Shia LaBeouf spotkał się z dziennikarzami w Cannes w związku z premierą filmu
"Wall Street: Pieniądz nie śpi". Podczas jednego z takich wywiadów aktor bardzo szczerze i ostro ocenił
"Indianę Jonesa i Królestwo Kryształowej Czaszki".
Spuściliśmy bombę na serię cenioną i kochaną przez miliony ludzi – mówi
LaBeouf. –
Po premierze rozmawiałem z Harrisonem Fordem i żaden z nas nie był zadowolony z rezultatu. Aktor dodał również, iż uważa, że duża część winy za rezultat spada na niego:
Były małpy i podobne rzeczy, więc łatwo zrzucać winę na scenariusz. Jednak rolą aktora jest uwiarygodnić tekst, nadać mu życia. Tego mnie się nie udało zrobić, za co ponoszę odpowiedzialność. W innym wywiadzie
LaBeouf wyznał, że nie do końca był zadowolony z efektu końcowego
"Transformers 2" uważając, że film zrobił się "za duży", przez co stracił klimat z jedynki.
Jak ta szczerość wpłynie na chęć producentów angażowania do kolejnych potencjalnych blockbusterów, tego na razie nie wiadomo.