Recenzja filmu

Wall Street: Pieniądz nie śpi (2010)
Oliver Stone
Michael Douglas
Shia LaBeouf

Jeśli nie wiesz o co chodzi to zawsze chodzi o jedno

Pierwsza część "Wall Street" to film bezapelacyjnie znakomity. Nakreślona z niezwykłą finezją historia młodego maklera i jego fascynacji demonicznym rekinem finansjery, Gordonem Gekko, naprawdę
Pierwsza część "Wall Street" to film bezapelacyjnie znakomity. Nakreślona z niezwykłą finezją historia młodego maklera i jego fascynacji demonicznym rekinem finansjery, Gordonem Gekko, naprawdę wciągała. Z lekka podupadający ostatnimi czasy Oliver Stone postanowił nakręcić sequel swojego dzieła. Ale czy kontynuacja jest równie dobra co oryginał? Niestety nie, ale przynajmniej przez część seansu mamy styczność z kawałem niezłego kina.

W telegraficznym skrócie: po wyjściu z więzienia Gekko (Michael Douglas) poznaje młodego maklera z Wall Street (Shia LaBeouf), który chce się zemścić na ludziach odpowiedzialnych za śmierć jego mentora. Wkrótce bohaterowie stają także w obliczu nadciągającego kryzysu gospodarczego, a ich współpraca staję się coraz bardziej skomplikowana. To tylko ogólny zarys fabuły, która jest na tyle bogata, że streszczenie jej, po pierwsze, mija się z celem, a po drugie, jest rzeczą praktycznie niewykonalną. Stone nakręcił wielowątkowy epos, który przez pierwszą godzinę seansu jest naprawdę wyśmienity. Historia rozwija się co prawda powoli, ale reżyser sprawia, że widz jest autentycznie zainteresowany tym, co dzieje się na ekranie. Wydawać by się mogło, że wszystko jest ułożone z godną podziwu precyzją i całość prowadzi do jakiegoś ściśle określonego finału, ale to niestety jedynie złudne wrażenie. W drugiej połowie "Pieniądz nie śpi" staje się zaledwie przeciętny, i nie budzi już takich emocji. Wszystkie wątki zaczynają się rozmywać i robić nieciekawe. Wydaje się, jakby cała werwa zawarta w pierwszych minutach gdzieś uleciała. To, co wcześniej przyciągało uwagę i interesowało widza, przeistacza się w nużącą rutynę.

Jednak jest jedna rzecz, która zdecydowanie podnosi jakość całości. Mam oczywiście na myśli Michaela Douglasa powracającego do roli Gordona Gekko. Douglas jest naprawdę magnetyczny, a jego postać nie straciła przez te lata na drapieżności. Nie dziwię się maklerom, którzy mówią, że za młodu chcieli być tacy jak on. Gekko jest przebiegły, inteligentny, a przede wszystkim można go nazwać kowalem własnego losu. Kto nie chciałby taki być? Reszta obsady również się broni. LaBoeuf wywiązał się ze swojej roli naprawdę świetnie, to samo tyczy się Mulligan, która gra jego narzeczoną, a zarazem córkę Gekko.Technicznie "Pieniądz nie śpi" to film świetny. Klimat wielkiego świata, kręcącego się wokół mamony został oddany bardzo sugestywnie, a szczególne pochwały należą się autorowi zdjęć (Rodrigo Prieto). Wszystko zostało nakręcone z dużą pieczołowitością i po prostu miło się na to patrzy.

Druga część "Wall Street" to film bardzo poprawny. Twórcy mieli masę dobrych pomysłów, ale niestety większość z nich przedstawili mgliście, tworząc film, który jest kwintesencją sformułowania "zmarnowany potencjał". Pokładałem w tym obrazie bardzo duże nadzieje. Liczyłem, że reżyser udowodni swoją klasę sprzed lat i nakręci coś, co będzie można określić przynajmniej jako "bardzo dobry". Niestety, nawet najpewniejsza firma może kiedyś upaść i nigdy się już nie podnieść. Szkoda tylko, że padło na niegdyś tak solidną markę jak Stone, bo poprawność w tym wypadku to za mało.      
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Oliver Stone to jeden z nielicznych twórców we współczesnym kinie amerykańskim, którego należałoby... czytaj więcej
Oliver Stone po blisko 23 latach (!) od ostatniej produkcji o maklerach z Wall Street postanowił wrócić... czytaj więcej
Oliver Stone to reżyser i scenarzysta nieprzeciętny. Nie można mu odmówić pomysłowości, oryginalnego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones