Widziałem to co Szpilman - spotkanie ze statystami z filmu Romana Polańskiego "Pianista"

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Widzia%C5%82em+to+co+Szpilman+-+spotkanie+ze+statystami+z+filmu+Romana+Pola%C5%84skiego+%22Pianista%22-7131
W polskim kinie wkład statystów nie był doceniany. Aktorzy, reżyserzy zbierają podziękowania i oklaski w świetle reflektorów, czasem scenarzyści lub producenci są zauważeni.
Ale ci, którzy o kilka godzin stoją w błocie, śniegu, deszczu i słońcu, pozostają anonimowi.
Za granicą zajmują się nimi - jak i główną obsadą - specjalne agencje castingowe. Od ich decyzji często zależy sukces filmu - źle dobrany aktor potrafi zepsuć nawet najlepszy scenariusz.
W Polsce zaczyna być podobnie. Agencja MiNt Entertaiment, która powstała w 1992 roku, postanowiła przenieść na nasz grunt standardy organizacji i obsługi filmowej.
Ich statyści brali udział w takich produkcjach jak "Przedwiośnie", "Quo Vadis", "Wiedźmin".
Statyści27 czerwca w centrum im. Mojżesza Shorra odbyło się spotkanie z ludźmi, którzy pomagali w tworzeniu "Pianisty", filmu Romana Polańskiego, nagrodzonego Złotą Palmą w Cannes.
Kim są statyści? To zwykli ludzie, którzy przeszli pomyślnie casting lub też zostali zwerbowani pod urzędami pracy, na ulicy czy w autobusie.
Co robią na planie i dlaczego z takim poświęceniem przyjeżdzają o 3 czy 4 nad ranem?
"Ciekawość i chęć zarobienia pieniędzy" mówi pan Mieczysław Pierzachało, jeden z ważniejszych statystów, prawdziwe archiwum wspomnień . Przy filmie pracowało około 3000 statystów, część z nich zagrała role epizodyczne lub częściej pojawiała się w kadrze. Pan Mieczysław był jednym z niewielu, który mógł nosić okulary, gdyż udało mu się znaleźć oprawki ze epoki. Na planie aż osiem zwracało uwagę na szczegóły, aby "żaden zapaleniec oglądający film klatka po klatce, nie doszukał się błędów". Statyści nie mogli mieć zegarków, makijażu, ani nawet pomalowanych paznokci bezbarwnym lakierem, nawet ci, których nie stali blisko kamery, ale "zagęszczali kadr".
Zmorą pracowników planu były plastikowe kubki, które są bardzo charakterystyczne. Zdjęcia były kręcone od lutego do czerwca - było więc zimno, mokro lub upalnie.
Ale mimo 12godzinnego stania w błocie, w strugach deszczu, "poprawianego" przez strażaków, "praca nie była uciążliwa" twierdzą zgodnie statyści.
"Po jednym dniu z Polańskim chciało się z nim pracować" mówi jedna ze statystek. "Polański potrafił wszystko prosto i pięknie przekazać" dodaje. Wszyscy zgodnie podkreślają, że praca ze reżyserem była dla nich zaszczytem, wyróżnieniem. Również tematyka filmu sprawiła, że pracujący przy nim ludzie byli "skupieni i poważni".
"Wczułam się w sytuację" mówi pani Urszula, która grała Polkę, "powróciły wspomnienia mamy, która opowiadał mi o tamtych czasach". Podobne odczucia ma pan Mieczysław, urodzony przez wojną, który jak sam mówi "widział to co Szpilman" . "Tęskniłem za tamtymi czasami - to było piękne" dodaje ktoś inny. Ale nie wszyscy tak mile wspominają pracę na planie, która nie przypominała idylli. Ciężka praca, nie dla wszystkich była mistycznym przeżyciem. Jednak we wspomnieniach przeważa ciepły ton. Zwłaszcza, gdy wspomniany jest Roman Polański. Statyści wspominaja jego skupienie, miły stosunek do dzieci i przywiązanie do szczegółu. Gdy pan Mieczysław opowiada jak zwrócił uwagę reżyserowi na źle zbudowaną "sukę", którą jeździli Niemcy. Polański bez słowa kazał poprawić scenografom pojazd, według wskazówek statysty. "Pianista" to pierwszy głośny film, w którym wkład statystów został doceniony - przy odbieraniu Złotej Palmy podziękował im sam reżyser. Jego sukces i wzruszenie odczuli wszyscy, którzy przy pracowali przy filmie. "Byłam tak szczęśliwa, jakby to ja otrzymała nagrodę".
Efekt pracy Romana Polańskiego, ekipy aktorskiej, scenografów, charakteryzatorów i przede wszystkim tysięcy statystów poznamy już we wrześniu.