Sejmowa Komisja Finansów Publicznych, wbrew stanowisku rządu, przegłosowała poprawki do ustawy budżetowej zgłoszone przez dwóch posłów Platformy Obywatelskiej - Jarosława Urbaniaka i Pawła Arndta, zabierające 15 mln zł na wspieranie produkcji filmowej. - Takie cięcie grozi destabilizacją całego systemu - twierdzi Agnieszka Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Podkreśla, że nie jest to zmniejszenie funduszu na działalność instytutu, ten bowiem w całości wynosi jedynie 4 mln zł. - Posłowie zabierają pieniądze przeznaczone na spłatę zobowiązań, jakie zaciągnęły w ubiegłym roku likwidowane agencje: Produkcji Filmowej oraz Scenariuszowa - mówi. Wskutek tego państwo nie może rozliczyć się z producentami filmów nierzadko już gotowych, takich jak
"Komornik",
"Persona non grata",
"Jestem",
"Wróżby kumaka",
"Solidarność, Solidarność...", kilka debiutów.
Kwota wszystkich "starych" zobowiązań wynosi 44 mln 700 tys. zł, a środki budżetowe zaplanowane na wspieranie produkcji w 2006 r. to i tak tylko 21 mln zł. Trudno też liczyć od razu na pieniądze ze źródeł pozabudżetowych, które zabezpiecza artykuł 19 ustawy o kinematografii. Zaczną one spływać do instytutu dopiero po pierwszym kwartale 2006 i powinny zostać przeznaczone na nowe produkcje.
- Przyjęcie poprawki Komisji Finansów oznacza więc procesy - mówi Agnieszka Odorowicz. - Producenci i tak te sprawy wygrają, a skarb państwa poniesie jeszcze koszty procesowe.
Dyrektorka PISF ma nadzieję, że odpowiednie zmiany w ustawie budżetowej zostaną wprowadzone w drugim czytaniu.