoda, że Carol nie poszła na drugi dzień do Dijany, nie zapukała stojąc z tą odrzuconą zapiekanką i nie powiedziała, że jak Dijana nie chce, to ona tę zapiekankę chętnie zje. Bo tuż przed dotarciem do Alexandrii nie jedli przez tydzień (chyba tak to było?), aż w końcu zjedli zdziczałego psa, że w poprzednim schronieniu siedziała w ukryciu wycieńczona od walki i głodu i trzeba ją było wynosić, że były miesiące, kiedy jedli tylko wiewiórki i co się im udało znaleźć w opuszczonych domach. Że widok makaronu jest jej miły i taki normalny po widoku ludzkich półtusz, które widziała niecały miesiąc temu *miły uśmiech, ach wspomnienia, westchnienie* Dijana O__O
Tak bardzo bardzo scenarzyści próbują zestawiać Alexandrie z Rickami, a jakoś nikomu nie przyszło do głowy, że... Alexandria mogłaby z oporami, ale w końcu zrozumieć Ricka i jego ekipę, ich "morderczość", ich strach, ich zaciętość, ich inność.
No ale nieeeeee, musi być Konflikt. Nie ma fizycznej możliwości, żeby Ricki spotkały nową grupę, z którą mogą koegzystować. Nieeeeee, każda nowa społeczność musi być w jakiś sposób "mhoczna" i musi stać w opozycji do Ricków i co najważniejsze - Ricki MUSZĄ - wypaść lepiej. Technicznie i moralnie muszą być lepsi. Nie ma innej opcji. A TWD zjada powoli własny ogon swoją wtórnością.
Żenująca cock-fight? Toć bez niej ten odcinek już całkiem by nie istniał. Glenn fajny, no ale te dwie krótkie sceny z jego udziałem można by wcisnąć do następnego i wsio.
Sorry, dla mnie to było żenujące.
Rick znowu uczestniczy w biciu się o kobietę - tym razem jest jeszcze gorzej, bo to nawet nie jest jego kobieta, ani nawet jej dobrze nie zna.
Druga sprawa - kobita regularnie bita i to nawet do krwi i nieprzytomności słysząc jedno zdanie od dopiero co poznanego mężczyzny, że ją ochroni, bo na nią leci, staje się nagle odważna i stanowczo, bez wahania, stawia się mężowi. Psychologicznie nieprawdopodobne.
Ta sama kobita, która zamyka swojego syna w bezpiecznym miejscu, żeby nie widział jej koszmaru, która została znaleziona przez swojego syna nieprzytomna, pobita i pokrwawiona, nagle jest zdziwiona, że jej synek ma jakiekolwiek reakcje na przemoc domową.
Z poważnego problemu, jakim jest przemoc domowa i jej destrukcyjny wpływ na rodzinę wyszła prymitywna bitka o babę, która w tej bitce rozdziela bijących się o nią chłopów. Takie rzeczy to na weselu na remizie, a nie w podobno poważnym serialu.
Szkoda, że Jessie nie jest po prostu randomową, zwyczajną, opuszczoną przez wszystkich kobitą, której Rick pomaga, bo jest szeryfem i ma dzięki temu zajawki z dawnego życia, a nie dlatego, że chce się dostać do jej majtek. Byłoby to wg mnie po prostu lepsze fabularnie, bo mielibyśmy zestawienie dawnego Ricka szeryfa z nowym Rikctatorem i związane z tym pogmatwanie tożsamościowe. A tak to wyszło, że Rick stanął w obronie Jessi, bo ktoś ma czelność dotykać coś, co on już uważa za jego (to głaskanie broni kiedy widzi ich razem, heh) , no ludzie!
Według mnie pociąg seksualny ma tutaj całkowicie drugorzędne znaczenie, a cała sprawa to nie jest bitka o babę, tylko zajawki z przeszłości. Rick jako szeryf od samego początku miał przekonanie, że jak on kogoś nie ochroni, to już nikt tego nie zrobi. Szczególnie Lori i Carla.
Alexandria jako małe miasteczko z nieporadnymi ludkami i biedną kobiecinką z syneczkiem, to zwykły powrót do korzeni Ricka, tyle że on już jest Psycho Officer Friendly i załatwia sprawy in Shane's way :P Zauważ, że Rick wariuje na punkcie bezpieczeństwa całej osady, a Jesse to po prostu zapalnik otwartego konfliktu.
Mi się to (jako jedyne chyba od dawien dawna) podoba, ma ręce i nogi. Ryczard powoli dojrzewał do tej swojej maczety i celowania rewolwerem do ludzi, którzy po prostu mają inne zdanie.
Na temat wiarygodności Jesse się nie wypowiadam, ona mi w ogóle wygląda jakby wzięli aktorkę z sąsiedniego planu i napisali jej kilka scen w trakcie przerw na lunch.
Tylko że ten sam Rick, o którym piszesz, że zachowuje się jak szeryf ze swoich dawnych czasów jasno mówi do Jessie, że robi to DLA NIEJ, że gdyby to nie chodziło o nią, to by tak się poświęcał. Tym, samym sorry, ale jednak sprawa sprowadza się do bicia się o kobietę, bo Rick nie walczy o randomową ofiarę przemocy domowej, o jakąś tam Panią Smith, zwykłą obywatelkę osady - ale o kobitę, na którą leci.
Zeznania judżina mają dla miejscowych podejrzewam taki sam ciężar jak glena - razem przyszli z zewnątrz.
No tak, ale Dijana uważa się za super obiektywną i racjonalną osobę, więc powinna go przesłuchać, choćby dla porządku.
Po drugie - nawet jakby podejrzewano Judżina, to jego zeznanie pokrywałoby się z zeznaniem Glenna (przynajmniej kiedy byli razem), a Nick wykładałaby się na szczegółach. Motyw z nagrywaniem jest super, bo można by pokazać, jak Judżin i Glenn mówią to samo, a Nick się wyróżnia. I widok tego właśnie byłby najbardziej bolesny dla Dijany, która mimo obaw przed Rickami podsycaną przez Krejzolka Gabryjela, widziałaby również, że są w porządku i są wp*zdylion razy lepsi od niej i jej kliki :) I to by było ciekawe, jej zamotanie sytuacją :)
A tak to jest tylko zła na Ricka, bo się dopaćkał krwią jej lekarza buuhuu :<
Przed Krejzolkiem Gabryjelem widać jak w teaserze otwierają bramę, może wyślą go na specjalne szkolenie dla księży "Poznaj lepiej swojego parafianina"? :D
Może idzie po kolędzie, tylko jako ministrant, bo na biało. Tylko coś puszeczki na datki od wiernych nie widać :D
Rozmowa Carol z Deanną Twojego autorstwa - świetne ;)
Eee tam, Sasha jako jedyna w tym odcinku zrobiła cokolwiek dla poprawy obronności osady, dla innych liczą się tylko czyjeś żony, makarony i farmazony. Postanowiła nabić trochę expa na headshotach, dlatego się wkurzyła na kill stealing ze strony Michonne. Wcale jej się nie dziwię, idziesz sobie na instancję, a tu Ci ktoś wpada z nożem i podbiera fragi.
Sądzę, że gdy (o ile) nadejdą tzw. Wolves, którzy wieszają kobiety żywcem na drzewach, to Ricki nagle staną się bardzo przydatni i całkiem dobrzy na tle Aleksandrii i nie będzie już widać takiego kontrastu.
Btw, Glenn tak się poprawił, że zważając na dotychczasowy trend zaczynam się obawiać o jego życie :(
Nic nie poradzę na to, jak widzę Saszę, a widzę ją w nekrologu :)
Ej no jasne - Ricki są niefajne, ale jak przyjdzie zombi, czy inny Terminus to będzie Rrrryśku, Rrrryśku (tu wstaw głos Grażynki z Klanu).
Glenn mi się naprawdę podobał więc obawa o jego dobrostan jest uzasadniona. Jedyny ratunek dla niego, to że nie jest Murzynem. Jest też jedyną azjatycką mniejszością, wiec może się chłopina uchowa (poważnie, łał, napisałam, żeby się Glenn uchował, niemożliwe jeszcze 3 odcinki temu).
Jak będą trzymać się komiksów to Glenn jeszcze troszkę pożyje,jednak zostanie zabity w brutalny sposób.Niezły szok miałem jak w komiksie zobaczyłem jego śmierć.Czytając komiks swego czasu towarzyszyły mi takie same emocje jak podczas oglądania serialu Gra o Tron ;>
Założyłem że już każdy to wie,bo prawie w każdym temacie ktoś o tym wspomniał.Mój błąd,nie ma jednak powodu by obrażać
Już myślałem że tylko ja się tą zmarnowaną zapiekanką przejąłem xD.Tyle składników zmarnowano na jedną potrawę a ta obrażona szefowa zostawiła jedzonko pod drzwiami,jakby żarcia mieli nieskończoną ilość.
Ty burszuju! Pół drożdżówki? Wszczynam komisjeu śledczą celem przebadania waszych bogactw. Drożdżówki nie wyrzucać, będzie dowodem w sprawie.
Ej no, to ja tu sobie od ust odejmuję, żeby TWD było lepsiejsze, a tu się mnie komisyją straszy :(
A w ogóle to jakie pół drożdżówki >:D
O rany, ale spoiler znalazłem na 6 sezon! Nie będzie Negana! :(
http://cheezburger.com/8468154368/funny-walking-dead-rick-grimes-wakes-in-an-ali en-apocalypse
A mi tam się odcinek podobał bardziej niż kilka wcześniejszych.
Na plus:
Coral wyszedł na totalną c**ę w kapeluszu w drzewie ( wcześniej pozwalałem go sobie nazywać ch**em w kapeluszu, nie wiem czy to degradacja czy awans)
Glen zaczął sensownie gadać - kostucha już się zbliża
Nareszcie coś się działo, Darylek z kochankiem coś odkryli, Rychu podpadł, będzie ostra zadyma w następnym odcinku
Na minus:
Sasha WTF ?!
Nie było dżołka Tary ani cycków :(
Akcje Rycha wyborne... Aż się bałem, że zejdzie na zawał jak mu ciśnienie skoczyło. Cockfight dobry był - Pete przywalił Jessie - Rychu nie będąc mu dłużnym przywalił Corala. Problem Ryszarda oprócz tego, że stracił wcześniej zaufanie spowiednika może teraz być kwestia pozszywania pokrwawionej facjaty... Srogi kolejny odcinek się szykuje...
Ależ czemuż nie lubisz Karola, to taki fajoski chłopak jest. To nie jego wina, że mu nie dają nic ciekawego do grania :(
Daryl i Aaron to już pewny związek :) Frasobliwa mina Aarona tak się fajnie komponuje z pustawą twarzyczka Darylka <3
Nie było cycków Tary ani klaty Rycha - minus dwa plusiki. Dżołki... takie rzeczy to nie w TWD kolego! Musi być śmiertelnie poważnie - nie słyszałeś, że to dramat?
Przyszły odcinek przebije nudą wszystkie poprzednie, jestem pewna na stówę, 90 minut użalania się na sobą, nie wiem, jaką taktykę przyjąć żeby przetrawić te 90 minut i nie dostać martwicy mózgu. Na razie wymyśliłam przerwę tygodniową po 43 minucie. Genialny plan :D
Potem się okaże, że 43 minuty były użalania się nad sobą, a od 44 minuty wybuchy, gonitwy, hordy zombie, szczelaniny, humor, Negan, błyskotliwe dialogi godne memów, myjący się Daryl i Rick non stop z gołą klatą :D