Drugi temat w którym można opisywać swoje wrażenia z serialu.
Koniec sezonu podsumował kilka wątków. Oczywiście nie wszystkie, coś musi zostać na drugi. Nawet te, które nie zostały definitywnie rozwiązane, zakończyły się jakimś ważnym wydarzeniem. Tak jak piszesz, wyszło na jaw czyim synem jest Ali Kemal, Wasili dowiedział się prawdy o Cevdecie. Dodatkowo, Tevfik został zdemaskowany, Azize dowiedziała się o misji Cevdeta (całe szczęście, że miało to miejsce w tym sezonie, więcej bym tego przeciągania nie wytrzymała), Wasili zginął, Ali Kemal zaakceptował matkę i brata, Cevdet wysadził grecki sztab, Tevfika spotkała przykra niespodzianka, Hamiltona aresztowano.
Twierdzisz, że wydanie za mąż Hilal i Yildiz jest ważnym wątkiem, który trzeba rozwiązać? ;-) To nie jest przedstawiane jako cel główny, choć w przypadku Yildiz ta kwestia jest poruszana. O Hilal nikt nawet nie wspomina w tym kontekście, jest chyba trochę za młoda. Jeżeli któraś z nich lub obie wyjdą za mąż, będzie to czymś w rodzaju dodatku. W przypadku Hilal i Leona to może być ważne wydarzenie, bo zakładam, że ich ewentualny ślub będzie przedstawiany jako coś symbolicznego w kontekście całej tej historii i wojny.
Na pewno scenarzyści pozostawili te wątki otwarte mając nadzieję na drugi sezon. Choć z drugiej strony można by rzec, że serial mógłby się też zakończyć w ten sposób. Byłaby to wtedy opowieść o bohaterze, który dla ojczyzny poświecił życie i rodzinę oraz o dwóch nieszczęśliwych i nie mogących się spełnić w tamtych czasach miłościach - HiLeon i YilAli.
O ile Hilal i Leonowi kibicowałam, bo tworzą uroczą parę, choć ich miłość czekałaby trudna przyszłość pełna wyrzeczeń zapewne ze strony Leona. To w kwesti Yildiz i Alego Kemala mam mieszane uczucia. Jest pewien niesmak, że byli wychowywani jako rodzeństwo ale do przejścia. Tylko dla mnie problemem było to, że w ich relacjach wystąpił już pod koniec serialu nagły zwrot akcji. Mam tu na myśli pewna niekonsekwencje scenarzystow. Yildiz świadoma uczucia "brata" miałam wrażenie wykorzystywała je do swoich celów i nieco się nim bawiła. Owszem, niepokoiła się o Alego ale bardzo szybko przeszła do zauroczenia Leonem, rezydencja i życiem w wygodach. Nagle pod koniec sezonu pierwszego raptem po dwóch rozmowach z Alim odnalazła się i stwierdziła, że kocha go od dawna a wszystko co zrobiła (cała sprawa z Leonem, z Grekami) to wynik zagubienia. Nie wiem, oglądałam większa cześć serialu w TVP, być może wycięli jakieś ważne sceny między tą dwójka..ale i tak wątek wydaje się być nieprzemyślany i grubymi nićmi szyty.
Wydaję mi się, że wycięto dość dużo ich wspólnych scen, m.in. po tym jak Ali Kemal dowiaduje się o potencjalnym ślubie Yildiz i Leona, przychodzi do niej i próbuje ją od tego odwieść powołując się na uczucia do niej, jednak ona mówi mu, że już za późno (i chyba jeszcze to, że nie wybaczy mu tego, że zmusił ją do ślubu z Samim). Na pewno też było więcej scen w oryginale wskazujących na romantyczny podtekst ich relacji.
Osobiście nie jestem przekonana do ich związku z powodu tego, że wychowywali się jako rodzeństwo, ale nie tylko dlatego. To relacja oparta na robieniu przykrości sobie nawzajem, a także wykorzystywaniu innych do tego celu (Eleni, Leona).
Mówisz o scenie po śmierci Wasiliego czy o braku pożegnania gdy Leon wyjeżdżał? Jeżeli o pierwszej, to kompletnie się nie zgadzam, jeżeli o drugiej to wydaję mi się, że jest to neutralna scena pod tym względem a scenarzyści mieli kompletnie inne intencje niż wielu tutaj to odbiera.
Przeczytałam Twój inny post i nie wiem co masz na myśli mówiąc, że nie okazała odrobiny taktu - złożyła kondolencje, starała się pocieszyć Leona, powiedziała, że się nie cieszy z powodu tego co się stało. Chodzi o to, że delikatnie napomknęła, że "nie wróci to życia tym, których zabił"? Nie jest to nieokazaniem taktu, bo Wasili dopuścił się zwykłej rzezi na bezbronnych ludziach. Nie mówienie prawdy w tym temacie jest jakimś niezrozumiałym cackaniem się, a to, że był ojcem Leona nic tu nie zmienia (sam zainteresowany o tym wiedział, nie ukrywał tego i tępił zachowania ojca). Co Wy jesteście tacy przewrażliwieni na tym punkcie? ;-) A tak przy okazji - ekstremalny przykład - powiedzmy, że Polka zadaje się z synem... takiego Hitlera (wiem, że nasza sytuacja z Niemcami była inna niż Turcji z Grecją, Wasili nie był aż tak pokręcony, a Hitler chyba nie miał w tym czasie dorosłych dzieci). Syn Hitlera po śmierci ojca pyta się dziewczynę czy się cieszy z tego, ona powiedziałaby, że nie, ale nie wróci to życia zabitym z jego rozkazu. Pomyślałabyś, że to nietakt czy wręcz miłosierdzie?
Uważam, że powinna w tym momencie poprzestać na "nie". Tak, o tej scenie pisałam. To nie jest "cackanie", to jest odłożenie tematu na później, kiedy będzie mniej bolało. Sama się denerwowałaś, że Leon przyszedł do Alego i nie rozumiał, że tamten potrzebuje czasu a tutaj nie widzisz nic niewłaściwego. Przykład nie na miejscu też z tego powodu, że żadna Polka nie dostałaby się do takowego syna, Wasilij to generał jakich wiele a nie dowódca całego narodu greckiego.
Nie denerwowałam się z powodu zachowania Leona, raczej mnie zdziwiło i było wręcz niezgodne z jego charakterem, aczkolwiek każdy ma jakieś dziwactwa więc i to przejdzie. Zauważ też, że Leon od początku zamierzał wdać się w bójkę z Alim Kemalem - twierdził, że zapłaci on za to, co się stało z jego ojcem - co było absurdalne, bo jego brat nie był tu niczego winien.
Porównujesz zdarzenia z innej kategorii, o kompletnie innym znaczeniu i konsekwencjach. W jednej sytuacji Leon nie dał bratu czasu, prowokował go (tak, on też; robił to, żeby mieć pretekst do uczynienia tego co chciał od początku zrobić), obrażał (z wzajemnością) mimo, że nie był on w tej sprawie winny i w końcu go pobił. W drugiej sytuacji Leon oznajmił Hilal, że nie musi kryć radości z powodu tego co się stało, ponieważ umarł człowiek którego nienawidziła (więc Hilal nie wyskoczyła z tym jak filip z konopi) i po jego nastawieniu i tonie wypowiedzi można było stwierdzić, że nie chce teraz słuchać farmazonów i owijania w bawełnę. Więc Hilal aksamitnym wręcz tonem, odpowiedziała, że nie, ale to nie zwróci życia tym których rozkazał zabić - czyli całkowicie wyjaśniła swój pogląd na ten temat, a Leon dostaje odpowiedź na swoje stwierdzenie, które było zachętą dla niej by wyraziła to zdanie. Gdyby skończyła na "nie" odpowiedź byłaby w pewien sposób niekompletna i przez to nieszczera, to "ale" jest potrzebne żeby uwiarygodnić odpowiedź, bo przecież Hilal kochać Wasiliego nie może, a nie cieszyć się z jego śmierci już tak. Leon nie został przez Hilal ani obrażony, ani sprowokowany (jak Ali Kemal przez Leona), a ona sama taktownie odpowiedziała na pytanie o... zbrodniarzu wojennym, który w dodatku przy okazji wykonał zbrodnię na członkach jej narodu, nie mówiąc nic o personalnych krzywdach (m.in. dwukrotnie z jego inicjatywy była osadzona w więzieniu czekając na wyrok śmierci, jeden raz z prawie całą rodziną). Kompletnie inne sytuacje. Leon i Ali Kemal byli skonfliktowani, Hilal z Leonem nie - powiedziała tylko co myślała w pewnej kwestii i nie było to nic oburzającego.
Gdyby to był świat rzeczywisty, a nie fikcja, to Turczynka prawdopodobnie też by nie miała dostępu do syna greckiego generała. Wasili nie jest generałem jakich wielu - takim to jest co najwyżej Cevdet, ten pierwszy zapewne posiada stopień generała-porucznika, jest dowódcą wojsk okupacyjnych. Zresztą wymieniłaś dwa kolejne czynniki (oprócz tych które ja podałam), które sprawiają, że nie jest to sytuacja kropka w kropkę taka sama (choć ten pierwszy do mnie nie przemawia, oceniamy fikcyjne zdarzenia i w takich taka sytuacja jest możliwa). Jednak moim zdaniem to wszystko nie zmienia porównywalności przykładu, nie dotyka jego sedna. Nawet jak uważasz, że są to sytuacje kompletnie inne (ja tak nie uważam), jestem ciekawa jak oceniłabyś sytuację z mojego przykładu.
Hitler miał ochronę, Wasilija nie trudno by było tak naprawdę zaatakować. a dlaczego Leon nie miał prawa obwiniać Alego Kemala za śmierć ojca? W momencie, w którym dowiaduje się, że ojciec stracił życie, bo uratował syna, który ma to jego poświęcenie gdzieś, kiedy dla niego tego nie zrobił, wezbrał w nim taki żal, zrozumiały żal, że byłoby dziwne, żeby nie wybuchł, widząc bezczelną twarzyczkę Alego Kemala. W takich sytuacjach zawsze szuka się winnych, Ali Kemal był oczywistym wyborem. Wasilij poświęcił się dla, z punktu relacji rzeczywiście łączących postaci, obcego człowieka a dla syna, który był przy nim 20 lat nie był w stanie tego zrobić.
"Hitler miał ochronę, Wasilija nie trudno by było tak naprawdę zaatakować. " Nie rozumiem związku z tematem, a poza tym, cokolwiek masz na myśli, prawdziwa postać dowódcy greckich wojsk prawdopodobnie też miałaby ochronę, nie byłoby go łatwo ukatrupić, tak samo fikcyjna postać Hitlera jest ukatrupiana czasem łatwiej niż mogłoby się to wydawać ;-) Chodziło mi o to, że gdyby sytuacja była podobna, syn Hitlera (czy tam ważnego niemieckiego generała, który dopuścił się zbrodni wojennych, wszystko jedno) i Polka byliby razem i ojciec tego chłopaka zakończył swój żywot, oceniłabyś takie same słowa odpowiedniczki Hilal jako zachowanie pozytywne, neutralne czy negatywne?
"a dlaczego Leon nie miał prawa obwiniać Alego Kemala za śmierć ojca?" Bo... nie miał na nią wpływu, nie przyłożył do niej ręki nawet w najmniejszym stopniu?
Leon zaprzysiągł rozliczenie się z Alim Kemalem przed tym jak w ogóle go pierwszy raz po tym zdarzeniu zobaczył - nie wiedział jaki on ma do tego stosunek, jednak nietrudno było się domyśleć, że nagle nie zacznie mówić o swoim biologicznym ojcu w samych superlatywach. Nie jest to też powód by obwiniać go za śmierć ojca, bo winny jej nie jest. Zirytowanie Leona na podejście brata do tematu jest całkiem inną kwestią.
Tak naprawdę to Wasili nie zamierzał tu dokonywać wielkiego poświęcenia, chyba, że żyć tych biednych niewinnych greckich żołnierzy, których ma gdzieś, a nad którymi matki i ojcowie też będą rozpaczać ;-) To miała być niemal bezstresowa akcja odbicia, która jednak skończyła się w nieplanowany sposób. To nie jest tak, że Wasili zjawił tam się z zamiarem oddawania życia za kogokolwiek, to wyszło przypadkiem. Weronika twierdzi, że Wasili "poświęciłby się" (no załóżmy, że to jednak było poświęcenie) również dla Leona i myślę, że gdyby była to sytuacja typu - albo giniesz ty albo twój syn, to Wasili wskazałby na siebie. Jest jednak dla niego cenniejsza wartość niż jego życie - wojsko, zwycięstwo nad Turkami itd. i w tym temacie występowały opory, jednak i tutaj ostatecznie zdecydował się wycofać wojska z powodu szantażu wykonywanego przez Eszrefa, czy uwolnić Leona gdy był skazany za zdradę (w tym przypadku ciężko ocenić zachowanie Wasiliego, bo scenarzyści nie byli na tyle łaskawi by wyjaśnić o co tu naprawdę chodzi i co właściwie generał jest w stanie zdziałać).
Dla mnie to porównanie nie ma racji bytu, bo skala zbrodni jest nieporownywalna. Gdybanie jakby było w rzeczywistości a jak jest w serialu też nie ma sensu.
Ali Kemal nie dokonał wyboru za Wasilija, nie prosił o to itd., ale w oczach Leona gdyby nie on, ojciec by żył. Poza tym to nie jest poświęcenie typu osloniecie własną piersią, tylko stracenie za zdradę, bez szans na rehabilitację. Pewnie Leonowi łatwiej byłoby to przełknąć gdyby ojciec poświęcił się za brata, który byłby dobrym, uczciwym i jakkolwiek głupio to zabrzmi wartym oddania życia chłopakiem, a nie takim Ali Kemalem. Stwierdzenie, że Wasilij nie wiedział jak to się może skończyć wskazywało na jakąś potworna naiwność generała. Skoro Yildiz powinna była przewidywać skutki donosi, Eftalia plany Hamiltona to i ileż bardziej tyle starszy i bogatszy w doświadczenie życiowe Wasilij? Leon żył raczej w przeświadczeniu, że dla niego by ojciec tego nie zrobil, w końcu jak on zdradził, to pomógł mu uciec, bo zgodził się szpiegowac a nie z samej miłości ojcowski a takiego Alego Kemala, wroga ojczyzny uwolnił ot tak, bo okazał się jego synem, choć nie widział go od 20 lat a Leona miał przez te lata przy sobie i mimo wszystko był gotów oddać go w ręce katow.
Nie odpowiedziałaś na pytanie, jednak z Twoich wypowiedzi wnioskuję, że dziewczynę z mojego przykładu oceniłabyś inaczej. To, że skala zbrodni jest nieporównywalna nie ma znaczenia, bo twierdzisz, że chodzi Ci o nieokazanie Leonowi odpowiedniego zrozumienia czy nie dania mu odpowiedniego czasu przez Hilal, a nie o samą krytykę Wasiliego. Przecież ten chłopak z przykładu też by cierpiał i był smutny z tego powodu, ale to jednak nie miałoby znaczenia, bo znaczenie ma czy ofiary jego ojca liczone są w setkach, tysiącach czy milionach? Nie rozumiem, sytuacja pod względem cierpienia chłopaka i wrażliwości dziewczyny wobec niego samego jest taka sama w moim przykładzie, jak i serialu. A wystarczyło zmienić Wasiliego na znienawidzonego przez nas Hitlera/ niemieckiego generała by inaczej ocenić sytuację.
"ale w oczach Leona gdyby nie on, ojciec by żył" To nie zmienia sytuacji - Ali Kemal nie jest za to odpowiedzialny i jeżeli Leon twierdzi inaczej to jest to głupota. Jeżeli coś innego mu się wydawało, to tylko mu się wydawało. Znowu, to, że rzekomo Leon lepiej przyjąłby sytuację gdyby jego bratem okazała się osoba, którą ocenia pozytywnie/neutralnie, to już jego wewnętrzna rozterka i nie ma to wpływu na to, że podał idiotyczny powód na zemszczenie się na bracie. Mógł, jak wspominam w innej wypowiedzi, po prostu przywalić mu z powodu tego, że go nie lubi i nie jest zadowolony z tego, że jest jego bratem ;-)
"Stwierdzenie, że Wasilij nie wiedział jak to się może skończyć wskazywało na jakąś potworna naiwność generała." Ale nic nie wskazywało na to, że uważa poniesienie za to kary za coś bardzo prawdopodobnego. Wykonał akcję, uśmiechnął się z zadowoleniem i mina mu zrzedła kiedy pojawił się Cevdet z obstawą. Wasili ryzykował, ale nie miał w zamiarze się poświęcać. Zresztą jak mówimy o naiwności generała, to przypomnijmy sobie ile raz dał się zrobić przez Cevdeta w balona.
Yildiz powinna przewidzieć skutki, ale tego nie zrobiła i w serialu było to tak przedstawione, nie ważne czy jest to dla widza wiarygodne czy nie. Eftalia nie ewakuowała się bo było to wygodne dla scenarzystów.
Jeżeli Leon uważa, że ojciec nie poświęciłby się dla niego, to niech ma pretensje do nieżyjącego już ojca, a nie Alego Kemala, który nie jest stroną odpowiedzialną za czyny Wasiliego. Ta cała sytuacja z ucieczką z wiezienia była tak niejasna, że ciężko mi ją oceniać. Równie dobrze można powiedzieć, że Wasili zmusił Leona do szpiegowania, bo chciał żeby ten zreflektował się w oczach armii i mógł spokojnie wrócić do domu - nie byłoby to kłamstwem, a w miarę racjonalnym wyjaśnieniem tej całej nieracjonalnej i niewytłumaczonej przez scenarzystów sytuacji.
Myślę, że syn Hitlera nienawidziłby ojca i nie żałował go i sytuacja byłaby inna. Myślę, że decyzja o tak trudnym związku zobowiązuje do ustępstw i ostrożności obie strony, a jeśli chodzi o Hileon, tylko Leon coś traci cały czas. Myślę, że w obu sytuacjach najlepsze słowa to byłyby "Nie. I nie jestem w stanie rozmawiać na ten temat."
Nie jest to głupota, naturalne jest szukanie winnego, namacalnego winnego, z którym można by się zmierzyć. To jaki jest Ali Kemal jest problemem niestety.
Jeśli chodzi o Eftalię to cała jej relacja z Tevfikiem była pozbawiona racjonalnego myślenia, nie chodzi tylko o to, że nie uciekła przed Charlesem.
Niemniej jednak Ali Kemal otrzymał pomoc "za nic" a Leonowi ojciec zagroził śmiercią ukochanej. Poczucie niesprawiedliwości jest więcej niż oczywiste.
Tak naprawdę to Leon powinien na takiej zasadzie nienawidzić i nie żałować Wasiliego - traktował go oschle; nie okazywał miłości; sam Leon uważał, że bez mrugnięcia okiem go poświęci; odzywał się do niego w sporej mierze jak do obcego człowieka (tłumaczenie naszej emisji chyba nie do końca to oddaje); kazał rozstrzelać żołnierzy, którzy sprzeciwili się zaatakowaniu cywilów i przedśmiertnie ich dodatkowo oczernił, zrzucił na nich coś czego nie zrobili, kazał synowi przeprowadzić ową egzekucję mimo świadomości, że w wśród tej grupki jest jego przyjaciel; kpił z dobrego serca Leona, gdy podejrzewał go o pomoc w ucieczce Andreasowi; miał pretensję do niego o nadużycie alkoholu po tym jak Leon był zmuszony wydać rozkaz rozstrzelenia swojego przyjaciela a także innych żołnierzy o wątpliwej moralnie winie; zakpił z niego w tej sprawie ponownie (a może to było najpierw) mówiąc coś w stylu "mam nadzieję, że ten Andreas też nie jest twoim przyjacielem i nie zrobisz mi znów wstydu"; nie był zbyt przyjemny w kontakcie z synem kiedy go złapali i zamknęli w więzieniu; szantażował go śmiercią ukochanej; wydał rozkaz wymordowania osady bez większego powodu, raczej dla zemsty; zlecił synowi wykonanie egzekucji ukochanej i jej rodziny. Wszystkiego pewnie nie wymieniłam, ale i tak widać, że Leon nie miał wielu powodów, by darzyć swojego ojca sympatią jako ojca i jako człowieka ogółem. Wasili miał też lepszą stronę, ale Leon rzadko ją osobiście widział, a wielu rzeczy nie był też świadom i ich nie rozumiał. Jeżeli chodzi o Hitlera to jego potencjalny syn nie miałby powodów by go lubić jako człowieka, ale jako ojca... kto wie, Hitler mógł się odnosić dobrze do swojego potomstwa, tak jak podobno odnosił się z miłosierdziem do zwierzątek. Zło ma różne oblicza ;-) Hilal też nie ma specjalnych przesłanek, by sądzić, że jej krytyka Wasiliego będzie przez Leona źle widziana, bo ten zapewne według niej nie ma specjalnych powodów, żeby lubić swojego ojca. Zresztą, tutaj tak naprawdę nawet go nie skrytykowała, a Leon z pewnością nie uznał jej słów za nieodpowiednie.
Te zamienne słowa, które podajesz moim zdaniem brzmią oschle i zbyt srogo. To co powiedziała Hilal było dla mnie ok. Kwestia gustu ;-)
"Myślę, że decyzja o tak trudnym związku zobowiązuje do ustępstw i ostrożności obie strony, a jeśli chodzi o Hileon, tylko Leon coś traci cały czas." To, że Leon jest lepszą częścią tego związku ogółem to temat na osobną dyskusję ;-) Moim zdaniem nie postąpiła tutaj źle i nawet nie spodziewałam się tego, że ktoś może to źle ocenić.
Jeżeli chodzi o Eftalię i jej relację z Tevfikiem to jest to coś na zasadzie zespołu maltretowanej żony - jej zachowanie jest irracjonalne, ale w zasadzie bazujące na ułomnościach ludzkiego postrzegania i wiarygodne.
Leon ma prawo czuć się pokrzywdzony, a sytuacja z jego punktu widzenia wygląda na nawet gorszą niż w rzeczywistości jest. Jednak akurat wybrał do wyżywania się osobę niedecyzyjną ;-)
Leon nie miał powodów, żeby kochać ojca, zgadzam się, jednak chodziło mi bardziej o skalę przestępstw. Syn Hitlera, nawet gdyby był wspaniałym ojcem nie mógłby go nie nienawidzić, bo miał na sumieniu miliony ludzi a Wasilij jednak tyle co każdy przeciętny dowódca, jak choćby Esref, którego nikt aż tak jak Wasilija nie "zjeżdża", chociaż zasługuje na dokładnie taką samą ocenę.
Jak dla mnie nie ma już większej różnicy pomiędzy wymordowaniem setki czy tysiąca ludzi a miliona. Moralność tak samo spaczona, tylko większy zakres działania. Ocena osoby, jakby patrzeć tylko przez ten pryzmat, taka sama.
Jeżeli potencjalny syn Hitlera byłby przez niego dobrze traktowany, to nadal mógłby go kochać, nawet jak z punktu widzenia osoby trzeciej może wydawać się to niewłaściwe.
Też uważam, że Eszref był potraktowany zbyt lajtowo. Niby były jakieś znaki, że to co zrobił nie było zbyt dobre, ale tak naprawdę jakiegoś wielkiego przejęcia nie było. Cevdet jak o tym się dowiedział to rzucił niechętne spojrzenie, puścił uwagę o tym jak o ironio kiedyś paliliśmy ich wsie a oni teraz palą nasze i temat się zakończył, a Eszref to w zasadzie spoko gość i godny naśladowania patriota. Gdy Wasili zrobił coś takiego, to Cevdet uznał to za najgorszą możliwą zbrodnię i przysiągł, że Grecy za nią zapłacą.
Zwróciłam na to uwagę już po śmierci Wasilija, gdzie nie potrafiła okazać odrobiny taktu, nie mówiąc już o uczuciach, które rzekomo żywi i najeżdżała na Wasilija, tak jakby Leon nie miał prawa do żałoby, bez względu na to jaki ten ojciec by nie był.
Bardzo ciekawie to opisałeś. Jestem ciekawa jakie twoim zdaniem wady ma Cevdet, bo jak zauważyłeś jest on postacią ocenianą przez większość, jeśli nie prawie wszystkich raczej pozytywnie.
Co prawda Twojej pytanie nie było skierowane do mnie, ale i tak udzielę na nie odpowiedzi. Otóż, u Cevdeta najbardziej przeszkadza mi jego brutalność, ten gniew, w który nagle wpada i potrafi nawet szarpać lub dusić Azize.
Ja też tylko za to samo, nie lubię trochę Cevdeta. Po prostu, za to, że kilka razy źle traktował żonę ( lub byłą żonę). Za tę przemoc wobec kobiety, chociaż to było sporadycznie.
Jutro wreszcie odcinek , w którym Yildiz będzie chciała wydać Leona za pieniądze.
Znalazłam takie streszczenie jutrzejszego odcinka :
Charles Hamilton odwiedza w szpitalu Saliha i próbuje otruć chłopca. Dzięki spiskowi Cevdeta i Azize mieszkańcy Izmiru dowiadują się, jaką rolę pełnił Tevfik w likwidacji osady. Zdesperowany mężczyzna porywa Azize i ucieka. Yildiz postanawia donieść na Leona w zamian za zapłatę.
Kiedy Cevdet dusił Azize? Przypomina mi się, że taka sytuacja miała miejsce pod koniec sezonu, jednak było to aktorstwo, za które Cevdet dostał brawa od Wasiliego ;-) Wątpię, żeby Azize faktycznie wtedy ucierpiała, zdawała sobie też sprawę z tego o co chodzi. Innego podduszania nie jestem w stanie sobie na tę chwilę przypomnieć.
Dusił ją w celi, gdy została aresztowana, ale w którymś z wcześniejszych odcinków.
Na samym początku, gdy Azize i Ali Kemal zostali aresztowani po tym jak Ali Kemal wywinął się od egzekucji z rąk samego Cevdeta? Nie pamiętam innej sytuacji, w której Azize była w areszcie i duszenia też nie pamiętam. Chyba sprawdzę to z ciekawości ;-)
Jeżeli chodzi o Cevdeta i jego wady, to irytujące jest to, że tak gnoi Azize za to, że zdecydowała się na ślub z Tevfikiem. Kilka scen związanych z tym tematem nie pojawiło się w okrojonej wersji. Kobieta 7 lat czekała aż wróci do rodziny żyjąc jak wdowa. Jak w końcu wrócił, okazało się, że się "zmienił", dalej żyła w samotności, dodatkowo znosząc przykrości od swojego męża. Później Cevdet, po tym jak dał jej nadzieję, przyszedł do domu i się z nią rozwiódł, nie okazując żadnej delikatności w sposobie w jaki to zrobił. Po tym wszystkim ma pretensje do swojej żony, że zdecydowała się na ślub z innym. Chyba powinien zdawać sobie sprawę, że jest to dość bezczelne z jego strony.
Nie zgadzam się z tym, co napisałaś. Cevdet miał misję do wykonania i miał na barkach ciężki krzyż. Nie chciał obarczać Azize i nic jej nie powiedział. Może nie był dla niej zbyt delikatny, ale tego wymagała sytuacja. Działał na zlecenie Esrefa Paszy i nie zauważyłam, żeby to było bezczelne z jego strony. A jak ona zareagowała, gdy ją pocałował ? Dała mu w mordę !!! Już nie wiem, kto kogo gorzej traktował, ale moim zdaniem to Azize była bardziej bezczelna wobec niego, za wyjątkiem sceny rozwodu.
Nie powiedział Azize o misji ze względów bezpieczeństwa a nie na to, że nie chciał jej obarczać ciężarem. Chyba wspomniał o tym obarczaniu ostatnio, jednak to nie ma większego sensu. Kiedy trochę się łamał, Eszref go przekonywał, mówiąc, że jak jej powie to ona może nie wytrzymać i np. podczas gdy dzieci będą się o nim źle wyrażały, wygada się. Poza tym, Azize jest zdecydowanie szczęśliwsza gdy dowiedziała się prawdy, od dawna była obarczona ciężarem tej misji, tylko nie wiedziała czyje polecenia wykonuje - chociaż, oczywiście, Cevdet może mieć inne wyobrażenie na ten temat. Dochodzi też fakt, że Cevdet z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu postanawia dalej zaprzeczać i udawać po tym jak Eszref wyraził zgodę na to, żeby Azize się dowiedziała - co więcej, była to część jego ostatniej woli. Można to jednak uznać za niekonsekwencje scenarzystów, więc nie będę się nad tym specjalnie rozwodzić.
Bezczelnym nazwałam gnojenie Azize za to, że postanowiła ponownie wyjść za mąż. Chyba tego mu Eszref nie rozkazał? ;-)
A co sądzisz o lekkiej przemocy, której się dopuszczał w stosunku do Azize? Chyba nie powiesz, że to nie było coś złego? Czyżby Cevdet był nieskazitelny i wręcz święty?
Obejrzałam przed chwilą dwie sceny - pierwsza to ta, w której Azize i Cevdet pierwszy raz ze sobą rozmawiają po jego powrocie. Gdy ona siedzi w celi, on jej mówi, że bez zastanowienia zrobi to czego od niego oczekują. Nie okazuje też żadnych pozytywnych uczuć, tego, że się cieszy, że ją zobaczył po 7 latach, nie pozwala się nawet dotknąć, a przecież mógłby to wszystko zrobić, bo sama miłość do jego żony i dzieci nie ma znaczenia z punktu widzenia jego misji, ma do niej prawo. Mógłby być łagodniejszy i co najwyżej powiedzieć, żeby się nie sprzeciwiała greckiej armii bo on tego akceptował nie będzie, a także, że ona razem z Alim Kemalem dostali teraz drugą szansę.
Kolejna scena to druga rozmowa między nimi na osobności, gdzie Cevdet jest znowu zimny jak lód. Zamiast wytłumaczyć sytuację jak normalny człowiek , robi to tak jakby prawie że nienawidził swojej rodziny. Azize pada mu do stóp, błaga, płacze a on się na nią wydziera i wychodzi trzaskając drzwiami.
To wszystko to jakiś niepotrzebny dramatyzm ze strony scenarzystów, który nie ma sensu, szczególnie, że Cevdet jest przedstawiany jako szlachetna postać, która jest mocno przywiązana do swojej rodziny.
Dużo się rozwodzę nad wadami Cevdeta, jednak robię to tylko dlatego by utworzyć tu pewną opozycję i przedstawić drugą stronę medalu. Nie jest tak, że Cevdet jest jakąś moją znienawidzoną postacią. Polubiłam go po jakimś czasie, choć na początku darzyłam pewną niechęcią. Jego główne minusy gdzieś się trochę rozmyły w trakcie trwania serialu. Teraz można niemal uznać, że to całkowicie szlachetny człowiek, a ta jego głupia, niewdzięczna rodzina się tylko go czepia ;-)
Wtedy, gdy Azize z Alim Krnalrm trafili do aresztu i spotkali Cevdeta po raz pierwszy nie było żadnego duszeni. Jestem na bieżąco, bo w oczekiwaniu na kolejny sezon robię powtórkę.
Cevdet rozmawiał z Azize przez kraty.
Wiem, już to sprawdziłam. Więc chyba nie było żadnego podduszania oprócz tego udawanego pod koniec sezonu?
A jesteś w stanie określić wiek pozostałych postaci? Np. Cevdeta, Azize, Tevfika?
Rok urodzenia Cevdeta był napisany na jego nagrobku - 1879. Moim zdaniem wygląda na więcej niż 40 lat ;-)
To broda tak postarza Halita Ergenca....czyli Cevdeta. Ten aktor skończył w tym roku 47 lat. Kiedy występował we "Wspaniałym stuleciu" grał postać znacznie młodszą od samego siebie. W początkowych odcinkach tamtego serialu, grany przez niego sułtan Sulejman miał 26 lat a sam Halit Ergenc 40-41.
Poza tym aktorzy grający w tym serialu są w większości w wieku zbliżonym do wieku postaci, które grają:
- Berguzar Korel (Azize) ma 35 lat.
- Onur Saylak (Tevfik) ma 40 lat.
- Boran Kuzum (Leon) ma 24 lata.
- Senan Kara (Weronika) ma 39 lat.
- Okan Yalbik (Hamilton) ma 38 lat
- Miray Daner (Hilal) ma 18 lat.
- Baki Darvak (Wasilis) ma 46 lat.
- Celile Toyon Uysal (Hassibe) w tym roku skończy 73 lata.
Nie wiem jedynie w jakim wieku są aktorzy grający Yildiz i Alego Kemala.
Jeżeli przyjmiemy, że Yildiz ma 17 lat, a jest pierwszym dzieckiem Cevdetowi i Azize, to zapewne brali oni ślub około roku przed jej narodzinami, zatem w 1901 roku. Azize miała wtedy 18 lat (tak chyba było mówione o tym w serialu), zatem urodziła się w 1883 roku i ma 36 lat w 1919 roku. Hasibe, gdy brała ślub miała 15 lat. Cevdet był jej drugim dzieckiem i urodził się w 1879 roku. Nigdzie nie jest powiedziane o ile starszy od Cevdeta był jego brata, ale myślę, że można uznać, iż były to 2-3 lata, a urodzić mógł się on około roku po ślubie, zatem małżeństwo Hasibe mogło być zawarte około 1876 roku, więc Hasibe urodziłaby się w 1861 roku i ma 58 lat w 1919 roku. Tevfika jest praktycznie rówieśnikiem Cevdeta, może 1 rok młodszym, zatem pewnie ma 39-40 lat.
Było powiedziane w serialu, że brat Cevdeta - Ali Kemal - był starszy od niego o 5 lat. Zatem, jeśli Hasibe miała 15 - 16 lat, gdy urodziła pierwszego syna, to miała około 20 -21, gdy urodziła Cevdeta.
Zatem nie pomyliłem się o wiele ;) Czyli Hasibe urodziła pierwsze dziecko w 1874 roku, czyli ślub mogła brać w 1873 roku, zatem urodziła się w 1858 roku i ma 61 lat w 1919 roku.
Azize miała 16 lat, kiedy poznała Cevdeta, coś tam faktycznie było, że Tevfik ją poznał jak miała 18, ale "zły Cevdet mu ją sprzątnął sprzed nosa", więc wygląda na to, że jakoś długo czekał Cevdet z tym ślubem. Jak znaleźli Alego nie mieli jeszcze dzieci, z czego wynika, że nie od razu Yildiz została poczęta. Ali Kemal miał rok, zakładając, że Yildiz urodziła się nawet rok później to powinna być młodsza od Alego o dwa lata, co biorąc pod uwagę, że Leon ma 20 a od "śmierci" Alego minęło 20 lat, to Ali ma 21, Yildiz 19 a Hilal najmniej 17. Ale te dzieciaki w Salonikach nie wyglądały na 14, 12 i 10.
Stale zwracasz się do mnie jak do mężczyzny, przypominam, że jestem kobietą ;-)
Tak jak wspomniał Anonimowy, jego wadami jest popadanie w nadmierny gniew i brutalność, szczególnie w tych dawniejszych odcinkach. Przykładowo, gdy Azize wspomina, że powiedziała Wasiliemu o Eftalii, a raczej o jakiejś kobiecie (zresztą w desperacji i niewiedzy, że to temat tabu) mocno łapie ją za nadgarstki i nie zwraca uwagi na to uwagi żony, że to boli i jej smutek, konsternacje. Inna sytuacja - gdy Hilal zostaje skazana, Azize z nadzieją, na podstawie tego co powiedział jej Hasan, pyta się Cevdeta czy jest szpiegiem, a ten zaczyna się na nią wydzierać, szarpać nią, trzymać za twarz w raczej poniżający sposób i dodatkowo wyżywa się na jakimś przedmiocie. W dodatku, Cevdet wielokrotnie jest niewytłumaczalnie okrutny dla swojej rodziny, mówi rzeczy, które nawet nie mają wpływu na jego działalności w greckiej armii i wykraczają poza racjonalne aktorstwo - pewnie jest to robione dla wprowadzenia dodatkowego dramatyzmu, ale jest to sztuczne pogarszanie jego stosunków z bliskimi.
Należy też zwrócić uwagę na to, że Cevdet przedkłada interes ojczyzny nad dobro bliskich sobie ludzi, za co inne postacie są cały czas krytykowane. Jedyna różnica, to taka, że Cevdet mniej się rzuca z tym w oczy, jego działania faktycznie mają znaczenie i przyczyniają się do zbliżenia rodaków do zwycięstwa w tej wojnie, wzbudza on także współczucie widza poprzez przyjmowanie ataków rodziny i jednoczesne tajne troszczenie się o nich. Jednak on sam stwierdza, że poświęciłby własne dzieci jeżeli w grę wchodzi ojczyzna. On sam mówi Jakubowi, że nie przyzna się przecież żonie, że wybrał ojczyznę, a nie ją (wydaje mi się, że ta scena była wycięta), więc sam zdaje sobie sprawę z czym wiążą się jego działania i jakie są jego priorytety.
Rodzina Cevdeta jest często krytykowana za złe odnoszenie się do Cevdeta, a Cevdetowi wszystko uchodzi, bo przecież on działa w dobrej sprawie. Często zapomina się o punkcie widzenia jego bliskich, o tym, że mimo choć są czasem nadgorliwi i zbyt zażarci w stosunku do niego, to mają w swojej złości sporo racji. Gdyby nawet znali prawdę, ich poczucie krzywdy nadal byłoby uzasadnione - każdy byłby choć trochę zawiedziony, że ich ojciec/mąż/syn ich tak zwodził i ukazywał chłód, nieważne w jakiej sprawie to czynił. Oczywiście w serialu jest inaczej, Azize nie ma mu tego wszystkiego za złe i jest uradowana, gdy dowiaduje się prawdy. Tak samo pewnie będzie z resztą rodziny, ewentualnie oprócz Yildiz, która stoi pod znakiem zapytania w tej kwestii, ale raczej zachowa neutralności i może jej się trochę głupio zrobi na myśl, że potakiwała ojcu w sprawie Greków a to wszystko było ściemą.
Przypomina mi się scena gdy Cevdet z zimną krwią zastrzelił Iwana i miał jeszcze czelność powiedzieć, że umarł w słusznej sprawie (która go w ogóle nie dotyczy, nie jest przecież nawet Turkiem). To trochę jak Hilal czy Azize mówiąca Leonowi, że poparł słuszną sprawę zdradzając ojczyznę, jednak gorzej, bo przecież one go nie zastrzeliły (jedna do niego strzelała, ale to inna kwestia ;-)). Jednak nie wydaje mi się, żeby ktoś krzywo patrzył na Cevdeta z tego powodu. Wiem, że Leon jest kimś bliższym widzowi i także głównym bohaterom, więc takie teksty do niego wzbudzają zażenowanie, a Iwan to jakiś mało znaczący typek, którego Cevdet zabił dla bezpieczeństwa, jednak ten tekst był po prostu niepotrzebny.
Widzisz, ja to odbieram inaczej. To rodzina Cevdeta jest wiele razy dla niego okrutna, a nie on dla nich. Pyszczą mu, życzą mu jak najgorzej. A on tylko był szorstki, żeby się nie zdradzić. Niby mówił, że poświęcił by dzieci dla Ojczyzny, ale to tylko słowa. Widzieliśmy, jak bardzo przeżywał to, że Hilal szła na szubienicę. Jak potem mówił do Azize, jak ciężko mu było milczeć do ostatniej chwili i z niczym się nie zdradzić. Nie przypominam też sobie, żeby Cevdet był niewytłumaczalnie okrutny dla swojej rodziny, tak tylko dla zasady. Zawsze ich bronił /zaocznie/, troszczył się o wszystkich. Jest najbardziej pozytywną postacią tego serialu.
Obejrzyj jeszcze raz same początki serialu, Cevdet potrafił być naprawdę ciężki do zniesienia. Piszesz, że pyszczą mu, ale on też się wielokrotnie na nich wyżywał, krzyczał na nich.
To o poświęceniu dzieci dla ojczyzny, to mogą być tylko słowa, bardzo możliwe. Osobiście uważam, że powiedział to zgodnie ze swoim prawdziwym przekonaniem, ale w sytuacji prawdziwego zagrożenia życia jego bliskich mógłby zmienić zdanie. Scenarzyści jak na razie nie stawiają go przed takim wyborem, choć raz się tak wydawało. Jest tu jednak brak obiektywności, bo te słowa Cevdeta nie są traktowane poważnie, jednak słowa jego członków rodziny tak.
To, że przeżywał sytuację swojej córki (głównie wewnętrznie) nie ma większego znaczenia z punktu widzenia jego rodziny, bo na podstawie dostępnych im informacji, Cevdet pogodził się z jej śmiercią i stał w szeregach greckiego wojska, patrząc z kamienną twarzą na to, jak jego córkę prowadzą na egzekucję. Pomyśl, co w tej sytuacji czuła Hilal - ojciec się od niej odwrócił, nie obchodziło go jej życie. Ja na jej miejscu też odnosiłabym się do niego źle. Azize dopiero po tej sytuacji stwierdza, że mu nie wybaczy i miała do tego silne podstawy.
Nie wydaję mi się, żeby Cevdet był najbardziej pozytywną postacią serialu, co najwyżej najbardziej skuteczną. Ten pierwszy tytuł przypisałabym Leonowi, może Lucy, ale ona nie ma większego znaczenia.
Powiem szczerze, że trochę nie bardzo rozumiem akcje z Tevfikiem. Tzn. nie była ona bezsensowna, ale wydaje mi się, że miała miejsce znacznie za wcześnie....o wiele za wcześnie! Toż to sytuacja w sam raz na końcowe odcinki całego serialu i jego finał.
Historia Cevdeta i Tevfika przypomina mi historię z polskiego serialu "Pogranicze w ogniu".
A dla mnie przebieg tej akcji jest bezsensowny. Po pierwsze, skąd wszyscy wiedzieli, że Tefvik akurat tam się zatrzyma i właśnie tam na niego czekali? Przecież generał brygady mógł zatrzymać się w zupełnie innym miejscu i co wtedy? Albo mógł zabić chłopca w wozie i tylko wyrzucić jego ciało z pędzącego powozu. Po drugie, Jakub miał Tefvika jak na dłoni, dlaczego zatem do niego nie strzelił, gdy ten wziął chłopca na zakładnika?
Tevfik nie mógł zabić chłopca w powozie, bo to nie on z nim jechał, tylko jego człowiek. Pewnie się z nim umówił, że sam zabije chłopca na polanie. Dziwne, skąd wszyscy wiedzieli, że na tej polanie się zatrzyma. Może to była jedyna polana w drodze do osady ? Jakub strzelił przecież do Tevfika i go zranił, aby mu nie pozwolić zabić dziecka. Ale zabić go nie chciał, bo wydaje mi się, że Cevdet na to nie pozwala, bo chce kiedyś sam okrutnie się na nim zemścić.
Faktycznie, masz rację. Nie wiem dlaczego ubzdurałem sobie, ze Tefvik też jechał tym powozem. Ale ta akcja i tak była bezsensowna, bo skąd ci wszyscy ludzie mieli wiedzieć, gdzie będzie czekać Tevfik? Rozumiem, że Jakub i Cevdet mogli go śledzić i być niezauważeni, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, aby grupa około 50 osób mogła sekretnie skradać się za generałem brygady i zaczaić się niepostrzeżenie w miejscu, w którym się zatrzymał, by oczekiwać na powóz. A tak poza tym, skąd Cevdet i reszta mieli pewność, że Tefvik osobiście będzie chciał wykończyć chłopca? Przecież chłopaka mógł zabić ten mężczyzna, który odebrał go ze szpitala?
I Tevfik, zanim zabije chłopca (niedoszle), tłumaczy mu swoje postępowanie, tak aby każdy słyszał ;) Takie rzeczy tylko w filmach i książkach. W realu od razu by do niego strzelił.
Bo Salih miał go sprowokować do mówienia, co robił a Tevfik jako megaloman i pyszałek uwielbiał wygłaszać mówki, nawet dla jednego widza.
Szli lasem? Może sobie z tym gościem zakulisowo pogadali. Poza tym on nie wyglądał na zdolnego do zabójstwa a Tevfik jako psychopata nie przepuściłby okazji.
Tak, też mam skojarzenia z Pograniczem w ogniu. Tam też poszło przede wszystkim o miłość Czarka i Franka do tej samej dziewczyny, a wieść o tym, jak zginął ojciec Franka tylko postawiła kropkę nad i.
Tylko słowa, bo ostatecznie wobec wyboru tego nie zrobił, ale nie wiemy co by było, gdyby nie udało mu się znaleźć rozwiązania. Niemniej jednak nie powinny paść, ja się wtedy strasznie zdenerwowałam.