Recenzja filmu

Metallica: Through the Never (2013)
Nimród Antal
Dane DeHaan
James Hetfield

Exegi monumentum

"Through the Never" uchyla bowiem rąbek tajemnicy – otwarta z każdej strony scena i rzut oka za kulisy dają do zrozumienia, jak skomplikowaną logistycznie operacją jest taki koncert. A jednak
Łaska fanów Metalliki na pstrym koniu jeździ – to wiadomo nie od dziś. Nie bez przyczyny zwrot skończyli się na "Kill'em All" wszedł do powszechnego użycia jako uniwersalna wrzuta. Dotykające zespół turbulencje nie zawsze przychodziły jednak wyłącznie z zewnątrz, o czym wiemy doskonale dzięki poprzedniej filmowej produkcji firmowanej nazwą kapeli. Dokumentujący moment wewnętrznego kryzysu "Some Kind of Monster" kończył się jednak chwilą triumfu, gdy chłopaki – niczym feniks z popiołów – wkraczali na scenę przy dźwiękach "Ecstasy of Gold" Ennio Morricone, by ponownie dać czadu. Nie mija dziesięć minut "Metalliki: Through the Never" i dostajemy podobny obrazek: bogowie metalu znów stają przed publiką, a w tle słychać znajomą melodię ze spaghetti westernu. Koncert, który dają tu przed kamerami (oczywiście w 3D), jest wyśmienity. Kością niezgody między zespołem a fanami może jednak stać się pewien drobny szczegół: fabuła.

Intryga nie każdemu przypadnie do gustu, choć nie ma jej tu de facto zbyt wiele – w sam raz na króciutki teledysk, a nie pełnometrażowy film. W zasadzie za bardzo nie ma nawet co opowiadać: młody członek ekipy technicznej Metalliki (Dane DeHaan) zostaje wysłany na miasto po pewien przedmiot, a zespół tymczasem piłuje na scenie kolejne metalowe hiciory. Żeby nie było za łatwo, nasz protagonista wpada w sam środek ulicznych zamieszek, sprowokowanych przez osobnika, którego nie sposób określić inaczej niż jako "Bane'a na koniu". Charakter rozruchów, motywacje ich prowodyra oraz zawartość tajemniczej torby – tak pożądanej przez Jamesa Hetfielda i spółkę – pozostają jednak dość mgliste: to po prostu niezbyt dobrze zakamuflowane MacGuffiny.

W rezultacie wątek fabularny stanowi raczej dystrakcję niż atrakcję, jest niepotrzebnym naddatkiem. Miejscami tautologicznie rymuje się z setlistą – na przykład gdy bohater chwyta kanister benzyny, zespół intonuje akurat piosenkę "Fuel" – ale związki akcji z koncertem polegają raczej na powinowactwie dynamik. DeHaan gdzieś pędzi – to i zespół szarżuje; DeHaan przystaje i się zamyśla – Metallica proponuje balladę. Momentami ta ilustracyjność prowadzi co prawda do dość nieoczywistych wniosków: okazuje się bowiem, że muzyka zespołu może być zarówno wyrazem uniwersalnego buntu protestujących, jak i soundtrackiem dla stojących po drugiej stronie symbolicznej barykady policjantów. Scena, w której zastępy zamaskowanych stróżów prawa stukają pałkami w rytm "Wherever I May Roam", pokazuje, że twórczość Metalliki daje się wpisać w rozmaite konteksty. Skądinąd wiadomo przecież, że piosenki z repertuaru kapeli były jednym ze standardowych narzędzi tortur w amerykańskich wojskowych więzieniach. W tym świetle dość kontrowersyjny wydaje się wybór maskotki, jaką wozi ze sobą główny bohater: przedstawia ona bowiem wiszącą na stryczku postać w turbanie.

Ale wątpię, by Metallice oraz reżyserowi (znanemu z "Kontrolerów" i "Predators" Nimródowi Antalowi) chodziło tu o sproblematyzowanie fenomenu zespołu. "Through the Never" to jednak przede wszystkim – na szczęście – film z koncertu. Zresztą tradycja tego gatunku obfituje w różne niekoniecznie udane fabularne wtręty (np. obciachowe scenki rodzajowe z "The Song Remains the Same" Led Zeppelin). Sam występ także zawiera elementy inscenizowane, ale nie jest to nic nowego dla zespołu. Kto widział DVD "Cunning Stunts", ten wie, że Metallica ma przewrotne poczucie humoru i potrafi na przykład zaaranżować niby-prawdziwą sceniczną katastrofę. Dlatego też od dotychczasowych koncertowych dokonań kapeli różni się "Through the Never" zaledwie skalą. Mamy tu bogatą scenografię, która nawiązuje do kolejnych płyt – a to krzesło elektryczne, a to krzyże, a to postawiony i zburzony w trakcie odgrywania "...And Justice for All" posąg sprawiedliwości. Metallica bawi się swoją historią i w pewnym sensie stawia sobie samej szczególny trójwymiarowy pomnik – wyrzeźbiony w technologii IMAX. Stąd też nawiązania do pirotechnicznej awarii, która kiedyś niemal kosztowała Hetfielda życie, czy do skromnych, szczeniackich początków grupy. Najjaśniejszym punktem filmu jest chyba właśnie "Hit the Lights", odegrane na koniec w imitującej garażowe warunki scenografii. Widać tu wyraźnie, że pod tym całym wysokobudżetowym dymem i lustrami, pod narcystycznym brokatem, wciąż tli się wykonawcza pasja.

"Through the Never" uchyla bowiem rąbek tajemnicy – otwarta z każdej strony scena i rzut oka za kulisy dają do zrozumienia, jak skomplikowaną logistycznie operacją jest taki koncert. A jednak w jego centrum pozostaje tych czterech dających z siebie wszystko facetów pod pięćdziesiątkę. Prawda – to nie są już zarozumiałe łobuzy z czasów "Kill'em All", a profesjonalni showmani, dostarczający publice precyzyjnie wyreżyserowane widowisko. Ale w bezlitosnej wysokiej jakości widać tu jak na dłoni, że granie muzyki wciąż sprawia im przyjemność. Tym lepiej, że są w najlepszej od lat formie wykonawczej: Hammet nie fałszuje w solówkach, Ulrich trzyma rytm, a Hetfield szczeka do mikrofonu, aż miło. Z wyjątkiem nieprzerwanie solidnego basisty Roberta Trujillo nie zawsze można było przecież liczyć na taką precyzję ze strony naszych bohaterów. Może za kilkadziesiąt lat będziemy mówić, że Metallica skończyła się na "Through the Never"? Nie byłby to wcale taki zły koniec.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
To już nie pierwsza przygoda panów z legendarnego zespołu Metallica z kinem. W roku 2004 ukazał się film... czytaj więcej
"Metallica: Through the Never" to film nakręcony w kooperacji członków zespołu i reżysera Nimróda... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones