Widzieliście kiedyś animowany film dokumentalny? A animowany dokument z elementami musicalu? Nie? To będziecie mieli okazję na przełomie jesieni i zimy.
"Miasto płynie" w reżyserii Balbiny Bruszewskiej, film, który powstaje właśnie w łódzkim studiu Se-ma-for, to niezwykła pod wieloma względami, kolażowa produkcja.
Tytuł z jednej strony parafrazuje nazwę naszego miasta, z drugiej zwraca uwagę na zachodzące w nim, w miarę upływu czasu, zmiany.
- To film smutno-śmieszny. Bawiący się stereotypami, że Łódź jest szara i odrapana. Pokazujący ją jako miejsce dosyć wesołe. Nawet brzydkie napisy na murach czy niebezpieczeństwa, które mogą na nas czyhać w ciemnych zaułkach, są pokazane w sposób sympatyczny - zaznacza Balbina Bruszewska.
Bohaterami animacji są mieszkańcy miasta zaczepieni w swoich zwykłych, codziennych sytuacjach: dzieci w przedszkolu, starsze kobiety pod kościołem, ludzie z różnych środowisk, także znajomi i przyjaciele ekipy filmowej.
- Małe dzieci zapytałam co to jest "łódź". Odpowiadały, że to "przedmiot użytkowy, nie zawsze użytkowy, ale dosyć duży". Mówiły, że "w łodzi niedobrze się mieszka, bo pod wodą pływają rekiny" - streszcza Balbina Bruszewska. - Wybierałam wypowiedzi wieloznaczne, fajne metafory, które można interpretować na różne sposoby.
W animacji ważną rolę odegra muzyka. Pojawią się m.in. utwory Elektrycznego Węgorza. Zakorzenione w hip-hopie i elektro, wyśpiewane jednak, co charakterystyczne dla artysty, bez respektowania reguł rytmicznych.
- To muzyk, który mieszka na Retkini, w wieżowcu pomalowanym w piramidy egipskie. W samym środku wymalowanego na elewacji słońca - przedstawia przyjaciela autorka projektu.
W semaforowskiej produkcji pojawi się kilka technik animacyjnych, które dziś są już dość rzadko używane. Będzie trochę animacji rysunkowej, wycinankowej, lalkowej. Ulubioną lalką ekipy filmowej jest "chłopiec z parówek". Scenografię tworzą przekomponowane elementy architektoniczne miasta. Reżyserka od kilku dni robi zdjęcia zaułków miasta, starych kamienic, blokowisk. Wycina obiekty i skleja z innymi. W ten sposób na bazie realnej przestrzeni powstaje nowa jakość.
- Dosyć już filmów ukazujących brudną i odrapaną Łódź, z której wszyscy chcą uciekać na koniec świata. Chciałam pokazać, że czasem warto tu zostać - mówi Balbina Bruszewska.
Zbigniew Żmudzki, prezes Se-ma-fora, najbardziej cieszy się z tego, że Balbina zdecydowała się z nimi zostać. O absolwentce łódzkiej szkoły filmowej wypowiada się w samych superlatywach.
- To osoba, która mogłaby reżyserować animowane filmy kinowe. A Se-ma-for chce od przyszłego roku takie filmy robić - mówi szef łódzkiej wytwórni filmowej. - Ona zawsze powtarza, że robi ten film z miłości do Łodzi. Chce pokazać miasto przez miejsca, które tworzą jego klimat.
Film otrzymał dotację z Polskiego Instytutu Filmowego jako film animowany oraz z Urzędu Miasta Łodzi jako film dokumentalny z elementami animacji. W tym drugim przypadku o przyznaniu środków przesądziło to, że mówi o Łodzi, powstaje w Łodzi i przynajmniej częściowo posługuje się łódzkimi plenerami.
- Rzadko powstają tego typu filmy. Widziałem kiedyś rosyjski animowany dokument, nagrodzony na festiwalu w Krakowie - opowiada
Zbigniew Żmudzki. - Był to pamiętnik, opowiadający o życiu w czasach stalinowskich, ale tam wszystko było rysowane, co najwyżej pojawiały się fotografie. W naszym filmie są fotografie, pojawiają się ujęcia z miasta i tak zwane dorysówki. Na przykład gdy akcja toczy się w tramwaju - akcja jest rysowana, a tramwaj prawdziwy.
Film trwać będzie 20 minut. Co, jak na animację, stanowi średni metraż. Zwykle tego typu produkcje są 5 - 10 minutowe. Producenci starają się, aby film został pokazany na tegorocznym festiwalu Camerimage.
"Miasto płynie" będzie pewnie można obejrzeć na różnego typu przeglądach, choć ma trafić także do kin.