Niedawno Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej postanowiła usunąć ze swojego grona reżysera
Romana Polańskiego. Podstawą prawną tej decyzji były przepisy Akademii przyjęte w grudniu jako pokłosie afery
Harveya Weinsteina. Zgodnie z tymi przepisami można usunąć osobę z grona Akademii, jeśli swym zachowaniem nie przestrzega moralnych wartości wyznawanych przez tę organizację, do których należy poszanowanie i godność każdego człowieka.
Getty Images © Andreas Rentz Roman Polański postanowił walczyć z decyzją Akademii. Jest nawet gotowy pójść do sądu. W komunikacie opublikowany przez prawnika reżysera, Harlanda Brauna, czytamy, że na razie
Polański nie zamierza nawet poruszać kwestii zarzutów, które kryją się za postanowieniem Akademii. Braun przyjął inną taktykę. Twierdzi, że podejmując decyzję, Akademia złamała zarówno własne przepisy, jak i prawo stanu Kalifornia.
Braun twierdzi, że
Polański nie został poinformowany o tym, że jakiekolwiek postępowanie przeciwko jego osobie się toczy, ani też o zarzutach, jakie mu się stawia. W związku z tym odmówiono mu niezbywalnego prawa do obrony.
Zdaniem Brauna Akademia musi anulować swoją decyzję o wyrzuceniu Polańskiego ze swojego grona. Jeśli tego nie zrobi, sprawa trafi do sądu.
Roman Polański od 1978 roku traktowany jest w Stanach Zjednoczonych jako zbieg w związku z oskarżeniem o seks z 13-latką. W sprawie tej od 40 lat nic się tak naprawdę nie zmieniło. W tym czasie Akademii nierozwiązany status nie przeszkadzał w przyznaniu reżyserowi nominacji do Oscara w 1981 roku za film
"Tess" i statuetki Oscara w 2003 roku za
"Pianistę" (co wtedy zostało przyjęte owacją na stojąco, choć samego
Polańskiego na ceremonii nie było).