Film robi naprawdę duże wrażenie. Cuarón zerwał z "cukierkowatością", jaką w poprzednie części "Harry'ego Pottera" wkładał Chris Columbus. I wyszło to trzeciemu filmowi na dobre - ma swój
Film robi naprawdę duże wrażenie. Cuarón zerwał z "cukierkowatością", jaką w poprzednie części "Harry'ego Pottera" wkładał Chris Columbus. I wyszło to trzeciemu filmowi na dobre - ma swój niepowtarzalny, dziwny klimat. Reżyser nie "owija w bawełnę", przez co film jest bardziej mroczny. O co chodzi? O to, że Chris Columbus na pewno nie pokazałby dementorów w taki sposób, próbowałby to jakoś złagodzić. Cuarón pozostawia ich natomiast jako bezwzględne istoty, niemających dla nikogo absolutnie żadnej litości. Co mi nie pasuje? Akcja dzieje się za szybko. Ktoś, kto nie przeczytał książki, może nie zorientować się, o co tak dokładnie chodzi. Najbardziej widoczne było to na początku, w scenach z ciotką Marge: przyjeżdża, zaraz kolacyjka, Harry wybucha i nadmuchuje ją. Wszystko dzieje się szybko, nie ma żadnego wyjaśnienia. Podsumowując reżysera: jest zdecydowanie lepszy od poprzednika, umie nadać filmowi wspaniały klimat. Można mu zarzucić trochę przesady, ponieważ film ten był produkowany z myślą, aby jak najwięcej kasy zarobić na dzieciach (jednak sam film, jak i książka są dziełami dla młodzieży, nie dla dzieci), a w filmie naprawdę bezlitośnie ukazana jest rzeczywistość: dziecko siedzące obok mnie w kinie było bardzo zaniepokojone, gdy kat unosił topór, aby uśmiercić Hardodzioba. Spotykamy postacie doskonale znane z poprzednich części, ale pojawia się też kilka nowych osób. Stara ekipa niewiele się zmieniła: dorośli grają, jak grali, młodsza część obsady gra lepiej, w miarę kręcenia kolejnych części, przybywa im talentu. Poza tym: Emma Watson bardzo wyładniała (ogromny plus dla filmu za Emmę). Nowi aktorzy również grają dobrze, jednak niektórzy nie są zbyt szczęśliwie dopasowani. Emma Thompson pasuje na stanowisku profesor Trelawney, Michael Gambon jako profesor Dumbledore - także. Mam zastrzeżenia, co do Davida Thewlisa jako profesora Lupina: może i gra dobrze, ale nie pasuje wyglądem do tej roli! Zdecydowanie nie! Poza tym Gary Oldman jako Syriusz również wydaje mi się nie na miejscu. W każdej części muzyka była genialna. W tej nie jest inaczej. W dwóch pierwszych częściach powtarzały się te same motywy, w części trzeciej niemalże cały czas słychać nowe utwory. Zaledwie kilka razy można usłyszeć kompozycje znane nam z poprzednich części. Po raz kolejny panu Williamsowi należą się gratulacje za kawał dobrej roboty! Efekty specjalne stoją na najwyższym poziomie. Dementorzy robią wrażenie, profesor Lupin jako wilkołak czy lot Harry'ego na Hardodziobie - także. Zmorą większości polskich fanów Harry'ego Pottera był fatalny dubbing. I ta część została zdubbingowana, jednak w porównaniu z poprzednimi częściami, jest lepiej. Głosy bohaterów są dojrzalsze i dobrze brzmią. Cieszę się, że do nagrania zaangażowano młodzież, a nie dzieci. Mimo to i tak wolę oglądać wersję z napisami. Jeżeli chodzi o zgodność filmu z książką, można było się spodziewać, że sporo faktów zostanie zmienionych i wyciętych. Tak też się stało. Nie będę wymieniał, bo jest tego naprawdę dużo, a sami przekonacie się, gdy obejrzycie film. Gdy zbierze się to wszystko do kupy, można powiedzieć, że "Harry Potter i więzień Azkabanu" jest świetnym filmem, a czas spędzony na jego obejrzenie na pewno nie będzie czasem straconym. Czekają nas przeszło dwie godziny przygód, wzruszeń i wesołych sytuacji wśród naszych przyjaciół ze szkoły Hogwart. Zachęcam do obejrzenia tego filmu, nie będziecie żałować!