Czarne chmury zebrały się nad ekranizacją kultowej powieści
Franka Herberta. Prace nad projektem trwają już cztery lata. Jeśli zdjęcia nie rozpoczną się najbliższej wiosny, właściciele praw wycofają się z przedsięwzięcia. Decydenci Paramountu są jednak ostrożni. Choć mówimy o jednym z największych bestsellerów literatury s-f, wszyscy mają w pamięci klapę
pierwszej ekranizacji, zrealizowanej w 1984 roku przez
Davida Lyncha. Utrata tej marki byłaby dużym ciosem dla studia, które widzi w
"Diunie" szansę na rozpoczęcie nowej filmowej serii.
Bohaterem
"Diuny" jest Paul Atryda, dziedzic potężnego rodu, który w imieniu Imperatora zarządza planetą Arrakis. Jest to najważniejsza planeta we wszechświecie, gdyż tylko tu znaleźć można melanż, substancję umożliwiającą podróże kosmiczne i przewidywanie przyszłości. Paul okaże się kluczową postacią w konflikcie pomiędzy rodami Atrydów i Harkonenów, a jego przeznaczenie odmieni kształt całego Imperium.
Scenarzystą filmu został nieopierzony
Chase Palmer (
"Number 13"). Na stanowisku reżysera producenci widzieli
Pierre’a Morela (
"Uprowadzona"), ale według najnowszych doniesień, może on pełnić rolę jedynie producenta wykonawczego. Czekamy więc (nie)cierpliwie na dalszy rozwój wypadków.