W ramach siódmego wrocławskiego Przeglądu Filmów Anime zobaczymy przygody małych czarownic z happy endem, ale także trzymające w napięciu horrory, w których krew leje się strumieniami.
Wszyscy bohaterowie są do siebie podobni: mają duże oczy, bladą cerę i kolorowe stroje. Codziennie staczają z kimś walki - jak nie z potworami, to z przybyszami z kosmosu. Wszyscy też, bez względu na wiek, wyglądają jak nastolatki. Filmy z ich udziałem biją rekordy popularności na całym świecie. Bohaterowie japońskich filmów anime istnieją tylko na ekranie, ale już dawno zyskali status gwiazd. W niedzielę w kinie Warszawa będzie można zobaczyć pięć obrazów z gatunku anime, które święciły triumfy w rodzinnej Japonii.
Najpierw obejrzymy kilka części dwóch seriali anime, przeznaczonych dla dzieci i młodzieży:
"Słodkie, słodkie czary" i
"Karas". Pierwsza projekcja to trzy odcinki, bardzo popularnej w Japonii serii, która powstała na podstawie mangi - japońskiego komiksu autorstwa
Anno Moyoko. Perypetie dziesięcioletnich czarownic, wysłanych ze Świata Magii do Świata Ludzi zyskały sobie już spore grono fanów. Natomiast seria
"Karas" opowiada historię niewyjaśnionych przestępstw z duchami, zjawami i demonami w tle. Emisja serialu była kilka lat temu w Japonii uwieńczeniem 40-lecia działalności, specjalizującej się w produkcjach anime, słynnej wytwórni Tatsunoko. Pozostałe trzy filmy:
"Ostatni strażnik magii",
"Appleseed" i
"Vampire Hunter D: Żądza krwi" przeznaczone są dla dorosłych. I nic w tym dziwnego - roi się tam od potworów, toczą się wojny, głównych bohaterów nawiedzają kataklizmy.
- Mimo że te filmy są czasem drastyczne, dzięki prostej, rysunkowej formie odwołują się do dziecka, które tkwi przecież w każdym z nas - wyjaśnia tajemnice popularności anime Dorota Janiak.