Wybaczcie trolling, ale zawsze chciałem mieć taki wątek ;]
Przechodząc do mertitum - jakie są wasze wrażenia po obejrzeniu pierwszego odcinka z nowej serii
TWD?
emo, wyluzuj, ja Cię wcale nie wyzywam i cieszy mnie, że wciąż pamiętasz jak Cię chwaliłem. Zaś moje słownictwo jest adekwatne do debilnych ataków nieświadomych użytkowników, którzy nie mają pojęcia czym jest tzw trolling. Czy wyraziłem się w miarę dostatecznie jasno?
Mnie zawsze bawiło wszechobecne rozumowanie "bohater nie zrobił tak, jak ja bym zrobił (taa, na pewno jestem w stanie przewidzieć swoje zachowanie w obliczu apokalipsy zombie), więc jest ułomny".
Jak zwykle fajnie czyta się Twoje wrażenia;) Dzięki wielkie.
Co do "disneyowatości " i szczęścia głównych bohaterów (cudowne zbiegi okoliczności) -to konsekwencja nie zabijania lubianych postaci. W końcu to nie GoT. Można się spierać czy jest to ok, czy urąga realizmowi serialu czy nie. Ale jak dla mnie pozostaje w porządku. Rodzinka żyje i ma się dobrze;)
Lepiej bym tego nie ujęła. Twoja wypowiedź jest odzwierciedleniem tego co ja myślę na ten temat.
Mam identyczne zdanie zarówno jeżeli chodzi o te cudowne zbiegi okoliczności jak i o Carol. No po prostu nie mogę znieść tej baby z miną wiecznie skrzywdzonej sieroty, dlatego jestem tak wkurzona, że to akurat ona musiała być ,,wybawicielką''. A ta scena z Darylem.. dżizys. Mam nadzieję, że szybko zginie, choć znając moje szczęście jeszcze długo z nią zabawimy. Jeszcze KORL mógłby zginąć i by było cacy, ale wiem, że to się nigdy nie stanie (niestety).
Pomimo paru rzeczy, które mi się nie podobały, odcinek uważam za bardzo dobry.
No widzisz. Ty nie lubisz Carol, a ja nie cierpię Beth. Dla mnie jest to jakaś wyidealizowana laleczka, która nie powinna już żyć. Carol z kolei w moim odczuciu się rozwinęła i jest moją ulubienicą. A shipowi Daryl i Carol kibicuję od początku. Para w której jest tyle napięcia i jednocześnie dojrzewa powoli. Każdy ma swój gust.
No to przynajmniej jedno nas łączy. Tak czy siak, jakakolwiek kobieta lepsza od Lori... Czemu tak Carol nie lubisz? Ja uważam, że poza Rickiem i Mich jest to postać, która najbardziej się zmieniła..
P.S. pewnie wszyscy kochają Michonne? Ja też ją lubię, ale bez przesady :D Nie tylko jedna postać potrafi być ciekawa.
Ja z TWD lubię tylko Ricka, Carla i ostatnio Michonne. Kiedyś jeszcze wielce lubiłam Hersha i Merla.
Lori nie znosiłam do 3 sezonu. Kiedy zniknął trójkącik miłosny, Lori zaistniała wreszcie jako bohaterka apokalipsy, a nie oderwana od rzeczywistości Zdesperowana Kura Domowa, kobita zyskała.
Karolcia budzi moją agresję i odrazę. Chociaż jeszcze nie osiągnęła poziomu Andrei :D
Ja nie cierpię Ricka. To jest dopiero dla mnie postać niestabilna emocjonalnie, taki przywódca, który sam nie do końca wie, czego chce. Powoli chyba zaczyna się w moich oczach rehabilitować, ale nie wiem czy kiedykolwiek się do niego przekonam... Kobita go zdradziła, potem umarła przy porodzie, a on zaczął uprawiać pomidorki :D Wiem, że każdy radzi sobie na swój sposób, no ale...
A dlaczego Ciebie denerwuje Karol?
Ogólnie odcinek bardzo na plus, oprócz akcji z petardą:D Raczej wątpię aby cały sezon trzymał taki poziom. Czekam jednak na kolejne odcinki.
Akcja z petardą była mistrzowska :) Oglądając ją miałem myśl w głowie "Fu*ck logic! Enjoy TWD!" :D
Jak ten epizod bardziej się rozpowszechni, to magicznie latająca petarda Carol ma szansę zdetronizować shotguna Herszela z infinity ammo pod względem logiczności ;)
Właściwie po co jej ta petarda była, czy ona nie wie, że wystarczy strzelić w dowolny pojemnik z gazem/paliwem i już wybucha? Nie widziała żadnego filmu z hollywood? :D
Btw to strategiczne umiejscowienie wielkiej beki gazu pod siatką - brawo Termity xD
czy pochwała "brawo Termity xD" jest oficjalnym stanowiskiem Ministreu goWOW!ermentu ds. logiczności? :]
Kolejna "prawda absolutna którą wynosisz z kina":
Możesz podnieść broń, z której ktoś strzelał przez kilkanaście sekund. Zawsze będą tam naboje, aby zabić najbliższego przeciwnika, a nawet kilku. W strzelbach i pistoletach czasem tej amunicji nie ma. :D
Haha Rick ma "Aurę Szeryfa" - automatyczne powiększenie magazynka o 25% i respawn amunicji w każdej podniesionej broni :D
Odrobina logiki w tym jednak była, bo np. w większości takich akcji w filmach np. w Casino Royale pojemniki z gazem wybuchają pod wpływem kilku strzałów z pistoletu ;).
W sumie lepsza petarda niż zbiornik wybuchający po prostu od trafienia pociskiem jak w bondach itepe. ;)
Pytanie o blondasa z czwartego sezonu:
Pamiętacie odcinek w którym RYYYK pożegnał się z Carol i pogonił ją z ekipy?
Wcześniej spotkali parkę, laskę i chłopaka, blondasa, z wybitym barkiem.
Pytanie brzmi - czy nie był to chłopak, który pierwszy stracił życie przy podrzynaniu gardeł?
Skojarzyłem to dopiero w momencie, w którym Carol znalazła zegarek RYYKA, leżący
wśród rzeczy zabranych turystom odwiedzającym Terminus.
To się chłopak nam nagrał, nie ma co :D
ZMARNOWANY POTENCJAUUUU!!!! SKANDALEU! :D
Ciekawe też kim był zarośnięty wariat z kontenera.
Btw widzieliście, że oni kroili na stole tego Alexa co zginął w finale 4 sezonu?? Jedzą nawet swoich, masakra!
Scena z wariatem była niezła - widać było że Glenn się wściekł sam na siebie, że naraził grupę dla jakiegoś odszczepieńca.
A co do jedzenia Alexa to.... nic nie może się zmarnować! :D
Alex był typem, który przywłaszczył sobie zegarek Glenna w finale 4. sezonu - widząc go RYYK uświadomił sobie, że Terminus nie jest bezpiecznym miejscem. Użył chłopaka jako żywej tarczy ale Garhet się tym nie przejął i zastrzelił swojego kolegę z zimną krwią.
Racja, wypadło mi z głowy. Jestem coraz bliżej decyzji powtórzenia serialu od pierwszego sezonu, biorąc pod uwagę, że zaczęło się to wszystko 4 lata temu.
Skoro Pieseu odpowiedział to nie będę się powtarzał. Ja sobie ostatnio odświeżyłem 1 sezon i najbardziej mnie uderzyło zachowanie Daryla - wtedy był z niego taki aspołeczny gówniarz rzucający w ludzi wiewiórkami :D
Mi się właśnie taki najbardziej podobał. A nie takie ciepłe kluchy.. i ta scena z Carol, dżizys.
A tak btw. to modlę się, żeby obcięli mu te kudły :P
Nie wiem, czy postaci poza kryjówkami dbają jakoś o higienę ale z takimi włosami niemytymi od iluś tam dni powinien się zadrapać na śmierć xD A może to aura anty-zombiacka.
Haha, ja rozumiem, że musi takie mieć, bo przecież nie pójdzie do fryzjera :D Tylko nie mogę już patrzeć na te kudły, które zasłaniają mu połowę twarzy. Wygląda w nich bardzo niekorzystnie i strasznie staro. Ktoś mógłby w końcu znaleźć jakieś nożyczki ^^ A jakby jeszcze tymi nożyczkami pozbył się Carla to by było idealnie hłehłehłe.
Może włosy sprawiają wrażenie, że on mniej widzi, gdy tak naprawdę widzi wszystko, taka zmyłka. Po śmierci Gubernatora nie ma już dla mnie postaci na tyle irytujących, by życzyć im nożyczkowego zgonu, są co najwyżej obojętne, których śmierć nie wywołała by we mnie zbyt wielu emocji, m.in. Beth, Tyreese.
Nie sądzę, żeby włosy Daryl'a grały swoją rolę w serialu, ale nie zagłębiajmy się w to :P
A dla mnie zostały 2 osoby do odstrzału - Carol i Carl. Są to dla mnie dwie najbardziej irytujące postaci, ale zdaje sobie sprawę, że nie ma szans na ich jak najszybsze ukatrupienie. Carl nie zginie nigdy, ale jeszcze mam nadzieję, że Carol kopnie w kalendarz :P
Co do Beth i Tyreese, fakt, mi też są obojętni. Swoją drogą to jestem bardzo ciekawa co się wydarzyło z Beth.
Dzięki za przypomnienie, wiedziałam, że widziałam już gdzieś tę gębę, ale nie mogłam skojarzyć z którego odcinka.
Scenarzyści głowili się i głowili długimi tygodniami, jak by tu zrobić, żeby grupa Ricka wydostała się bez najmniejszego zadrapania z tego wagonu i z Terminusa. Związani, otoczeni ludźmi z bronią, przeznaczeni na steki... chyba trochę przesadziliśmy ze stopniem trudności.
Ale że zarabiają grubą forsę na tym, żeby story ciągnęło się w nieskończoność, to wymyślić musieli, więc wymyślili. Kto może ich uratować? Jedyni, którzy nie są w wagonie. Carolka, Tajris i Bef. Bef jest aktualnie zajęta czym innym, Tajris zbyt miękki i zajmuje się dzieckiem, więc zostaje Carolka, którą zresztą pozorowaliśmy przez dłuższy czas na badassa. Tylko skąd ona miałaby się w ogóle dowiedzieć, co się dzieje w Terminusie? Spotka jednego od nich, stojącego sobie samotnie w środku lasu i chwalącego się przez radyjko jak to fajnie się zarzyna ludzi. Tak, to będzie dobre. Potem Carolka przejdzie w rambo mode, zrobi bombę z kredy, błota i kory, detonator z pilota od telewizora... nie, nie, to zbyt skomplikowane, pierdyknie petardę w zbiornik z gazem. Ludzie w terminusie zajęli się wszystkim, tylko jakoś niespecjalnie im się chciało zakryć jakimś kawałkiem blachy albo drewnianą altaneczką swój zbiornik z gazem, wielki, biały i krzyczący: wysadź mnie wrogu Terminusa!
No i oczywiście Rick przemyci w nogawce ostry kawałek czegoś tam, taki wielki że ledwo się mieści w dłoni. Ludzie Terminusa wszystko mają dokładnie zaplanowane, tylko jakoś szkoda im 10 sekund na obmacanie swojego bydła. No a potem to już łatwizna, skąd wziąć broń? Idzie pięć osób z giwerami, szósty z tyłu gapi się na ich zadki zamiast ubezpieczać tyły i rozglądać się na boki. Comando Terminusa. Nic dziwnego, że w tym serialu czasem szwendacz potrafi z zaskoczenia wyskoczyć na człowieka, skoro nikt oprócz grupy Ricka w ogóle się nie rozgląda.
Tego zamachiwania się na łeb Glenna nawet nie chce się komentować.
Całe miejsce rozwalone w 5 minut, nikt z grupy nie ucierpiał ani troszeczkę. Większość przesiedziała po prostu w wagonie, ta cała Tara to się chyba tylko raz odezwała mówiąc coś w stylu "przyjdą po nas". Trochę mało tego dramatu, bycia w potrzasku itd. Wcześniej mieliśmy połowę sezonu poświęconą na łażenie po torach, teraz dostaliśmy dwie rozmowy w wagonie w oczekiwaniu na bycie przerobionym na stejki.
Ech.