Recenzja filmu

RoboCop (2014)
José Padilha
Joel Kinnaman
Gary Oldman

Granice człowieczeństwa

Czy nowy "RoboCop" jest lepszy od swojego poprzednika? I tak i nie. Na pewno przewyższa starą trylogię technologicznie, jest też od niej dużo sensowniejszy. Z drugiej jednak strony jest mocno
Co definiuje człowieka? To czy ma wszystkie kończyny i organy na miejscu? Jego poglądy i sądy? A może dokonywane wybory? W pewien pośredni sposób na te pytania próbuje odpowiedzieć José Padilha w filmie "RoboCop", będącym remakiem "RoboCopa" z 1987 r. i jego kontynuacji. Czy odświeżenie tego uwielbianego na całym świecie cyklu w jakikolwiek sposób mu pomogło, czy wręcz odwrotnie? Odpowiedź na to pytanie wydaje się trudna.



Przyszłość. Na całym świecie panuje pokój, na straży, którego stoją roboty. Jedynie w USA panuje zakaz wykorzystywania maszyn do zadań militarnych, co nie pasuje głównemu producentowi Omni Corp. Właściciel firmy Raymond Seylars (Michael Keaton, "Birdman")wpada na pomysł jak obejść rządowy zakaz - wystarczy wsadzić do maszyny człowieka. To zadanie zleca lekarzowi Dennettowi Nortonowi (Gary Oldman, "Harry Potter i więzień Azkabanu"). W tym samym czasie w zamachu bombowym na swoje życie zostaje ranny Alex Murphy (Joel Kinnaman, serial "Templariusze. Miłość i krew"), kochający mąż i ojciec, oraz oddany swej pracy policjant. Jego jedyną szansą na przeżycie jest propozycja Omni Corp. Gdy jednak Alex trafi na ulice, jako RoboCop, rozpoczyna się walka o jego człowieczeństwo. Kto wygra: robot, czy człowiek?



Nie powinno się porównywać obecnego "RoboCopa" z jego starszą wersją. Powód jest prosty - to są dwa różne filmy. Z drugiej jednak strony jest to bardzo trudne, biorąc pod uwagę, żeJosé Padilhaczerpie z oryginału pełnymi garściami, jednak opowiadana historia jest całkiem inna. W tamtym "RoboCopie" na pierwszym miejscu była walka z przestępczością, a sprawy moralne zepchnięto na dalszy plan. Dopiero w drugiej części zaczęto zadawać sobie pytanie, czy super glina jest człowiekiem, czy maszyną. We współczesnej wersji dylemat ten pojawia się już od pierwszego momentu.



Omni Corp pragnie widzieć w Alexie robota. Człowiek jest wolny i ma wolną wolę. Maszyna już nie, a Sellarsowi zależy właśnie na całkowitej kontroli. Twórcom RoboCopa zależy tylko na jednym, aby z człowieka zostały tylko twarz i mózg, cała reszta to elektronika. Alex zaczyna być traktowany przedmiotowo - można go wyłączyć i zresetować w dowolnym momencie, jest zniewolony przez program. Jego uczucia i potrzeby są notorycznie lekceważone, a firma posuwa się nawet dalej - odsuwa go od rodziny i przyjaciół i jeszcze bardziej go odczłowiecza. Dla osiągnięcia swoich celów nie cofną się przed niczym i nie czują żadnych wyrzutów sumienia - dla nich Alex nie jest już człowiekiem, więc można z nim zrobić wszystko.


Tak jak w oryginalnej wersji, bardzo szybko pojawia się pogląd przeciwny. W "RoboCop 2" za super gliną opowiedzieli się koledzy po fachu, dla których był istotą żywą, partnerem i towarzyszem, dla którego przerwali nawet strajk. Tutaj mamy podobną sytuację. O ludzką stronę Alexa walczy jego żona Clara (Abbie Cornish, "Sucker Punch") - w oryginalnej wersji faktycznie nieobecna. To ona rozpocznie walkę z potężną korporacją, która zamiast pomóc jej rodzinie, jeszcze bardziej ją niszczyła. To właśnie jej postawa obudzi w Alexie i Nortonie potrzebę buntu.



Film zdecydowanie należy doKinnamanaiOldmana. Pierwszy z nich wspaniale operuje emocjami: gniew, strach, zwątpienie, rozpacz. Wszystkie są autentyczne. W odróżnieniu do pierwszego RoboCopa dużo mocniej zaznaczono jego rolę, jako męża i ojca. Program i polityka firmy zmuszają go do odwrócenia się od rodziny, jednak miłość do bliskich jest silniejsza od sztucznych tworów i to ona mu pomoże odzyskać kontrolę nad sobą i swoim życiem, co z kolei kłóci się z założeniami zarządu Omni Corp, które traktuje to, jako wadę systemu. Drugi to lekarz, który staje przed największym, życiowym wyborem. Ma szansę rozwinąć swoją dziedzinę, pomóc dziesiątkom ludzi, ale za cenę etyki. Przez dłuższy czas robi to, czego się od niego oczekuje - zmienia swojego pacjenta w pustą, pozbawioną uczuć skorupę, chociaż czuje, że jest to niewłaściwe. Co ostatecznie przeważy - chciwość, czy etyka i moralność? Zwłaszcza, że niespodziewanie dla samego siebie, przywiąże się do swojego podopiecznego.


Właśnie ta umiejętność ukazania emocji czyni współczesnego "RoboCopa" nieco lepszym od oryginału. Na plus wychodzi również nieco mniej eksponowana przemoc. Efekty specjalne robią wrażenie, a sam RoboCop wygląda naprawdę świetnie - jego zbroja jest mniej kanciasta, sprawia wrażenie dużo lżejszej, co też wpływa na ruchy bohatera (są płynne, a nie tak sztywne i "zmechanizowane", jak w oryginale).



Chociaż "RoboCop" jest dobrze skrojonym filmem, niestety ma parę niedociągnięć. Na pierwszy plan wysuwa się tu uproszczenie i spłycenie historii. Po drugie gra aktorska jest nierówna, zwłaszcza uKinnamana, który najlepiej wypada, gdy ma zasłoniętą twarz, walczy z wpisanym mu oprogramowaniem i w scenach akcji. Kolejnym minusem jest tu osobaSamuela L. Jacksona, odgrywającego rolę Pata Novaka, stronniczego gospodarza programu telewizyjnego, który na każdym kroku będzie podkreślał patriotyzm "Prawdziwego Amerykanina", jako twórcę bezdusznych robotów, za to potępiającego ostrożność senatorów. Niefajnie wygląda również obraz policji, z którego wynika, że tylko kilku stróżów prawa na krzyż jest uczciwych, a zdecydowana większość jest przekupiona, nieudolna i zakłamana.


Aktorsko wypadło nieźle.Joel Kinnaman, pomimo pewnych niedociągnięć, jest przekonywujący, jako zmechanizowany policjant, walczący o prawo do własnego człowieczeństwa.Michael Keatonwspaniale ukazał swojego bohatera - sprytnego manipulatora, który dla zysków zrobi wszystko.Abbie Cornishz kolei najlepiej gra emocjami ze wszystkich postaci. Perfekcyjnie zagrał równieżJackie Earle Haley("Watchmen. Strażnicy"), który wcielił się w postać rozmiłowanego w robotyce Ricka Matoxxa, nietolerującego człowieka w maszynie (w jego ocenie jedynie szkodzącemu robotowi).



Czy nowy "RoboCop" jest lepszy od swojego poprzednika? I tak i nie. Na pewno przewyższa starą trylogię technologicznie, jest też od niej dużo sensowniejszy. Z drugiej jednak strony jest mocno spłycony. Jego najmocniejszą stroną jest ukazanie walki o prawa jednostki do bycia człowiekiem. Alex, walcząc z systemem, walczy o duszę. Pragnie udowodnić, że wciąż ma nad sobą i swoim życiem kontrolę i ani myśli oddawać je chciwej i nastawionej jedynie na zarabianie pieniędzy korporacji.



Na zakończenie wrócę do zadanego na początku pytania: Co definiuje człowieka? WedługJosé Padilhajest to możliwość decydowania o sobie, wybory, jakich się dokonuje i zdolność okazywania emocji. Mnie przekonuje jedynie ta ostania. Niestety obawiam się, że akurat w tym przypadku, pierwszeństwo należy oddać jednak pierwotnemu "RoboCopowi", w którym bohater okazywał uczucie takie jak współczucie, litość, czy dobroć i nawet, gdy godzi się na bycie maszyną, jest bardziej ludzki od otaczających go urzędasów.



"RoboCop"José Padilhato całkiem dobrze nakręcony film, któremu trochę zabrakło polotu. Ale tak szczerze, to oryginał również mnie specjalnie nie zachwycił. Trzeba jednak pamiętać, że są to dwie zupełnie odrębne historie, które łączy parę niuansów. Niemniej przyjemnie się go ogląda i nie nudzi ani przez chwilę. Polecam.


1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W amerykańskim serialu "Almost Human", notabene dosyć wciągającym, główny bohater – policjant po... czytaj więcej
Alex Murphy był jednym z najtwardszych gliniarzy w okolicy, nade wszystko kochającym swoją rodzinę.... czytaj więcej
Na najnowszy wysokobudżetowy film akcji spod ręki Jose Padilhi można patrzeć dwojako – przyrównując go do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones