Jak wiadomo, w przyszłym roku do kin wejdzie wysokobudżetowe widowisko studia Universal Pictures
"The Voyage of Doctor Dolittle". Jego reżyserem jest
Stephen Gaghan. Okazuje się jednak, że autor
"Syriany" nie poradził sobie z odpowiedzialnością związaną z realizacją widowiska opierającego się w dużej mierze na efektach specjalnych i studio potrzebowało pomocy aż dwóch reżyserów.
Pierwszym był
Chris McKay (
"LEGO BATMAN: FILM"), którego zadanie polegało na nadaniu właściwego kształtu fabule widowiska. Potem zatrudniony został
Jonathan Liebesman (
"Gniew tytanów" i
"Wojownicze żółwie ninja"). To on pracował przez 21 dni na planie kręcąc dokrętki.
Gaghan był obecny podczas realizacji nowego materiału filmowego i podobno był uwzględniany w pracach na planie. Portal The Hollywood Reporter podaje również, że to jego nazwisko będzie widniało w napisach filmu w rubryce "reżyser".
O tym, że źle się dzieje z
"The Voyage of Doctor Dolittle", wiadomo od jesieni. To wtedy Universal ogłosił, że film nie wejdzie do kin w kwietniu tego roku. Data premiery została przesunięta na przyszły rok.