RECENZJA: Nowy "Wykidajło", czyli "Road House" i Jake Gyllenhaal bijący się na pięści

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/RECENZJA%3A+Nowy+%22Wykidaj%C5%82o%22%2C+czyli+%22Road+House%22+i+Jake+Gyllenhaal+bij%C4%85cy+si%C4%99+na+pi%C4%99%C5%9Bci+%E2%80%93+Filmweb-154682
RECENZJA: Nowy "Wykidajło", czyli "Road House" i Jake Gyllenhaal bijący się na pięści
Nowy "Wykidajło" trafił już na Prime Video! "Road House" w reżyserii Douga Limana to jeden z najbardziej wyczekiwanych przez nas filmów tego roku (listę filmów, na które czekamy w 2024 roku znajdziecie tutaj: Najbardziej oczekiwane filmy 2024 roku. Top 26 filmów według redakcji Filmwebu). Tym razem w głównej roli twarze zakapiorom obija Jake Gyllenhaal i, jak czytamy w recenzji Bartka Czartoryskiego, robi to naprawdę dobrze.

Fragment recenzji "Road House" znajdziecie poniżej, a całą – na karcie filmu POD LINKIEM TUTAJ.

Recenzja filmu "Road House", reż. Doug Liman



Zajazd pod podbitym okiem
autor: Bartosz Czartoryski

Mało brakuje, by Dalton (Jake Gyllenhaal) mógł uchodzić za mistrza zen. Kiedy za jego plecami rozpętuje się istne piekło, ten znad pitej spokojnie filiżanki kawy rzuca filozoficzne bon moty. Według niego żadna bitka nie może zakończyć się zwycięstwem, bo już samo przystąpienie do niej to klęska. Sam nie czuje jednak oporu, żeby sięgnąć po argumentację dobitniejszą niż słowna. 


To istny niedobry Samarytanin z sześciopakiem na brzuchu, który – niemalże parafrazując pamiętną scenę z "Rudobrodego" Akiry Kurosawy – łamie ludziom gnaty, aby potem osobiście odstawić ich do szpitala. Gyllenhaal, tak jak i Swayze w oryginalnym "Wykidajle", to stoicki brutal balansujący nieustannie na granicy małomiasteczkowej normalności i socjopatycznego szaleństwa, żonglujący upasionym na szczerej życzliwości gołębim sercem i nieudolnie skrywanym zamiłowaniem do czynienia krzywdy. Kiedy Dalton najmuje się do ochrony florydzkiej knajpy, gdzie przy muzyce się nie tańczy, tylko leje po mordach, trafia wreszcie na równego sobie. Granego przez Conora McGregora świra niechybnie postrzega jako zdegenerowaną wersję samego siebie, personifikację ziszczonego czarnego scenariusza: co by było, gdyby puściły mu hamulce.

Niegdyś na osiedlowych podwórkach królował chętnie przytaczany przez lokalnych twardzieli tekst, po latach przypomniany przez Mariusza Pudzianowskiego: "Moja lewa ręka to śmierć, a prawej sam się boję". Dalton ma skłonność do przemocy i musi się pilnować, żeby przypadkiem nie stracić głowy, co raz mu się zdarzyło i zrujnowało życie. Ta mądrość spod trzepaka pasuje tu więc jak ulał. A przy tym oddaje bezpretensjonalny, niemalże kasetowy klimat filmu. Reżyser Doug Liman nie próbuje co prawda przekuć "Road House" w nostalgiczny trip, nie kseruje pierwowzoru, bierze z niego z grubsza tylko fabularny szkielet. "Road House" to nowoczesny akcyjniak. Tyle że na poły zamierzona naiwność, demonstracyjna zadziorność i rezygnacja z sensu na rzecz spektaklu plasują go gdzieś między pomniejszymi klasykami gatunku. Takimi, które brało się z wypożyczalni jako trzeci film – ten dorzucany gratis lub za symboliczną złotówkę. Od czasu do czasu przebija tu powidok jakiejś ambicji, chęć głębszego dookreślenia którejś z postaci albo zarysowania szerszego kontekstu. Ale kiedy już ma przyjść co do czego, Liman jakby przypomina sobie, gdzie jest i co kręci, łamie na kolanie długopis i sięga po kastet. Ogółem nie liczy się tutaj praktycznie nic poza ustawianiem kolejnych bójek. Ale nie będę tym, który pierwszy rzuci kamieniem.

Całą recenzję "Road House" przeczytacie pod linkiem na karcie filmu. 

Zwiastun filmu "Road House"



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones