RANKING: 10 aktorów, którzy zostali zwolnieni w trakcie zdjęć do filmu

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/TOP+10%3A+aktorzy+zwolnieni+w+trakcie+zdj%C4%99%C4%87+do+filmu-163336
RANKING: 10 aktorów, którzy zostali zwolnieni w trakcie zdjęć do filmu
źródło: Getty Images
autor: Michael Blackshire
Światem kina rządzą pieniądze, ale najwięcej projektów ratuje przypadek. Prawdopodobnie Wasz ulubiony film mógł wyglądać zupełnie inaczej, lecz wtedy wszystko się zmieniło i zadziałała ta trudna do zrozumienia siła. Z perspektywy aktora to koszmar – możesz wygrać casting, przygotowywać się do pracy, wejść na plan i... opuścić go równie szybko. Historie z tego rankingu udowadniają, że nikt nie jest bezpieczny i od razu może stracić angaż.

Roli na gra tu nawet wyrobione, poważne nazwisko. Zobaczycie, że nawet największe gwiazdy świata kina boleśnie przekonały się, że reżyserska łaska na pstrym koniu jeździ. Mieli przed sobą wyjątkową szansę, ale życie miało dla nich inne plany. Przed Wami dziesięcioro aktorek i aktorów, którzy zostali zwolnieni na planie zdjęciowym.

Nie zobaczyliśmy ich na ekranie. Tych aktorów zwolniono w trakcie zdjęć



Eric Stoltz – "Powrót do przyszłości"



GettyImages-2149468456.jpg Getty Images © Rodin Eckenroth

Zdjęcia do przyszłego kultowego klasyka w reżyserii Roberta Zemeckisa trwały od listopada 1985 roku do lutego 1986. A tak przynajmniej planowano. Wówczas w roli głównej pojawił się… Eric Stoltz, gwiazda filmu "Maska". Choć producenci od początku byli niepewni wyboru twórców, komedia weszła w fazę zdjęć. Mijały kolejne tygodnie, nakręcono nawet większość scen z udziałem protagonisty. Nawet podczas przerw w pracy filmowy Marty McFly, wyznawca szkoły aktorstwa metodycznego, pozostawał w roli, czym podobno irytował ekipę. W okolicach nowego roku Zemeckis przyznał w końcu, że popełnił błąd – zatrudnił do komedii człowieka o innej prezencji od tej potrzebnej scenariuszowi. Reżyser wspominał później, że spotkanie ze Stoltzem, na którym powiedział mu o zwolnieniu, było najtrudniejszym w jego karierze. Wraz z zerwaniem współpracy z oryginalnym odtwórcą roli producenci byli już po słowie z jego następcą, znanym z serialu "Family Ties" Michaelem J. Foxem. Reszta to już historia kina.

Dennis Hopper – "Truman Show"



GettyImages-88486116.jpg Getty Images © Charley Gallay

W połowie lat 90. Hopper był już uznaną postacią kina amerykańskiego. Jednak status legendy nie uchronił go przed zwolnieniem z pracy w filmie o statusie kultowego. Aktor został bowiem wybrany do roli reżysera Christofa w "Truman Show" Petera Weira. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w grudniu 1996 roku i trwały aż do kwietnia następnego. Już pod koniec pracy na planie, gdy zdjęcia z udziałem Hoppera dopiero się rozpoczęły, ten opuścił projekt w skutek, jak stwierdzono, różnic kreatywnych. Po latach wiemy już, że reżyser wraz z producentem Scottem Rudinem zdecydowali się na zwolnienie. Podjęli ten drastyczny krok po ledwie dwóch dniach pracy, gdy nie spodobała im się interpretacja postaci przez doświadczonego aktora. Szybko ruszono na poszukiwania zastępcy. Podobno rolę odrzuciło kilka znanych nazwisk. Ostatecznie w postać wcielił się Ed Harris, a jego występ jako twórca świata Trumana jest jedną z najlepiej pamiętanych ról w karierze. Został za nią nominowany do Oscara. 

Richard Gere – "Książęta z Flatbush"



GettyImages-2212638566.jpg Getty Images © Xavi Torrent

Dzieła Martina Davidsona i Stephena Verony nie wspomina się raczej ze względu na wartość artystyczną albo rozrywkową. Zamiast tego dzieło istnieje w świadomości widzów jako początek wieloletniego konfliktu między – wówczas szerzej nieznanymi – gwiazdami projektu. Oprócz Henry’ego Winklera, za chwilę uwielbianego w roli Fonziego z sitcomu "Happy Days", w filmie wystąpił Sylvester Stallone. Obok nich pojawić miał się jeszcze początkujący aktor Richard Gere, którego obsadzono jako Chico, jedna z głównych postaci filmu. Jednak jego występu nie zobaczymy na ekranie – w filmie zastąpił go Perry King. Podobno powodem zmiany miała być odwzajemniona nienawiść do przyszłego Rocky’ego. Panowie sprzeczali się już podczas prób, które wkrótce miały zmienić się w rękoczyny. Poskutkowało to zwolnieniem. Według biografii Eltona Johna aktorzy mieli jeszcze raz stanąć twarzą w twarz w gotowości do walki. Tym razem scena miała mieć miejsce na pewnym przyjęciu w latach 90., gdzie Stallone’owi nie spodobało się, ile czasu Gere spędzał na rozmowie z… księżną Dianą.

Jean-Claude Van Damme – "Predator"



GettyImages-1200252869.jpg Getty Images © Emma McIntyre

Świat poznał go jako specjalistę od sztuk walki z filmu "Krwawy sport". Jego przepustką do Hollywood miała być rola w innym widowisku akcji. Wcześniej Jean-Claude Van Damme współpracował już z reżyserem Johnem McTiernanem, który w połowie lat 80. stanął za sterami filmu "Predator". W kostium tytułowego kosmity został wciśnięty właśnie 26-letni Belg. Jego umiejętności jako nagradzanego zawodnika kickboxingu miały przydać się na ekranie, gdy elitarny zabójca wchodził do akcji. Jednak na tle Arnolda Schwarzeneggera i Carla Weathersa mierzący 177 cm człowiek w silikonowym przebraniu wyglądał po prostu niegroźnie. Po kilku dniach zdjęć produkcja zdecydowała się na przemodelowanie swoich planów, zmianę wyglądu kosmity i zwolnienie aktora kryjącego się za maską. W jego miejsce zatrudniono wyższego o 40 cm Kevina Petera Halla.

Ryan Gosling – "Nostalgia anioła"



GettyImages-2149272976.jpg Getty Images © Gerald Matzka

Dziś to jeden z najbardziej wziętych aktorów w Hollywood. Ale przed laty również musiał zmierzyć się z porażką, jaką było zwolnienie z pracy. Smutną wiadomość usłyszał na planie filmu samego Petera Jacksona. W "Nostalgii anioła", ekranizacji powieści Alice Sebold, miał zagrać ojca zamordowanej przez swojego sąsiada 14-letniej Susie. Kanadyjczyk pojawił się na planie z dodatkowymi 30 kilogramami, do których zdobycia mocno się przyłożył. Na wadze swojego bohatera oparł bowiem budowę całej postaci. Po latach Gosling wspominał, że pomimo starań wizja rozminęła się z wyglądem filmu, jaki wymarzył sobie reżyser. Dzień rozpoczęcia zdjęć był zatem ostatnim dla aktora. W zrozpaczonego rodzica wcielił się Mark Wahlberg, co po latach zwolniony gwiazdor określił jako znacznie lepszą decyzję. 

James Remar – "Obcy - decydujące starcie"



GettyImages-2224187807.jpg Getty Images © Dia Dipasupil

Fani filmu Jamesa Camerona doskonale pamiętają towarzyszącą Ripley grupę Kolonialnych Marines, w tym krzykliwego Hudsona, twardą Vasquez czy opanowanego kapitana Hicksa. Niewiele brakowało, aby zamiast Michaela Biehna ostatniego z bohaterów zagrał zupełnie inny aktor. Początkowy wybór twórców padł na Jamesa Remara, który wystąpił w "Wojownikach", "Straceńcach", "Zadaniu specjalnym" czy "Cotton Club". Jednak ledwie po kilku tygodniach zdjęć podano informacje o niespodziewanym zakończeniu współpracy. Aktor musiał wrócić do domu "z powodów osobistych". Prawda wyszła na jaw dopiero po latach. Po latach sam Remar przyznał, że tę rolę, a także resztę kariery zniszczył nałóg. Władzę nad życiem Amerykanina przejęły narkotyki, a w trakcie kręcenia filmu w Londynie został zatrzymany przez policję z zarzutem posiadania nielegalnych substancji. Szczęśliwie Remar wyszedł później ze swoich problemów i nadal kontynuuje granie na ekranach, m.in. w serialu "Dexter".

Harvey Keitel – "Czas apokalipsy"



GettyImages-2149312827.jpg Getty Images © Emma McIntyre

Arcydzieło Francisa Forda Coppoli zasłynęło jako tytuł o burzliwych losach produkcji. Problemy zaczęły się jeszcze zanim ekipa filmowa trafiła w głąb dżungli – podczas poszukiwań odtwórcy głównej roli. Faworytem reżysera został Steve McQueen, lecz zrezygnował z projektu, gdyż nie chciał spędzić czterech miesięcy życia na filipińskim odludziu. Ostatecznie padło na znanego z "Ulic nędzy" i "Taksówkarza" Harveya Keitela. Już po kilku dniach pracy na planie okazało się, że wizje aktora i reżysera nie są jednakowe. Coppola sugerował mniejszy udział postaci w rozgrywających się wydarzeniach, co nie do końca podobało się jej odtwórcy. Wkrótce aktor opuścił projekt, a reżyser powrócił do Stanów Zjednoczonych, aby zatrudnić Martina Sheena, znanego mu wcześniej z przesłuchań do "Ojca chrzestnego". Tak narodził się świetny występ, który aktor przypłacił zdrowiem, przechodząc na planie zawał serca. 

Sean Young – "Dick Tracy"



GettyImages-2212177501.jpg Getty Images © Jesse Grant

Znacie ją z "Łowcy androidów" czy "Diuny" Davida Lyncha. Sean Young ma na swoim koncie bogaty dorobek filmowy, który mógł być uzupełniony o jeszcze jeden rozpoznawalny tytuł. W 1990 roku aktorka została obsadzona w roli Tess Trueheart, dziewczyny detektywa Dicka Tracy’ego. Gwiazdą i reżyserem projektu na podstawie komiksu był Warren Beatty, który według aktorki miał ochotę przenieść romans z ekranu do rzeczywistości. Ledwie po tygodniu zdjęć i po odrzuceniu zalotów Young została zwolniona. Sam gwiazdor zaprzeczał tym plotkom, nazywając swój wybór obsadowy błędem. Wolne miejsce w ekipie zajęła Glenne Headly.

Julianne Moore – "Czy mi kiedyś wybaczysz?"



GettyImages-2219531656.jpg Getty Images © Lia Toby

Historia Lee Israel to gotowa historia na porywający film. Losy słynnej fałszerki w wersji ekranowej zaczęła przygotowywać uznana reżyserka Nicole Holofcener. Jako gwiazda w projekt zaangażowała się Julianne Moore. Ale ledwie kilka miesięcy po zdobyciu Oscara za rolę w dramacie "Motyl. Still Alice" aktorka zrezygnowała z udziału w produkcji. Sama przyznała, że była to inicjatywa twórczyni. – Myślę, że nie podobała jej się moja praca – przyznała. Wkrótce po ogłoszeniu wiadomości całe przedsięwzięcie zawaliło się. Tym razem udana próba wskrzeszenia dzieła udała się w 2018 roku. Jako Israel wystąpiła Melissa McCarthy, partnerował jej Richard E. Grant. Oboje zdobyli nominacje do Oscara – podobnie jak Holofcener, doceniona za współautorstwo scenariusza. 

Kel O'Neill – "Aż poleje się krew"



GettyImages-1052133928.jpg Getty Images © Michael Loccisano

Ten szerzej nieznany amerykański aktor miał niepowtarzalną okazję na przełom w karierze, gdy został obsadzony u boku Daniela Day-Lewisa w "Aż poleje się krew". Ale słynne dzieło Paula Thomasa Anderson stało się czymś na kształt jego tematu – loterią, w której wszyscy grający mogą albo wspiąć się na szczyt, albo przegrać z kretesem. Niestety O'Neilla czekał bolesny upadek do tej drugiej kategorii. Przez dwa tygodnie zdjęć wcielał się w kaznodzieję Eli Sundaya. Po upływie tego czasu rozstał się z produkcją, a w jego miejsce zatrudniono Paula Dano, pierwotnie mającego pojawić się w znacznie mniejszej roli. Wszyscy zamieszani w projekt nie udzielili jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o powód zwolnienia. Każdy zaprzecza plotkom o rzekomym problemie młodszego aktora z Day-Lewisem, który zostawał w roli Daniela Plainview nawet gdy kamery kończyły pracę. Niepowodzenie przy tej życiowej szansie niestety wstrzymało karierę aktora, który przyznał, że stracił zapał do zawodu. Później pracował już tylko za kamerą.

Na skróty: "Aż poleje się krew"