Kino na Granicy: Recepty na kryzys

Informacja nadesłana
https://www.filmweb.pl/news/Kino+na+Granicy%3A+Recepty+na+kryzys-104648
Tradycyjnie już w trakcie majowego weekendu Český Těšín i polski Cieszyn stały się na sześć dni Mekką miłośników czeskiego kina i kultury. Za sprawą 16. Przeglądu Filmowego Kino na Granicy nad Olzę zjechali polscy sympatycy kina naszych południowych sąsiadów, a także choć mniej licznie, czescy i słowaccy kinomani zainteresowani dokonaniami polskiej kinematografii.



Niezwykle bogaty zarówno w nowości, jak i retrospektywy, program konkurował, jak co roku, także z urokami Cieszyna i przyjazną aurą, która zachęcała do wypoczynku w plenerze. Nawet dla najwierniejszych, przyjeżdżających na Kino na Granicy od dobrych kilku lat widzów, nie zawsze były to łatwe wybory.

Z polskiej perspektywy Kino na Granicy to przede wszystkim jedyne w naszym kraju miejsce pozwalające być na bieżąco z kinematografią Czech i Słowacji. Rodzimi dystrybutorzy nie rozpieszczają bowiem Polaków pod tym względem, na co zresztą narzekał obecny w Cieszynie producent Rudolf Biermann, który na otwarcie Przeglądu zaprezentował film Alice Nellis "Revival". Nagrodzony w ubiegłym roku przez publiczność MFF w Karlowych Warach obraz w dziesięciomilionowych Czechach zgromadził 250 tys. widzów. Pokaz w ramach Kina na Granicy był jego polską premierą, póki co nie ma jednak widoków na to, by trafił na ekrany kin nad Wisłą.

Duch tej uroczej, świetnie przyjętej przez festiwalową publiczność, komedii opowiadającej o "czeskich Rolling Stonesach", którzy po 40 latach postanawiają zejść się ponownie i zagrać trasę koncertową unosił się nad tegorocznym KnG, definiując niejako obszar bieżących zainteresowań czeskich filmowców. Nellis sportretowała przeciętnych, nieco fajtłapowatych sześćdziesięciolatków, dla których ożywienie grupy niespodziewanie okazało się nie tylko receptą na kryzys wieku, ale także wypełnieniem wewnętrznej pustki wywołanej rutyną dnia codziennego.

I właśnie ten stan swoistego wewnętrznego niespełnienia to zjawisko, które odczuwalne jest w dzisiejszym czeskim kinie dość wyraźnie. Ekranowej recepty nań poszukują zarówno nestorzy w rodzaju Jiříego Menzla, który pokazał w Cieszynie, rywalizujących pod koniec ubiegłego roku z "Wałęsą" o oscarową nominację, "Donżuanów", jak i przedstawiciele najmłodszego pokolenia czeskich filmowców. Jiří Menzel w podszytej erotyką opowieści splata kwestie zawodowego wypalenia i poszukiwania sensu życia z satyrą na kryzys kultury jako takiej. Młodszy od niego o 35 lat Viktor Tauš, podobnie jak Alice Nellis, spogląda na pokolenie swoich rodziców. Jego "Klauni" to historia tria komediantów, którzy spotykają się po 30 latach, by zmierzyć się z niełatwą przeszłością i podjąć ostatnią próbę wejścia na scenę. O kryzysach toczących dzisiejszych 25-35-latków opowiadają także Jitka Rudolfová w "Rozkoszy", Ondřej Sokol, w bliskiej braciom Coen czarnej komedii, "Krasno" czy dotykająca kwestii duchowości Karin Babinská w "Anielskich świętach".

Widmo kryzysu, tym razem w wymiarze głęboko osobistym, unosi się także nad bohaterami "Po ślubie" - najnowszego obrazu uznanego Jana Hřebejka, który w formule mocno kojarzącej się z kinem skandynawskim, opowiada o weselnym dniu niespodziewanie odsłaniającym mroczą tajemnicę przeszłości.

Czy Czesi mają receptę na kryzys(y)? Na pewno nie uniwersalną. Ich najczęstszym, lecz nie jedynym, remedium jest dystans i poczucie humoru. Dużo ważniejszym jednak wydaje się fakt, że w swoim kinie nie boją się wnikliwie przeglądać w lustrze. Zarówno za tę odwagę, jak i umiejętność opowiadania o współczesnym człowieku publiczność Kina na Granicy w ostatnich dniach nie raz nagrodziła czeskich twórców owacją na stojąco. I chyba nie ma lepszej rekomendacji, by sięgać po czeskie kino i już teraz planować przyszłoroczną majówkę.

Rafał Pawłowski

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones