Zaczyna się zliczanie widzów, którzy wzięli udział w dziewiątym już
"Kinie na granicy", przeglądzie filmów czeskich, słowackich i polskich, który odbył się w Cieszynie. ? Wciąż liczymy, ale ze wstępnych analiz wynika, że było około 30 tysięcy widzów. Najwięcej w historii przeglądu ? przyznaje Maciej Gil, dyrektor programowy imprezy.
Tak wielka ilość kinomanów w Cieszynie to efekt wyboru terminu organizacji przeglądu. Zaczął się w piątek 27 kwietnia i trwał aż do 3 maja. W tym czasie mieliśmy okazję obejrzeć grubo ponad 60 filmów. Połowę przeglądu zorganizowano w uroczym Teatrze im. Adama Mickiewicza w polskiej części miasta. Od wtorku projekcje odbywały się równolegle w czeskim kinie "Central" i polskim "Piaście". I wtedy trzeba było zacząć wybierać między filmami. Nieraz trudno było dokonać jedynego słusznego wyboru. Stare filmy były wyświetlane w ramach retrospektyw poświęconych Bohumilowi Hrabalowi, reżyserowi Janowi Němecowi i etnografowi dokumentaliście Martinowi Slivce.
Jednak prawdziwe tłumy przyciągały najnowsze tytuły. Na czeskim obyczajowym filmie
"Ślicznotka w tarapatach" w reżyserii
Jana Hřebejka zabrakło miejsc. Było o prawdziwie życiowych problemach z pieniędzmi, teściami i obleśnym wujkiem. Jednak ich rozwiązanie główna bohaterka znalazła dzięki bezinteresownemu starszemu, acz przystojnemu Czechowi, który ma willę w Toskanii. No cóż... historie z cyklu "i żyli długo i szczęśliwie", tym bardziej dobrze opowiedziane, zawsze będą czarowały ludzi. Miejsc zabrakło także na kompletnie innym filmie:
"... a będzie gorzej" w reżyserii
Petra Nikolaeva. Nakręcony w konwencji czarno-białego dokumentu opowiadał historię młodzieży z lat 70. XX wieku. Nawiązywała ona do dziejów legendarnej undergroudowej czeskiej grupy The Plastic People of the Universe.
W przyszłym roku czeka nas jubileuszowe, 10. wydanie "Kina na granicy". Organizatorzy opublikują w internecie (
www. kinonagranicy.pl) listę wszystkich pokazywanych na cieszyńskich przeglądach filmów. Z nich będzie można wybrać 10 najlepszych, które być może zobaczymy jeszcze raz w 2008 roku.