Obiecałem sobie, że więcej tematów już tu nie bedę zakładał. Ale cóz byłyby warte obietnice, gdyby ich nie łamano. Cóż warte by były konwencje, gdyby ich nie druzgotano. Jestem zdumiony faktem, że najlepszy film w sadze "Gwiezdne wojny" od czasów "Imperium kontratakuje" zbiera tak srogie baty od miłośników i fanatyków. W tej chwili osiągnął poziom 7.3, czyli identyczny z "Mrocznym widem" Lucasa - koszmarem który nie powinien mieć oceny wyższej niż 5.0. Nie żebym się za mocno przejmował gawiedzią filmwebową, która ocenia generalnie bzdurnie, ale dostaliście dokładnie to, co chcieliście, do diabła - po krytykach "Przebudzenia mocy" - zero oczywistości, zero prostych rozwiązań, fabuła zbudowana na paradoksach, postacie grające wbrew sobie, ale zarazem zgodnie z paradygmatem. Film - szktaułka, film przemyślany, ale nie - fala głupiego hejtu, konserwatyzmu (dziwnego - po krytyce Przebudzenia), nie pojmuję. Przykro mi
Były zbyt wysokie oczekiwania po TFA. I nie sprawdziły się ich teorie. stąd przsadzony hejt.
I hejt dziś modny. Mroczne Widmo zostało ocenione dawno temu, dziś by zebrało średnią 2/10. OT też by zostala zjechana.
Mroczne Widmo miało szereg kiepskich elementów, ale nie uderzało w pierwotny kanon i bohaterów Pierwszej Trylogii jak czyni to Ostatni Jedi. Jedynym naprawdę kontrowersyjnym elementem Prequelu była postać Anakina/Vadera - mało stabilna psychicznie i o słabym charakterze, a zatem zupełnie inna od obrazu Vadera z Oryginalnej Trylogii. Ostatnie dwa filmy kwestionują *podstawy* Oryginalnej Trylogii - epickie zwycięstwo nad Imperium oraz charaktery głównych bohaterów: Han zabity przez histeryka "leszcza", Luke zupełnie przegrany i obijany przez słabego Kylo i niedouczoną dziewczynkę.
Nie uderzało w kanon i bohaterów Pierwszej Trylogii?
A midichloriany to co? W Ostatni Jedi idealnie ukazano Moc.
Idealnie? Teraz moc to inteligentne formy życia (nazwał bym to raczej pasożyt), które zamieszkują ojczystą planetę zwaną "Planeta Mocy". To już wole midichloriany Gorga Lucasa jako bakterie.
http://www.ossus.pl/biblioteka/Planeta_Mocy
Nie słyszałem nic o żadnej Planecie Mocy. Interesuję się tylko kinowym uniwersum i ukazanie Mocy w Ostatnim Jedi mi się podobało, w przeciwieństwie do midichlorianów z prequeli. Z tego co wiem, większość fanów kpi z tych midichlorianów i mnie to nie dziwi.
To jest canon teraz. Borze widzisz i nie grzmisz a ja za piorunochron robię!!
Proszę oficjalna strona Star Wars:
http://www.starwars.com/databank/force-planet
Dżordżu, widzisz i nie grzmisz... Dobrze, że już w tym uniwerku nie siedzę. BTW co to w ogóle za pomysł żeby o takich rzeczach jak natura i pochodzenie Mocy dowiadywać się z jakiegoś tam randomowego odcinka TCW.
BTW tak to działało zanim Disney wziął to w łapy. Musiało być zaakceptowane przez Lucasa. Nie wiem czy randomowy skoro się pod nim podpisują.
kinowe nie kinowe to jest rozwiązanie wprowadzone przez disneya, czyli kanoniczne.
Dokładnie. Takich "fanów" teraz SW mają. Disneyowskich. Bez pojęcia, a jakby pozjadali wszystkie rozumy i wiedzą lepiej.
Jeżeli używanie internetu do pozyskiwania informacji jest dla Ciebie bycie "psychofanem". Współczuje.
Nie, widzę twoją ocenę 1 czyli ocenę zbuntowanego "fana". Ostatni Jedi, nawet jako po prostu film. ze względu na aktorstwo, efekty, muzykę, scenografię itd nie zasługuje na 1, ale dajesz mu 1, bo cię piecze fanowski tyłek.
Jak idę na mecz Realu z Barca za 500 zł to oczekuje gry na poziomie mistrzowskim, a nie polskiej B klasy z piłkarzami kopiącymi się po głowach. Poziom tego filmu przy takim budżecie zasługuje u mnie na ocenę 1, a to i tak za wysoko.
Ja Ci przedstawiam świat jaki nakreślił Disney, Ty twierdzisz że wiesz lepiej nieznający całej prawdy o tym świecie i twierdzisz że to ja się okłamuje? Zorbie jak chce. Wypisuje się z tego pociągu bo i tak jedzie bez maszynisty. Pozdrawiam wszystkich. Niech Moc Bedzie z Wami.
MUZYKĘ??? Tam jest jeszcze gorzej niż w TFA pod tym względem.
Dobrze, że nie wymieniłeś scenariusza, bo jest kretyński. Aktorstwo to jeszcze rozumiem, bo prezentuje dobry poziom, ale na tym pozytywy się chyba kończą. Efekty może i są przyzwoitej jakości, ale film wygląda jakby brakowało mu budżetu, podobnie jak Liga Sprawiedliwości (tylko tam w innym kontekście).
Akurat ocena 1 dla last jedi jest bardzo zrozumiała, bo mimo wielu dobrych scen było kilka tragicznych i zasługujących na 1(czytaj nieporozumienie), jeśli komuś to bardziej przeszkadza to jak najbardziej 1 jest adekwatne, no ja tutaj doceniłem warsztat bardzo i niektóre momenty więc z mojej strony 5.
no i szanuję tą opinie, nie dziwie się, bo film jest bardzo skrajny. Natomiast technicznie moim zdaniem topka, bardzo dużo małych smaczków było, z przerwami podczas żenady z ich "humoru"
To ja mam odwrotnie
Pośród masy tragicznych, fatalnych scen znalazły się w TLJ z dwie, trzy dobre..;) Ale to stanowczo za mało bym ich nagrodziła wyższą oceną.
Cóż poradzić... Dla niektórych to co wprowadził twórca świata nie jest dobre "bo tak", nie to co fanfiki Kennedy. To jest to czego fanom potrzeba. :D
Midichloriany nie były szczęśliwym pomysłem (odzierały w pewnym stopniu Moc z tajemniczości i mistyki) ale nie były sprzeczne z Oryginalną Trylogią.
Tak logicznie - czy może być coś gorszego w filmach o tajemniczej i mistycznej MOCY - niż właśnie odarcie tych filmów z całej tajemniczej i mistycznej MOCY??
Czy może być coś gorszego niż z mitycznego, WIELKIEGO, duchowego mędrca - jakim był Yoda w ep. 4-6 - uczynić karłowatego małego, ciągle skaczącego stwora, bez żadnej inteligencji, wiedzy, MOCY??
Czy może być coś gorszego niż z niejednoznacznego badassa jakim był Vader w ep. 4-6 - uczynić nachmurzonego, drewnianego, drętwego i w sumie głupawego chłopaczka jakim był Anakin. Dobrze, że chociaż dzieci zrobił - bo inaczej jego osiągnięcia nie przedstawiają się imponująco.
Lucas tworząc ep.1-3 bardzo przesadził, nie pomyślał nad wieloma wątkami, nie napisał dobrego scenariusza - ale miał (i w sumie nadal ma) ogromną wyobraźnię, tylko, że nikt jej nie utemperował i nie uporządkował.
I teraz mamy to co mamy. Już na zawsze będziemy mieli ep.1-3. Jedni będą ich bronić (bo oryginalne), inni nienawidzić (bo rzeczywiście fabuła bez ładu i składu).
Skutki decyzji Lucasa odczuliśmy wszyscy. Przy czym uważam, że akurat sprzedanie Star Wars Disneyowi - jest całkiem logiczną decyzją Lucasa - w porównaniu do wszystkich jego decyzji odnośnie ep. 1-3. Bo on jakby obrabował samego siebie - jakby zniszczył wszystko, co z takim trudem wymyślił w ep.4-6.
Czy może być coś gorszego od zszargania charakterów i osiągnięć Luke'a i Hana? Bez wątpienia nie. A sequele Di$neya to robią. ;) Ja tam uwielbiam epizody 1-3, świetnie uzupełniają OT, która cudnie się kończy jak na baśń przystało. Tylko, że niestety komuś zachciało się nad siłę szajs-sequele bez pomysłów kręcić i to spieprzyć. Musi się trudno. Bez odbioru.
Czyli po prostu główny powód bólu dupy jest taki, że w TLJ jest za mało fan service'u?
Jak dla mnie to i tak było go za dużo. To, że Darth Vader jest postrzegany przez Snoke'a jako bohater to żenada. W świecie SW był tylko henchmanem imperatora, gościem od brudnej roboty.
Ale cóż, fanom trzeba dogodzić najwyraźniej :/
Też nie rozumiem kultu Vadera jaki odbywa się w Sequelach. Ani to największy sukinsyn w galaktyce, a do tego zdrajca. Snoke powinien do Imperatora się powoływać. ;)
Jak do Imperatora? Po pierwsze Ben nie jest jego wnukiem, do którego krwi Snoke mógłby się odwoływać (manipulując tymi porównaniami) i trochę ciężej byłoby mu się identyfikować ze starym dziadziem zasiadającym na tronie (Supreme Leader zarezerwował tę rolę dla siebie :D). Po drugie z perspektywy galaktyki to właśnie Vader jest największym sukinsynem, bo był zbrojną pięścią Imperium i firmował swoją "twarzą" jego największe zbrodnie. To on budził strach, a Palpatine wizerunkowo mógł być jak dobry wujek (po wyglądzie nie było widać jego potęgi, zwłaszcza że zapewne tylko nieliczni wiedzieli, iż jest Sithem), zaś jego uczeń mordował nawet własnych ludzi na lewo i prawo, a co dopiero tych, którzy sprzeciwiali się"legalnej" władzy.
Yoda w Oryginalnej Trylogii zachowywał się na początku dziwnie, na pewno dziwniej niż w Prequelach gdzie był poważnym liderem Zakonu, nawet jeśli czasem popełniał błędy. Zresztą nie był on szczególnie ważną postacią w OT, jego zadaniem było umożliwienie osiągnięcia pewnej dojrzałości we władaniu Mocą przez Luke'a. Prequele miały szereg słabych punktów, ale miały też mocne. Przede wszystkim były bardzo odmienne od Oryginalnej Trylogii. Pokazały funkcjonowanie Republiki, jej problemy, różnorodność ras ją zamieszkujących oraz przyczyny powstania Imperium.Pokazały potężne kryzysy wstrząsające Republiką, intrygi Palpatine'a, bardzo charyzmatyczne czarne charaktery (Palpatine, Dooku), potężny Zakon Jedi, wiele świetnych choreograficznie pojedynków, miały bardzo dobrą muzykę. Filmy Disneya nie wnoszą tak naprawdę niczego wartościowego i rzeczywiście nowego - to jest historia będąca zlepkiem poprzerabianych wydarzeń z Oryginalnej Trylogii, z niezbyt przekonującymi głównymi bohaterami (w porównaniu do Luke'a, Hana i Lei z OT), i fatalnymi czarnymi charakterami, które trudno traktować serio.
Apropo czarnych charakterów; ).
W ep.1-3 był Kanclerz i Anakin - czyli bohaterowie nie nowi- ale występujący w ep4-6.
Natomiast ten Sith z rogam i ten wysoki siwy Lord - to okropni bohaterowie. Ten siwy i wysoki- występuje dość często - a nie mam zielonego pojęcia kim był, jaki był jego charakter i motywacje. Z filmu to nie wynika.
A taki Kylo - od początku ma swój charakter. Można go nie lubić - ale ma swoje motywacje, ma uczucia i nie urwał się z choinki.
Moim zdaniem Dooku był świetnym czarnym charakterem - niejednoznacznym, tajemniczym, potężnym, a także granym przez wybitnego aktora, który wręcz promieniował charyzmą. Przy nim Snoke i Kylo Ren to jak muchy przy słoniu.
Ale kim w ogóle był ten Dooku? - to ten wysoki, siwy?? Co najpierw słuchał Imperatora, a później został zabity przez Anakina??
Jaki był jego charakter?, co go napędzało?, dlaczego słuchał Imperatora? Przecież tego nie ma w filmie.
Pewnie zaraz rzucisz mi jakąs legendą z książek czy broszurek itp - ale tego nie ma w samym filmie!
Facet - nie nawiązał z nikim w filmie absolutnie żadnych relacji - a występuje w ep. II i III.
Tak, wysoki, siwy, grany przez Christophera Lee. Trochę o nim było informacji w Prequelu. Uczeń Yody, mistrz Qui-Gon Jinna z epizodu I. Potężny mistrz Jedi, opuścił Zakon po śmierci swego byłego padawana Qui-Gon Jinna, gdyż nie podobała mu się korupcja w Republice i sposób działania Zakonu Jedi.. Był bardzo bogatym arystokratą, ale uważanym za idealistę. By zwalczać tę korupcję i inaczej zorganizować Republikę zdecydował się zostać Sithem, a potem przywódcą Separatystów.. Tak więc widać, że sytuacja w Republice nie wyglądała różowo. Tyle o nim było w Prequelu. Dużo więcej w serialu animowanym Wojny Klonów.
Tak więc miał relacje z Yodą i Qui-Gon Jinnem, a także z generałem Grevousem. W Prequelu jak się pojawił był już przywódcą buntowników, którzy byli mało pokazywani, więc trudno by nawiązywał rozbudowane relacje z bohaterami na ekranie.
Sądzę, że słuchał Imperatora, bo liczył że jak Sithowie zapanują nad Republiką, to wszystko "właściwie" uporządkują.
Uśmiałam się co do Yody;). Kiedy był poważnym liderem Zakonu? ? Przecież w ep1-3 była cała rada Jedi. Yoda o niczym nie decydował sam . Zawsze był w otoczeniu tego wysokiego czarnego, tego z mackami na głowie lub Obiego.
W ep.1-3 do dokonań Yody należało co konkretnie? Rozpoczęcie wojny klonów? ? No super;).
A Kanclerz to największe kuriozum w galaktyce. Jego motywacje były tak czytelne - że chyba tylko dziecko i ślepa rada Jedi nie zrozumieli na czas kim był; )
Była Rada, ale Yoda miał w niej czołową rolę. To że lider konsultuje decyzje z zaufanymi współpracownikami (jak Mace lub Obi-wan) to najzupełniej normalne i właściwe.
Trudno jest twierdzić, że intencje Palpatine'a były oczywiste, gdyż to co wie widz jest zupełnie inne od tego, co wiedzą bohaterowie (jak np. Jedi). Przede wszystkim wiadomo było, że Imperator to Palpatine (to nazwisko pojawiało się w książkach o Oryginalnej Trylogii) więc jak tylko pojawił się jako senator było dla mnie oczywiste, że to przyszły Imperator. Pomijając nawet fakt, że grał go ten sam aktor :-)
Co do Palpatina - to Ci co oglądali ep4-6 od razu wiedzieli kim jest.
Ale nawet dla tych, co nie oglądali - przecież chyba nawet ślepy by się domyślił. On już w ep. 2 bredził o pełni władzy i to w rozmowach z Macem chyba, czy z tym przyszywanym ojcem Lei. A już jego rozmowy z Anakinem - to po prostu najśmieszniejsze - zwłaszcza, gdy najpierw insynuował, że ma moc ratowania życia - by w tej samej scenie - już po przemianie - gadać do Anakina, że razem znajdą odpowiedzi i "lekarstwo na śmierć":). Albo gdy już ze zdeformowaną twarzą gadał w senacie - że to niby Jedi chcą przejąć władzę??? Tak - szczerość aż mu kapała z oczu:).
Duża część ludzi na wysokich stanowiskach (a może i większość) jest chorobliwie żądna władzy. Więc takie teksty Palpatine'a to w sumie nic takiego zaskakującego i wcale nie muszą dowodzić że jest Sithem władającym Ciemną Stroną, raczej mogą świadczyć o "szczerości" wypowiedzi polityka. Anakin był naiwny i rozchwiany emocjonalnie, Palpatine był dla Anakina wielkim autorytetem od najmłodszych lat i przy swojej przebiegłości grał na nim jak chciał i sterował z dużą łatwością.
Co do ostatniej wspomnianej sceny - cóż, Jedi przez swoje moce, niezależność i wielkie wpływy byli oczywiście negatywnie postrzegani przez dużą część członków Senatu. Przekonanie, że Jedi zrobili coś skandalicznego i chcieli zagarnąć władzę było zgodne z takim ich postrzeganiem dlatego wielu Senatorów chętnie w to uwierzyło (bo sami już wcześniej mieli taki ich obraz) i chętnie było świadkami upadku Jedi.
Dokładnie. Jedi to jak np. z Kościołem Katolickim. Masa ludzi chętnie uwierzy w każdy skandal, opluje i obrzuci kamieniami, i z przyjemnością obserwowali by upadek tej instytucji. Oczywiście, to tylko przykład. W to miejsce można wsadzić w zasadzie dowolną organizację. Wymowa prequeli jest niewiarygodnie uniwersalna i prawdziwa.
Właśnie tak. Różne wydarzenia z Prequeli to pewne uniwersalne wzorce, podobne sytuacje i konflikty mogą mieć miejsce w naszej historii lub teraźniejszości.
Dokładnie! Wielu ludzi uwierzy w skandal - kiedy mamy go opisany ze szczegółami. Kiedy mamy przyczyny, sprawców, motywy i powiązania, krzywdę jednych i wywyższenie drugich!!!
Jak to ma się do całkowicie kuriozalnego pomysłu Imperatora - że Jedi chcą przejąć władzę??? pomysłu, o którym sam Palpatine opowiada w senacie - i nikt - nawet ta głupia Padme - nikt nie zaprotestował!
Jedi strzegli pokoju niby od tysiąca lat czy pokoleń - i co nagle cała galaktyka uznała, że Palptine - wyglądający jak zwykły potwór - po prostu ma rację???
Ale Twoje wyjaśnienie to tylko domysły. Ty to sobie dopowiadasz! Tworzysz coś, czego nie było w filmie!od ep1 do ep3! Skąd wiesz, że senat był nastawiony negatywnie do Jedi?? Jak się tego domyśliłeś?? Skoro od 1000 lat czy pokoleń strzegli galaktyki - to jak w ogóle mogli mieć złą opinię???
W książce jest to dokładniej przestawione. Palpatine połączył poinformowanie o spisku Jedi z ogłoszeniem pokonania Separatystów i końcem Wojen Klonów oraz deklaracją powstania Imperium. Przez całe popołudnie przedstawiał różne dowody na spisek Jedi, którzy nie tylko chcieli jego zamordować, ale także obalić Senat. Amidala wiedziała o aresztowaniach różnych senatorów, którzy byli przeciwko Palpatine'owi, byli to ci, co chodzili z nią wcześniej z tymi petycjami do Palpatine'a itd. Była przybita zmianami jakie zaszły w Anakinie i zdawała obie sprawę z beznadziejności sytuacji, i dlatego przekonywała Baila Organę, by nie protestował oficjalnie i by też poparł Palpatine'a. .Zdecydowana większość senatorów entuzjastycznie przyjmowała propozycje zgłaszane przez Palpatine'a. Wynikało to z kontekstu (wygrana wojna), ze strachu oraz jak sądzę z niechęci do Jedi o której pisałem.
Nowa Trylogia ep7-8 przyniosła Kylo i Rey i ich relację.
Przyniosła żołnierzy Poe i Finna i Rose.
A w ep.1-3 Nowa była tylko Padme i ten wysoki Jedi na początku - co zginął w walce z rogatym.
Relacja Kylo i Rey ma ciekawe cechy, ale szału jakiegoś nie ma, bo oboje bohaterowie (a zwłaszcza Rey) nie są dostatecznie ciekawie przedstawieni i mimo tego, że od początku darzyłem Rey bardzo dużą sympatią, to jakoś nie jestem w stanie zrozumieć i poczuć jej charakteru i jakoś się zidentyfikować z nią (co jak dla mnie jest zasadniczą sprawą w przypadku głównego bohatera/bohaterki). Relacja Amidala/Anakin też była zresztą fatalnie pokazana, to główna słabość Prequelu, para z Oryginalnej Trylogii (Leia/Han) bije obie wspomniane pary o wiele długości (przede wszystkim nie mają takich drewnianych dialogów między sobą).
W Prequelach było wielu bohaterów znanych z Oryginalnej Trylogii, ale byli pokazani z zupełnie innej strony (Kenobi, Anakin, Imperator) a więc dowiadywaliśmy się czegoś nowego o nich (i byli OK jeśli chodzi o Kenobiego i Imperatora, niestety słabo wypadł Anakin). Padme była ciekawą postacią z wyjątkiem jej związku z Anakinem (kluczowego dla fabuły), który wypadał fatalnie ze względu na niedojrzałość przedstawionego w Prequelu Anakina.