Artykuł

Delirium historii

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Delirium+historii-122499
Delirium historii
źródło: materialy promocyjne
Seriale to literatura epicka naszych czasów. Podczas gdy kino często zatrzymuje się w pół kroku, one idą coraz dalej i wciąż przesuwają granicę tego, co w głównym nurcie dozwolone. Bywa, że sami boimy się tego, co czeka na nas w następnym odcinku.

Tematem "Tabu", tak jak chyba większości dziewiętnastowiecznych powieści, jest pieniądz. Mieszczańskie społeczeństwo dziewiętnastego wieku odkrywa w pełni jego siłę, zdolność do uruchamiania wielkich społecznych mocy, kruszenia dawnych, feudalnych struktur społecznych i tworzenia nowych.

Literatura epoki podziela tę fascynację. Pieniądz wynosi i poniża jej bohaterów, wyznacza trajektorie ich życiowych szans, organizuje czas, rozdaje wszystkie karty. Nic dziwnego, że opisując pieniądze, literatura popada w nie do końca rozsądną ekscytację, często przypisując im diabelskie pochodzenia i nieczyste moce. 

Skupiają się one zwłaszcza w opisach początków tajemniczych wielkich fortun. W nagłym bogactwie, z jakim na wrzosowiska Yorkshire wraca Heathcliff, jest coś niesamowitego, a w samej postaci śniadego znajdy pobrzmiewają lucyferyczne tony. Szatański charakter ma tytułowy jaszczur z powieści Balzaka, zapewniający głównemu bohaterowi wymarzony arystokratyczny tytuł i szczęśliwy spadek. W utworach "Komedii ludzkiej" tego samego autora w roli diabelskiego kusiciela, obiecującego kolejnym bohaterom bogactwo i pozycję społeczną za cenę posłuszeństwa i zbrodni, występuje tajemniczy Vautrin.

Wszystkie te fantastyczne postacie i rozwiązania wskazują na problem, jaki zachodnia proza miała z opisaniem procesu, w wyniku którego pieniądz zmienia się w kapitał, ze środka konsumpcji przekształcając się w narzędzie transformacji świata. Także w "Tabu" wokół Jamesa i jego monet unosi się niesamowita, demoniczna aura. Trzon jego fortuny stanowią zdobyte w Afryce w awanturniczy sposób diamenty. Afryka głęboko zmieniła młodego Jamesa, skonfrontowała go z horrorem europejskiego kolonializmu i niewolnictwa. Delaney ma w sobie także wiele z Marlowe'a z Conradowskiego "Jądra ciemności". Tylko w przeciwieństwie do niego po powrocie z Afryki nie popada w depresję, a z wielką witalnością włącza się do biznesowej gry, w której wyuczone wśród Czarnych magiczne kunszty okazują się bardzo przydatne. 

Globalizacja ery żaglowej

Gra ta ma globalny wymiar, jej przedmiotem jest ziemia na wyspie u zachodnich wybrzeży Ameryki Północnej, stanowiąca klucz do handlu z Chinami. O kontrolę nad chińskimi szlakami handlowymi rywalizują najwięksi gracze; to one będą głównym źródłem handlowych fortun w zbliżających się dekadach. Serial Hardy'ego pokazuje, że kapitalizm już w erze, gdy dominującym sposobem poruszania się na długie dystanse pozostawał żaglowiec, był porządkiem powszechnym na całym świecie. Globalizacja ta nie przebiegała przy tym w serialu harmonijnie i pokojowo. Jej powszechnymi narzędziami są w wizji Hardy’ego wojny, grabież i zawłaszczenie. Afryka, Ameryki, Azja służą w niej jako źródło bogactwa i darmowej pracy dla przeżywającej pierwszą rewolucję przemysłową Europy. Delaney bogaci się, przywłaszczając sobie naturalne bogactwa Afryki. Choć w 1814 roku handel żywym towarem jest już zakazany w Imperium Brytyjskim, to na brytyjskich plantacjach na Karaibach ciągle pracuje niewolna, czarna ludność.


Symbolem dokonywanej przemocą globalizacji jest w serialu Brytyjska Kampania Wschodnioindyjska – prekursorka dzisiejszych wielkich korporacji z koszmarów czytelniczki Naomi Klein, potężne przedsięwzięcie polityczno-handlowe utrzymujące własną armię i flotę, w 1814 bezpośrednio władające prawie całym subkontynentem indyjskim. W serialu Kompania to wszechwładny niemal Lewiatan, oplatający swoimi mackami polityczne i gospodarcze życie brytyjskiego imperium, potężniejsza od królewskiego dworu, prawa i sądów.

