Recenzja filmu

Między nami żywiołami (2023)
Peter Sohn
Artur Tyszkiewicz
Leah Lewis
Mamoudou Athie

Ogniu płyń ze mną

Peter Sohn, którego pełnometrażowym debiutem w Pixarze był prostolinijny "Dobry dinozaur", w "Między nami żywiołami" sięga po konwencję kina konceptualnego. Jego najnowszy film można wrzucić do
Ogniu płyń ze mną
Wystarczy impuls, emocjonalne zachwianie czy wzrost irytacji i nasza Iskierka autentycznie wybucha. Dziewczyna świadoma jest swojej przypadłości a na jej nieszczęście, problemy i zobowiązania mnożą się jedno za drugim. Chorujący i zmęczony ojciec prowadzący wielobranżowy sklep zbliża się do wieku emerytalnego, a w swojej córce widzi spadkobierczynię i kontynuatorkę jego działalności. Iskra bierze to pod uwagę, po części uważa, że taka jest słuszna kolej rzeczy, ale jednocześnie kiełkuje w niej coś jeszcze niewyrażalnego. To coś innego niż nastoletni bunt wobec kochających rodziców. To wewnętrzne poczucie, że może warto pójść w swoją stronę i zaryzykować. Nad wszystkim dałoby się zapanować, gdyby nie pewien miłosny pierwiastek: wzmagający wyobraźnie, otwierający oczy, niwelujący przeszkody, nie dający spać i tak bardzo przecież motywujący do życia.



Miasto Żywiołów to dumna metropolia z sięgającymi chmur szklanymi wieżowcami. Biznesową dzielnicę i nowoczesne osiedla zamieszkują głównie reprezentanci ras Wody i Powietrza. Niżej w hierarchii ulokujemy Ziemian, odrobinę flegmatycznych i zazwyczaj spotykanych w publicznych urzędach. Czujących się już jednak pełnoprawnymi obywatelami, korzystającymi z ekonomicznej stabilizacji i coraz bardziej przekonanymi, że "sky is the limit". Iskierka reprezentuje dopiero drugie pokolenie Ogni, przybyłych z odległej Palinezji. O jakichkolwiek oznakach asymilacji jeszcze nie sposób mówić (kto wie, może właśnie będziemy świadkami przełomu?). Imigranci ciągle są traktowani jak nieznajomi, Inni a w najlepszym razie jako tymczasowi goście. Nowo zasiedlaną dzielnicę wypełniają ciasne, kilkupiętrowe domki, a promienie słoneczne skutecznie blokuje sunąca nad głowami przepastna autostrada. Mieszkańcy prowadzą rodzinne sklepy, stragany i wszelakiego rodzaju drobną przedsiębiorczość. Każdy zrobi, co będzie mógł, by biedy nie wpuścić za próg.

Peter Sohn, którego pełnometrażowym debiutem w Pixarze był prostolinijny "Dobry dinozaur", w "Między nami żywiołami" sięga po konwencję kina konceptualnego. Jego najnowszy film można wrzucić do jednego worka z "W głowie się nie mieści", "Coco" czy "Co w duszy gra". Wizualnym napędem filmu Sohna jest również wyczerpująca eksploracja fantastycznej krainy. Wszędzie architektoniczne cuda, spektakl form i faktur, mieszanka nowości i dziwactw. Departament odpowiadający za oświetlenie pracuje na pełnych obrotach i przypomina, że ciągle mamy do czynienia z "magikami z Pixara". Powracającym wątkiem będzie przenoszenie abstrakcyjnych pojęć i przysłów w konkrety. Wsiąknąć jak w gąbkę. Dolać oliwy do ognia. Zrobić kibicowską falę czy różnić się jak ogień i woda. Przyjaźń Wodka i Iskry, przechodząca od zauroczenia w szczere uczucie oczywiście opierać się będzie na tym ostatnim zastawieniu. Peter Sohn ani przez moment nie trywializuje, ale zagłębia się w temat podziałów, uprzedzeń i mentalnych barier. Nie interesuje go czarno-biały rysunek, ale strefy szarości. Iskierka jest bezsprzecznie pierwszoplanowa, ale "Między nami żywiołami" to również kino wielogłosu i wielu perspektyw.



Nieporozumienia i, co ważniejsze, brak chęci porozumienia między Powietrzem, Wodą, Ziemią a Ogniem ma rasistowski rys, ale dla Petera Sohna to tak naprawdę usterka wtórna. Fundamentem konfliktów i systemowej niechęci jest wymiar ekonomiczny, głębokość portfela oraz dostęp do dóbr i wiedzy. Odmienność pochodzenia jest w Mieście Żywiołów tylko powierzchownym zapalnikiem dla napięć i poczucia niesprawiedliwości. Gorączkowość społecznych nastrojów dyktuje majętność i pozycja w miejskiej drabince. Klasa, nie rasa. Przedstawiane w fantastyce światy bywają hermetyczne a czasem można je traktować jako alegorię. "Między nami żywiołami" broni się doskonale w obu przypadkach.

Dramaturgiczną osią filmu nie będzie plan totalny, ale wewnętrzne rozterki Iskry. Wyrażające się jednocześnie burzliwością uczuć i racjonalnym konfliktem wartości. Nastolatka stara się pogodzić zachowanie tradycji z duchem nowoczesności. Wierność rodzicom z prywatną ambicją, przechowanie dziedzictwa z wyznaczeniem własnej życiowej ścieżki. Peter Sohn ciągle poszukuje balansu między tymi dwoma siłami. Okazać się może, że to wcale nie dwie osobne rzeki, ale dwa nurty. Nawzajem się wzmacniające i płynące w tym samym kierunku. Tylko jedna prawda i jedno przeświadczenie pozostanie niezmienne: Pixar ciągle potrafi w zakończenia.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones