do spółki z gniotem "requiem dla snu" i innymi produkcjami bajeranta aronofskiego... }) owszem można obejrzeć z piwem, chipsami i fajnym towarzystwem, ale tylko raz... })
szczerze współczuję tym którzy ten film uwielbiają... })
jest to tylko i wyłącznie kino rozrywkowe - oba filmy poruszają trudne tematy ale żerują na nich, uprawiają gapiostwo, czerpią z taniej sensacji, są jak osobnik, który wtrąca się do czyjegoś dialogu aby tylko coś powiedzieć, bez ładu, składu i odpowiedzialności za wypowiedziane słowa, to takie pijaczki, które zwalają winę za swoje ordynarne zachowanie na to, że pyli pijani... })
I? Mi się wydaję, że ten film był robiony już jako rozrywka, a nie ciężki dramat w odróżnieniu od Requiemu.
Zaraz po tym, że cóż, nie zgadzam się, powiem tak: kino wyłącznie rozrywkowe powinno być chyba lżejsze, nie? Dla mnie takim kinem są wszystkie projekty Michaela Baya, którego niefrasobliwy profesjonalizm cenię od pierwszego tytułu, oraz, na ten przykład, takie filmy jak "Piraci z Karaibów", "Książę Persji" itp.
Co nie zmienia faktu, że jeśli uważasz ten film za czystą rozrywkę, to, bracie, masz fory do przodu :)
cieszę się, że wypowiadasz się merytorycznie i z elegancją bronisz swego zdania... })
Mówisz, że kino tylko rozrywkowe, bo poza walkami nic więcej nie rozumiesz... smutne. Trzeba się powoli przyzwyczajać do takiej ciemnoty bo świat głupieje, a góruje żądza pieniądza.
Życzę pomyślności w przyszłości drogiemu użytkownikowi.
"[...] poza walkami nic nie rozumiesz [...]" - nie ja dałem tej szmirze 10... })
Odnoszę wrażenie, że dla niektórych osób ten film jest "kinem rozrywkowym" tylko ze względu na sceny walki.
Chodziło mi raczej o to, że z łatwością znalazłoby się niejednego człowieka, który traktuje ten film jako film akcji. Nie ciebie, bo miałem na myśli tego powyżej (choć prawdę mówiąc nie mam pewności, jak dokładnie postrzega "Podziemny krąg").
dla mnie nie był to nigdy film akcji - był to raczej przydługawy i przynudnawy "plakat" propagandy pustki, mało tego - nie miał wystarczająco dużo ikry by być naprawdę okrutny - owszem, był brutalny, ale w mordę każdy potrafi dać, bądź to gdy go spotka taka konieczność lub też gdy nadejdzie taka potrzeba... })
>"plakat" propagandy pustki
rozwiń.
>nie miał wystarczająco dużo ikry by być naprawdę okrutny
Ja nie odniosłem wrażenia, że film miał być nastawiony na okrucieństwo, więc wytykanie niedostatecznego okrucieństwa (?) jest nieco pozbawione sensu.
A w wątku tytułowego fight clubu nie chodziło o to, żeby dać w mordę dla dania w mordę, tylko o odskocznię od codzienności życia korposzczura, dla którego życie to nudna praca i zamawianie mebli z katalogów.
film promuje nihilizm, łajdactwo i ogólny rozbój jako reakcję, a jest ona niewspółmierna do problemów dotykających bohatera - to nie jest droga do rozwiązania;
problemy są jedynie pretekstem do eskalacji brutalności i infantylności, film uzurpuje sobie jedynie słuszną wykładnię dot. poszukiwania swego miejsca w świecie - naprawdę okrutne są długofalowe skutki takiej postawy i to jest rzeczywisty problem i rzeczywista brutalność rzeczywistości, w tym przypadku ignorowanej, natomiast sensacyjno-społeczna otoczka umożliwia przemyt i standaryzowanie zdziczenia...
to jedynie mało wartościowa rozrywka żerująca na komunałach... })
Powiedziałbym, że promuje wręcz przeciwieństwo nihilizmu. Atakuje tępy konsumpcjonizm, który wbijał głównego bohatera w depresję i bezsenność. Jako odtrutkę pokazuje jak potrzebne są uczucia (uczęszczanie na wszelkiej maści spotkania) i proste emocje (jak adrenalina) do życia, które ma coś sobą reprezentować. Tematyka poruszała samowystarczalność i odrzucenie zbędnych produktów zachodniej cywilizacji.
>problemy są jedynie pretekstem do eskalacji brutalności i infantylności
No okej, tak do odebrałeś. Rozumiem, że przez pogląd "ja zrozumiałem sedno, a wy nie, wy tępaki" uzurpujesz sobie prawa do odpowiedzi na pytanie co autor miał na myśli?
> film uzurpuje sobie jedynie słuszną wykładnię dot. poszukiwania swego miejsca w świecie
lol, no rzeczywiście, idee były wciskane do gardła.
> naprawdę okrutne są długofalowe skutki takiej postawy i to jest rzeczywisty problem i rzeczywista brutalność rzeczywistości
Excuse you, zaczynasz bełkotać.
>natomiast sensacyjno-społeczna otoczka umożliwia przemyt i standaryzowanie zdziczenia
>to jedynie mało wartościowa rozrywka żerująca na komunałach
Wyskakujesz z oklepanymi i nudnymi zabiegami erystycznymi. Powiedzieć "X otoczka umożliwia przemyt Y" można o KAŻDYM filmie, książce, itd., wystarczy tylko odpowiednio dobrać parametry. Podobnie nazwanie czegoś komunałem to argumentacyjna sieczka. Ja też mogę nazwać cokolwiek banałem i nikt mi nic nie zrobi, bo co, jeśli to faktycznie banał w moim odczuciu?
i w tym jest rzeczy całe sedno - nie ma prawdy obiektywnej, bo każdy ma swoją prawdę, którą może podeprzeć wszystko, absolutnie wszystko czego tylko dusza zapragnie - to też jest ci znane i dla ciebie oklepane?... })
Nu-uh, nie wykręcisz się tak łatwo. Wyraźnie formowałeś swoje wypowiedzi na prawdę obiektywną.
Rzeczywistość jest taka, że film ma swoje wartości, które istnieją OBOK motywu fight clubu a nie jako medium do promocji agresji. A to, że są to tematy powszechne, nie sprawia, że sam film jest banalny, bo i ogólna forma i sposób wplecenia idei w fabułę oraz akcję stoją na poziomie co najmniej satysfakcjonującym dla ogromnej rzeszy odbiorców, w tym i tych, nazwijmy to, bardziej wymagających.
Są też osoby, które sarkają na FC z prostego powodu - nie zgrywa się to z ich ideologią. Dlatego widzę sporą tendencję u tej ideowo wojowniczej części przedstawicieli myśli prawicowej do ogólnej niechęci względem tej książki/filmu.
pisałem już o tym wcześniej, powtórzę ci - jest to tania masówka, która spełniła nadzieje pokładane w nim przez tych, którzy go stworzyli - cała jego poetyka polega na tym, że wartości które sobą reprezentuje są tak wątpliwej próby, że aby je dostrzec trzeba się "zdrowo" utytłać w szambie całej reszty tej produkcji - bardzo trafnie ujął to użytkownik >>Cwietu<< w dwóch opublikowanych wyżej postach... })
zaś co do ideologii to całą tendencję ideowo wojowniczej części przedstawicieli myśli nieprawicowej wyrażonej w tej produkcji można zawrzeć w powiedzeniu: "na złość babci odmrożę sobie uszy" czyli albo w 100% akceptujesz zastane status quo (tzn. nie masz pojęcia co się dzieje na świecie) albo dziwię się że jeszcze nie wysadziłeś czegoś w powietrze jako zgorzkniały acz poczciwy idealista utopijny... })
Tania masówka - kolejny weasel word.
>zaś co do ideologii to całą tendencję ideowo wojowniczej części przedstawicieli myśli nieprawicowej wyrażonej w tej produkcji można zawrzeć w powiedzeniu: "na złość babci odmrożę sobie uszy" czyli albo w 100% akceptujesz zastane status quo (tzn. nie masz pojęcia co się dzieje na świecie) albo dziwię się że jeszcze nie wysadziłeś czegoś w powietrze jako zgorzkniały acz poczciwy idealista utopijny... })
No chyba oglądaliśmy różne filmy stary. Ale widzę, żeś jest jednak prawak (co w sumie potwierdza rzut oka na profil), więc z automatu wrzucasz sobie confirmation bias. Na zdrowie.
Beka z politycznych ideowców w dyskusji o sztuce zawsze (żeby nie było, z lewaków tak samo jak z prawaków, żebyś mnie od razu na stos nie wysyłał)
tak myślałem - użyteczny z ciebie poczciwina wszstkoizmu bezrefleksyjnego - również na zdrowie... })
Nie zgadza się ze mną = musi być bezrefleksyjny. (Bo przecież moja jest prawda, reszta nie ma mózgu)
Daruj sobie przedszkolne, pasywno-agresywne docinki osobiste typu "użyteczny poczciwina". Ja wiem, że to internet, ale jak widzę tego typu retorykę, to nawet mi cię nie żal. Już bardziej szanuję wulgarnych rozmówców niż mentalną fedorę i umysłowy neckbeard. M'lady.
już ci pisałem, że prawdy obiektywnej nie ma, bo każdy ma swoją prawdę subiektywną i mimo że wiesz wszystko to dalej pytasz jak sztubak - odpowiadam ci, różnimy się fundamentalnie - a jak długo utrzymasz swój entuzjazm wobec tego produkcyjniaka oraz jak długo będziesz szanował wulgarność, to rzecz jasna tylko twoja sprawa - twój użyteczny pocziwizm nie jest niczym nadzwyczajnym na świecie - jesteś w większości, nie masz się czego wstydzić... })
Lol, Fight Club promuje nihilizm itd tak samo, jak South Park nienawiść do rudowłosych i Azjatów.
Hahaha, najzabawniejszym festiwalem pustosłowia i pseudointelektualną masturbacją są Twoje opisy ulubionych filmów. Dawno nie czytałem tak wydumanych debilizmów, wymyślasz to srając czy jak Ci przychodzą do głowy takie absurdy? a może chciałeś być poetą? :D
100% racji. Na moją ocenę nie zwracaj uwagi bo oglądałem film bardzo dawno, jak byłem guwniażem i jarałem się Tylerem
Musisz przywyknąć, że ApolloCreed_ jest jeszcze dwunastolatkiem. Przynajmniej taki poziom prezentuje.
Ehh tacy ogarnięci jesteście, że nie możecie się domyślić, że te błędy są celowe.
W pełni się zgadzam, że film jest skrajnie ogłupiający ale z zupełnie innego powodu. Film jest w zasadzie jedną wielką gloryfikacją postawy czysto nihilistycznej. Główna postać to typowy anty-bohater a przesłania płynące z filmu (typu "pieniądze to źródło całego zła" itp.) są wyjątkowo naiwne. Z jednej strony nie dziwię się, że film trafia do młodych gniewnych bez wyrobionego światopoglądu ale z drugiej żal mi takich ludzi, którzy po seansie odchodzą przekonani do zawartych w nim idei. No chyba, że ktoś ogląda tylko i wyłącznie dla akcji i wyłącza myślenie - wtedy uodparnia się na ogłupienie. Tego typu sztuka to prawdziwy powód upadku naszej kultury a wysoka pozycja tego gniota w rankingu to znak naszych coraz bardziej pozbawionych jakichkolwiek wartości czasów.
Czyli zakładasz że każdy kto dał wysoką ocenę temu filmowi postępuję tak samo w życiu ? wyciąga z niego jakieś wartości które chce wcielić w swoje życie ??? to totalna głupota ! i dlatego nasze społeczeństwo jest tak zdemoralizowane ?, myślę że filmy aż tak na psychikę nie działają a tym bardziej nie na połowę Polski.
Jak dla mnie najoczywistszym czynnikiem wpływających na rozwój ludzi a szczególnie nastolatków, jest muzyka a szczególnie muzyka taka jak rap i hip-hop to przez nia powstają takie grupy ludzi jak dresi, grupa pozbawiona wszelkich wartości i najbardziej zdemoralizowana...
Podejrzewam, że większość osób wysoko oceniających ten film w jakiś sposób utożsamia się z zawartymi w nim ideami (zakładając zrozumienie filmu i przekazu). I nie chodzi mi o to, że chcą one dosłownie wysadzać w powietrze banki itp. ale podobnie jak bohater całkowicie (lub w znacznym stopniu) odrzucają naszą kulturę jednocześnie wprowadzając w swoje życie jakieś elementy relatywizmu i nihilizmu. To najgorsze podejście z możliwych i wg mnie jeden z głównych powodów upadku naszej cywilizacji. Uważam też, że przynajmniej jeśli chodzi o ludzi młodych, nie mających wyrobionego światopoglądu takie filmy w jakiś sposób ten światopogląd kształtują. Ogólnie myślę, że sztuka jako całość znacznie na takich ludzi wpływa, nie tylko muzyka. Sam kiedyś byłem młody i podobne filmy robiły na mnie wrażenie a moje spojrzenie na świat było strasznie naiwne także z ich powodu. No chyba, że większość oceniających dała wysoką notę tylko i wyłącznie za formę, nie za treść ale ja w to wątpię.
Ja oglądałam ten film będąc w okresie kiedy, można powiedzieć kształtowałam swój światopogląd, ale film w żadnym stopniu na to nie wpłynął. Dałam 10/10 i żadnych skutków, które wymieniłeś, u siebie nie widzę a każdy film który mi się podoba traktuję bardzo emocjonalnie. Zresztą, jak by każdy młody człowiek traktował filmy tak bardzo na poważnie,że później wpływa to na jego dalsze życie....ojj to byłoby ciężko, chociaż myślę, że i tak by było z nimi lepiej niż jest teraz. ; )
Na mnie wpłynął. Zle mi z tym nie jest bo wpłynął pozytywnie. Oglądałem go jako szczyl i zacząłem myśleć w inny sposób. Potem była książka i wcale się nie wstydzę że ta historia ukształtowała mój światopogląd.
Aha,no jeśli wpłynął dobrze, nie organizujesz żadnych fightclubów, nie wysadzasz banków i nie masz też zaburzeń psychicznych to super ; )
Nie no, z bankami to przesada a fight club się organizuję tylko jak jesteśmy ze znajomymi lekko pijani ;D Różnica jest tak że zamiast 'Hit me as hard as you can', jest 'Hit me but not too hard' ;D No cóż, nie mam chyba jaj żeby stoczyć się na samo dno i paradować jak narrator , z dziurą w policzku i ruchomą połową zębów ;p
Opowieść ma dobre antykorporacyjne a antykosumpcjonistyczne przesłanie, na to bym zwracał uwagę.
niestety wyznawcy zakalca są nieprzejednani, a ich zaangażowanie w podcinanie gałęzi na której siedzą, doprawdy pożałowania godne - po raz kolejny popisali się umiejętnością składania liter i... to wszystko... })
W mojej opinii traktowanie filmu, który przypadł komuś do gustu, jako elementu jego światopoglądu to oznaka krzywego podejścia do kinematografii. Chcesz obejrzeć coś rzeczywistego, z czym się utożsamiasz / polemizujesz - oglądasz dokument lub film fabularny oparty na prawdziwych wydarzeniach. Podziemny Krąg to jednak film rozrywkowy. Oglądanie go sprawia satysfakcję nie ze względu na poglądy bohaterów, a dzięki świetnej umiejętności reżysera do budowania klimatu i fabuły opowieści. Nietuzinkowe zakończenie tylko pieczętuje całość. Prywatnie w filmach szukam czegoś nowego, czegoś co mnie zaskoczy i nawet zmusi do chwilowej refleksji, ale nie oznacza to, że z każdym tego typu filmem będę się w jakiś sposób utożsamiał. Jak idę z dzieciakami na karuzelę czy do zoo to nie zastanawiam się nad sensem tego co robię, a cieszę się z tego. Analogicznie jest z grami czy filmami, które dodatkowo poza rozrywką zadają czasami ciekawe pytania przez co przyjemność z oglądania utrzymuje się jeszcze chwilę po samym filmie.
Paradoksalnie (to zdanie nie dotyczy ludzi na Twoim poziomie Cwielu) za "inteligentnych" (mowa tu całokształcie) nie uważam tych, którzy potrafią w każdym filmie zobaczyć stado wad, a właśnie tych, którzy potrafią w każdym, nawet słabszym filmie znaleźć coś dla siebie. Piszę to, bo mówisz o upadku naszej kultury, która moim zdaniem zmierza jednak we właściwy kierunku - większej otwartości.
Budowanie światopoglądu poprzez filmy... Rzeczywiście, może być tak, że na światopogląd niektórych ludzi filmy oddziałują. Wydaje mi się jednak, że należy mieć dystans do tego co się ogląda i uważam, że po obejrzeniu tego filmu nikt w życie nie wprowadzi nihilizmu. Oprócz tego, że w "Podziemnym kręgu" jest kupa przemocy, są też pewne myśli, na które należy zwrócić uwagę (i wcale nie są to jakieś naiwne prawdy). Przykładowo: "szukanie jeleni w puszczy pod Rockefeller Center". Może oglądając ten film, właśnie na takim czymś powinno się skupić uwagę. Wiele osób też twierdzi, że jest to film rozrywkowy (i nie twierdzę, że nie), bo wyłączając myślenie łatwo się go ogląda. Uważam jednak, że należałoby też zwrócić uwagę na samą organizacje "Podziemny krąg". Jest to stowarzyszenie młodych ludzi, którzy oprócz tego, że się leją, próbują w jakiś sposób sprzeciwić się systemowi. Rzeczywiście nie jest normalne niszczenie kawiarni czy inne akty wandalizmu, ale zwróć uwagę na wysadzenie banków i chęć wyzerowania kart kredytowych. Jest to właśnie ich dążenie do obalenia systemu pieniądza i świata opierającego się na konsumpcji. W filmie występuje wiele symboliki i powinno się w niego wgłębić.
A i jeszcze jedno: odrzucenie konsumpcji w żaden sposób nie dąży do zniszczenia cywilizacji. Wiadomo, że nie będziemy mieszkać w ruderach jak "główni bohaterowie", ale jeżeli ludzie postawią dobra doczesne na końcu hierarchii wartości, dalej zajdą.