W końcu kwietnia ma wystartować nowa sieć kinowa pod marką Nove Kino. Zapowiada zawojowanie nawet 20 proc. polskiego rynku kinowego i wejście na giełdę - informuje "Gazeta Wyborcza".
Nove Kino tworzy Max Film, właściciel licznych małych kin o państwowych korzeniach w Warszawie, Lublinie, Białymstoku, Puławach, Białej Podlaskiej, Łomży, Ełku i Suwałkach. Spółka należy do samorządu województwa mazowieckiego.
W końcu kwietnia spółka otworzy kosztem 3,5 mln zł swój pierwszy multipleks (kino wieloekranowe) w tyskiej galerii City Point. Przedstawiciele firmy zapowiedzieli w czwartek, że to początek ekspansji. Do końca 2007 r. Max Film chce uruchomić jeszcze co najmniej pięć multipleksów, m.in. w Warszawie, Płocku i Siedlcach. Będzie dzierżawić miejsca w centrach handlowych oraz budować własne obiekty. Wszystkie nowe kina będą mieć od trzech do pięciu sal, czyli będą małe w porównaniu z konkurencją, np. Kinepolis w Poznaniu ma 20 sal.
Firma nie zdradza, ile chce wydać na inwestycje, ale tylko na obiekt na warszawskiej Pradze wyda 40 mln zł. Dlaczego tak dużo? - Chcemy dywersyfikować działalność i łączyć kina z powierzchnią biurową, fitness czy gastronomią - mówi prezes Max Filmu Krzysztof Andracki. - Docelowo chcemy mieć 15-20 proc. rynku kinowego w Polsce.
Dla sieci Nove Kino wspólna będzie 10-sekundowa rozbiegówka emitowana przed każdym seansem. Wykonał ją
Tomasz Bagiński, autor m.in. oscarowej
"Katedry".
Max Film ma na celowniku miejscowości z 50-200 tys. mieszkańców. Walka o nie staje się bezpardonowa, bo wejście jednego gracza w praktyce zamyka rynek. - Zwycięzca bierze wszystko - mówi Andracki. Miasta są zainteresowane nową ofertą, np. Siedlce podarowały Max Filmowi działkę pod kino.
W mniejszych miastach sieć będzie chciała walczyć z dotychczasowymi potentatami, którzy zagospodarowali już największe aglomeracje, np. w Warszawie na jeden ekran przypada 13 tys. osób, tylko nieznacznie mniej niż średnia unijna.
Największym rywalem nowego-starego gracza jest Cinema City, właściciel 17 multipleksów (blisko 40 proc. rynku kin), ale w walce znajduje się jeszcze sześciu operatorów. - Chcemy być w pierwszej trójce polskich sieci kinowych - mówi prezes Andracki.
Jak zamierza tego dokonać spółka z ledwie 17 mln zł planowanych tegorocznych przychodów (z tego 14 mln zł z biletów), wielokrotnie mniejsza od najpotężniejszych rywali? - Oprócz budowy nowych obiektów zamierzamy przejąć zadłużoną sieć Kinopleksu, w której mamy już 3 proc. udziałów. Negocjacje trwają - mówi Andracki.
Max Film chce też wejść na giełdę jesienią 2007 r., ale plan ten musi zatwierdzić sejmik wojewódzki. Byłaby to pierwsza samorządowa spółka na warszawskiej giełdzie (w ubiegłym roku Max Film został przekształcony w spółkę akcyjną).
Przedstawiciele spółki liczą na wzrost zainteresowania kinem - obecnie statystyczny Polak chodzi do kina raz na półtora roku, kilkakrotnie rzadziej niż mieszkaniec Europy Zachodniej, a bilety wciąż są trzykrotnie tańsze.
- Nie martwią nas plany Max Filmu, bo zwiększy się dostępność kin, co powinno tylko zachęcić Polaków do ich odwiedzania - mówi dyrektor zarządzający Cinema City w Polsce Rafał Rybski. - Jeśli jednak Max Film wejdzie na rynek multipleksów, to nie widzę już tu miejsca na żadnego kolejnego gracza. Na to jest już za późno.