Uniwersum "Igrzysk śmierci" rozgrywa się w fikcyjnym państwie Panem, powstałym na gruzach dawnej Ameryki Północnej po serii katastrof klimatycznych, wojen i upadku dotychczasowych rządów. Panem składa się z bogatego, technologicznie rozwiniętego Kapitolu oraz dwunastu (pierwotnie trzynastu) podporządkowanych mu dystryktów. Każdy dystrykt ma wyznaczoną specjalizację gospodarczą – od wydobycia węgla, przez rolnictwo, po produkcję luksusowych towarów – a jego mieszkańcy żyją w znacznie gorszych warunkach niż obywatele Kapitolu. Społeczeństwo jest podzielone klasowo w skrajnym stopniu: Kapitol tonie w przepychu, podczas gdy większość dystryktów cierpi z powodu biedy, głodu i represji.
Centralnym elementem systemu kontroli są Głodowe Igrzyska – coroczne, transmitowane w całym kraju widowisko, w którym z każdego dystryktu losuje się dwoje trybutów w wieku od 12 do 18 lat. Uczestnicy trafiają na arenę pełną pułapek i walczą na śmierć i życie, aż pozostanie tylko jeden zwycięzca. Oficjalnym celem igrzysk jest "upamiętnienie" karnej ekspedycji przeciw zbuntowanemu Trzynastemu Dystryktowi i utrzymanie dystryktów w posłuszeństwie poprzez strach. W rzeczywistości to brutalna rozrywka dla Kapitolu i narzędzie propagandy, które ma przypominać obywatelom o bezwzględnej władzy rządu.
Świat Panem jest ściśle kontrolowany przez prezydenta i aparat państwowy, złożony z wojska, policji i mediów podporządkowanych Kapitolowi. Każdy przejaw buntu jest tłumiony przemocą, a zasoby – od żywności po leki – rozdzielane w sposób, który utrzymuje dystrykty w zależności od centrum władzy. Mimo to w wielu miejscach tli się sprzeciw, a symbolem nadziei staje się postać, która odważyła się złamać zasady igrzysk.
Estetyka tego uniwersum łączy futurystyczne technologie i luksus Kapitolu z surową, często wręcz XIX-wieczną biedą dystryktów. To kontrast świata pełnego przepychu, przesadnej mody i technicznych cudów z codzienną walką o przetrwanie w miejscach, gdzie ludzie muszą polować, handlować na czarnym rynku i łamać prawo, by przeżyć.
No nie mogę, bandzie psychopatów nie przeszkadza jak się dzieci zabijają na arenie, ale jakaś panienka zaczyna śpiewać to kruszy ich serce. Bo wiadomo, że na brak empatii pomaga śpiew ładnego dziewczęcia...
Cały ten film jest idiotyczny, głupi i żenująco naiwny jeszcze bardziej niż oryginalna seria. Sztandarowy...