Recenzja filmu

Postal (2007)
Uwe Boll
Zack Ward
David Foley

Tak głupi, że aż fajny

Quentin Tarantino w swej twórczości odwołuje się do filmów tzw. "klasy B" z lat 80. Zapożycza z nich, parodiuje, wyśmiewa, ale też jednocześnie składa im hołd. Niestety, jego filmy mają pewną
Quentin Tarantino w swej twórczości odwołuje się do filmów tzw. "klasy B" z lat 80. Zapożycza z nich, parodiuje, wyśmiewa, ale też jednocześnie składa im hołd. Niestety, jego filmy mają pewną wadę - bije od nich sztucznością. Szczególnie jest to widoczne w "Grindhousie". Gdy genialny reżyser, na siłę chce coś oszpecić, stosując przy tym środki zarówno techniczne (skazy na taśmie filmowej, błędy w montażu itd.), jak i artystyczne (tandetny scenariusz, fatalna gra aktorska) siłą rzeczy musi to wyjść nienaturalnie. Na szczęście jest Uwe Boll...   "Postal" jest idiotycznym filmem, nakręconym przez tragicznego reżysera (średnia ocen Bolla na filmweb to w chwili pisana tego tekstu, 1.65/10 przy prawie trzech tysiącach oddanych głosów!) - i właśnie w tym tkwi jego urok i największa zaleta. Zarysujmy sobie delikatnie fabułę - gdzieś na głębokiej amerykańskiej prowincji swój marny żywot wiedzie Postal Dude. Mieszka w przyczepie campingowej, z której i tak grozi mu eksmisja, nie potrafi znaleźć sobie pracy, jego małżonka - nie dość, że ma bardzo wyraźną nadwagę, to zdradza go z kim popadnie. Postal postanawia w akcie desperacji udać się po pomoc do swojego wujka - Dave'a. Ten, w przeciwieństwie do tytułowego bohatera, potrafi się urządzić. Założył własny kościół, a wyznawczynie jego religii są zazwyczaj młodymi, seksownymi dziewczętami chętnymi na teologiczne dyskusje ze swoim guru... Potem pojawiają się jeszcze: Arabowie, Geogre W. Bush, sympatyczny karzeł i... sam reżyser - Uwe Boll. Całość okraszono poczuciem humoru pozbawionym jakichkolwiek symptomów poprawności politycznej, gołymi tyłkami wspomnianych wyżej dziewcząt, strzelaninami, podczas których trup ścielę się gęsto, oraz idiotycznymi dialogami bohaterów. A czym to się różni od Quentinowskiego "Grindhouse"? Otóż jest całkowicie prawdziwe, naturalne i nie posiada żadnych oznak sztuczności. Aktorzy grają nieudolnie - bo są marni, reżyseria kuleje - bo i reżyser do wirtuozów nie należy, scenariusz jest idiotyczny - bo napisany chyba na kolanie i jego twórca nie był trzeźwy tak do końca, etc. "Postal" jest filmem tragicznym i, paradoksalnie, w tym leży jego największa zaleta! To się po prostu fajnie ogląda. A niektóre żarty swoją głupotą naprawdę śmieszą, pod warunkiem, że się toleruje wyjątkowo czarny humor (motyw z policjantami i babcią na skrzyżowaniu - kto obejrzy, ten będzie wiedział, o co chodzi).  Nie mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że ten film komuś "polecam". Ale jeżeli mamy ochotę na autentycznego gniota, robionego od początku do końca z pełną świadomością, iż dziełem sztuki to ten film nigdy nie będzie, to "Postal" jest idealny.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nienawiść to uczucie o podobnej mocy rażenia co miłość. Uwe Boll to postać wyjątkowa w świecie kina. Mało... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones