Recenzja filmu

Historia przemocy (2005)
David Cronenberg
Viggo Mortensen
Maria Bello

Przemoc nie budzi owacji na stojąco

Już sam tytuł sugeruje widzowi, że "Historia przemocy" może być filmem trudnym, poruszającym bolesne tematy. Dodając do tego brutalność niektórych scen - powinno powstać dzieło wręcz doskonałe.
Już sam tytuł sugeruje widzowi, że "Historia przemocy" może być filmem trudnym, poruszającym bolesne tematy. Dodając do tego brutalność niektórych scen - powinno powstać dzieło wręcz doskonałe. Niestety, nawet opisy rewelacyjnego przyjęcia tego dzieła na pokazie w Cannes nie są w stanie zmniejszyć uczucia goryczy. Początek jest jeszcze interesujący i należałoby się spodziewać, że reżyser utrzyma całość w jednakowym tonie, jednak w pewnym momencie wszystko się wyjaśnia i właściwie nie ma po co dalej oglądać tego filmu. "Historia przemocy" może budzić dość mieszane uczucia. W pewnym sensie jest to spokojnie opowiedziana historia, która mogła być zrealizowana nawet jako film akcji. Początek wydaje się nieproporcjonalnie długi w stosunku do całości. Nie można go jednak nazwać niepotrzebnym, gdyż gdyby nie on, to zupełnie nic nie wiedzielibyśmy o głównym bohaterze. W wyniku zupełnego przypadku jego życie ulega przemianie. Jedno wydarzenie pociąga za sobą splot niewyjaśnionych sytuacji, które zdają się przytłaczać głównego bohatera i jego rodzinę, wszyscy czują się osaczeni. Tymczasem okazuje się, że przeszłość nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć, nawet, jeśli już samemu uwierzyło się we własne kłamstwa. Sekrety zawsze wychodzą na jaw. Ten film ma nietypowy klimat. Składa się na niego dosyć powolna akcja, dziejąca się prawie w jednym miejscu, oraz doskonałe ukazanie wzajemnych relacji między bohaterami. Bez wątpienia aktorzy zagrali świetnie. Viggo Mortensen całkowicie mnie zaskoczył, gdyż wręcz czuło się to napięcie, w którym cały czas znajdowała się jego postać. Dobrze pokazał dwie natury w jednym człowieku, które nieustannie ze sobą walczą - bezlitosnego mordercę i kochającego ojca rodziny. Maria Bello jak zwykle gra bardzo dobrze, ukazując emocje swojej postaci. Natomiast Ed Harris jest już chyba znawcą od postaci, które są zwiastunami wszelkiego typu nieszczęść. Osobiście uważam, że w tym filmie sporym minusem jest zbyt wielka ilość niejasności, chociażby wątek przeszłości głównego bohatera można było dużo bardziej rozwinąć, a nie pozostawiać praktycznie wszystko w kwestii domysłu widzów. Po tych 90 minutach pojawienie się napisów końcowych jak najbardziej zaskakuje. Pozostaje takie uczucie niedosytu i przez to film wydaje się pozbawiony puenty, co również jest jak dla mnie minusem, podobnie jak praktycznie całkowity brak muzyki. Spodziewałam się czegoś innego, ale przynajmniej aktorstwo jest na najwyższym poziomie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
David Cronenberg to twórca wielu znakomitych filmów, które na stałe wpisały się w historię kina,... czytaj więcej
Tom Stall wiedzie życie spokojne i ułożone. Uchodzi za wzór wszelkich cnót obywatelskich, na co sobie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones