Albo jestem ślepa albo filmweb zeżarł mój wątek...o tytule "ludzie co z wami nie tak..." Filmweb bądź grzeczny i oddaj.
Słuchaj, "sensacyjniak" to był przykład w odpowiedzi na twojego "remake'a" jeśli nie zakumałaś. Normalnie wogóle bym nawet nie zwróciła na to uwagi. I napisałam to przed twoim żartem "krzyżakowym", więc nie odwracaj kota ogonem.
Nie mówię, że mnie obrażasz, no bo nie obrażasz, ale mimo to gdzieś pomiędzy wierszami wyczytuję, jakbyś szukała zaczepki. Czy tylko ja to tak odczuwam? Chyba zwyczajnie się wzajemnie nie rozumiemy. Plantum jest dla Ciebie lepszym rozmówcą niż ja. Pozdrawiam i zgodnie z twoją sugestią klikam "wyloguj".
zakumałam. dżizas. mam ci to drukowanymi napisać? po prostu wątek był na tyle zabawny interesujący by go kontynuować. wystarczyło zignorować i już. ba, idealnie mógł się skończyć po wspomnieniu Krzyżaków - emotek nie dostrzegłaś?
bo potem ewidentnie mnie zaatakowałaś, boś była zdenerwowana, no ale jak widać - wycięłaś swój post :| dlatego ja byłam przeciwna prowadzaniu edycji postów na forach fw :|
zaczepki nie szukam, nie wiem po czym wnosisz. tylko odpowiadam na twój agresywny ton, bo cię coś w pupcię użądliło, bo jakoś wcześniej się rozumiałyśmy doskonale :)
ahhahaha
twoje końcowe wykręty zawsze mnie śmieszą
cóż mogę powiedzieć,
wystarczyło przeczytać kwestię: ' klikam "wyloguj". '
i już nic więcej nie napisać, ale ty diana musisz pisać, musisz....
"bo cię coś w pupcię użądliło"
a ciebie w główkę
Ech jejku jejku, to właśnie Ci tłumaczę, że swojego posta napisałam i wyczyściłam zanim przeczytałam twój post z Krzyżakami. A zaatakowałam Cię, bo mimo że ja postanowiłam się wycofać z oskarżeń (co Ty pewnie też zbyt późno zauważyłaś) dalej mi moralizatorsko tłumaczyłaś na czym polega różnica między remakiem a ekranizacją, a do tego wyciągnęłaś coś o muzyce Avatara z innego tematu (a tak na marginesie to sama przyznaj, że tam to pojechałaś nie?). Totalne nieporozumienie. Sorry. Proponuję uścisnąć dłonie na zgodę i skończyć temat.
Tak czy siak, nie lubię jak ktoś robi niepotrzebne odskoki od tematu dyskusji, które mają potencjał zainicjowania konfliktu i wywołują negatywne emocje. Duże chętniej bym przeczytała co myślisz o serii Millenium zamiast ileś tam linijek wykładu o tym, ze to nie remake tylko ekranizacja, bo to ani zabawne ani konstruktywne. W tym wątku przyzwyczaiłam się do odpowiedzi przywołujacych uśmiech na twarzy a nie takich, które mnie zgaszają i psuja humor :/. Nie obrażaj się na mnie proszę, ale może poprostu nie zwracasz uwagi na negatywny wydźwięk swoich niektórych wypowiedzi. Np ja napisałam, że obejrzałam "Grę" przez WIELU (nie większość!) uważaną za najlepszy film Finchera (i nie to było sensem mojej wypowiedzi tylko czymś na marginesie), na co Ty od razu reagujesz przekornie "to chyba jednak powszechnie uważa się że Siedem i/lub Fight Club są jego najlepszymi filmami" tak jakbyś mnie pouczała czy coś. Może i mnie coś ugryzło, może źle to odbieram. Jeśli tak to przepraszam.
walnę cytaty żeby było klarowniej:
"to właśnie Ci tłumaczę, że swojego posta napisałam i wyczyściłam zanim przeczytałam twój post z Krzyżakami." - no jakoś trudno było dojść przez to jak piszesz, więc teraz luz :)
odebrałaś to jako moralizatorstwo co nie było moim zamierzeniem, więc sorry :)
co do muzyki w Avatarze - ekhm, pozwolę sobie zdania nie zmienić. wiem, że pojechałam po Hornerze, ale chłopak sobie zasłużył bo stać go na więcej. podejrzewam, że poszedł na łatwiznę tak jak Cameron i mu zbytnio nie zależało na efekcie końcowym, przez co dla takiego świra jak ja, który to ma kolekcję samych soundtracków, jest policzkiem w twarz, takie lenistwo :)
konflikty są potrzebne. są elementem naszego jestestwa. ALE natura wyposażyła człeka w ciut większy mózg niż norma przewiduje i nawet nie zgadzając się z rozmówcą, w połowie przypadków ludzie dochodzą do kompromisów. to konflikty pozwalają dostrzec pewne rzeczy, zalety, wady itd. :)
co do serii Milennium - nie wciągnęła mnie, a sam film kiedyś tam obejrzę, ale kobieta na plakacie za bardzo przypomina mi Billa z Tokio Hotel :/
co do Gry i mojego porównania: nie wiem jak ty, ale ja tam nigdzie nie widzę napadu, oskarżeń czy negatywnego tonu. jedynie zauważyłam to co widzę na forach. czy przekora jest negatywna? wątpię. wspomniałam o tym by skłonić do dyskusji. nikogo nie pouczałam. po prostu:
--- ty piszesz, że ileś tam ludzi uważa ten film za super, no to ja podchwytując ten wątek punktuję, że z moich obserwacji to jednak ludzie bardziej cenią inny film ---
według mnie pouczaniem byłoby coś w stylu: "mylisz się, bo..."
ja wyraziłam jedynie swoją wątpliwość :) zresztą po raz pierwszy się spotykam z opinią by Gra Finchera była przez kogoś ceniona...
no to buzi na przeprosiny :D
DYSKUSJA W TEMACIE --- DZIEŁO SZTUKI
===========================================================
Lecho1523 : Bo odbiorcy to debile którzy dopiero po opiniach innych i po czasie dostrzegają że film jest arcydziełem, sztuką jest go odkryć przed innymi i mieć własny gust
w odpowiedzi na post: diana6echo
============================================================
plantum : "avatar jest arcydziełem! mam własny gust!
a ty się nie znasz....
hahaha ;D
"to masz zjechane standardy 'znawco'"
diana, może lepiej cichutko siedź, bo jesteś zbyt konfliktowa :]"
w odpowiedzi na post: Lecho1523
=============================================================
Lecho1523 : Diana jest konfliktowa, najpierw wszczyna wojnę a potem się ośmiesza i przegrywa... A to że AV to nie arcydzieło nawet ty wiesz.
w odpowiedzi na post: plantum
=============================================================
plantum :
"A to że AV to nie arcydzieło nawet ty wiesz."
niby ;D
w odpowiedzi na post: Lecho1523
===============================================================
diana6echo : no to teraz ty palnąłeś. czy ja kiedykolwiek pisałam, że Avek jest arcydziełem? uruchom zwoje nerwowe na sekundę choć raz :)
w odpowiedzi na post: Lecho1523
==============================================================
Lecho1523 : W jakim miejscu pisałem że tak mówiłaś ? Eee.
w odpowiedzi na post: diana6echo
==============================================================
diana6echo : post powyżej :)
"A to że AV to nie arcydzieło nawet ty wiesz." - odpowiedź skierowana do plantuma jasno sugeruje, że ja kiedyś pisałam, że Avek jest arcydziełem, co jest oczywiście wierutną bzdurą.
języka polska trudna być, ale zastanów się czasem nad tym co piszesz :)
w odpowiedzi na post: Lecho1523
===============================================================
KONIEC
kochana diano.... znów popełniłaś błąd - co nawet lecho zauważył, a ty, ślepo wierząc w swoje rajcie, zaczęłaś go obrażać, cytuję: "uruchom zwoje nerwowe na sekundę choć raz :)"
i proszę nie staraj się wykręcać tekstami w stylu "ja nie obrażałam"
nie, głupiutka
ZACZYNAM TROLLOWAĆ
tak jak to robiłem kiedyś,
bo pewnie umknęło twojej uwadze że byłem grzeczny przez ostatnie 2 miesiące
żyłeś w swoim wyimaginowanym świecie dzieciątko :)
jesteś smarkiem, który się złości i tupie nóżką bo rodzice cie olewają (się nie dziwię)
nara :)
hahaha
trzeba było myśleć wcześniej.....
chcesz usłyszeć powód mojej reakcji:
powodem jesteś TY i ten idiota rockXXXX
dlaczego ci przeszkadza moje "spamowanie"
a nie przeszkadza ci spamowanie upadlego_widza ??
dlaczego jesteś taka wybiórcza?
Nie wiem czy zauważyłeś, że pojechałam po Scocie Pilgrinie. Oczekuję riposty takiej, że aż mi kapcie spadną :P
Nic jeszcze nie widziałem i nie wiem gdzie tego szukać w tych setkach postów :P Ale ogólnie widzę po ocenach twoich na moim kokpicie, że jedziesz ostatnio po wszystkim :P
No tak, wybacz, trochę tu niepotrzebnie naspamowałam, więc kopiuję z poprzedniej strony:
Obejrzałam ostatnio dwa filmy: nowość "Scott Pilgrim kontra świat" i bardzo wysoko wypunktowany staroć "Gra" Davida Finchera. Na obu się zawiodłam.
Ten pierwszy wg mnie ma tylko bardzo fajną stronę wizualną. Nawet fajna koncepcja, trochę humoru, dobra gra aktorów (lubię Michaela Cerę). Natomiast kompletnie nie wiem o czym ten film był :/ Tylko nie mówcie mi, że to była alegoria dorastania i "szukania siebie" bo wybuchnę śmiechem. No i jakoś nie bierze mnie motyw gier komputerowych, nie bierze mnie kiczowate walenie po ryju, wyskoki i kopniaki z pięciu obrotów (nawet Chuck Norris się może schować). Chyba jestem za stara na ten shit. 5/10.
Dużo się spodziewałam po "Grze" określanej przez wielu jako najlepszy film Finchera. No i faktycznie przez prawie cały seans sobie myślałam "rany julek, ale czad"... aż do zakończenia - wg mnie kompletnie nierealnego i mocno naciągniętego. Film zepsuty na amen. Dlatego tylko 7/10. Oglądaliście?
"Scott Pilgrim kontra świat" - jest po prostu ZAJEBISTY! Efektowny, fajny fabularnie i rewelacyjnie zagrany!
"No i jakoś nie bierze mnie motyw gier komputerowych, nie bierze mnie kiczowate walenie po ryju, wyskoki i kopniaki z pięciu obrotów (nawet Chuck Norris się może schować). Chyba jestem za stara na ten shit. 5/10."
Bardzo sensowne uzasadnienie, film wyłącznie dla ludzi których śmieszy zdobywanie leveli przez bohatera filmu, komiksowo-growe walenie po ryju i nawiązania do starych platformówek.
Graficzna stylizacja komiksowo platformówkowa - mistrzostwo świata. Humor daje radę. A ogólnie film był chyba o tym, jak postępować zgodnie ze sobą i nie być chujem :)
Heh łagodnie się ze mną obeszłeś (obszedłeś?)...
Wiesz, ja tam walenie po ryju lubię, ale takie bardziej w wykonaniu Hitgirl. Tu też by mi się podobało, gdyby w filmie była jeszcze do tego opowiedziana jakaś historyjka, nie tylko o tym, że koleś napindala ex swojej nowej dziewuchy. Ale jestem w stanie zrozumieć, że ludzie którzy swoją młodość spędzili przy grach komputerowych znajdują tu dla siebie jakieś smaczki.
A skoro się zjawiłeś na forum to napisz jak Ci się podobał film z zakneblowaną, związaną i sponiewieraną Gemmą :P
BOOOOOOBS!!!! :D
Nie rozumiałem tego filmu w ogóle.
Gdyby mnie ktoś zostawił ze związaną na łóżku gemmą na całą noc...
No ale potem okazało się, że koleś jest trochę jakby gejem i sytuacja trochę się rozjaśniła.
Fajny film, nawet udane zwroty akcji, całkiem logiczny, dobre aktorstwo.
BOOOOOBS!!! :D
Mi się podobało, zwłaszcza, że bardzo sobie cenie filmy, w których 3 osoby i kredens warty 200 dolców są w stanie człowieka zabawić na półtorej godziny. (Bo to dowód na to, że żeby nakręcić dobry film nie potrzeba 100 milionów dolarów - a jednak u nas ciągle się to nie udaje.)
Wspominałem już o tym, że jest tam naga Gemma Przywiązana do łóżka?
Aha, jedyne co może dziwić w tym filmie, to, że od początku nie współczuje się ofiarze, tylko zazdrości bandziorom, no ale możliwe, że to nie wina twórców ;)
Tiaaaaaaaaa :D
Mi si film też nawet podobał. Głównie przez surowość, napięcie, lekko schizowy klimat, niemożność przewidzenia co będzie dalej.
ALE...
Nie wiem czemu wkręciłam sobie, że fabuła będzie "cwana", uściślając - że laska będzie cwana i będzie sobie z bandziorami pogrywać. Manipulacje, intrygi, kłamstwa itp. Nic takiego jednak nie było, lub było w minimalnym stopniu. Były raczej fuksy, przypadki, zbiegi okoliczności. Całe szczęście, że dość ciekawie poukładane. No ale czego ja wymagam od Gemmy?! Ona przecież nie musi być cwana, wystarczy że wygląda ;)
No ale przecież tak było, manipulowała na ile mogła żeby przeżyć, łącznie z udawaniem zakochanej i gotowej na stosunek seksualny(coitus) i osiągnęła tyle ile mogła, jeśli zrobiłaby chłopakom taką kichę z mózgu, że by ją jeszcze odwieźli do domu i wypielili ogródek, to by była rycerzem Jedi, a to byłoby mało realistyczne.
No, czyli tak jak napisałam: było w minimalnym stopniu :D Spodziewałam się czegoś więcej: bardziej przemyślanej gry psychologicznej, więcej rozmawiania par bohaterów między sobą, szperania w głowach, wykorzystywania sekretów itp.
Możliwe, jeśli człowiek oczekiwał filmu na 10, ja maksymalnie oczekiwałem 8 więc nie byłem zawiedziony. W sumie nie spodziewałem się, że Gemma tyle pokaże więc było to duże pozytywne zaskoczenie :]
No i zakończenie było fajne, że dziewucha była ogarnięta, nie chciała się z bucami bratać i im nie ufała, ale do domu też wracać nie chciała :]
A ku przestrodze mogę wam napisać: nie wierzcie w żadne pozytywne opinie o Niepowstrzymanym :P
UWAGA: SPOJLERY!
Ha! Też tak sobie myślałem i niestety zostałem bardzo zaskoczony przez reżysera. Otóż w wyniku głupawego i naciągane zbiegu okoliczności ze stacji ucieka pociąg towarowy z kilkoma wagonami czegoś tam palnego (zajebiste jest to, że żeby wzbudzić większa grozę plakaty filmu sugerują, że pociąg wiezie odpady radioaktywne albo i głowice jakieś...) Cała akcja filmu to kilka mało ciekawych prób zatrzymania pociągu. A to nudna próba zrzucenia na pociąg komandosa na linie, a to próba wykolejenia go za pomocą jakiegoś tam ustrojstwa. Kiedy wszystkie te próby zawodzą, pojawia się nasza bezużyteczna przez pierwszą godzinę dwójka głównych bohaterów i rusza swoją lokomotywką w pościg za uciekinierem bo akurat bóg chciał, że znaleźli się na tym samym torze. Kiedy absolutnie wszystko już zawodzi, okazuje się, że żeby zatrzymać niezatrzymywalny pociąg trzeba do niego wskoczyć z równolegle jadącego samochodu i załatwić sprawę w 2 minuty :D W ramach wypełniacza miedzy kolejnymi próbami mamy drętwe gadki głównych bohaterów mające nam dać do zrozumienia, że czarnuch jest superuczciwym słaboopłacanym einsteinem kolejnictwa, a młody białas jest rozrabiaką o złotym sercu co to trochę w życiu pobłądził oraz sceny użerania się Rosario Dawson ze swoimi przełożonymi, którzy oczywiście podejmują najgorsze z możliwych decyzji i ona potem musi je prostować. Cała reszta filmu to beznadziejnie nudne ujęcia jadącego pociągu. Pociąg z góry, pociąg z boku, pociąg zza drzew, pociąg z tyłu, pociąg w statycznym kadrze, pociąg w kadrze rozedrganym. Próbowano to trochę urozmaicić dramatycznymi zdjęciami helikopterów obserwujących pociąg, które obserwują go najlepiej lecąc metr za nim, metr przed nim, metr nad nim, między drzewami albo równolegle z nim....wygląda to całkowicie absurdalnie. Dodatkowo zawodzą efekty, bo jak ktoś liczy na jakąś spektakularną kraksę to się zawiedzie, szczególnie staranowanym wagonem który ewidentnie wykonano z kartonu i chrustu.
W dodatku kumpel mnie uświadamiał, że to nie jest możliwe, żeby pociąg sam sobie gdzieś jechał, bo w lokomotywach jest zabezpieczenie, trzeba co ileś tam wcisnąć odpowiednie przyciski, które dowiodą lokomotywie, że maszynista nie dostał np. zawału i nie musi wyłączać silnika, tak więc cały pomysł na film jest bez sensu :)
Także podsumowując, film można obejrzeć, ale na polsacie kiedy akurat nie ma nic innego bo jak ktoś zamierza iść do kina, to lepiej sobie obejrzeć np. kolejny raz pociąg z forsą.
"Albo maszynista pędzącego pociągu dostanie zawału serca? W lokomotywie zadziała tzw. czuwak, urządzenie, które niewciśnięte w określonych odstępach czasu zahamuje pociąg."
Ładnie się nazywa, czuwak :P
http://pl.wikipedia.org/wiki/Samoczynne_hamowanie_poci%C4%85gu
Jakby ktoś chciał sobie poczytać :P
Hehe, no to nie pierwszy raz, kiedy film tworzy nową rzeczywistość.
Tak a propos absurdów w filmach i nawiązując jeszcze do "Gry" - jest w filmie taka scena jak dwójka bohaterów skacze z dużej wysokości do kontenera ze śmieciami. Czy ktoś z was pokusiłby się o coś takiego? Mi od razu przed oczami stają obrazki z życia, na których wyrzucam do śmieci potłuczone szkło, wyszczerbione wieczka od konserw i tysiące różnych ostrych rzeczy...brrrr. Nigdy w życiu, choćby się paliło...
Ja tam bym na swoje plastikowe butelki i kartoniki po paluszkach rybnych i kaszach skakał bez obaw ;P
Ooooooooooo, ale tu wczoraj było wesoło:)
Aleście się baby popadły:)
Kisielu Wam dać:)
No i Się Negative zjawił, a ja myślałam, ze na pielgrzymkę po miejscach reyzdowania Gemmy pojechał:)
Negative zparaszam do przecyztania moich wypocin o filmie "Bathory" - pamiętasz rozmawialiśmy o nim.
Jeśli chodzi o filmy to....nic nowego nie oglądałam:)
W weeken mam nadzieję dokończyć Elżbietkę to coś napiszę.
wolałabym czekoladę, jeśli można :> chyba, ze koleżanka ma uczulenie czy coś, to wtedy kisiel przeboleję ;)
ja w końcu obejrzałam The Prestige :D
ło matko jedyna, toż to rewelacyjny film jest!
subtelna muzyka, piękne scenerie, zwłaszcza w Colorado Springs, ale i sam Londym dobrze sportretowany - ta wersja Londynu bardziej mi się podobała niż czyściutkie krawężniki w Doriania Grayu (z Benem Barnesem)
powieści nie czytałam, więc nie do końca wiedziałam co mnie czeka i mimo, że w drugiej połowie łatwo można się zorientować co i jak, to nadal twist zrobił na mnie nie małe wrażenie
choć naukowa część filmu i zdolności maszynki Tesli są, ekhm.. no ładna bajka ;)
no i aktorzy - klasa sama w sobie, ale jestem stronnicza bo uwielbiam Bale'a, Jackmana, Bowiego i Caine'a.. no i Andy Serkins jako pomocnik Tesli :D
Nolan może być drugim Ridleyem Scottem - robi kino dla mass, ale takie które daje widzowi poczucie, że obcował z czymś więcej niż tylko letnim hitem, popcornowcem :)
Mnie dziś czeka samotny wieczór i mam ochotę obejrzeć coś naprawdę dobrego i kompletnie nie mam pomysłu. Co lepsze nowości już mam obskoczone...
Hmmm...może by tak stare Wallstreet z Douglasem, z potem nowiutki świeżutki sequel. Ktoś widział?
@ anniepat: Ja nie widziałem ale chętnie bym zobaczył.
EwaMonika, czytałem o bathory na twoim blogu i muszę powiedzieć, że z dużą wyrozumiałością podeszłaś do tego filmu ;) Patent na fabułę kompletnie niedorzeczny, trzeba naprawdę straszliwie chcieć to przełknąć. No i w ogóle nie rozumiem tego zabiegu, bo każdy kto oglądał ten film chciał zobaczyć krew dziewic i truchło ścielące się wokół zamku (no i jakąś orgię), a nie nudny film o babie co to niemca nie chciała więc jej zrobili zły PR ;P
Z drugiej strony podobny zabieg lecz zupełnie z innej półki jest w joanne d'arc Bessona, gdzie postępowanie Świętej zostaje przedstawione dwuznacznie i widz sam może wyrobić sobie jakieś zdanie. Przy czym udaje się to osiągnąć samą retoryką oskarżycieli Joanny, którzy przedstawiając swój punkt widzenia są w stanie przekonać widza, że przez cały film widział coś innego i widz nie jest maltretowany tanimi chwytami, że Joanna wprawdzie odbiła Orlean, ale potem kazała wyrżnąć w pień mieszkańców a za zrabowane pieniądze urządziła miesięczną libację ku czci rogatego.
Można zrobić fajny film o Władzie III Palowniku, który co prawda wbił trochę chłopa na pal, ale z drugiej strony byli to podli turcy albo bezczelnie panosząca się szlachta, ale zrobić film w którym Wład Palownik nie nabijał na pale, tylko tak naprawdę opracowywał nową metodę kolonoskopii, a Turcy go zaciukali bo bali się jego zbyt śmiałych, demokratycznych reform które chciał u siebie wprowadzić... ani to zabawne ani sensowne.
ja z taką pewną nieśmiałością napiszę tylko, że mi się film o Joannie D'Arc wg Bessona bardzo podobał.. bardzo, ale to bardzo :> jak chcę się dowiedzieć jakie realia panowały w dawnych czasach i co tak naprawdę miało miejsce, to włączam Discovery czy History. filmy są od dawania rozrywki wszelakiej :)
Ciekawe jak przedstawią nową Kleopatrę. Obiło mi się gdzieś o uszy, że będą kręcić :)
Oczywiście mam nadzieję, że podrasują trochę jej życiorys ;)
mi się kiedyś o oczy obiło, że będą kręcić film o Ramzesie i główną rolę miał dostać Will Smith oO
ale z tego co widzę przymierzają się do tego: http://www.imdb.com/title/tt0384628/ i jak widzę krzesło reżysera jest znowu wolne, bo jak zaglądałam miesiąc temu to miał być Emmerich ..
Ania, to musimy ułożyć całą listę filmów, bo przede mną same dłuuuuuugie samotne wieczory:)
Na pierwszy ogień ponownie pójdzie "Love actually". To zawsze mi humor poprawia.
Chętnie :)
Ja ostatnio stwierdziłam, że mam zaległości w starszych klasykach. Niewybaczalne...
koniecznie, koniecznie! :D sama zresztą muszę sobie powtórzyć seans tego filmu^^