W podobnej roli Kompania obsadzona była w gęstej, postmodernistycznej powieści Lawrence'a Norfolka "Słownik Lempière’a", której akcja rozgrywa się kilkanaście lat wcześniej od "Tabu". Jej główny bohater odkrywa liczący ponad sto lat spisek z udziałem Kompani, francuskich hugenotów z La Rochelle i jego własnej rodziny. Podążając za tropami spisku, pogrąża się w delirium, gdzie zlewają się ze sobą międzynarodowa gra Kampanii, brytyjska polityka przełomu XVIII i XIX wieku, motywy rodem z powieści łotrzykowskiej i antycznej mitologii.

Fantasmagorie przeszłości

Taki deliryczny wymiar ma też Londyn roku 1814 roku w serialu. Mimo bogactwa literackich tropów produkcja Hardych i Knighta działa bardzo mocno na wizualnym poziomie. Nawet w dzisiejszej telewizji nieczęsto zdarza się serial tak głęboko plastycznie przemyślany i precyzyjnie wystylizowany. "Tabu" udanie pracuje przy pomocy kostiumu, scenografii, zdjęć, świateł i półcieni, oraz przywoływanych przez nie wszystkie nastrojów. 


Twórców "Tabu" nie interesuje realistyczna rekonstrukcja epoki. Zabierając się do oglądania serialu, ważne jest, by od początku złapać jego konwencję i zrozumieć, że przeszłość jest tu punktem wyjścia do barwnej, kreatywnej fantasmagorii. Z erą końcówki wojen napoleońskich "Tabu" robi to, co steampunkowe narracje rodem z komiksów Alana Moore'a ("Liga niezwykłych dżentelmenów", "Z piekła rodem") robiły z trochę późniejszą epoką wiktoriańską.

Styl produkcji Hardy'ego wiele zawdzięcza z jednej strony horrorom z legendarnej brytyjskiej wytwórni Hammer, z drugiej historycznym obrazom Kena Russella. Dla tego wielkiego ekscentryka brytyjskiego kina przeszłość – w tym biografie realnie istniejących osób – stanowiła punkt wyjścia do szalonych, surrealistycznych fantazji. Jednocześnie to właśnie ekscentryczna przesada jego filmów nasycała obrazy przeszłości treściami istotnymi dla współczesnych widzów i ich problemów.

Krytyka afirmatywna


Nie sposób nie postawić też pytania o to, jak "Tabu" odnosi się do naszych współczesnych sporów i problemów. Władza wielkiego kapitału i ucieleśniających go globalnych korporacji, globalizacja, relacja między Zachodem a resztą świata, szanse i zagrożenia, jakie wiążą się z Chinami – wszystko to tematy jak najbardziej aktualnych sporów. Jak sytuuje się wobec nich serial?

Z jednej strony w wielu momentach uderzająca jest jego antykapitalistyczna i antykolonialna retoryka. Ta pierwsza dorównuje zaciętością najbardziej radykalnym momentom "Mr. Robota", dla tej drugiej nie znajduję porównania w żadnej głośnej telewizyjnej produkcji. W swojej walce z wszechwładzą Kompanii Delaney gromadzi barwną gromadę wyrzutków zepchniętych na margines Londynu roku 1814, złożoną z prostytutek, drobnych przestępców, marzących o wielkich pieniądzach szalonych uczonych, szpiegów, wiecznie pijanych marynarzy, osób o nienormatywnej seksualności. Razem wydają się tworzyć jakąś utopijną obietnicę, alternatywnej, bardziej swobodnej, "pirackiej" nowoczesności.

Z drugiej strony, obraz "trzeciego świata" w "Tabu" nie wychodzi nigdy poza kolonialne fantazje, w całym serialu do głosu i działania dopuszczona jest tylko jedna niebiała postać i to w roli zdecydowanie trzecioplanowej. Choć sam Delaney ma matką rdzenną Amerykankę, w żaden sposób nie problematyzuje to tak naprawdę jego tożsamości jako białego mężczyzny z klasy średniej. Przy całej antykapitalistycznej retoryce "Tabu" jest też historią bezwzględnego, wybitnie utalentowanego człowieka interesu, który rzuca wyzwanie potężniejszym od siebie siłom, i zwycięża. 

"Tabu" jest więc paradoksalnym tekstem, który można czytać zarówno jako przeniesioną w przeszłość, antyglobalistyczną filipikę, jak i jako opowieść o heroizmie mieszczaństwa, przewrotną pochwałę ducha przedsiębiorczości, znajdującej dla siebie drogi wyjścia w skostniałym społecznym układzie zdominowanym przez zdemoralizowanych, tłustych kotów. Tę dwuznaczność serialu politycznie oceniać można bardzo różnie. Jako telewizyjnej rozrywce i dziełu sztuki wychodzi mu ona wyłącznie na dobre.