do spółki z gniotem "requiem dla snu" i innymi produkcjami bajeranta aronofskiego... }) owszem można obejrzeć z piwem, chipsami i fajnym towarzystwem, ale tylko raz... })
szczerze współczuję tym którzy ten film uwielbiają... })
Moim zdaniem głównym powodem upadku naszej cywilizacji są pseudo intelektualiści, spuszczający się nam swoją wątpliwą błyskotliwością, płodząc setki coraz bardziej kretyńskich i wydumanych postów o tym jak to postawy nihilistyczne są groźne, człowieku nie podoba Ci się nie oglądaj i zanudzaj ludzi pie*doleniem, które nikogo nie interesuje. Pewnie jesteś jakimś super alternatywnym gejem, który nigdy nie dostał się do filmówki i musiał zesrać życie na kulturoznawstwie, szczerze Ci współczuję i nie pozdrawiam :D
zupełnie niepotrzebnie - oszczędzaj emocje, jest jeszcze wiele stymulujących szmir do przeżycia... })
kino rozrywkowe> kino wydumane i symboliczne. to odwieczna prawda i nigdy nie bedzie inaczej . kazdego kto uwaza inaczej podejrzewam o brak wyzwań intelektualnych w pracy lub na studiach .Wtedy jest chęć na intelektualizowanie się i podbudowywanie ego tym ze oglada się 'KINO NIEROZRYWKOWE dla WYRAFINOWANYCH widzów' .. hehe zawsze mam beke z takich osób jak autor tego tematu
my zaś, "beke" mamy z tego, że za każdym razem przepłacasz kupując bilet do kina - płacisz za cały film a dostajesz tylko połowę... })
Ojojoj.... bo się zaraz zgubię... w tych twoich...refleksyjnych..wielokropkach...
Gorsze jest to ,że ty płacisz za cały bilet ,a czujesz się jakbyś dostał 3 w 1........................})
Każdy ma prawo do racji, ale czemu na siłę próbujesz zrugać film za to, że któregoś "składnika" miał za mało. Wg wielu, wielu osób film jest świetny. Nie świadczy o tym tylko i wyłącznie wysoka pozycja w rankingu, ale też zainteresowanie jakie wokół niego ciągle jest. Obraz z 1999, mamy 2013 a tutaj dyskusja trwa w najlepsze czy jest to dzieło "ambitne", czy też dla mas z bardzo małą wartością merytoryczną. Czy to ma jakieś znaczenie? Film jest wyważony, posiada akcję, świetną grę aktorską, potrafi zaskoczyć. Mówi o ważnych kwestiach, przy okazji pokazuje nam ciekawy przypadek nienormalnego człowieka i to co takiego wariata kręci:) Bardzo zachowawczo, no ale przynajmniej nie masz gdzie się nie zgodzić.
"Bardzo zachowawczo" - fakt, "no ale przynajmniej nie masz gdzie się nie zgodzić" - mit - miejsca do dyskusji zostawiłeś wiele, tyle że przedmiot lichy i trywialny, szkoda na niego czasu, "czy to ma jakieś znaczenie?" - "żadnego" - Bach, Mozart, Chopin też pisali fajne melodyjki na komórę... })
Spokojnie, weź głęboki oddech, sięgnij po tabletki i na razie nie dotykaj klawiatury. Za 10 min Ci przejdzie i przestaniesz wypisywać głupoty.
Och, dżizas, jak bardzo mogą denerwować ludzie, którzy oglądają jakieś hipsterskie szity, uważając się za niezwykłych kinomanów o wyszukanym guście...
w miarę upływu lat coraz więcej ludzi będzie cię tak "denerwować"... i to właśnie będzie dramat... })
to jeszcze gorzej - chcesz powiedzieć, że jeszcze z podstawówki nie wyszłaś?... })
Tak. Właśnie idę robić skale na przyrodę ale zanim to zrobię to wyjaśnij mi te głupie znaczki na końcu twoich konstruktywnych wypowiedzi :))
Wróze ci świetlaną przyszłość na ręcznym z racji braku szacunku do kobiet i to zapewne sporo starszych od siebie. Geschlossen.
szacunek mam dla kobiet z prawdziwego zdarzenia, nie dla smarkatych i ordynarnych gówniar... })
ha-ha mam wrażenie że wszyscy co prubóją tak dzielnie walczyć o swoje zdanie nie widzą że przedmówca sprytnie was podkusił do komentarzy:D specjalnie w taki a nie inny sposób wypowiada się na temat filmów które poruszają ważne sprawy chce sprawdzić jakie wy o tym macie zdanie w mojej sugestii film był naprawde dobry jeśli chodzi o pomysł i wykonanie podobał mi się ale czy mam zgłebiać się tak naprawde do kanału który nie ma końca hah mam wrażenie że żaden z was nie zrozumiał ani filmu ani morału który nam przynosi prawda człowiek myślacy potrafi sam zauważyć to co filmie jest ukazane ale sądze żę film opłacało się oglądnąć z tego a nie innego względu ponieważ można zauważyć w warstwie społeczeństwa kto tak naprawde myśli i wie co miał do przekazania film tyle nie będe nikogo obrażał ale filmweb nie jest po to żęby kogoś krytykować ale .żeby dowiedziec co nie co o filmie i po dyskutować bye bye
no więc właśnie dowiedziałeś się, że istnieją odbiorcy innego obiegu - chodzi o zjawisko - którzy podobnie ja ty uważają, że film był naprawdę - z tym że niewiele wart... })
Obejrzałem film jak miałem 20 lat. Teraz wczoraj widziałem kawałek w telewizji. Cóż, nadal nie rozumiem o co chodziło w tym filmie. Wiem, że dwóch gości spotyka się w samolocie (edward Norton i Brad Pitt). Oboje dochodzą do wspólnych wniosków, nie wiadomo, czy się przyjaźnią, czy się do końca dogadują. W końcu jakieś zawody robią w piwnicy jako walki nielagalne niby reakcja organizmu na odreagowanie od pracy, zniszczonego świata wewnętrznego, problemy życiowe i oderwanie od szarej rzeczywistości. Film posiada świetne zdjęcia, montaż, genialnie zagrany przez Edwarda Nortona (ostatni dobry film jaki z nim widziałem to ,,Iluzjonista'', ale dużo z nim filmów nie widziałem). Brat Pitt genialny w filmie także, ale to już mistrz kina psychologicznego, szkoda, że traci czas często jedynie na filmy akcji. Film nakręcony przez Davida Finchera - twórcy takiego hitu kinowego jak ,,Obcy 3'' (tak poza tym kiedy wreszcie będzie ,,Obcy 5'', czy też nigdy nie doczekam się na kolejną odsłonę światowego hitu fantastyki, kina grozy i horroru). Reżyser sprawnie nakręcił film, nie rozumiem jaki morał miał mieć mieć ten film, co w tym filmie się dzieje pod koniec, czy dobrze ten film wogóle pojmuję, może jakoś inaczej trzeba było ten film odebrać, jeśli ktoś mnie oświeci, to bardzo chętnie dowiem się o czym ten film jest, jak rozumieć zakończenie, przesłanie czy też ogólnie jak inna osoba odbiera ten film.
W sumie wszię Ci podziękowanie. Bo chociaż kompletnie się z Tobą nie zgadzam musiałam głęboko przemyśleć fakt czemu ten film znajduje się w moim osobistym top 10 of all time na pozycji pierwszej, bo do tej pory lądował tam instynktownie.
Tak jak uważam, że Ojciec chrzestny jest gloryfikowany bez powodu, a jego wielbiciele pieją "idealny! wspaniały! genialny!" a przy pytaniu: gdzie? dlaczego? oburzają się i jedyny argument to: jesteś za głupi zeby zrozumieć, tak FC zasłużył na swoją renomę. W Ojcu znajduję tylko upokorzenie kobiet poprzez ukazanie ich jako płaczliwych, głupich istot (a tego nie było w książce!), nie czuję tego klimatu, bo go tam nie ma (Rodzina Soprano była bardziej klimatyczna...), dłużący się i nudnawy, jakby reżyser/scenarzysta nie znał umiaru. Ludzie powyżej, w tym i Ty, oburzają się i mówią że film nie może być arcydziełem bo jest rozrywką. No nie wiem... Rozumiem, że Ojciec chrzestny niesie ze sobą głębokie przemyślenia i zmienia życie wszystkich oglądających na lepsze? :D No argument bzdurny.
Co mi się podoba? Gra aktorska - mistrzowska chociaż nigdy nie przepadałam za Pittem (w przeciwieństwie do Godfther - bo niektórzy aktorzy grali tak genialnie jak świadkowie w Annie Marii Wesołowskiej - przepraszam, że się uczepiłam Ojca, ale film zajmuje pozycje nr 2 i doskonale nadaje się do porównania). Akcja. Ciężko znaleźć film, który ma tak ciekawie opowiedzianą fabułę i dzieją się w nim niespotykane rzeczy na miarę fantastyki. Świetne dialogi i monologi. Dziwaczne spostrzeżenia łamiące formę. Postacie różnorodne i pełne. Fascynujący wątek tworzenia armii, to, jak za jednym charyzmatycznym szaleńcem idą setki, a potem tysiące (uuu, czyżby szurniętych było więcej? czyżby ludzie za poczucie celu - którego najwidoczniej do tej pory nie mieli albo stał się irrelewantny- za poczucie przynależności byli w stanie oddać poczucie godności i własną tożsamość/indywidualność?). Wszystko jest dogłębnie przemyślane, nie jest przypadkowe. W ogóle, żeby pewne rzeczy dotarły film trzeba obejrzeć co najmniej 2 razy, no chyba że czytało się książkę. Muzyka - klimatyczna, urokliwa. Sceneria. Wszystko.
A teraz to "przesłanie". Nie wiem co złego jest w nihilizmie. Jestem nihilistką, oportunistą i pesymistką. Byłam nią od dziecka, a po obejrzeniu filmu (w wieku 19 lat, więc nie najmłodszym) olśniło mnie - są tacy ludzie jak ja, można z tym żyć, nie trzeba się tego wstydzić. Nie trzeba się wstydzić braku wiary w ludzi, mizantropii, emocjonalnej pustki i poczucia bezsensu. Ten film to ulga. Nie chodzi o to, żeby film zmienił coś globalnie. Wystarczy, że zmieni jednostkę. I w tym jest wielkość. Poza tym widzę nie tylko nihilizm, widzę również wątek poczucia bezpieczeństwa, jak to funkcjonuje w naszych głowach, jak łatwo ją zniszczyć, jak bardzo jest iluzoryczna.
Nie kryję, ze jestem fanką twórczości Palahniuka. Ma niesamowite pomysły, dar do opowiadania i chociaż jest krytykowany za dążenie do szokowania ludzi, to ja nie widzę w tym nic gorszącego, bo to jest tylko dodatek, nie w tym miejscu jest wartość twórczości.
I to wszystko kryło się za instynktem, że ten film jest głęboki. Nie potrzebuję Twojego współczucia, zawsze uważałam, że jest poniżające, a ja czuję się dumna ze swojego uwielbienia dla tego filmu.
Jeszcze raz - dziękuję.
Chcesz argumentów dotyczących wielkości Godfathera?
Serdecznie zapraszam do tych tematów:
I - http://www.filmweb.pl/film/Ojciec+chrzestny-1972-1089/discussion/Wszystko+o+film ie+%5BSPOILER%5D%C2%A0,1987527
II - http://www.filmweb.pl/film/Ojciec+chrzestny+II-1974-1090/discussion/Wszystko+o+f ilmie+%5BSPOILER%5D%C2%A0,1987533
"Nie wiem co złego jest w nihilizmie" albo "Nie trzeba się wstydzić braku wiary w ludzi, mizantropii, emocjonalnej pustki i poczucia bezsensu." - właściwie bez komentarza - płyniesz samym środkiem głównego ścieku i jeszcze jesteś z tego zadowolona... })
ale to takie czasy - im ktoś głupszy tym "mądrzejszy", im większy łajdak tym bardziej "zagubiony", im większa szmira tym większe "arcydzieło", etc., dopóki tego nie zrozumiesz dopóty śmieciowe, tandetne i byle jakie wytwory będą dla ciebie rarytasem - sądziłem, że na tym polegają twoje "głębokie przemyślenia", a Ty po prostu zamanifestowałaś znany i wyświechtany mechanizm afirmacyjny - ale z drugiej strony "nie masz się o co martwić", to upośledzenie jest udziałem przygniatającej większości ludzkości i dotyczy KAŻDEGO aspektu życia - więc faktycznie jest to dla Ciebie ulga - nie jesteś sama... })
ps. nie porównuj "Fight Club" z "The Godfather" - ten drugi to zupełnie inna półka... })
Rozumiem, że siebie masz za kogoś lepszego od tych "płynących środkiem ścieku"? No i do tego zupełnie alternatywnego :D Nie wiem ile w życiu widziałeś, ile przeszedłeś, ale zapewne dużo, wszyscy zawsze tak o sobie mówią - najwidoczniej niewystarczająco, jeśli dalej masz wiarę w ludzi, widzisz sens i czujesz nadzieję patrząc na otoczenie (coś mi się nie zgadza - bo w dalszej cześci wszystkich obrażasz, więc ustal jakiś spójny front, ok?). Mało jest takich ludzi jak ja. Znam tylko jedną. Reszta przyjmuje największe gówno na klate i udaje, ze to było przyjemne i do tego niesamowite przeżycie, nawet się nie zastanawiając co się przed chwilą stało. Jestem zadowolona, bo wiem kim jestem i kompletnie się z tym pogodziłam, do tego nie uganiam się za ludźmi prosząc "polub mnie". Co do mechanizmu - nie widzę w nim nic złego. Mam iśc przez życie nienawidząc się? Sam stosujesz ten mechanizm przedstawiając siebie jako autorytet i masz jeszcze czelność współczuć innym - masturbacja własną wspaniałością :|
Ten wywód o naszych czasach - śmieszny. Nie wiem nawet jak się do tego odnieść (pomijając już zupełny brak porządku logicznego i jakiegoś językowo-stylistycznego szlifu) bo o tym, co czym/kim coś/ktoś jest dla kogoś innego stanowią reguły i wartości, którymi się w życiu kieruje. Jak to w ogóle ocenić? Można? Potrzeba? Ludzie za dużo czasu poświęcają usiłując przekonać innych do swoich wartości. Najczęściej gadaniem, np. takim jak Twoje. Jednym zależy żeby przejść przez życie przezywając jak najwięcej, inni chcą życ wygodnie - co mnie to? Zaczyna mnie to obchodzić, kiedy wpływa to na moje życie, ale tylko wtedy, kiedy moje działanie mogą odnieść skutek, bo jeszcze mnie nie pogięło kompletnie, żeby nawracać fajfusów nie rokujących żadnych szans.
No i dziękuję, ze tak szeroko odniosłeś się do najważniejszej części mojej wypowiedzi - wartości Fight Clubu. Jak przygniatająca większośc ludzkości jedynie wymachujesz pseudo argumentami nie mającymi wartości merytorycznej dodając argumentum ad personam.
PS. nie mów mi co mam robić i zdecydowanie nie mów mi czego mam nie robić, to nie należy do Twoich kompetencji, ale zgadzam się w jednym - GF to o wiele niższa półka.
PS2. Muszę potrenować obrażanie ludzi bez wulgaryzmów, przyznaję, że jesteś w tym świetny.
nic nie rozumiesz i przypisujesz mi słowa których nie powiedziałem:
- nie uważam się za lepszego - z nizinami nie wchodzę we współzawodnictwo bo na tym poziomie nie mam ani doświadczenia ani ambicji, natomiast w sferach, które bezpowrotnie giną pod natłokiem współczesnego obłędu, pojęcie walki o prymat po prostu nie istnieje - nikt tam nie zawraca sobie głowy kołchozowym postrzeganiem świata... });
- nie uważam się też za alternatywnego - wystarczy być normalnym żeby szokować (i to bez intencji);
- przeszedłem w życiu zdecydowanie zbyt mało aby spocząć na laurach i pospolitość, która mieni się rzeczywistością, uznać za normę;
- nie mam ani wiary ani niewiary w ludzi - nuży mnie raczej ich przewidywalność w sytuacjach kiedy powinni być nieprzewidywalni (i na odwrót) - ludzie są jacy są i nigdy inni nie będą (zresztą nigdy nie byli);
- nie interesuje mnie ludzka "nadzieja" - powtarzanie w kółko tego samego a oczekiwanie różnych rezultatów to nie nadzieja, tylko zbiorowe szaleństwo;
- ci, którzy żywią się zakalcem to najwidoczniej zakalcożercy - ich menu, ich przyjemność,.
- jeśli uważasz, że mało jest ludzi takich jak Ty, to nie wiem czy się nad sobą użalasz czy się sobą chwalisz, a jeśli napawa Cię dobrym samopoczuciem to że jesteś lepsza od jakiejś byle miernoty to powinnaś obejrzeć kilka arcydzieł czeskiego kina z czasów Praskiej Wiosny - tam dobrze ci wyłożą czym zalatuje dobre samopoczucie... })
- nie stosuję żadnego mechanizmu, zwłaszcza tak trywialnego i zwodniczego - to że ludzie potrzebują autorytetów to ich problem... })
- nie potrzebuję masturbacji - znam swoją wartość... })
- to, że nie rozumiesz czasów w których żyjesz wiedziałem już po lekturze Twojego poprzedniego postu... })
- to, że wiesz kto rokuje szansę a kto nie, to kolejny dowód Twej bezsilności, albo po prostu nie słyszałem jeszcze o Tobie w telewizji... })
teraz o filmie (tyle na ile zasługuje) - jest to tania masówka, która spełniła nadzieje pokładane w nim przez tych, którzy go stworzyli - cała jego poetyka polega na tym, że wartości które sobą reprezentuje są tak wątpliwej próby, że aby je dostrzec trzeba się "zdrowo" utytłać w szambie całej reszty tej produkcji - bardzo trafnie ujął to użytkownik >>Cwietu<< w dwóch opublikowanych wyżej postach... })
- ostatnią rzeczą jakiej pragnę jest pouczanie Ciebie - Twoje życie to Twoja sprawa, a co do kompetencji, to racja - już od dawna takich nie posiadam... })
- a jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś o obrażaniu (się lub kogoś) to zainteresuj się bliżej biografią ale przede wszystkim twórczością Chaplina, zwłaszcza późną - ja nie dorastam mu do pięt, ale doceniam słowa uznania... })
Ahahah, będziesz moją drugą opcją na wypadek śmierci pierwszej :D Popływamy sobie razem środkiem ścieku :3 Piona.
Wręcz przeciwnie oba filmy to wnikliwe studia patologicznych i groźnych zjawisk społecznych podane w wybornie i okraszone rewelacyjnym aktorstwem. W RDS aż czuje się haj i degrengoladę, a FC szaleństwo i smak krwi.
Jednorazowa rozrywka do piwa ??? tylko pogratulować braku zrozumienia dla problemów tak niestety mocno obecnych w teraźniejszości.
gdyby to było studium, to nie jarałyby się nim całe tabuny szczyli, którzy gdy im kazać zastanowić się nad czymś głębiej, zaraz zasłaniają się "adhd" i innymi "chorobami", których nazwy zaczynają się od "dys"... })
... Czyli. "Gdyby ten film był dobry, to nie byłby taki poularny"
Świetny argument, ale tak trochę, no wiesz, zalatuje hipsterstwem. Przykro mi, ale taka prawda.
to twoja opinia i masz do niej prawo, natomiast hipsterstwo to coś innego - różnica między hipsterem a koneserem polega na tym, że hipster ledwie wie, czego nie chce i kompletnie nie wie czego chce, natomiast koneser ma doskonałe pojęcie o jednym i drugim... })
Masz niebywałą zdolność do odpisywania dobrze brzmiących rzeczy nie na temat w ten sposób, by nikt nie zorientował się, że to bezsensu. W sumie tak samo, jak "Podziemny krąg", tyle że w filmie jednak bardziej mi się to podobało.
Nie, to hipsterstwo. Powiem szczerze, że ja również niepewnie podchodzę do produkcji znajdujących się wysoko w rankingu filmwebu. W końcu są do takiej postawy powody, prawda? Na przykład cieszące się niezmiennie od czasu, kiedy się tu zarejestrowałam (a było to dawno temu) miejscami w pierwszej dziesiątce "Forrest Gump" i "Skazani na Shawshank". Tak więc podejmuję decyzję o obejrzeniu ich z nastawieniem "NAJPRAWDOPODOBNIEJ nie będzie to szczególnie dobry film". To "najprawdopodobniej" robi bardzo dużą różnicę, nie tak jednak dużą, jak to, że moje nie poparte niczym przepowiednie przestają być jakimkolwiek argumentem po seansie =.= Wtedy, tak jakby, wystarczy mi film, by ocenić film. ja to widzę tak: to, co inni ludzie myślą o filmie sprawia, że zmieniasz jego ocenę = nie masz własnego zdania o filmie = kimkolwiek jesteś, na pewno nie koneserem. Nie chcę oceniać cię na podstawiejednego wątku na głupiej stronie internetowej, ale aktualnie - po przeczytaniu kilku twoich wypowiedzi tutaj - takie odnoszę wrażenie. Zapewne racji nie mam, ale no cóż, wiedz przynajmniej, że na filmwebie zachowujesz się totalnie hipstersko.
zdaje się, że tylko ty nie zrozumiałaś moich "dobrze brzmiących rzeczy nie na temat" - to nie mój problem ale przykro mi, bo to pokłosie bezrefleksyjnego stadnego konsumowania każdego szajsu który ktoś ci wetknie przed nos i dobrze zareklamuje ślizgając się po twojej pożałowania godnej naiwności... })
"Wtedy, tak jakby, wystarczy mi film, by ocenić film" - co to za koszmarny dziwoląg - to zdarza ci się oceniać filmy, nie oglądając ich? a może tej szmiry też nie oglądałaś i na podstawie twych "przepowiedni" i bezmyślnego entuzjazmu bezkrytycznej tłuszczy uznałaś że to 'arcydzieło" a ludzi którzy z pobłażliwie uśmiechają się na widok zapału użytecznej idiotki nazywasz hipsterami?... })
film jest szmirą z powodów których być może nigdy nie będzie ci dane zgłębić, ale niewykluczone że istotę, sedno tego rodzaju cynicznej twórczości będziesz miała okazję doświadczyć na własnej skórze, a przyczynią się do tego masy wyrośniętych, podstarzałych dzieci, które zajadają i zachwalają zatrute jabłka bo... wyglądają jak jabłka... })
... Nie.
Napisałam coś dokładnie odwrotnego.
Zaczynając od "dobrze brzmiących rzeczy". Pięć postów wyżej hipsterem uczyniło cię dla mnie to, że za argument świadczący o tym, że film jest kiepski uznałeś jego popularność. Kiedy napisałam, co może pomyśleć o tym postronny obserwator, odpisałeś "różnica między hipsterem a koneserem polega na tym, że hipster ledwie wie, czego nie chce i kompletnie nie wie czego chce, natomiast koneser ma doskonałe pojęcie o jednym i drugim". Jak to się ma do mojego zarzutu? Co, hipster nie wie, że opinia publiczna o filmie ma dla niego znaczenie, a koneser doskonale zdaje sobie z tego sprawę? Gratuluję, że tak dobrze znasz siebie, ale słownik podaje trochę inną definicję słowa "koneser" niż ci się chyba wydaje.
Chciałam napisać to lekko humorystycznie, ale tak czy inaczej nie rozumiem, skąd wziąłeś wniosek, żeoceniam filmy przed ich obejrzeniem. Z własnego doświadczenia wiem, że filmy z pierwszej dziesiątki zazwyczaj mi się nie podobają, dlatego podchodzę do nich niechętnie. Napisałam to dość jasno. Jednak NIE wchodzę na fora o nich i NIE wypisuję, że to mainstreamowe badziewie przed ich obejrzeniem, jakiekolwiek odnosiłabym wrażenie. A po obejrzeniu mam swoją opinię i zawsze pomocni użytkownicy filmweba nie muszą mi pomagać w ocenie.
Arcydzieło to to nie jest zdecydowanie, gdybym miała ocenić ten film obiektywnie, dałabym mu 8, ale lubię go, miło mi się do niego wraca i nie zamierzam się z tego tłumaczyć. Zresztą, kiedy obniżyłam mu ocenę do 9, do "ulubionych" przeszedł "mustang z dzikiej doliny", i to dopiero było głupie.
Nie mam pojęcia, na co komu jestem użyteczna o_o Natomiast uprzejmię proszę wszystkich w miarę wychowanych o nie nazywanie mnie idiotką w internetach.
Całkowicie rozumiem wiele twoich argumentów, z niektórymi się zgadzam. Wiesz, odpowiedziałam akurat na ten post, na który odpowiedziałam, nie bez powodu.
Tak nie lubi tego filmu, taki mądry wygadany, takich mądrych i pozornie trudnych słów używa, a po przeczytaniu całego wątku nie znalazłem ani jednego sensownego argumentu o beznadziejnosci filmu. Argument ze film, zły bo popularny, rzeczywiście trąci hipsterem na kilometr. Najpiekniejsza jest postawa wszechwiedzacego krytyka konesera sic! filmowego, reszta to ciemnogród i chołota która łyka wszystko jak młody pelikan, tylko wyżej wspomniany zna jedna słuszną prawdę.
"gdyby to było studium, to nie jarałyby się nim całe tabuny szczyli" - o to chodzi, tak?
tłumaczę ci tłumoku żebyś pojął o czym mowa - gdyby to było studium z prawdziwego zdarzenia, film poważnie traktujący problem to byłby to dzieło niezrozumiałe dla przytłaczającej większości skretyniałego pseudo-społeczeństwa, zainteresowanego wyłącznie żerowaniem i śmieciową rozrywką, ale ponieważ jest to zwykła sieka dla bezmyślnych przeżuwaczy - stąd ten entuzjazm... })
tylko sobie wystawiłeś świadectwo, bieda-kinomanie nie znający ortografii - sam siedziałbyś ciemny jak tabaka w rogu z rozdziawioną gębą, nie potrafiący sklecić sensownej interpretacji uwzględniającej szeroki kontekst społeczny, polityczny, historyczny oraz elementy języka filmowego, etc... })
specjalnie dla ciebie powtórzę słowa innego "hipstera", piszącego na forum pod filmem, mającego równie jasno skrystalizowaną opinię o tej szmirze:
"prawda jest taka, że ten film w większości oglądają głupie dzieci, które nic z niego nie wynoszą, a jedyne co im się podoba to napierdalanie"... })
Ty nie masz jasno skrystalizowanej opinii. Raz piszesz, że to szmira, raz, że film rozrywkowy, w zależności od tego, co akurat lepiej pasuje.
A co do tego ostatniego cytatu - a to nie o to chodzi w tym filmie?
bo to szmira jeśli uważać ją za "arcydzieło" - jako rozrywka dla tłuszczy jest w sam raz - odpowiada jej poziomowi, pospólstwo nie sięga po rzeczy ważne i mądre, a przecież też musi mieć swój "ranking" i swych bohaterów do obrony, to taka guma do żucia dla umysłu - nie najesz się ale szczęka boli... })
Nie ma dwóch odzielnych rankingów. Gdyby istniał jeden ranking dla filmów rozrywkowych, a drugi dla tych mądrzejszych, "podziemny krąg" umieściłabym w tym pierwszym. A skoro nie ma, będzie w tym samym rankingu z filmami, które uważam za mądre i nic im to nie odejmie. Mimo wszystko, jest to (przynajmniej dla mnie) rozrywka na poziomie.