Recenzja filmu

Wrogowie publiczni (2009)
Michael Mann
Johnny Depp
Christian Bale

Gangsterzy w 25 klatkach

Lata trzydzieste XX wieku w Ameryce są okresem rządów gangsterów. Tak się składa, że reżyserzy bardzo lubią robić filmy o tych szalejących po ulicy ze spluwami twardzielach. Przez ich historie
Lata trzydzieste XX wieku w Ameryce są okresem rządów gangsterów. Tak się składa, że reżyserzy bardzo lubią robić filmy o tych szalejących po ulicy ze spluwami twardzielach. Przez ich historie przewinęło się mnóstwo geniuszy wielkiego ekranu z Francisem Fordem Coppolą i Martinem Scorsese na czele. A więc czemu nie tym razem Michael Mann, który tak swobodnie czuje się w repertuarze sensacyjnym? Jeszcze przed pierwszymi zdjęciami mnóstwo osób zainteresowało się nowym projektem tego pana pt. "Public Enemies", a już przed premierą krytycy obstawiali arcydzieło. Głównym założeniem Manna było nakręcenie filmu ręczną kamerą 25-klatkową. Kamera ta daje efekt żywszego obrazu, dzięki czemu "Wrogów publicznych" ogląda się jak prawdziwy reportaż. Jednak po premierze pierwszego zwiastuna mnóstwo ludzi nie zaakceptowało decyzji Manna. Moim zdaniem styl ten świetnie wkomponował się w opowiedzianą historię, a w niektórych scenach aż czuło się obecność bohaterów. Rzecz dzieje się oczywiście, jak już wspomniałem, w latach trzydziestych XX wieku w Ameryce, a głównym bohaterem jest gangster. John Dillinger (bo tak właśnie się nazywa) obrabowuje banki, pojedynkuje się z policją, ale jego życie wydaje się bardziej uporządkowane, normalne niż innych "twardzieli". W przerwach między drastycznymi wydarzeniami nie wciąga "białej śmierci" nosem, nie klnie zbyt często i nie otacza się dziwkami. Właściwie stara się o względy jednej kobiety - Billie Frechette. Posiada również dosyć ciekawą zdolność wtapiania się tłum. Czy w kinie, czy na ulicy, czy nawet na komisariacie może przejść niezauważony. Może dlatego był właśnie "wrogiem publicznym numer jeden" i policja pod wodzą Melvina Purvisa (w tej roli wielki nieobecny Christian Bale) chciała go schwytać za wszelką cenę. Mann nie ukrywa zbrodni Dillingera, ale chce, abyśmy właśnie jemu kibicowali. To nie on jest w tym filmie czarnym charakterem, lecz brutalna i nieobliczalna policja. Reżyser przeprowadza podobny zabieg jak ostatnio Clint Eastwood w "Oszukanej". To właśnie z policji powinniśmy szydzić: z ich nieuwagi, nieporadności, a czasami z tego, do jakiego stopnia mogą się posunąć, aby kogoś schwytać. Mafia w filmie jest gotowa do poświęceń, bardziej szlachetna od policji. Scenariusz znakomicie oddaje schemat głupich gliniarzy. Ponadto obfity jest w wiele sensacyjnych scen strzelanin i pościgów, które perfekcyjnie zostały przeniesione na ekran. To właśnie w takich momentach przypominamy sobie, że przed kamerą stoi sam mistrz Michael Mann, a nie człowiek z ADHD. Muzyka w filmie szybko wpada w ucho. Oprócz dobrze znanego ze zwiastuna kawałka mamy mnóstwo przebojów z tamtego okresu. Miasto, ludzie, samochody również świetnie wystylizowane na lata trzydzieste. Jednym słowem film ma niesamowity klimat i przynajmniej tego nikt nie może mu odmówić. Depp na ekranie pojawia się najczęściej. Perfekcyjnie wcielił się w postać groźnego, stanowczego, a czasami nawet sarkastycznego gangstera. Johnny genialnie oddał te emocje. Świetnie nadawał się do roli "twardziela", a po "Donnie Brasco" właśnie na taką jego rolę czekałem. Ten film bez wątpienia należał do niego. Ukradł go parze innych, wybitnych aktorów: Marion Cotillard i Christianowi Bale'owi. Rola Marion ograniczyła się do uśmiechniętej dziewczyny gangstera. Pojawia się ona jedynie w jednej czy dwóch bardzo dobrych scenach. O Bale'u nie ma nawet co wspominać, bo ledwie wypowiedział kilka zdań, a już film się skończył. To był chyba najkrótszy występ w jego wieloletniej karierze, ale wcale nie najgorszy. Zawiedzeni mogą być tylko ci, którzy obstawiali arcydzieło, ale filmowi został maleńki krok do tego zaszczytnego miana. Pustką w tym wypadku jest absolutny brak Bale'a. "Wrogowie publiczni" mieli być wielkim pojedynkiem aktorskim, a postacie Johna Dillingera i Melivina Purvisa ledwie na siebie spojrzały. Mann pozostawił lekki niedosyt, nie wypełnił pustki. Mimo tego stworzył rewelacyjny film gangsterski w starym, dobrym stylu, który już można nazwać klasykiem. Gorzej sprawa ma się jednak z dalszą karierą Bale'a. Aktor gra same drugoplanowe role w wielkich hitach, które nie dają mu możliwości pokazania aktorskiego kunsztu. Miejmy nadzieję, że pokaże wkrótce rogi... lub różki.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Wrogowie publiczni" to najnowszy film Michaela Manna, twórcy wysławianej "Gorączki", kasowego i... czytaj więcej
Biografia słynnego amerykańskiego rabusia i wroga publicznego numer jeden, Johna Dillingera, wydaje się... czytaj więcej
Najbardziej znanego gangstera ostatnich dni w kinowych salach, Johna Dillingera, można spokojnie nazwać... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones