Relacja

WFF 2010, dzień finałowy

Filmweb / autor: , , , , , , /
https://www.filmweb.pl/article/WFF+2010%2C+dzie%C5%84+fina%C5%82owy-66116
Wczorajsze uroczyste zamknięcie 26. edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego nie oznacza końca pokazów. Jeszcze dziś do wieczora w Kinotece i Multikinie trwają projekcje, w tym filmów nagrodzonych w poszczególnych sekcjach. Tymczasem prezentujemy Wam fragmenty recenzji filmów, które obejrzeliśmy wczoraj.

Newsy, wideo i więcej relacji z WFF znajdziecie na naszej filmwebowej stronie festiwalu.





"Chłopiec, który szukał duszy"

Skojarzenia z filmem Tomem Tykwera są jak najbardziej na miejscu. Niemiec nie tylko współprodukował zrealizowany w ramach programu pomocy dla debiutujących filmowców z Nairobi utwór Hawy Essuman. Dzieło ma również charakterystyczne dla pierwszego filmu Tykwera tempo – wyznaczane przebiegniętymi przez bohatera kilometrami i pulsującą, etniczną muzyką. Jest w podobny sposób skondensowane i pozbawione fabularnego "siana". Na miejsca! Gotowi! Start! 
DALEJ



Tytułowe włosy to fetysz wyzwalający w Hamdim, może po raz pierwszy od dłuższego czasu, pragnienie bliskości. Meryam przychodzi do sklepu Hamdiego nie w poszukiwaniu pieniędzy; raczej chce się ukarać, a Hamdiego traktuje jako współuczestnika upokorzenia. Być może właśnie trauma pierwszego spotkania, intymnego i nieprzyjemnego zarazem, jest momentem, od którego zaczyna się obsesja Hamdiego. Włosy, ta dziwna pozostałość, przywołująca obraz innej osoby, nie dają mężczyźnie spokoju. Chce nawiązać kontakt z Meryem, ale długo nie może zdobyć się na nic innego, niż podążanie za nią i obserwowanie jej z daleka. Coś, co przyciąga go do kobiety, wyzwala zarazem paraliżujący wstyd. DALEJ



Komedii o wyalienowanych licealistach nigdy za wiele. Film Bryana Goluboffa opowiada historię Eddiego, redaktora szkolnej gazetki, który niczym Elżbieta Jaworowicz zajmuje się opisywaniem krzywd doznanych przez niepopularnych uczniów. Ksywa Gonzo zobowiązuje bohatera – tak samo mówiono przecież o Hunterze S. Thompsonie – mistrzu zaangażowanego dziennikarstwa, autorze m.in. "Lęku i odrazy w Las Vegas". Eddie nie zgodziłby się jednak ze stwierdzeniem swojego patrona. DALEJ



"Dwa ognie" miały zostać początkowo pokazane na festiwalu w Gdyni. Reżyserka filmu, Agnieszka Łukasiak, uznała jednak, iż interesują ją jedynie imprezy światowego formatu, gdzie jej dzieło mogłoby rywalizować z najlepszymi. Na miejscu autorki pozostałbym jednak nad polskim morzem - "Dwa ognie" nie odbiegają bowiem jakością od większości tytułów ubiegających się o Złote Lwy. Mówiąc bez ogródek: film ma koszmarny scenariusz, wypełniony po brzegi scenami nastawionymi na tanie szokowanie. Bardziej wiarygodne portrety psychologiczne postaci można by znaleźć w kreskówkach o kaczorze Donaldzie.
DALEJ



Oczywiście wszystko to jest sfilmowane w przygaszonych barwach i długich ujęciach. Wydarzeniom towarzyszy minimum dialogu, a czas filmowy niemal równa się rzeczywistemu. I podobnie jak w argentyńskim "Cieniu", w "Aurorze" uwagę zwraca głównie zestawienie: ciągnąca się przez ponad godzinę spokojna narracja, a później wybuch. Tyle że wybuchowi nie towarzyszy szok, bo Puiu przygotowuje nas do niego dostatecznie długo. Strasznego zachowania bohatera nic nie tłumaczy i nic z niego nie wynika. DALEJ



"Splątane korzenie" jest w zasadzie dość standardową opowieścią o rodzinie w kryzysie. Obserwujemy poszczególnych członków rodziny, jak ścierają się ze sobą, próbują pogodzić z sytuacją, odnaleźć swoje miejsce w świecie i zrozumieć siłę więzów krwi. Niby oglądaliśmy to setki, jeśli nie tysiące razy i choć fińska produkcja nie proponuje nam niczego oryginalnego, to jednak ogląda się ją całkiem dobrze. DALEJ



Ponadto twórcom "Super brata" tak bardzo zależało na umieszczeniu w fabule wątków, które spodobają się małoletniej widowni, że nie baczyli szczególnie na  utrzymanie wydarzeń w ciągu logicznym i przedstawieniu wiarygodnej motywacji bohaterów. I chociaż film nie jest też szczególnie zabawny, to jednak jego główni bohaterowie odgrywani przez Lucasa Odina Cloriusa i Victora Kruse’a Palshøja, są na tyle sympatyczni, że "Super brata" ogląda się ze względnym zainteresowaniem. DALEJ