Recenzja filmu

X-Men: Przeszłość, która nadejdzie (2014)
Bryan Singer
Jerzy Dominik
Hugh Jackman
James McAvoy

Ogniem nie zwalczysz ognia!

Sezon blockbusterów rozkręcił się na dobre. Tydzień po tygodniu do kas kin wpływają ogromne ilości gotówki, a adaptacje komiksów szczególnie podnoszą frekwencję (niekoniecznie w Polsce). Po
Sezon blockbusterów rozkręcił się na dobre. Tydzień po tygodniu do kas kin wpływają ogromne ilości gotówki, a adaptacje komiksów szczególnie podnoszą frekwencję (niekoniecznie w Polsce). Po drugiej odsłonie "Kapitana Ameryki" Disneya i "Spider-Mana" Sony Fox - ostatnie studio z wielkiej trójki, która podzieliła między siebie najbardziej dochodowe serie Marvela - wprowadza na duży ekran kolejną odsłonę cyklu o mutantach.
 


Steve Rogers został wciągnięty w intrygę i z pomocą ostatnich sprawiedliwych próbował ujawnić spisek przed światem. Z kolei Peter Parker, standardowo, starał się ocalić Nowy Jork przed grupką psychopatów. W "Przeszłości, która nadejdzie" stawka jest większa: mutanci muszą ocalić świat przed wielką wojną międzygatunkową. X-Men wysyłają więc Wolverina w przeszłość, aby zapobiec zagładzie.
 
Mimo że tym razem scenariusz trzyma się jedną ręką szkieletu fabuły z komiksu Chrisa Claremonta i Johna Byrne'a, fani szybko wytropią nieścisłości. Nasz podróżnik w czasie jest już przecież sam w sobie dużym odstępstwem od pierwowzoru. Można tę zmianę wytłumaczyć wiekiem Kitty Pryde w adaptacji, ale wiadomo, że chodzi głównie o marketing (im więcej prężenia muskułów przez Hugh Jackmana, tym lepiej).
 
Bez ceregieli: "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie" to najlepszy film z marvelowskiego uniwersum Foxa i, dotychczas, najmocniejsza tegoroczna pozycja oparta na komiksie. Bryan Singer i Simon Kinberg sprawnie snują opowieść. Kamera podąża za wieloma bohaterami, często zmieniamy otoczenie, ale nie ma tutaj miejsca na chaos. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość doskonale się uzupełniają, a całość jest estetycznie zmontowana.



Ogromną zaletą filmu Singera jest brak, pozornie, wyraźnego "typa spod ciemnej gwiazdy". Dr Bolivar Trask (Peter Dinklage) jest naukowcem, któremu wydaje się, że w obliczu zagrożenia ze strony wspólnego wroga zjednoczyłby ludzkość. Oczywiście napełniając przy tym kieszenie pieniędzmi podatników. Scenarzysta postąpił bardzo sprytnie: największym wrogiem ludzi "uczynił" ludzi, natomiast mutantów przeciwstawił mutantom. Obydwa gatunki, zagrażając przeciwnikowi, są niebezpieczeństwem dla siebie samych.

"X-Men: Przeszłość, która nadejdzie" jest patetycznie stonowany. Mimo stłumionych barw i mocnego wydźwięku nie uświadczymy wzniosłej przemowy czy amerykańskiej flagi powiewającej na maszcie. Film jest niekiedy obłędnie zabawny i podczas wielkich, nużących scen batalistycznych można tylko żałować, że rola Quicksilvera (Evan Peters) była jedynie epizodyczna. Obronił się też Singer przed kiczem, który w poprzednich "X-Men" często zaburzał pozytywny odbiór całości. 

Pierwsze skrzypce grają młodzi aktorzy. Fassbender i McAvoy przejęli pałeczkę od starszych kolegów i inicjatywy już nie oddadzą. W ich wykonaniu zarówno dumny Magneto, jak i lekko obłąkany Charles Xavier to klasa światowa. 



W kinie, obok rozrywki w najczystszej postaci, można podjąć refleksje nad sensem, chociażby, podziałów rasowych, kierowania się stereotypami lub plotką. Czy człowiek powinien bawić się w boga? Wydawać wyroki? Walczyć z tym, czego nie poznał? Pod płaszczem komiksowych bohaterów ukrywają się przecież prości ludzie, którzy żądają tolerancji. W blockbusterach - maszynach do zarabiania pieniędzy - sztuka "przemytu" głębszych treści nie zawsze cieszyła się powodzeniem. Singer i Kinberg osiągnęli sukces.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dokładnie 8 lat temu, reżyser Brett Ratner stworzył film, którego chyba nikt się nie spodziewał. W... czytaj więcej
"X-Men: Przeszłość, która nadejdzie" zapowiadany był jako połączenie starej trylogii o mutantach z nową... czytaj więcej
Filmy opowiadające o losach znanych z komiksowych kart X-Menów to jedna z najciekawszych i zarazem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones